Skocz do zawartości
Forum

Co się dzieję? To norma?


Gość justwhat

Rekomendowane odpowiedzi

Drodzy Państwo,
mam mały problem, a właściwie problemy. Mam 19 lat i coraz bardziej odczuwam, że bardzo różnię się od innych. Jako nastolatka nie wychodziłam z domu prawie w ogóle, nie integrowałam się z nikim, nie czułam takiej potrzeby. Od drugiej klasy liceum się to jednak zmieniło i wypłynęło na wierzch kilka rzeczy, które nie dają mi spokoju:
- Kiedy jestem czymś zajęta, a potrafię się czasami w coś bardzo ale to bardzo wciągnąć, nie reaguje na nic. Dźwięki z zewnątrz zlewają się w całość. Wiele osób mówiło mi, że nie reaguję, kiedy do mnie mówią i to niegrzeczne - ale ja ich nie słyszę, chociaż słuch mam bardzo dobry. Nie pamiętam, by coś chcieli, nie pamiętam słów, które do mnie mówią.
- Kiedy nie uważam, nie rozumiem słów innych. Słyszę głos, ale nie rozróżniam poszczególnych słów.
- Ludzie często się obrażają albo wynoszą mnie na piedestał, ponieważ uważają mnie za bardzo zabawną osobę. Odnosi się to do sytuacji, kiedy mówię co myślę. A ja nawet nie silę się na żarty czy nie mam zamiaru nikogo obrażać - nawet nie wiem, co mówię źle.
- Odnośnie mówienia - ludzie często mi mówią, a w szczególności moja matka, że mówię złym tonem. Ja tego nie słyszę... ton to ton, nie przywiązuję do tego uwagi i nie rozumiem dlaczego ktoś mi mówi, że jestem opryskliwa, kiedy nie jestem i nie chcę być.
- Mam problemy z bliższymi relacjami, bo nie rozumiem, czemu ludzi rusza to, co mnie nie tyka nic a nic. Nie ogarniam, czemu płaczą z tak głupich powodów albo cieszą się z czegoś. Matka często mi wytyka, że jestem zblazowana... A ludzie nazywają to gruboskórnością. To nie tak, że nie rozumiem uczuć, po prostu nie rozumiem, czemu są wywołane przez coś takiego...
- Denerwuje mnie głośne oddychanie, wysokie głosy, tony, świergot ptaków. Gdzieś czytałam, że to mizofonia (?). Nienawidzę też głośnych dźwięków oraz nagłych błyśnięć, wydarzeń czy zmian. Nie cierpię zmian. Gdzie ma coś być tam ma być i zwracam uwagę na to każdemu, co czasami wywołuje zdziwienie albo wyśmiewanie się. Tak samo jak z mojej nienawiści do pomarańczowego. Potrafię zwymiotować widząc jaskrawy pomarańcz, a prawie zawsze jest mi niedobrze. Tak samo jak na widok każdego jaskrawego koloru. (Ale z pomarańczowym i tak jest najgorzej i to jest okropnie dziwne.)
- Ciasne tłumy wprawiają mnie w panikę, źle się sprawdzam w zagadywaniu do ludzi. Czasem odpowiadam na pytania inaczej niż myślę - przykład: Szefowa zapytała mnie dziś, o której przyszłam do pracy, a ja powiedziałam 13, mając na myśli 8. Kasjerowi zamiast dziękuję odpowiedziałam dzień dobry. To zdarza się zbyt często jak na przejęzyczenia, szczególnie, że czasem bełkoczę zamiast odpowiedzieć lub się zająknę czy zaplątam i muszę zacząć wolniej od początku...
- Wracając do ludzi: nie rozumiem słowa przywiązanie. Ja się bardziej przyzwyczajam i oswajam. Aż sprawdziłam znaczenia w słowniku.
Czy to jest normalne?
Mogę odpowiedzieć na więcej pytań, jeśli ktoś jakieś ma.

