Skocz do zawartości
Forum

Niska samoocena a zmiana sposobu myślenia


Gość uzależniona1

Rekomendowane odpowiedzi

Gość uzależniona1

Ok,mam niską samoocene ale jak mam to zmienić.Może inaczej,człowiek który wie że jest nikim,zawsze popełnial błędy,obwiniał się i nienawidził do granic,kktóry karał się za wszystko Co się wokół niego działo i wszystkie winy brał na siebie-no jak ma siebie polubić?Nie wierzę że to jest możliwe.A może jest?Może ktoś z Was zrozumial siebie,zaakceptował?polubił?Powiedzcie czy po kikunastu latach przekonan,oskarżeń,obwinia przez najbliższych i w końcu przez samą siebie że jesteś Zerem można odbudować?To są lata nienawiści,łez,cierpień i zadawania sobie bólu,pragnienie śmierci.Każdy kto to przeszedł wie jak to jest.Dzisiaj jedtem dorosłą kobietą,na terapii na pytanie o swoje pozytywne cechy;wychodzę zs drzwi.Naprawdę chcę to zmienić ale nie zmienię swojego myslenia.Wciąż obwiniam się o wszystko,wstaje o 4rano żeby wszystko zrobić przed wyjściem do pracy,żeby nic nie zostało na innych"głowie",żeby wszyscy widzieli że się staram,zeby ktoś się nie zawiódł.Żeby nikt nie cierpiał przeze mnie.Ale ja mogę,zasługuję,jestem nikim,jak nie dam sobie rady,jak tego czy. Tamtego nie dźwignę to skończę ze sobą.Nie potrafię zmienić myśli,nic na to nie poradzę,to silniejsze.Kiedyś wiązali mnie pasami w szp.psychiatrycznym to był najgorszy czas w moim życiu,czułam się zerem.Płakałam dniami i nocami,Dziewczyny z sali zakrywały mi kołdra głowę bo nie chciałam by ktoś widział że jestem w pasach.To było tak okrutne że marzyłam by to się skończyło,marzyłam by umrzeć.Potem przyjmowałam to jako karę,za cale zło jakie wyrządziłam.I tak karanie siebie pozostało,nienawiść pozostała i naprawdę próbuję to zmienić,naprawdę pracuję nad tym mocno ale nie wmówię sobie na siłę,nie przekonam się skoro życie tak właśnie mnie nauczyło...doświadczylo...

Odnośnik do komentarza

uzależniona1, z tego, co zrozumiałam, korzystasz z terapii, pracujesz nad swoją niską samooceną. Jaka to terapia (grupowa, indywidualna, w jakim nurcie)? Jak długo z niej korzystasz? Czy oprócz terapii bierzesz jakieś leki? Czy dostrzegasz w ogóle jakiekolwiek efekty psychoterapii? Ja wierzę, że jeżeli człowiek pragnie zmienić swoje życie, uczynić swoje życie szczęśliwszym, to się da. Odmawiasz sobie sama prawa do bycia szczęśliwą i fundujesz sobie sama "piekło", tak jak kiedyś inni Ci fundowali. Masz prawo do bycia niedoskonałą i to też jest piękne. Trzymam za Ciebie kciuki i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Nie zmienisz swoich myśli?
To nic nie zmienisz w swoim życiu.
Wszystko co się dzieje w naszym życiu, zależy od naszych myśli.
Wstajesz o 4-ej rano, szykujesz, sprzątasz...by oni...-Czy musisz myśleć, że robisz coś dla kogoś? A ty sama nie lubisz, jak jest czysto i wszystko przygotowane?
Jeśli lubisz, to robisz to DLA SIEBIE. To tobie sprawia przyjemność, gdy wszystko jest w porządku.
Taka mała zmiana w sposobie myślenia sprawi, że będziesz miała więcej zadowolenia z wypełnionych obowiązków i będzie ci łatwiej.
Jeśli ich przyzwyczaiłaś, że wszystko DLA NICH robisz, to oni się do tego przyzwyczaili, nawet nie zauważą, że jest ci ciężko, że nie dajesz rady. Twoje zachowanie dla nich jest normą. Raczej zauważą, gdy coś jest nie tak, bo będzie to jakieś odstępstwo od normy.
Chcesz być doskonałą?
Nie jesteś. Nie ma doskonałych ludzi, każdy ma jakieś wady, słabostki i dobrze. Nie jesteśmy robotami, jesteśmy indywidualnościami i dzięki temu, ludzie są ciekawi, bo się różnią od siebie.
Wiec zacznij doceniać to, że tak wiele potrafisz zrobić, tak wiele z siebie dać mimo, iż nie jesteś robotem.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Chodzę na psychoterapię indywidualną od kilku lat z przerwami(dwoje dzieci rok po roku),teraz wróciłam...biorę leki i chodzę do psychiatry.Moja mama zawsze mówi że przysporzyłaM najwięcej cierpienia.Wiem że tak było,teraz nie zrobię nic by ktoś się jeszcze zawiódł.Ostatnio nad ranem robiłam pierogi dla dzieci żeby babcie miały co dać dzieciom i wiecie co uslyszałam? Że maluchy nie chciały ich jeść a nie było żadnej zupy.Poczułam się okropnie że tego nie dopilnowałam.Na następny dzień,były już dwa dania,grysik i kompot-przeciez mogę bardziej się postarać...Nie mogę przerobić tych myśli,zmienić ich,poprostu tak żyłam,krzywdziłam całe swoje życie tych których kocham najbardziej.Teraz muszę zrobić wszystko by już nikt nie cierpiał,nikt się nie zawiódł.Nie potrafię zwyczajnie wymienić zdań,nie mówiac o kłutni bo z góry jestem przegrana.Chowam głowę w piasek i uciekam bo i tak nic nie wskuram.LecZenie pomaga mi bardzo,ale nie w tej dziedzinie,wydaje mi się że nie przerobię swojego myślenia,bo to kim jestem,jaka jestem i co zrobiłam najbliższym miało miejsce i nie wymaze tego z życia.To prawda o której nie zapomnę

