Skocz do zawartości
Forum

Napady szału


Gość Owocowa_92

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Owocowa_92

Witam, mam taki problem - mój narzeczony ma od ok. 2 lat napady szału w stosunku do mnie. Wiem, że już wcześniej nazywano go mianem choleryka, ale zawsze umiałam go uspokoić gdy wkurzył się na kogoś lub coś innego, poza tym, rozumiałam że może być mu ciężko (jego ojciec potrafi być bardzo nieprzyjemny z błahych powodów, np. z pozostawionej na schodach gazety, jak ma zły humor, zrobi awanturę na pół osiedla). Często żalił mi się na sytuację w domu, ale gdy byliśmy razem wyciszał się i twierdził, że jestem jedyną osobą która go relaksuje. Jednak od kiedy zamieszkaliśmy ze sobą, zauważyłam, że on zaczyna zachowywać się podobnie jak jego ojciec - krzyczy, wyzywa, na początku szybko mu to mijało i potem długo przepraszał, prosił, żebym nie brała tego do siebie, że coś go zaślepiło, że on tak nie myśli. Jego napady zaogniły się od kiedy dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami - aktualnie jestem w 5 miesiącu ciąży... On, kiedy jest spokojny, cieszy się bardzo na dziecko, przykłada rękę bądź twarz do brzucha, czeka na ruchy maleństwa. Ale wciąż ma, coraz częściej, napady szału... A co najgorsze, są coraz mocniejsze, a on zdaje się, nie zauważać już, że krzywdzi nimi mnie, przestał przepraszać, wręcz oczekuje, że to ja go będę przepraszać (tylko za co?). Ostatnim razem zrobił awanturę i wyzywał mnie od najgorszych za to, że nie chciałam wyjść wieczorem na spacer z naszym psem. Byłam zmęczona, dzień wcześniej posprzątałam większą część mieszkania gruntownie i chciałam jeden dzień odpocząć, o czym wiedział. Poszedł w końcu z tym psem, ale spaliśmy tej nocy, po raz pierwszy, osobno. Rano szarpał mną i nie dochodziło do niego nic, co mówiłam, jego matka akurat zadzwoniła i próbowała go również uspokoić, nie pomogło to w niczym, tak samo słowa jego przyjaciela, który dzwonił trochę później (mieli się spotkać tego dnia). W efekcie, bardzo już wystraszona, pojechałam do swojego domu rodzinnego. Nie wiem już, co mam robić - staram się nie reagować złością na jego napady, mówić do niego spokojnie i rzeczowo, by się uspokoił i zastanowił nad tym co robi, gdy mówi, że chce wyjść, pozwalam mu na to, wierząc że widać, musi sam się uspokoić. Kocham go i nie chcę go opuścić, tym bardziej, że mamy mieć razem dziecko, planowaliśmy ślub w niedługim czasie, jesteśmy razem już 4 lata, wcześniej również byliśmy bardzo blisko (byłam jego najlepszą przyjaciółką, to do mnie biegł z każdym zmartwieniem, miłostką, problemem, szczęściem - byłam na prawdę, jedną z bardzo niewielu osób, które miały wpływ na jego decyzje i bez krępacji mogłam mu powiedzieć "wiesz, że cię lubię, ale zachowałeś się jak kompletny kretyn. Dzwoń i przeproś!"). Teraz, mogę o tym tylko pomarzyć... On mówi rzeczy w stylu "nie dam się nikomu ustawiać, to ja jestem mężczyzną w rodzinie". Co gorsza, jest on bardzo inteligentny, gdy chodził jeszcze do technikum, jego matka wysłała go do psychologa - przegadał go. Psycholog powiedział tylko, że to bardzo inteligentny młody człowiek i nie ma się co martwić. Sam potem przyznał mi się, że on po prostu wiedział, jak ma z lekarzem rozmawiać, by nie wyszło z tego coś nieprzyjemnego.
Nie chcę go zostawiać, chcę z nim i z naszym dzieckiem założyć rodzinę, ale nie chcę fundować sobie i maleństwu piekła życia z kimś, kto dąży, w mojej opinii, do regularnego znęcania się nad nami. Czy jest jakikolwiek sposób na zwalczenie tych napadów? Czy jedynym wyjściem jest ucieczka z tego związku wraz z dzieckiem?

Odnośnik do komentarza

Raczej tak ...,on ma zaburzenia osobowości i jakby zechciał /co jej raczej nieprawdopodobne/iść do psychiatry po poradę,chodzić na psychoterapię,trochę by to mogło pomóc, ale by musiał zdawać sobie sprawę ze swojego zaburzenia i samemu nad tym pracować ,
z tego co piszesz jest wręcz odwrotnie.

I nie chodzi tu o przepraszanie ,bo to nic nie daje ,chodzi o zmianę zachowania ,a to dla niego widać jest za trudne,
szkoda ,że wcześniej nie postawiłaś go pod ścianą,przyjmowanie przeprosin jest przyzwoleniem na takie zachowanie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...