Odnośnik do komentarza

Na pewno jest to bardziej nasilone, niż u innych ludzi.Ja też jak coś robię, to angażuję się całkowicie, /mówię o sobie, że jestem jednotorowa, czyli jedna rzecz mnie pochłania, inne się nie liczą/ - ale nie na tyle, by nie słyszeć, co do mnie mówią.
Szczerość - mówi się to, co się myśli. Trzeba się nauczyć pewnych rzeczy nie mówić. Nie kłamać, ale też pewne przykre dla innych oceny, omijać.
Zastanów się, co tobie sprawiłoby przykrość, wtedy będziesz wiedziała, jakich tematów nie poruszać.
Niegrzeczny ton - wystarczy lekkie poddenerwowanie, aby przyjąć ostry ton. Poćwicz trochę, mówienie lżejszym tonem.

Myślę, że twoje problemy wzięły się z tego, że przez lata nie integrowałaś się z nikim i po prostu tego nie umiesz. Powinnaś odrobić zaległości. Skoro widzisz problemy, to pracuj nad sobą, naucz się świadomie działać, bardziej wsłuchuj się w otoczenie.

Odnośnik do komentarza

Problem w tym, Unna, że nawet próbując, kompletnie mi to nie wychodzi, bo nie widzę różnicy. Zero, nul.
Ale dlaczego miałabym nie mówić? Ja nie oceniam, ja nie insynuuje, po prostu mówię, co myślę. Czemu fakt, ma być dla kogoś przykry, skoro to fakt. Po co mam udawać?

Odnośnik do komentarza

Przepraszam, że się tak wtrącę... zaglądam tu od czasu do czasu i jak mnie jakiś wątek zaciekawi, to się udzielam... czasem pomogę, ktoś ze mną porozmawia ... a czasem jestem jak 'człowiek widmo';)
Chyba Cię rozumiem, też mam taką ochotę, żeby niejednej osobie powiedzieć wprost, co o niej myślę...
jednak jestem już dorosła i zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystko można powiedzieć, bo (niestety) ale wiąże się to z późniejszymi konsekwencjami np. szefowa przychodzi do pracy w pomarańczowej sukience, jest bardzo zadowolona i widać że czuje się w tym stroju pewnie.
Druga sprawa, że ten pomarańcz jest stonowany kolorystycznie i jej nawet pasuje, do twarzy jej
w nim a sukienka jest świtnie skrojona i podkreśla jej figurę. Jestem uprzedzona do pomarańczowego, więc od razu zareaguję anty.
Przecież nie powiem szefowej, że źle wygląda lub że nie lubię pomarańczowego! Powiem że twarzowo wygląda w tym kostiumie
(jest to prawda) albo fakt przemilcze i nie powiem nic, bo kogo obchodzi, że nie lubię
pomarańczowego? Co najwyżej to mojego chłopaka czy przyjaciółkę...

W tej sytuacji nie opłaca się mówić prawdy.

Cecha o której piszesz jest bardzo pozytywna, kiedy się z kimś przyjaźnisz - szczerość
jest na wagę złota.

Kolejna sprawa. Czasami dobrze, jak ktoś sam popracuje nad sobą i dojdzie do prawdy.
Po co od razu 'wykładać kawę na ławę' i mówić o wszystkim? (np. koleżance w pracy)
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Z całym szacunkiem, why not, ale obawiam się, że gdyby moja szefowa przyszła w takiej sukience i stała na moim widoku wystarczająco długo, to albo bym zwymiotowała, albo nie była w stanie na nią patrzeć, albo musiała iść się przewietrzyć.
Chociaż i normalnie nie umiem nawiązać kontaktu wzrokowego, wtedy nie potrafiłabym nawet wbić wzrok w jej - nie wiem - nos, bo miałabym w polu widzenia pomarańczowy.
Co innego absolutna szczerość nie jest oznaką głupoty. Wbrew pozorom szczątki instynktu samozachowawczego mam.