Odnośnik do komentarza

A co takiego złego zrobiłaś swoim bliskim?
Za co tak się karzesz i poniżasz?
Nie zrobisz nic, by ktoś się zawiódł? Czy sądzisz, że jesteś w stanie przewidzieć wszystko?
A co złego by się stało, gdyby to babcie ugotowały im zupkę?
Następnym razem będą miały pretensje, że nie było ciasta, albo kotletów.
Jesteś w stanie to przewidzieć, co im się zamarzy?
Opamiętaj się, bo będą mieli coraz większe wymagania, ty będziesz czuła coraz większą presję i w końcu nie wytrzymasz.
I dzieci zostaną same. Tego chcesz?

Dobrze, ze TERAZ łykasz pigułki, dobrze że chodzisz do psychologa.
Niewiele to jednak zmieni, bo do zmian potrzebna jest twoja współpraca, twoja dobra wola, czyli zmiana sposobu myślenia.
Psycholog za ciebie tego nie uczyni, ty sama musisz to zrobić.
Psycholog daje ci wskazówki, powinnaś się do nich stosować, słuchać się lekarza, a nie bojkotować jego wysiłki.

Odnośnik do komentarza

~uzależniona1
Moja mama zawsze mówi że przysporzyłaM najwięcej cierpienia. (...) Nie mogę przerobić tych myśli,zmienić ich,poprostu tak żyłam,krzywdziłam całe swoje życie tych których kocham najbardziej.Teraz muszę zrobić wszystko by już nikt nie cierpiał,nikt się nie zawiódł.

uzależniona1, piszesz w taki sposób jakbyś miała ogromne poczucie winy za coś, co zrobiłaś swoim bliskim, chociaż nie precyzujesz, co to takiego. Co się stało, że tak bardzo siebie sama za to karzesz i obligujesz do "zadośćuczynienia"? Myślę, że Twoje poczucie winy ma charakter patologiczny. To nie tylko zaniżona samoocena, to również chore poczucie winy, które próbujesz każdego dnia złagodzić, starając się coraz bardziej dla INNYCH. Z tym, że to działa jak błędne koło - zamiast się czuć lepiej, Ty wymagasz od siebie jeszcze więcej i jeszcze bardziej utwierdzasz się w przekonaniu, że jesteś do niczego, co nie jest prawdą. Nie da się windować poprzeczki cały czas do góry bez końca...

