Skocz do zawartości
Forum

on mnie straszy ze zabierze mi dziecko[


Gość aniaaf

Rekomendowane odpowiedzi

Maz dal mi pieniadze na swieta ale ja wolalam przeznaczyc je na corcie..on sie na zadna terapie nie zgodzi raz bo w to nie wierzy dwa bo kasa...wiesz on pochodzi z nieciekawej rodziny matka go zaniedbywala i nie kochala a ojciec jak byl to pil albo wyjezdzal zagranice itd..mam kontakt z jego matka chrzestna moze napisac do niej zeby mi blizej moze napisala co tam u meza w rodzinie tak naprawde sie dzialo bo ja widze ze on ma spore problemy po dziecinstwie ta gitare tez kupil na zasadzie zawsze chcialem miec ale oni(jego rodzice)na wszystko co chcialem mowili mi" nie"...on tak na ogol mowi jak cos chce..nie wiem..jak myslisz?a jakby mi nic nie odpisala ta kobieta to bym jej napisala ze dziwie sie ze niezareagowala w zaden sposob kiedy maz moj byl zaniedbywany w dziecinstwie..

Odnośnik do komentarza

Odradzam rozmowy na temat męża, za jego plecami. On prędzej, czy później dowie się o tym i zrobi się nieciekawie.
Co chciałabyś zrobić z tą wiedzą? przecież nie jesteś psychologiem, żeby analizować wpływ domu rodzinnego na jego osobowość, a już zupełnie nie pomoże Ci w znalezieniu sposobu na poprawę Waszych relacji, skoro od dłuższego czasu masz z tym problem.
Proponowałam, żebyś przetrwała do momentu zakupienia domu. Obawiam się, że mąż dalej będzie zaciskał pasa, bo przecież ten dom trzeba będzie remontować i urządzić. Jedynym więc dla Ciebie ratunkiem będzie praca. Wyjdziesz z domu, zmienisz trochę środowisko, zarobisz jakieś pieniądze i choć w niewielkim stopniu uzyskasz niezależność finansową, bo jak myślę, część swojej wypłaty powinnaś przeznaczyć na wzbogacenie rodzinnego budżetu, ale będziesz mogła chociaż trochę decydować o wydatkach.
Terapię możesz zaproponować dopiero wtedy, gdy on niczego w sobie nie zmieni, a Ty będziesz miała dosyć.
Popełniłaś błąd nie kupując sobie nic na święta, on we własnym mniemaniu jest w porządku. Przykre, że musiałaś być sama w wigilię i nowy rok, nie masz jakiś znajomych do których mogłaś pójść, chociażby w Sylwestra, bo rozumiem wigilia jest typowo rodzinnym świętem.
Zastanów się, czy jego wybuchy złości spowodowane są Twoim narzekaniem, jeśli tak to ugryź się w język. Niemniej jednak uważam, że Twój mąż przebiera miarę wypowiadając takie słowa, że nie jesteście już małżeństwem, że dosyć ma zarabiania na rodzinę itd.
Spytaj po prostu jak on wyobraża sobie Waszą przyszłość, bo jeśli dosyć ma rodziny to będziesz musiała odejść z dzieckiem i jak on zamierza zabezpieczyć Waszą przyszłość.
Tylko jakakolwiek rozmowa pod wpływem silnych emocji, w czasie kłótni nie ma sensu.
Nawiąż do jego słów za jakiś czas i spokojnie spytaj, jak on to widzi.