Odnośnik do komentarza

Kolory mają wpływ na nas, widocznie ten nie współgra z tobą. Na mnie pomarańczowy /delikatny, taki bardziej miodowy/, wpływa fantastycznie. Poprawia mi nastrój, nawet pokój tak wymalowałam i w pochmurne dni cieszę się słońcem.- bo ten kolor tak odbieram.
Powiesz mi, że w tym pokoju będziesz rzygała?
To twoja sprawa, to twoje odczucie, ja mam inne.
To że sprawisz mi lekką przykrość, bo jesteś taka szczera, to cię ucieszy? Albo ci odszczeknę, albo zignoruję - dla mnie chamską wypowiedź- ale i tak pozostanie niesmak w stosunku do twojej osoby.
Chodzi o to, że twoje osądy nie są jedynie słuszne.

Odnośnik do komentarza

Unna,
"To że sprawisz mi lekką przykrość, bo jesteś taka szczera, to cię ucieszy? Albo ci odszczeknę, albo zignoruję - dla mnie chamską wypowiedź- ale i tak pozostanie niesmak w stosunku do twojej osoby." Nie, nie sprawi mi to ani przyjemności, ani satysfakcji. To nie ma większego sensu. Po prostu reprezentuje swoje stanowisko. Gdybym chciała kogoś obrazić, to rozumiałabym, czemu ktoś jest zły. Tyle że powiedzenie mojej koleżance, że się puszcza, gdy się puszcza, to nie obrażanie, a nazywanie faktu.
"Chodzi o to, że twoje osądy nie są jedynie słuszne." Nie, moje osądy nie są jedynymi słusznymi, ale to nie sprawia, że nie mogę ich powiedzieć głośno. Liczę się z tym, że inni mogą mieć inne zdanie, mogę podjąć dyskusję i nawet swoje zdanie zmienić, kiedy ktoś mi wykaże w przekonujący sposób, że się mylę. Serio, mam tego świadomość. Rzecz w tym, że mimo tej świadomości i nadal mogę ją wypowiedzieć na głos. Daleko mi do osądzania czegokolwiek, to tak po drugie.
"Na mnie pomarańczowy /delikatny, taki bardziej miodowy/, wpływa fantastycznie. Poprawia mi nastrój, nawet pokój tak wymalowałam i w pochmurne dni cieszę się słońcem.- bo ten kolor tak odbieram.
Powiesz mi, że w tym pokoju będziesz rzygała?" Tak, tak właśnie Ci powiem. Będę się czuła źle, będzie mi niedobrze.
I tak, to moja sprawa. Tyle że tak jak Ty podzieliłaś się informacją o wystroju Twojego pokoju, tak ja mogłam się podzielić informacją o tym, że mam złe reakcje na ten kolor.
Czemu bierzesz to do siebie? Całość wypowiedzi sugeruje, że uraziło Cię to, że jest mi niedobrze na widok pomarańczowego, bo lubisz ten kolor. To nie miało na celu wytknięcia Ci braku gustu czy czegokolwiek, więc nie szukaj proszę obrazy tam, gdzie jej nie ma...

Odnośnik do komentarza

Wydaje mi się, że to o czym piszesz to może być "myślenie tzw. czarno-białe". Nie jestem psychologiem ale czytałam kiedyś coś na ten temat. To raczej nie jest normą...
Unna próbowała Ci tylko uświadomić, że ludzie żyją swoim życiem, większość ma tam jakieś swoje preferencje i mogę mieć gust całkowicie odmienny od Twojego. Może chodzi też o to, żeby nauczyć się tolerancji?
Nie chciałabym znowu pisać o tym pomarańczowym, ale rzeczywiście możesz mieć taką sytuację o której wspomniałam. Nie sądzę, żebyś wtedy 'puściła pawia'.;)
Powiem Ci coś - są osoby, których taki widok nie ruszy i będą się nawet cieszyć z tego, że Ci niedobrze... Są tacy, którym cierpienie innych sprawia radość np.psychopaci.
Jedni powiedzą, że się puszcza, inni powiedzą że 'żyje'. Ilu ludzi, tyle opnii. Osobiście nie przepadam za kobietami, które w ten sposób 'żyją' ale co zrobić?
Ja biorę odpowiedzialność za własne życie, a to że ktoś próbuje mnie zmieniać i przekonywać do swojego zdania to powiem mu tyle: weż kartkę i napisz na niej co chciałbyś we mnie zmienić, następnie złóż i schowaj do kieszeni albo wyrzuć. Mnie to nie interesuje co znią zrobisz.

