Skocz do zawartości
Forum

Nieodwzajemnione uczucia


Gość DorianGray

Rekomendowane odpowiedzi

Gość DorianGray

Jestem 25 letnim chłopakiem. Moja historia jest dosyć skomplikowana, ale postaram się opowiedzieć jasno jak wygląda. Cofnijmy się o 5 lat wstecz. Na pierwszym roku studiów poznałem pewną dziewczynę. Od pierwszego roku byliśmy w jednej grupie, lecz nasza znajomość była raczej koleżeńska. Parę lat temu nie interesowały mnie związki, zobowiązania z tego płynące...byłem młodym chłopcem, którego bardziej interesowały spotkania z kolegami, rozrywki i własne proste życie. Mniej więcej w połowie studiów coś się wydarzyło, ona dogoniła mnie na korytarzu i nieśmiało składając życzenia urodzinowe pocałowała mnie w policzek...coś we mnie wtedy zadrżało, obudziło się...ale nie przykładałem do tego znacznej uwagi. Ale jednak zacząłem Ją inaczej postrzegać od tej chwili.. Była zawsze wysoką jak na kobietę, bardzo szczupłą blondynką o dużych niebieskich oczach...bardzo inteligentną, ciepłą i szczerą, wyjątkową osobą. Zaczeliśmy się spotykać...spacer, wspólnie spędzany czas...lecz nie mineło dużo czasu gdy wszystko się pokomplikowało. Wyjechała na 3 mieśiące do pracy za granicę, gdy wróciła pomogłem Jej dostać się do pracy tam gdzie ja...i po miesiącu nie podając powodu zerwałem. W tym momencie uważam, że zachowałem się jak młokos, stchórzyłem bojąc się tego co się dzialo, związku, zobowiązań...tłumaczyłem się, że wolę abyśmy byli przyjaciółmi bo to wszystko popsuje... Ona...przepłakała tydzień, dwa i jak mi powiedziała wmówiła sobie że mam racje, że to nie są uczucia...i że lepiej być przyjaciółmi... Problem tak naprawdę zaczął się już na tydzień po moim zerwaniu...zrozumiałem że popełniłem błąd i próbowałem wszystko naprawić ale niestety było za późno. I tak oto poświęciłem 2 lata...na przemian poprawiając nasze stosunki i psując wszystko moją zazdrością o każdego faceta, który znalazł się w Jej pobliżu. Wszystko komplikował też fakt że pracowaliśmy jakieś 3 metry od siebie.. Zrobiłem się zazdrosny o jednego faceta z pracy..starszego o 10 lat kawalera...potem o kolejnego z którym widziałem że ma jakiś kontakt...Podobnie na uczelni, miałem kolegę, jak się okazało fałszywego i interesownego dwulicowego człowieka który nie liczył się z nikim i niczym...okazało się że mieszka w Jej sąsiedztwie i się zaprzyjaźnili...on..mimo że od dłuższego czasu miał dziewczynę, zaczął zbliżać się do mojej eks...nieraz grożąc mi że jak go wkurzę to wyrwie Ją aby zrobić mi na złość...oszukiwał mnie, swoją dziewczynę i kogo się tylko dało, bo cytuję "on zawsze dostaje to czego chce".. Ona oczywiście wiedziała jaki on jest, jak się zachowuje względem innych, ale czy coś sobie z tego robiła...nie wiem.. Kulminacja nastąpiła gdy dowiedziałem się, że "kolega" wypisywał do Niej...bardzo bezpośrednie i jednoznaczne smsy i propozycje... Choć wiedziałem, że Ona jest bardzo odpowiedzialną dziewczyną z zasadami - zacząłem Ją wypytywać czy między nimi coś zaszło..czy z kimś się spotyka, czy kogoś ma...zacząłem snuć różne fantazje na temat tego czy to może ktoś z pracy, może tamten chłopak... Srednio co kilka dni się sprzeczaliśmy, potem godziliśmy aby po kilku dniach z mojej winy znów się posprzeczać.. Wiele razy podejmowałem z Nią rozmowę na temat moich uczuć, że moge na Nią czekać w nieskończoność, że tylko Ona się liczy...ale ona zawsze była na "nie".. Kilka razy zrywałem kontakt...aby po tygodniu jak zbity piesek pobiec do niej na kolanach przepraszając, mówiąc że mi Jej brakuje..i że już będzie w porządku.. Tydzień temu próbowałem Ją zaprosić gdzieś, spędzić razem czas...bo wiecznie mi odmawiała mając tysiące wymówek..lecz popełniłem błąd cytując przy zaproszeniu kilka słów z listu który dostałem od Niej 2 lata temu..."Tęsknię za Tobą, Twoim uśmiechem itd"... I tydzień temu to Ona napisała...że nie wie czy między nami może jeszcze być dobrze...że co niby chciałem osiągnąć tym cytowaniem...i zamilkła...nie widujemy się, nie odpisuje na smsy..zero kontaktu.. Przez głowę przelatuje mi tysiące myśli..że może z kimś się spotyka, że może ktoś zabronił Jej się do mnie zbliżać...ze może to tamten "fałszywy-kolega" dopiął swego... I nie wiem co robić, ja nie jestem zdolny do zerwania kontaktu z Nią, czuję się jakby życie straciło sens, zamykam się w sobie, coraz większy samotnik ze mnie...ja zawsze byłem sam i nie wiem często jak się zachowywać w takich sytuacjach...dobrze mi było samemu...ale bez Niej tak naprawdę czuję się jakbym stracił cząstkę siebie i swojego życia. Nie odzywa się, boję się na siłę narzucać i naciskać na spotkanie bo nie chcę znów usłyszeć że "nie".. Wiem że nie byłem obojętny, gdy kilka razy powiedziałem coś niemiłego, coś złośliwego i widziałem Jej łzy..czułem się okropnie ale to oznacza też że obojętny nie byłem...chyba.. No i jestem tu i teraz, staram się zajmować swoim życiem, nie myśleć o Niej...nawet spotkać z kimś innym ale zapomnieć nie umiem.. Rozwieję wątpliwości, nie mam na pewno depresji, ani problemów ze sobą...ale czuję pustkę i nie wiem jak sobie z tym radzić... Może ktoś potrafi mi coś doradzić...podnieść na duchu...naprawdę byłbym wdzięczny. Pozdrawiam Dorian