Odnośnik do komentarza

On swoje wybuchy tlumaczy tym ze go zdenerwowalam,ze znowu mowie na ten sam temat ktorego on nie moze zmienic!to jest ciezki kaliber.Bo ja naprawde niedobrze sobie radze z tym wszytkim podam przyklad u nas w budynku stoja dwa puste mieszkania na bank wprowadza sie czarni a ja na sama mysl ze to beda KOLEJNI CZARNI dostaje szalu..bo my sie glownie juz teraz o tych czarnych tylko klocimy -dla przykladu ide do sklepu a tam prawie sami czarni co robie wychodze,nastepny sklep,restauracja znowu przewaga czarnych i znowu to samo-brak czystosci,schludnosci itd..a jego to doprowadza do szweckiej pasji to moje gadanie o nich a mnie do szalu doprowadza swiadomosc ze z kazdym kwartalem roku coraz wiecej ich sie tutaj sprowadza..teraz bo juz jutro wracam do szkoly wiec bedzie mi latwiej bo i umysl bede miala zajety czyms innym ale najgorsze bedzie lato i wakacje(teraz siedzialam miesiac w domu mamy takie dlugie przerwy semestralne i mi odwalalo).jak to pokonac,ja nie przeskocze tego ze kiedys tutaj bylo lepiej a teraz zrobilo sie po prostu nie milo..czesc bialych powyprowadzala sie zostali tylko ci ktorych nie stac na wyprowadzke albo ci ktorym to nie przeszkadza..

Odnośnik do komentarza

co do swiat jak juz pisalam nie mam tutaj nikogo znajoma ktora mialam wyprowadzila sie dawno temu..on zawsze mowi ze "puhuu ze mam sie nie mazgac tylko ogarnac"tak mi mowi jak ja mu mowie ze bede sama i bedzie mi po prostu przykro..kiedy dalej draze temat to on mi mowi "chcesz dom kupic wiec nie biadol tylko siedz cicho"...przykre to bo nikt z jego pracy nie chce nawet przyjsc w swieta tylko on sie zglasza...to samo bedzie w wielkanoc(bedzie pracowal).

Odnośnik do komentarza

juz wiem ze jezeli bysmy sie przerowadzili to lepszej dzielnicy na lepszych warunkach to pochlonie to wszystkie oszczednosci na dom ktore mamy i bedziemy mieli,wiec albo przeprowadzka(zebym ja miala lepsze samopoczucie mieszkajac gdzie indziej i dziecko mialo lepsze i bezpieczniejsze warunki,plac zabaw itd..albo siedzenie tutaj gdzie mieszkamy i odkladanie do polowy 2017 roku kasy.

Odnośnik do komentarza

Widzisz, trochę domyślałam się w czym problem.
Sama wiesz najlepiej jakie są koszty utrzymania, kupna, czy wynajmu mieszkania w Anglii.
Sama pisałaś, że inicjatywa kupna domu wyszła od Ciebie, więc on robi co może, żeby ten plan zrealizować.
Nie macie innego wyjścia i Twoje gadanie prowadzi tylko do kłótni, bo albo wóz, albo przewóz.
Pewnych spraw nie przeskoczycie.
Swoją niechęć do czarnych musisz głęboko schować, nie możesz okazywać tego na zewnątrz, bo możesz mieć problemy.
W swoim mieszkaniu jesteś bezpieczna i możesz sobie czas zająć, a gdy wychodzisz z dzieckiem, pojedź po prostu w inne rejony, do parku, na plac zabaw, do sklepu.
Obawiam się jednak, że nie unikniesz wielonarodowego towarzystwa. Rozumiem, że drażni Cię zachowanie murzynów w Twoim otoczeniu, ale nie masz na to żadnego wpływu. Ci ludzie mieszkając tam, prawdopodobnie też całkowicie zmienili swoje życie, paradoksalnie, na lepsze.
Pamiętaj, Ty masz perspektywy, więc spójrz na swój problem inaczej i z optymizmem i nie męcz męża rozmowami, pretensjami, na które on w tym momencie nic nie poradzi, tylko się wkurza i mówi Ci okropne rzeczy.

Odnośnik do komentarza

"Ona nie mieszka w Anglii, w UK matka jest opiekunem prawnym dziecka tak jak w Irlandii. Ojciec nie ma nic do gadania, nie mozna matce odebrac dziecka."