Ja mam swój własny wewnętrzny system wartości, nie żyje mi się z nim za dobrze ale nie zamierzam 'naginać' się pod czyjeś dyktando i 'żyć'.

Odnośnik do komentarza

Pytasz czy to z Tobą się dzieje ,to norma,nie ,nie jest to norma...,
być może są to cechy Aspergera ,jak ktoś tu wcześniej wspomniał, warto jakbyś to sobie wyjaśniła na wizycie u psychologa.
Ja też mówię co myślę,/często może za dużo/ale tak nie do końca ,w miarę z taktem...,jeśli coś mi się u kogoś nie podoba,to często nic nie mówię ,ale na pewno ne pochwalę...,

trzeba ważyć słowa pisząc też na forum,żeby drugiej strony nie irytować,choć czasem się nie udaje...,
każdy ma swoje racje i prawdy i powinno to się szanować,a ,że nam się nie podoba,to trudno.... ,zawsze lepiej podzielić się swoimi uwagami z osobą niezainteresowaną.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Just...nie uraziłaś mnie, nie obraziłaś i absolutnie nie przyjęłam tego do siebie.
Za to ty, chyba jesteś trochę przewrażliwiona, co mnie rozbawiło, bo wszak innym można mówić wszystko i nic w tym złego.
Whynot ma rację, próbowałam ci tylko coś uświadomić, i chyba mi się udało, o czym świadczy twoja odpowiedź.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Ci bardzo za ten strumień świadomości, który na mnie spływa jak woda (własnie się w nim kąpię)...
Prawda jest taka, że sama nad sobą pracuję, niejednokrotnia sama uświadamiam sobie pewne rzeczy a inni tylko naprowadzają mnie na pewien tok myślenia.
Przeczytałam kilka fajnych atykułów o myśleniu czarno-białym, fajne ćwiczenia również znalazłam i jestem z tego powodu zadowolona.
Tak się jakoś dziwnie składa, że sama do tego doszłam a naprowadziła mnie justwhat;)

Odnośnik do komentarza

Takie moje luzne dywagacje na temat stwiedzenia faktu, że koleżanka się puszcza. Opowiem Ci,ze inni mogą to inaczej postrzegać.Ty mówisz, że tylko stwierdziłaś fakt a nie poddalaś go ocenie. Jednak dla większości uszu to jest jakby ocena słysżą: puszczasz się? to niemoralne!

Przeciętny zachowawczo postępujący człowiek odnotowuje tylko w głowie fakt, że koleżanka się puszcza. Odnotowuje i nic z nim nie robi. Traktuje to jako gatunek wiedzy o środowisku. Oczywiście jak info tyczy dalszej koleżanki lub koleżanki po prostu. Jak sprawa tyczy przyjaciólki to jednak powinna ona wiedzieć, ze jej postępowanie w środowisku postrzegane jest jako puszczanie sie. No tak, ale przyjaciólka też człowiek i stwierdzenie faktu może odebrac jako ocenę (patrz wyżej) i będzie jej przykro. I tu zaczynaja sie schody. Porozmawiać trzeba na okrągło. Zaczynamy analizę jej ostatnich znajomości, stopnia ich zażyłości, częstotliwości. I powolutku, najlepiej wspólnie, dochodzimy do wniosku, że nieżyczliwie nastawione do przyjaciólki osoby mogłyby nazwać to puszczaniem się.