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Tak czuję się winna.Gdyy zachorowałam na anoreksję ojciec mocno zaczął pić,znienawidził mnie,krzyczał że przynoszę wstyd ,obwiniali się z mamą Na wzajem.Ojcie stał się agresywny,ciągnął mnie za włosy do jedzenia i mówił że umiem tylko odchudzać się i rzygac,że jestem problemem.Babcia krzyczała że przeze mmie jest nienawiść w domu,że przeze mnie rodzina się rozpada.Moja mama cierpiała,wsadzala mnie wbrew mojej woli do szpitala kilka razy.Wracałam z nich i chudlam.Ojciec znęcał się nad mamą coraz bardziej,zamykał drzwi przede mną a ona płakała.Nie byłam w stanie jej pomóc.Czułam że to moja wina więc ćwiczyłam do kresu sił...Moja mama płakała gdy mijałysmy się na korytarzu.Cierpiała przeze mnie i przez niego.Doszło do rozwodu,dopóki nie zachorowałam,było ok,ojciec mie miał kochanki,nie gardził nami.Moja mama często powtarza że dałam jej najwięcej cierpienia,że zadno dziecko nie przysporzyło tylu problemów.Tak było,jest bo takim jestem człowiekiem.Już nigdy jej nie zawiode.Nigdy nie dowie się że palę,że mam problem z alkoholem.Gdyby to wyszło na jaw,już bym Tego nie dźwignęła...moja mama też nie...już nigdy nie chcę Widzieć że kogoś zawiodłam,,że ktoś cierpi przeze mnie.Ja potrafię tylko krzywdzić naprawdę,nie mogę sobie wybaczyc i teraz robię wszystko by inni byli zadowoleni,by widzieli że się staram,że potrafię,choćbym opadała z sił staram się nikogo nie zawieść

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Ka-wa napisałam w innym wątku bo napisałam na inny temat.Chciałam dowiedzieć się czy to czym przesiaknęliśmy przez lata można odbudować?Nigdy o tym nie myślalam,ostatnio uświadomiłam sobie ze zarówno 5 lat temu na pytanie co osiągnęłam,czy jakie mam poz.cechy wychodziłam z gabinetu teraz zrobiłam to samo.Tego nie można odbudować ,nie da się zmienić w głowie.Chciałabym się przekonać czy są takie osoby tu,które to przepracowały;zrozumialy ,zmieniły myślenie?Ja czuję że to nie myślenie lecz prawda o mnie,to ja ktoś kto tylko rani całą swoją osobą tych któRych kocha

Odnośnik do komentarza

Piszesz przepracowały...i dobrze,Ty też powinnaś z psychologiem przepracować przeszłość,otworzyć się na maxa,
bo inaczej te wizyty nie spełniają swojego celu.

Oczywiście ,że nie byłaś winna ,tylko wbita w poczucie winy...,
anoreksja to jest choroba i wpada się w nią jak np.w alkoholizm,to ojciec zachował się nieodpowiedzialnie,nie miał pojęcia o anoreksji,mama też była bezsilna,
czy chciałaś być anorektyczką,nie ,przecież nie wiedziałaś jakie będą zgubne skutki na początku,miałaś widocznie takie predyspozycje...,

więc gdzie ta Twoja wina!?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Miałaś poważne problemy, a zamiast ci pomóc, rodzina wpędziła cię w jeszcze większe problemy.
Wcisnęli ci poczucie winy, ale za ich życie, odpowiadają tylko oni, nie ty.
Nikt nie kazał ojcu nadużywać alkoholu, nikt nie kazał matce znosić wybuchy męża, nie powinna pozwalać mu na to, by cię szarpał.
Rodzina powinna ci udzielić wsparcia w tak trudnym dla ciebie okresie. Okazali bezduszność i zniszczyli twoją i tak kruchą psychikę.
To oni zniszczyli ciebie, a nie ty ich. Oni byli dorośli, ty byłaś dzieckiem.
Za swoje niepowodzenia obarczyli winą ciebie, a ty im na to pozwoliłaś.
Za wszystko to ich powinno się winić, nie siebie.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