OK, może w kwestii zamieszkania nie doczytałam.
Problem dotyczy relacji między Anią, a jej mężem. Przeczytaj jej poprzedni wątek. Obydwoje są niecierpliwi, aniaaf, z różnych dla niej ważnych względów, chciałaby jak najszybciej wyprowadzić się z miejsca, gdzie teraz mieszkają. Jej mąż chyba bardziej realistycznie ocenia te możliwości, a raczej ich brak (w tym momencie) i kiedy dochodzi do różnicy poglądów, facet wpada w złość i przebiera miarę wykrzykując słowa, które nigdy nie powinny były paść.
Myślę, że niektórzy mężczyźni nie znajdując lub nie chcąc znaleźć argumentów w sporze z partnerką, posługują się takim właśnie szantażem; zabiorę ci dziecko! Chyba mówiąc to, nawet nie zastanawiają się jak, niby miałby wyglądać ich samotne ojcostwo, że nie wspomnę już o sprawach prawnych. To tylko puste groźby, jednak sama perspektywa utraty dziecka, choć nielogiczna, jest dla matki przerażająca.

Odnośnik do komentarza

Jonko Rochester tez jest w USA ;) no wlasnie maz kiedy sie zdenerwuje jest bardzo krzywdzacy padaja bardzo przykre slowa z jego str po ktorych ja dochodze do siebie przez kilka dni...a on na drugi dzien jakby nigdy nic sie nie stalo..czy ja facetow nie rozumiem?

Odnośnik do komentarza

Nie wiem dlaczego, ale cały czas kojarzyłam Anglię.
Coraz bardziej Cię rozumiem. Mam bliską rodzinę, która po wielu latach wróciła do kraju, mieszkali w Chicago, co prawda mieli dom w "białej" dzielnicy, ale opowiadali jak to jest, gdy czarni zaczynają kupować domy w pobliżu, jak natychmiast spadają ceny nieruchomości, pojawiają się nieciekawe typy, a biali mieszkańcy uciekają, jeśli stać ich na to.
No cóż, Wy macie perspektywę i trzymaj się jej niczym tonący brzytwy.

Odnośnik do komentarza

wlasnie nie wiem czy wytrzymam do 2017 jakby nie bylo to nie jest kilka miesiecy a co jezeli (odpukac w niemalowane)kupno domu sie znacznie wydluzy?naprawde ciezko gdzies mieszkac kiedy czlowiek widzi zakazana gebe.czy ta osoba z twojej rodziny jeszcze cos ciekawego na ten temat mowila?masz jakies ciekawostki/wskazowki ktore moga mi sie przydac?my mamy na dole wlasnie taka czarna wariatke ktorej odpier...i trzeba straszyc ja policja zeby sie uspokoila dziala na krotki czas..wiec mozesz sie domyslec co czuje...ta czarna wlasnie kosztowala mnie juz sporo nerwow i klotni miedzy mna a mezem:(

Odnośnik do komentarza

Niestety, w kwestii sąsiedztwa, nic nie mogę Ci doradzić, Ty sama wiesz najlepiej jak jest. Moi krewni zawsze mieszkali w domu w białej dzielnicy, kilka razy się przeprowadzali, ale nie z powodu sąsiadów, tylko z powodu pracy. Kiedyś w ich okolicy dom kupiło małżeństwo lekarzy, czarnych. Nic się nie działo, ale ludzie nie byli zadowoleni, obawiali się, że przyjdą następni, spadną ceny nieruchomości, zacznie pojawiać się nieciekawe towarzystwo, obawiali się pojawienia się gangów. Raz przejeżdżali skrajem murzyńskiej dzielnicy, typowego slumsu, mówili, ze tam nawet lepiej ustawieni czarni, którzy tam nie mieszkają, boją się zatrzymywać i wychodzić z samochodu.
Zaskoczona byłam także informacją o szkolnictwie. Z filmów, miałam obraz klasy z dziećmi o różnym pochodzeniu i kolorze skóry, a tymczasem okazuje się, że nie ma to nic wspólnego z prawdą. Dzieci moich krewnych chodziły do państwowej szkoły, w którym nie było ani jednego czarnego i jest to zasadą. Mieszane towarzystwo jest w szkołach przy gorszych dzielnicach. Im więcej kolorowych w szkole tym dramatycznie niski poziom nauczania, może nie tyle nauczanie, co wyniki jakie uzyskują uczniowie.
Ale jak Wasza córeczka pójdzie do szkoły, będziecie już mieszkać w zupełnie innym miejscu. Teraz skoncentruj się nad poprawą Waszych relacji. Zorganizuj sobie życie tak, żeby dotrwać do wymarzonego celu, a męża nie męcz problemami na które on w tym momencie nie jest w stanie nic zaradzić. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dokladnie tak zrobie przeczekam i postaram sie juz tyle nie denerwowac.widzisz tamci ludzie obawiali sie co bedzie jak sie juz jeden czarny lekarz wprowadzil tak jak i ja sie obawiam czyli nie jestem odosobnionym przypadkiem..ciekawe wiec dlaczego moj maz tak na to nie patrzy i zawsze mial do mnie problem ze tak mysle..