Nie śmiej się, spora część ludzi tak podchodzi do prostego dla Ciebie stwierdzenia faktu,że koleżanka się puszcza.

Rozumiem, ze będziesz teraz chodzić do psychologa i on na bieżąco będzie Ci pomagał spojrzeć na świat z innej niż Twoja strony, w inny sposób.

Odnośnik do komentarza

Kikunia55,
rozumiem to, co napisałaś. Tyle że dla mnie błąd komunikacji wychodzi z niezrozumienia komunikatu. Tutaj nierozróżnienia faktu od wydania oceny, patrz:
Fakt: Ona się puszcza.
Opinia: Ona jest puszczalska (w domniemaniu postępuje niemoralnie, tudzież się nie szanuje i tak dalej).
To nie tak, że tego nie widzę. Jestem tego świadoma, staram się właśnie w proponowany przez Ciebie sposób myśleć.
Problem w tym, że ja widzę różnicę, nie widzę natomiast sensu ukrywania faktu i wypowiadaniu faktu na głos, skoro jest dla mnie też poniekąd opinią, bo to ja uważam i stwierdzam, iż ona się puszcza.
Mnie nie interesuje, czy będzie jej przykro, czy nie. To dla mnie sprawa w ogóle nie grająca roli w tym wszystkim...
Ale dziękuję Ci za zwrócenie mi na to uwagi, bo mimo że się staram myśleć w ten sposób nie zawsze mi to wychodzi, ponieważ często nie rozumiem, co jest w czymś złego i czemu budzi konkretne emocje.
Będę pracować ;) Może po prostu nad siedzeniem cicho, może w inny sposób, ale będę.
Dzięki za odpowiedz ;)

Odnośnik do komentarza

Cytaty z Twoich dwóch postów :"Mam problemy z bliższymi relacjami, bo nie rozumiem, czemu ludzi rusza to, co mnie nie tyka nic a nic. Nie ogarniam, czemu płaczą z tak głupich powodów albo cieszą się z czegoś. Matka często mi wytyka, że jestem zblazowana... A ludzie nazywają to gruboskórnością. " i następny:
"nie widzę natomiast sensu ukrywania faktu i wypowiadaniu faktu na głos, skoro jest dla mnie też poniekąd opinią, bo to ja uważam i stwierdzam, iż ona się puszcza.
Mnie nie interesuje, czy będzie jej przykro, czy nie. To dla mnie sprawa w ogóle nie grająca roli w tym wszystkim.."

W drugim cytacie udzielasz sobie odpowiedzi na pierwszy cytat.

Jeszcze raz spróbuję wyjaśnić jak ja to rozumiem.

Przykladowo 2 fakty o dwoch różnych osobach.
1. koleżnka się puszcza i w domniemaniu opiniotwórczo niemoralnie się prowadzi.
2. koleżanka ma dobre serce i w domniemaniu jest serdeczna, niosąca pomoc.

Znów większość ludzi traktuje to jako swoją własną, indywidualną wiedzę o środowisku ,w którym się obraca. Notuje sobie to w głowie i nie czuje żadnej potrzeby dzielenia się tymi informacjami lub opiniami z resztą. Nie mówią, bo uważają kazdy ma oczy, to widzi. Niemniej jednak niektórzy mają potrzebę gadania sobie o ludziach wokól. Żeby jednak nie mieć opinii osoby gruboskórnej ,to mówią tylko o jednym z tych przypadków. Zgadnij o którym? Tak ,oczywiście mówią tylko o tej koleżance z dobrym sercem. Dlaczego? Dlatego, że nikt nie jest bez wad ,niestety. I nawet jak nie jesteśmy tego pewni ,to niestety to przeczuwamy, ze oprócz niewątpliwych zalet ,też jeszcze mamy sporo wad. Jeśli bywam w Twoim towarzystwie i zauwazam, ze bez żadnych skrupułów głośno nazywasz przeciez tylko fakty,ale jednak częstokroć te negatywne, to co sobie myślę. No tak ,Laska bystra jest i szybko to zauważa co ja może tylko przeczuwam, nad czy może jeszcze się nie zastanawialam, lub co może też widziałam. Ale ona to zauważa głośno. Czyli jeśli ja się będe kręciła zbyt blisko jej osoby, to jej lotność umysłu, też mnie szybko rozszyfruje i nie zapomni tego głośno oznajmić, a czy mnie na tym zależy? Eee...Chyba nie.. Znaczy lepiej ją wziąć na dystans dla własnego bezpieczeństwa.

