Skocz do zawartości
Forum

Postrzeganie życia jako pasma nieszczęść


Rekomendowane odpowiedzi

Witam!
Jestem młodą, dwudziestoletnią i nieszczęśliwą kobietą. W zasadzie moje problemy był ze mną od zawsze. W domu między rodzicami nigdy dobrze się nie układało. Nie pomyślałabym, że mogli się oni kiedykolwiek kochać. Mną i moją siostrą interesowała się tylko mama. Ojciec wykładał jedynie pieniądze na naszą edukację, praktycznie z nami nie rozmawia. Jako dziecko byłam wesoła i roztrzepana, ale też płaczliwa, nie mogłam usiedzieć na miejscu, miałam przy sobie jedną przyjaciółkę z ławki, ale nie przejmowałam się ilością znajomych. Zaczęłam dostrzegać, że coś jest nie tak na początku gimnazjum. Zdarzało mi się zamykać w pokoju na całe dnie, aby się uczyć, czułam, że różnię się od reszty, byłam cicha , nieśmiała i ambitna. Nie miałam znajomych, a wszyscy doceniali mnie jedynie za dobre stopnie. Moja samoocena znacznie pogorszyła się w liceum, gdzie trafiłam na ludzi znających się od lat, a ja jako nowicjusz nie miałam prawa wstępu do ich "paczki", czułam się jak nic nie warty wyrzutek, zdarzało się, że byłam wyśmiewana i poniżana, pogorszyły się moje relacje z siostrą, pojawiły się podejrzenia, że mój ojciec zdradza mamę. W międzyczasie miałam chłopaka z którym zerwałam, ale do dziś utrzymuję z nim dobry kontakt. Na studiach poznałam innego chłopaka, grającego na gitarze i pasjonującego się w ostrej muzyce. Byliśmy ze sobą jedynie kilka miesięcy, ale związek ten wywołał na mnie olbrzymi wpływ. Można powiedzieć, że trochę uzależniłam się wówczas od niego i jedynie przy nim czułam się wartościowa, to była pierwsza osoba przed którą w pełni się otworzyłam. Wiem, że ta relacja jednostronna, bo on był podobny do mnie i również mi się zwierzał z wielu problemów. Chłopak zerwał ze mną z bardzo błahego powodu. I wówczas nastąpiło chyba apogeum mojego rozżalenia. Straciłam sens życia, miałam wrażenie, że popadałam w stany depresyjne. Po kilku miesiącach chłopak chciał do mnie wrócić, a ja zupełnie nie wiedziałam czego chcę. Z jednej strony kochałam go szczerze i był mi najbliższą osobą, a z drugiej nie mogłam mu zaufać i nikt wokół nie popierał tego dekonstruktywnego dla mnie ( ich zdaniem ) związku. Nie potrafiłam samodzielnie podjąć decyzji, a nierozwiązane sprawy ciągnęły się miesiącami. Przez ten czas postrzegaliśmy siebie jako potencjalnych partnerów. Pewnego dnia mój były chłopak stwierdził po prostu, że rzeczywiście jestem tak beznadziejna jak zawsze o sobie twierdziłam, że jestem człowiekiem toksycznym, wymagającym zmian od podstaw, jestem jego błędem życiowym, a nasza relacja była jednak przyjacielska i taką relację chce między nami zachować. Nie mogłam pogodzić się z tym, że ktoś przed kim się otworzyłam tak bardzo i okazałam tyle serca potraktował mnie w taki sposób. Zrezygnowałam całkowicie z kontaktu z nim. Niespełna miesiąc po tym dałam szansę innemu troszczącemu się od dłuższego czasu i dbającemu o mnie koledze. Doszłam do wniosku, że nic nie będzie stało mojemu szczęściu na przeszkodzie. Niestety pomimo upływu kilku miesięcy mam odczucie jakbym w jakiś sposób postąpiła nie fair, chociaż zawsze ze wszystkimi byłam szczera i chciałam jedynie swojego szczęścia. Czuję się słaba i bezsilna. Nie potrafię rozmawiać z ludźmi dłużej niż 5 minut, chociaż wiem, że wszyscy wokół zawsze uważali mnie za wyjątkowo inteligentną i dobrą osobę. Nie mam praktycznie przyjaciół, nie mam znajomych. Obecny związek nie daje mi pełnej satysfakcji. W dodatku na uczelni codziennie widuję swojego byłego, który ostatnio nawet dodawał na portalu internetowym posty opisujące relację między nami wyrażające zachwyt, że uwolnił się od ciążącej mu przy nodze kuli i okazujące dezaprobatę wobec sytuacji gdy po jednym związku człowiek leczy się drugim. Bliskie mi osoby twierdzą, że jest to czysta zazdrość o mnie, bo stracił kogoś wartościowego. Zdarza mi się często myśleć o nim i martwić się o niego,czasem mam chęć szczerze z nim porozmawiać. Jednocześnie nie radzę sobie ze swoim życiem. Czuję się brzydka (moje ciało obsypuje wręcz nieuleczalny trądzik). Moje zdanie nie jest dla nikogo ważne, nie umiem zjednać sobie ludzi. Marzy mi się być człowiekiem charyzmatycznym, twardo stąpającym po ziemi i nie przejmującym się tak bardzo zdaniem innych. Chciałabym odzyskać starego przyjaciela, ale być też wsparciem dla obecnego chłopaka. Pragnę coś w sobie zmienić, ale nie umiem. Jednocześnie zastanawiam się, czy rzeczywiście jestem tak beznadziejna, że wszystko co się wydarzyło jest zasłużone. Nie mam siły żyć, wykonywać podstawowych czynności, nie wiem dokąd zmierzam i co jest ze mną nie tak. Czuję się oszukana przez życie.