Odnośnik do komentarza

Jonka ale klamiesz przyjecjaly poloki do Usej i od razu mieszkaly w tylko bialej dzielnicy klamstwo!#tak sie sklada ze znam tamtejsze realia i nie jest to mozliwe zeby calkowicie wyeliminowac czarnych wiec po co naciagasz prawde.Ty wiesz co trzeba zrobic zeby kupic dom teraz?a oni ci twoi krewni zawsze kupowalu dom w tylko i wylacznie bialej dzielnicy bujda!

Odnośnik do komentarza

Tez mi sie nie wydaje zeby jakby nie bylo Polacy ktorzy wyjechali za chlebem mieszkali tam gdzie sa tylko sami biali nie wiem czy napisane to bylo zeby pokazac sie z lepszej strony anizeli ktos inny.podejrzane to sie wydaje tylko biala dzielnica jak sie przeprowadzali to zawsze do domow nie mieszkan w Chicago gdzie niektorzy zyja gorzej niz zle.bull shit

Odnośnik do komentarza

Witaj aniaaf, jestem, jestem, tylko nie zawsze mam możliwość i czas żeby posiedzieć przy kompie.
Odniosę się do wypowiedzi gabiii i bubububu.
Nie kłamię, powtarzam to co usłyszałam. Rodzina o której pisałam po wyjeździe mieszkała najpierw u swoich krewnych, z pewnością od razu nie kupili domu. Zresztą też początkowo wykonywali fizyczną pracę. Ale on dość szybko założył własny interes (być może z jakimś krewnym) i zdecydowanie większość czasu który tam spędzili, a było to prawie 20 lat, mieszkali tak jak pisałam.
I jak twierdzili w najbliższej okolicy czarni nie mieszkali.
Co do szkoły, to na własne oczy widziałam albumy z poszczególnych lat nauki ich dzieci i na zdjęciach nie było żadnego czarnego dziecka, też byłam zaskoczona. A szkoła była państwowa i znajdowała się w pobliżu dzielnicy, gdzie mieszkali.
Wiem tyle ile mi opowiadali, specjalnie nie dopytywałam.
aniaaf, moja krewna, też nie przepadała za kolorowymi, ale nawet byli na jakimś weselu, bo jej mąż zatrudniał czarnego. Jednak nie była aż tak uprzedzona jak Ty.
Ja na prawdę nie wiem , co w tej kwestii Ci doradzić, trochę Ci się nie dziwię, ale mieszkając tam chyba musisz się pogodzić faktem że chcąc nie chcąc będziesz z takimi ludźmi miała do czynienia, choćby sporadycznie, czego Ci życzę (tzn sporadycznie) :)