I znów te same sprawy inaczej się mają jeśli układy nie są tylko koleżeńskie a przyjacielskie.Wtedy jak jest czas ku temu ,to omawiamy wszystkie przypadki. Te negatywne ,to jak pisałam wcześniej tylko na okrągło ,w sposób zawoalowany i delikatny ale jednak ich nie pomijamy, bo przyjażń zobowiązuje. Natomiast dobrych rzeczy przyjaciólce w stosownym czasie nie szczędzimy. Lubimy ją i w jej towarzystwie jest nam milo i od czasu do czasu głośno zauważamy te wspaniałe cechy charakteru, które nas ciągną do niej.

Już słyszę jak mowisz. Jak tu tyle niuansów to albo mnie ludzie przyjmą jaką jestem albo trzeba się zamknąć i wogóle nie odzywać, bo czyste fakty ich denerwują i próbują się obrażać.

A tu ,jak już sama zauważyłaś trzeba nad sobą popracować i zabawić się w duszy np.w taką zabawę. Nie obwieszczam tego głośno, ale codziennie o dwóch następnych swoich znajomych próbuję fomułować co najmniej jedną pozytywną opinię o każdym z nich. Chowam ją dla siebie, ale uczę się dostrzegać pozytywy w tych, którzy mnie otaczają.

No tak trzeba jednak jakieś rozmowy ze znajomymi wieść. Może próbować trenować poczucie humoru, sypać jakimiś dykteryjkami. Ludzie lubią przebywać w towarzystwie pogodnych i z poczuciem humoru.

Pozdrawiam i sukcesów życzę.

Odnośnik do komentarza

Na pewno jestes bystra i masz bardzo dobrą pamięć. Zadziwiasz może w niektórych dziedzinach otoczenie, jak Twoja głowa mieści w sobie dużą ilość info na ulubiony Twój temat. U osób z ZA (zespół Aspergera) występuje problem z tym,ze łapią mimochodem ogromne ilości informacji i faktów a odczytywanie najprostszych informacji emocjonalnych jest dla nich trudne. Małym dzieciom mamy lub trenerzy rysują obrazki z takimi bużkami uśmiechniętymi, smutnymi, zadziwionymi i w procesie nauczania, jak mówią pokaz na rysunku kwadracik, pokaz kóleczko, mówią też ,pokaż osobę uśmiechniętą, pokaż smutną.