~unna a wyobrażasz sobie jak przypinali mnie pasami?Nie byłam agresywna,nie miałam myśli samobójczych(przynajmniej nikomu o tym nie mówiłam)nie miałam bulimii.Wiesz kim byłam dla siebie?śmieciem!Taki mieli sposób na anorektyczki.Zostawiali mnie w pasach 3 razy dziennie na 2 godziny,a jak był mecz to salowi w ogóle zapomnieli mnie odwiazać.Cierpiałam okrutnie...płakałam dniami i nocami i nikt ze mną nie rozmawiał.Potem odbierałam to jako karę,tak karę za to co wyrządziłam.Na wizycie na pytanie jak się czuję,nie podnosiłam nawet zapłakanej twarzy tylko odpowiadałam;jak śmieć...Tak pozostało w mojej głowie to wszystko,nie potrafię tego przerobić,doszukać tych mocnych stron.Jak mam to zrobić?Wypisać na kartce?powtarzać w kółko?Ja nie potrafię podjąć żadnej decyzji,Wyrazić swojego zdania,bo jakie mam znacznie?bo powiem coś nie tak,bo spieprze,bo kogoś zawiodę.Nawet nie zauważyłam że nad ranem też sprzątam żeby babcie były zadowolone bo i tak pilnują mi dzieci.Wybiegam do pracy bez jedzenia,nie uczesana,nie pomalowana(nadrabiam to w pracy)ale spokojna bo wszystkiego dopilnowałam.Jestem osobą wierząca ale często czuję się tak złym człowiekiem że wydaje mi się że nawet Bóg się zawiódł i nie chce mnie widzieć.Naprawdę...czuję że nie zasługuję na wybaczenie.To aż chore wiem...i nienormalne wiem... ale nie potrafię myśleć inaczej,naprawdę chcę ale jak mam to zrobić?

Odnośnik do komentarza

Jesteś dzielną, małą osóbką, której życie porządnie dało w kość. Mimo przeciwności, jakoś sobie radzisz i możesz być z tego dumna.
Więc tą poprawę samooceny, zacznij od małych kroczków. Na razie powtarzaj sobie, że ze wszystkim sobie radzisz. Bo to jest szczera prawda.
Jak już oswoisz się z tą myślą, to sobie dodaj, że jesteś osobą wartościową.
I tak jest.
Nie ma ludzi doskonałych, nie ma ideałów, ty jesteś po prostu normalna, taka, jak wielu z nas.
Tyle, że masz zaniżoną samoocenę.
Zrób ten pierwszy kroczek i pochwal się, że radzisz sobie.
Pozdrawiam cię bardzo serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Da się to przepracować ?Naprawdę da się zmienić myślenie?Jest szansa stanąć przed lustrem i uwierzyć wniłowa;jestem silna,mogę,potrafię,dam sobie radę?Można się tego jeszcze nauczyc?Ostatnio gdy na terapii mocno na mnie naciśnięto- na drugi dzień zadzwoniłam że już więcej nie przyjde,że rezygnuję,że nie mam sił.Kazała mi przyjść i wyjaśnić a potem zdecydować.Zostałam...Już rozumiem że to wszystko jest potrzebne.NIE ucieknę przed tym i muszę w tym grzebać zeby to zmienić.Będę wierzyć że taka zmiana jedt możliwa

Odnośnik do komentarza

ka-wa . Ależ uza...chodzi na leczenie i uważam je za niezbędne.
Ale bez własnego zaangażowania, bez pracy nad sobą, efekty będą nikłe.

Tak, można całkowicie zmienić sposób myślenia, można się nauczyć patrzeć się na tą lepszą stronę życia.
To tak jak nauka wiersza.
Powtarzając go, wbijamy sobie w pamięć i on tam jest.
Ty na razie powtarzasz sobie, same negatywne rzeczy. Jak zaczniesz powtarzać te dobre rzeczy, to one tak samo utkwią w pamięci i staną się twoimi myślami.
Na tym etapie, psycholog jest niezbędny, bo on ci wskazuje drogę.
Wskazuje to, co powinnaś zmienić, wskazuje błędy, które popełniasz. Pomaga ci uporządkować sobie pewne sprawy, zrozumieć je.
Taka zmiana jest możliwa i wielu tak zmieniło swoje życie na lepsze.

Odnośnik do komentarza

autorko mam podobnie tylko u mnie dochodzi strach przed pracą, wiem, ze jestem do niczego i nie podołam niczemu. Jestem głupia i tyle i tego nic nie zmieni.
Nie chodzę na terapię bo jak widzę to nie ma najmniejszego sensu bo niby jak drugi czlowiek może zmusić cie do zmiany sposobu myślenia a leki tylko zamulają i maskują wszystko. urodziłam się zerem i umrę zerem.

Odnośnik do komentarza

a powiedzcie mi jak można powtarzać sobie dobre rzeczy skoro wszystkie znaki na niebie mówią, że tak nie jest. Jak można siebie okłamywać? Widzę, że jestem głupia i jestem zerem to jak mogę nim nie być?
Dzis usłyszałam od kogoś bliskiego "żeby nie ja to bys teraz tak nie wyglądała" (chodzi o to, że gdyby ten ktoś mnie wywalił z domu to byłabym brudna i pod mostem)

Odnośnik do komentarza

To prawda, że leki tylko zamulają i powodują otępienie.
Jednak gdy stres jest zbyt wielki i nie można sobie z nim poradzić, to warto trochę sobie pomóc- nawet chemią. Chwilowo, nie na zawsze, nie należy uzależnić się od leków, bo to też jest groźne.
Chyba....Czujesz się głupia, czujesz się zerem...to tylko twoje myśli.
Każdy człowiek jest wyjątkowy, jest cudowny, jest wspaniały...Mały człowieczek nie ma kompleksów i wątpliwości, te rodzą się z wiekiem.