Odnośnik do komentarza

Witaj abc.123321?

Pasmo nieszczęść...?
Wszystko w życiu dzieje się po "coś" i powinno nas czegoś nauczyć. Wszystko to, co Cię spotkało, co tutaj opisałaś - to są normalne sprawy, jakie zdarzają się miliardom ludzi na tym świecie. Rzecz w tym jak sobie takie zdarzenia nazywasz w swojej głowie. Jeśli nazwiesz to pasmem nieszczęść to będziesz przysłowiową ofiarą losu. Ale po co to robić? Myśli można zmienić. Czy kiedykolwiek tego spróbowałaś? Pomyśl zatem, że te wszystkie doświadczenia jakie były Twoim udziałem to kapitał na przyszłość. Nie pielęgnuj w sobie żalu, tylko idź do przodu, bo to co robisz tylko Cię uwstecznia. To autodestrukcja.
Twój związek z poprzednim chłopakiem masz za sobą. Zamknij te drzwi raz na zawsze, nie rozpamiętuj tego, bo nic dobrego z tego nie wyniknie. To jak on Ciebie ocenił było dla Ciebie przykre i domyślam się jaki to był cios - ale po pierwsze on ma prawo do swojego zdania i powinnaś to uszanować, a po wtóre - najwyraźniej sam sobie z tym waszym byłym związkiem nie radził i w taki sposób się rozgrzeszył. Bo ten błahy powód rozstania najwyraźniej był pretekstem dla niego by się uwolnić od czegoś co było ponad jego siły.

Jesteś młodziutką dziewczyną - życie przed Tobą. Zmień myśli - to jedyne co możesz zrobić, aby było Ci łatwiej. Nie bierz tego co było tak tragicznie. :))) Stań przed lustrem - powiedz do siebie: "kocham Cię".

Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza

abc.123321

Witaj ! Bardzo Cię przepraszam za to Ci napiszę, ale uważam, że Ty zbyt wiele rozmyślasz zamiast skupić się na życiu. Nadmiar filozofowania wcale nie jest dobry. Studiujesz, miałaś jednego faceta, masz następnego - czego Ty chcesz.
Na tym forum piszą ludzie, którzy są w o wiele gorszej sytuacji.

Odnośnik do komentarza

dziewczę drogie. Masz dopiero 20 lat a piszesz jakbyś przeżyła już co najmniej 57. Życie to pasmo nieszczęść?? A jakie to nieszczęścia? Choroba, śmierć, ciężka sytuacja materialna? Ach nieee, brak akceptacji młodych ludzi, rodzica, jakieś zawirowania miłosne. Czyli coś co przeżywa jakieś 98% młodzieży. Weź się w garść, znajdź sobie jakiś cel w życiu, nie patrz się na siebie tylko na innych! Pomóż innym, to bardzo dobrze robi na samoocenę i psychikę. Może jakiś wolentariat?
pozdrawiam i głowa do góry!

Odnośnik do komentarza

Witaj abc.123321!

Domyślam się, że wszystkie doświadczenia, które do tej pory przeżyłaś, były dla Ciebie niezmiernie ważne, trudne, absorbujące, pochłaniające myśli i uczucia. To naturalne, bo to były i są TWOJE doświadczenia. Nie chcę marginalizować Twoich problemów, tylko zwrócić uwagę na to, że niekoniecznie trzeba na nie patrzeć jak na "pasmo nieszczęść". Postaraj się na nie spojrzeć raczej jak na pewną lekcję, dzięki której możesz zebrać nowe doświadczenia, dowiedzieć się czegoś o innych i przede wszystkim o sobie. Podejrzewam, że masz zaniżoną samooceną, stąd u Ciebie taki pesymistyczny ton. Nie jesteś beznadziejna i nie pozwól sobie tego wmówić. Jesteś fajną, młodą kobietą, może trochę pogubioną, która wymaga podreperowania poczucia własnej wartości. Odsyłam do artykułu: Jak podnieść poczucie własnej wartości? Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...