Cytat z Twego postu:"wynoszą mnie na piedestał, ponieważ uważają mnie za bardzo zabawną osobę. Odnosi się to do sytuacji, kiedy mówię co myślę. A ja nawet nie silę się na żarty ."
Ponieważ inni są tez bystrzy i zauważyli, ze masz ogromną łatwość w głośnym wypowiadaniu faktów ,a jak już sobie to ustaliłyśmy to pośrednio też i sądow. Zabawne jest,ze komuś tak łatwo przychodzi glośne nazywanie spraw, o których inni tylko myślą. W niektórych sytuacjach biorą to za nietypowe poczucie humoru. W niektórych możesz być zmanipulowana.
Już spieszę z wyjaśnieniem. Może jeszcze o bliżnim wszystkiego nie wiesz, nie mogłaś zauważyć, bo Cie przy tym nie bylo. Ja nie lubię jakiejś osoby a chętnie bym jej "dokopała". To co robię. Po prostu zadbam o to aby fakty znane mi , były znane i Tobie. Niby niechcący i mimochodem Cię o nich powiadomię i sobie spokojnie poczekam. Poczekam, bo wiem, ze nadejdzie taki moment jak z wrodzoną sobie prostotą i bezpośredniością ogłosisz te fakty i pośrednio lub bezpośrednio opinię o nich. Zapewniam, ze ja będę się śmiala dość głośno. Ja nic nielubianej osobie nie powiedzialam a jak chcialam, zeby jej ktoś dokuczyl ,to tak się stało.

Zbiór przymiotników: ładny, niesympatyczny, przyjemny, gruboskórny, delikatny, śmierdzący, wulgarny, subtelny, odrażający, falszywy, prawdomówny, brzydki. Można ich wypisać więcej. Można je wypisać w obcych znanych Tobie językach. Czy mialabyś trudność w podzieleniu ich na dwie grupy? Jedna grupa o zabarwieniu pozytywnym, druga o pejoratywnym. Słowa te mogą przecież opisywać jakieś osoby.

Możesz głośno stwierdzać fakt o osobie ( bo bardzo to lubisz, bo masz do tego prawo), po tym fakcie w domyśle można byłoby dopisać tej osobie jakiś przymiotnik z wyżej wymienionych. Jeśli należałoby przypisać przymiotnik z grupy negatywnej to po prostu tego faktu nie oglaszamy. N i e o g ł a s z a m y i już.
Dlaczego? Dlatego, ze jak słabo rozumiemy emocje innych to przysparzamy kłopotu sobie i innym. Sobie, bo może jednak inni będą mieli zlośliwą satysfakcję, ze tak bez problemu obnażam slabości otoczenia. Innym, bo nikt nie lubi być kolekcjonerem negatywnych opinii na swój temat. Tak czy siak ,ogólnie na Ciebie lepiej uważać, czyli nie zacieśniac z Tobą kontaktów. Traktować Cię jako zabawny element otoczenia, ale co do swoich bliskich relacji z Tobą to już lepiej na dystans.

Odnośnik do komentarza

Musisz sobie wyobrazić autostradę . A Ty chcialabys przejść na druga stronę.Twoje uwypuklanie głośne faktów powoduje ogromny ruch samochodów na autostradzie. To są emocje, które tym stwierdzeniem ruszyłaś. Jest ich ogromnie dużo a Tobie wtedy cięzko przejść na drugą stronę. Natomiast jeśli nazwiesz głośno fakty, ale tylko, te które potem w opisie osoby nioslyby przymiotniki zabarwione pozytywnie, to na autostradzie dalej jest ruch (bo emocje są dalej, ale cos jakby pozytywniejsze), ale już masz na sobie odblaskową kamizelkę i kierowcy Cię widzą ,jadą ostrożniej, próbują pozwolić Ci przejść na drugą stronę.
Natomiast gdy sie powstrzymujesz i nie ogłaszasz głośno faktów i opinii, to po prostu ruch na autostradzie jest minimalny ( nie uruchomilas emocji) i spokojnie dotrzesz tam gdzie chciałaś.
Przepraszam,ze tak Ci namolnie pisze, ale próbuję Ci uświadomić, że jak masz trudności z odczytywaniem emocji to specjalnie, na wlasne życzenie nie nalezy ich niekontrolowanie uruchamiać, bo są one silne i kiedyś mogą Cię stratować jak na tej przysłowiowej autostradzie.

Na pewno jak będziesz chodzila do psychologa to on cos mądrego Ci podpowie jak poruszać sie w mało znanym Ci srodowisku rówieśniczym i nie tylko, aby nie naruszać pewnej równowagi.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...