Odnośnik do komentarza

Eh jonka chwile bylo spokojnie o znowu kolejne :"kwiatki"z jego str.glupia sytuacja jak juZ tutaj pisalam odebral mi karte bankomatowa teraz jest tak ze on tylko i wylacznie jezdzi na zakupy ale jak czego nie kupi bo zapomni to dojezdzam juz ja najczesciej jest gatka kup za swoje ja ci oddam tak za swoje ja sie musze ubrac,kupic kosmetyki bardzo drogie ksiazki do szkoly jedna ksiazka to wydatek nawet 200$!!wczoraj rozmawialismy ze po szkole podskocze do sklepu po pieczywo i formule dla malej no i co?wielkie g....przepraszam za slownictwo..zadnych pieniedzy mi nie zostawil..mowilam mu ze moje pieniadze na styczen juz wydalam i w tej chwili czekam na pieniadze drobna kwote ktore przyjda dopiero ok 20 lutego!!!on zarabia a ja mam dokupowac za swoje a nie taka umowa byla.Jeszcze dodatkowo wczoraj gadal z kobietami w pracy o byle czym i mi opowiadal jak one mowily miedzy soba o butach torebkach ma ktore mnie nie stac i mi przykro kiedy slucham takie rzeczy bo akurat mowily o butach jakie bardzo bym chciala (taka moda takie buty co sie nazywaja uggs)tamte nosza je na codzien 40 kilkuletnie osoby a on mi odp.moze ci kiedys kupie...moze....czyli nie kupie..za dobrze go znam...przykro sie slucha jak on mi powtarza ze jego znajomym.w pracy maz sprawia drobne podarunki rozpieszcza a u nas nic,bo jego rodzice nie nauczyli takiego gestu wiec on tez nie musi..smutne to moje zycie jest;((

Odnośnik do komentarza

Przykro mi pisac ale oprocz corci nic dobrego z tego malzenstwa nie mam..szarpanina z jego rodzina..warunki mieszkaniowe od lat godne pozalowania...zadnych wakacji..wyjsc.rozrywki...zycia..i tak lata leca...i jak zle ze mna jest skoro wsciekam sie o buty jak smarkula na ktore mnie nie stac a kochany maz moze mi je kupi..moze..juz mi zapowiedzial ze nie kupi mi kwiatkow w walentynki bo w tym dniu one sa za drogie dla niego..dlatego jak juz kupi mi a zadko to sie zdarza to mowi ze to na walentynki tylko to nic ze walentynki sa 2 miesiace od dzisiaj..

Odnośnik do komentarza

Jonka a wiesz co mnie najbardziej boli to jest to ze odkad bylismy razem ja mu zawsze powtarzalam ze mienie dobrego kontaktu z rodzina,odwiedzanie sie,spedzanie ze soba swiat itd..jest dla mnie b wazne a on mi niedawno powiedzial ze on o tym wiedzial ze tak nigdy nie bedzie ze nie moge dostac tego co chce ale nic nie mowil chociaz dobrze wiedzial o tym:(czuje sie oszukana..

Odnośnik do komentarza

Dlaczego piszesz pod różnymi nickami?
aniaaf , użalanie się nad sobą nic nie da. Musisz przeanalizować swoją sytuację i zastanowić się jakie wyjście w tej chwili jest dla Ciebie najlepsze.
Jeżeli chcesz coś zmienić, to musisz mieć przynajmniej jakiś plan. Biadolenie nic nie pomoże, bo po 1. wkurzasz męża i generujesz konflikty (nie usprawiedliwiam go)
po 2. pokazujesz mu, jaki jest Ci niezbędny, a Ty biedna nieporadna.
Czy tam gdzie mieszkasz masz jakąś rodzinę na którą możesz liczyć? czy masz jakieś przyjaciółki lub znajomych z którymi mogłabyś się spotkać i czasami gdzieś wyjść?
Z tymi Walentynkami, to on faktycznie jest żałosny, a gdybyś w tym dniu umówiła się np. z jakąś koleżanką, zostawiła go samego w domu z dzieckiem i sobie wyszła?
Jeżeli nie możesz liczyć na niczyją pomoc, to jak już Ci wcześniej pisałam, musisz przeczekać. Studiujesz? (można wiedzieć co?) czyli masz szansę w przyszłości na jakąś konkretną pracę. Daj sobie teraz spokój z zachciankami, jakoś przeżyjesz, przestań się dla niego starać, bądź bardziej obojętna.
Poczekaj na ten wymarzony dom, znajdź porządną pracę i wtedy zdecydujesz; rozwód, czy żyjesz z nim dalej, a raczej obok siebie. Mało prawdopodobne, żeby Twój mąż się zmienił.
Czasami trzeba liczyć tylko na siebie.
Jak długo mieszkasz w USA?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...