Skocz do zawartości
Forum

Moje problemy


Rekomendowane odpowiedzi

Mój problem polega na tym, że czuję że moje życie nie ma sensu czuję się beznadziejnie. Nie mam żadnych przyjaciół, żadnych zainteresowań, nie mam na nic siły, nic mnie nie cieszy. Choruję na poważne choroby nadciśnienie i chore nerki. Biorę leki. Cierpię na bezsenność, nie mam żadnych planów, wszystkiego się boję. Wszystkie moje decyzje które podejmuję później okazują się błędne. W mojej rodzinie od dzieciństwa ojciec kłócił się z matką, wieczne awantury. Mieszkali z nami jeszcze Dzidkowie. Matka tez nigdy nie była akceptowana w tej rodzinie zarówno przez moich dziadków jak i ojca. Ojciec nie potrafi nic spokojnie powiedzieć tylko krzyczy. Matka podobnie praktycznie każda ich rozmowa kończy się klótnią. Ojciec kiedyś do matki mówił ze ma się wyprowadzić. Ojciec zawsze wszystko wiedział najlepiej. Nie chce go obwiniać bo widać ze się stara, pracuje żeby wszystko było w domu. Ale źle się czuje mieszkając tam. Pamiętam od zawsze ze jak były wakacje to nie mogłem się doczekać kiedy znowu zacznie się rok akademicki i się przeprowadzę do akademika, żeby już na to nie patrzeć. Ojciec odzywa się tylko do mnie jeśli coś mi każe zrobić, albo mówi ze musisz być taki i tak i robić to i to. A gdy tylko coś źle zrobię albo nie tak jak on chce to mnie krytykuje, owszem daje mi pieniądze jeśli na coś potrzebuję ale nic poza tym. Moja młodsza siostra leżała dwa miesiące w szpitalu psychiatrycznym, niedawno wyszła, teraz chodzi na jakaś terapię. Starsza siostra odcięła się i w ogóle nie wraca do domu ani nie dzwoni. Ja również nie mieszkam z nimi odkąd zaczepem studia, najpierw mieszkałem w akademiku przez 4 lata, od miesiąca wyprowadziłem się na stancję. Uważam, że to również była błędna decyzja, bo dodatkowo czuję się samotny i bezradny wobec życia. Nie wiem sam gdzie bym chciał mieszkać, w domu na pewno nie chce, na stancji tez mi źle, w akademiku chyba było najlepiej bo było tam kilku kolegów przynajmniej. Nie mam swojego miejsca na ziemi gdzie mógłbym czuć się dobrze i bezpiecznie. Zrobienie najprostszej rzeczy sprawia mi trudności, brakuje mi koncentracji. W nocy nie mogę spać. Nie wiem co będę robił jak skończę studia, nie mam żadnych pomysłów na życie, w ogóle w takim stanie nie dam rady napisać pracy magisterskiej Wiem że w najbliższym czasie nic dobrego nie może mnie spotkać, wszystkim się stresuję boję się kontaktów z ludźmi. Wiem, być może niektórzy mają większe problemy i być może użalam się nad sobą, ale mi na prawdę jest ciężko.
Piszę tutaj bo trafiłem w Internecie na portal, gdy szukałem jakiegoś gabinetu psychologicznego i pomyślałem że napiszę, bo o tym co wyżej napisałem nie mówiłem nikomu zresztą nawet nie miałbym komu powiedzieć bo nie mam żadnego przyjaciela ani osoby z która mógłbym o takich rzeczach rozmawiać.
Dziękuję za czas poświecony na czytanie tego.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość lilka 1991

hej w moim domu były podobne problmy ojciec bił matke jak wyjechał mama zaczeła pic opiekowała sie nami babcia trafiłąm do domu dziecka tez mam mysi ze nic mi sie w zyciu nie uda. Byłam w strasznym dołku nie bede tu opisywac w jakim. musisz wyjsc do ludzi poznac kogos ja w obecnej chwili mam wspaniałego faceta sopdziweamy sie dziecka zacznij myslec pozytywie jesli chcesz mozemy popisac na fb

Odnośnik do komentarza

a ja Ci powiem tak sproboj zapisac sie na silownie :) jak dla mnie to jest mega sprawa bo nie dosc ze zawsze mozesz kogos poznac to jeszcze zmeczenie i endorfiny zrobia swoje.. wyjdz do ludzi do klubu a masz jeszcze kontakt z kolegami z akademika ? wyskoczcie nawet na glupie piwo. Nie mozesz myslec tak, że to co robisz jest bledne. kazdy co dziennie podejuje jakies decyzje raz lepsze raz gorsze ale ucz sie na bledach. pomysl co sprawia Ci radosc ? moze wyjedz gdzies do innego miasta wyrwij sie nawet z siostra.. jezeli z rodzicami masz ciezka sytuacje to walcz o rodzenstwo..

Odnośnik do komentarza

Chodzilem na silownie przez 3 miesiace. Ale teraz juz przestalem.Po prostu kazde dzialanie ktore probuje podjąc konczy sie tym że dlugo to analizuje i się wszystkiego boję. Z kolegami od czasu do czasu sie spotkam, ale to tylko chwila a pózniej wraca szara smutna rzeczywistość. Chcialbym bardzo gdzies wyjechac do innego, zostawić to wszystko ale, chyba nie moge bo studia mnie trzymaja, ktorych i tak pewnie nie skoncze. A poza tym raczej nie dal bym sobie rady sam w obcym miescie gdybym wyjechal.
Ale dziekuje za odpowiedz postaram sie choc w czesci zastosowac do rad na ile to bedzie mozliwe

Odnośnik do komentarza

Hej sama mam podobnie tylko ja mam tak z własną matką. Odkąd urodziła się siostra to z perspektywy lat uważam, że było "radź sobie sama" od jakiegoś 9 roku życia. Sama mam mało znajomych a tylko dwóch prawdziwych przyjaciół.
Spróbuj moze na początek utzrymać kontakt z kolegami z akademika. Powinno Ci to pomóc. Ja tak robię i jakoś jest mi lżej i czuję, że niedługo znajdę swoje miejsce na tej ziemi.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...