Odnośnik do komentarza

Musisz zachować się jak mężczyzna i ponieść konsekwencje swoich decyzji. To Ty z nią zerwałeś i tak ją zraniłeś, że ona nie chce ryzykować ponownie. Sam do tego doprowadziłeś zrywając bez słowa. Jeśli nie potrafisz darzyć ją jedynie przyjaźnią to odważ się na szczerą rozmowę i wyznaj jej swoje uczucia, jeśli ona zdecydowanie odmówi bliższych relacji pewnie powinieneś ograniczyć kontakt z nią do minimum, bo inaczej nigdy o niej nie zapomnisz i nie będziesz w stanie stworzyć innego, udanego związku.

Odnośnik do komentarza

Dorian, bardzo Ci współczuję, ale tak jak poprzedniczka mówi, powinieneś ponieść konsekwencje swojego zachowania. Jesteś młodym człowiekiem, więc w przyszłości nie popełniaj takich samych błędów. Ucz się na nich wtedy nie będziesz mieć takich komplikacji. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

wiesz nie dziwię się jej że tak zareagowała. przez te lata robiłeś jej wodę z mózgu swoim niezdecydowaniem. Przykre ale nie sądzę aby cokolwiek dało się zrobić. Możesz pokazać jej że się zmieniłeś, ale będzie to od ciebie wymagało wielu starań i to nie ręczę że pomoże

Żyj tak, żeby twoim przyjacielom zrobiło się smutno gdy umrzesz

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...