Znałam kiedyś panią, której nauczyciel pochwalił syna .Ta mu odpowiedziała, że to nie może być jej syn, bo on jest głupi - i jeszcze tym się chwaliła.
Biedny chłopak - pomyślałam. Jak przy takiej matce udaje mu się osiągać dobre wyniki , stać się kimś, w przyszłości?
Tak, to głupie gadanie robi ze zdolnych człowieczków, głupoli - o ile w to uwierzą.
Mnie też tak gadali, na szczęście ja byłam uparta, co usiłowali zwalczyć. Na szczęście dla mnie, nie udało im się, bo "uciekałam" z domu i żyłam własnym życiem./nie dosłownie uciekałam, ale znajdowałam sobie zajęcia, po za domem/
Osiągnęłam wiele, bo pracowałam nad zmianą schematów, które mi chcieli zakodować.
Czyli systematycznie, zmieniałam swoje myśli na pozytywne.
Jeśli się myśli o sukcesie, o wygranej, to to się osiągnie.
Jeśli się myśli, że jest się zerem, to tak się stanie.
To co myślimy, to realizujemy.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Ok ddziewczyny rozumiem o czym piszecie.Wiecie co?Gdy byłam wiązana moja samoocena była zerowa.Byłam szmatą do podłogi.Dzisiaj wypisałam ile osiągnełam od tego dna ale wiecie jaka była moja reakcja?śmiech,bo ja to osiągnęłam,dużo zdziałałam,mam pracę i dzieci...ale nie umiem tego docenić,szukam zła które wciąż popełniam i na tym się skupiam.Bo co ze mnie za matka,skoro...co ze mnie za żona,skoro...,co za pracownik skoro...i tak wciąż...oczka moich dzieci sprawiają że się budzę.Kocham je nad życie i chcę by były inne niż ja...

Odnośnik do komentarza

Brawo!! Cudownie!! Wspaniale!!!
To już duży postęp. Wreszcie zauważyłaś u siebie plusy, wreszcie znalazłaś coś pozytywnego. To kolosalny postęp.
Jeszcze tego nie doceniasz? To nic, ważne że wreszcie to zauważyłaś.
Zmiana myślenia nie przyjdzie nagle. Tyle lat siebie katowałaś, że teraz trzeba czasu, by nauczyć się nowego postrzegania siebie.
Pierwszy krok zrobiłaś i to się liczy.
Tak trzymaj. Jestem z ciebie dumna.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście,że sama terapia nie przyniesie efektu,jak sama nie będziesz pracowała nad podniesieniem samooceny...,
ale żeby coś sobie powtarzać to trzeba w to uwierzyć,że będzie efekt...,tylko co zrobić ,żeby w to uwierzyć,
tu chyba psycholog powinien przyjść z pomocą.

Powiedzcie jak to jest,jedni się obwiniają za innych...,a co poniektórzy swoja winę zwalają na innych...,
życie...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Ka-wa wiesz mój ojciec nie cxuje się winny choć Do cholery wyrzucił nas z domu.Tylko ja tak jestem wiinna czuję zal ,lęk,żemogłam inaczej,ze za słabo się starałam.Dzisiaj podaje ojcu rękę na zgodę a on mi nie podaje.Ddlaczego?bo przyczyniłam się do rozpadu ich związku?Jestem winna czuję to na każdym kroku i chcę to zmienić ale życie pokazuje że jednak wszystkiemu jedtem winna

Odnośnik do komentarza

A Ty dalej swoje...,
musisz zmienić myślenie,są rodzice ,którzy nigdy nie powinni nimi zostać ...,ja uważam ,że to oni Tobie zrobili wielką krzywdę,
ale tu żale czy pretensje nic nie zmienią,
może zacznij od tego ,że tu nikt nie jest winny,bo jacy jesteśmy zawdzięczamy naszym przodkom,
postaw grubą kreskę i myśl o przyszłości a nie o przeszłości,
dlatego przepracuj tą choler** przeszłość z psychologiem i do nie nie wracaj.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...