Skocz do zawartości
Forum

Traktowanie dorosłej kobiety jak nastolatki


Gość nikola 25

Rekomendowane odpowiedzi

Moja matka przesadza. Wczoraj gdy wróciłam o 22 do domu bo byłam u znajomych ze studiów, zrobiła mi awanturę, że się włóczę po nocach a wspomnę, że ja prawie nie wychodzę z domu i mam mało kontaktu ze znajomymi a wczoraj akurat nadarzyła się okazja. Darła się na mnie od rana, że mam dziurę w spodniach i zamiast latać to bym sobie mogła nowe kupić. Grzebała mi po szafach by znaleźć inne a ja nie lubię gdy ktoś mi grzebie po rzeczach. Jest ordynarna i wulgarna a jest nauczycielką co jest dla mnie wielkim nieporozumieniem... ;/ aha a wczoraj jak tata po mnie przyjechał to stwierdziła rano" ojciec koło twojej d*** tylko lata"... brak słów. I wyrzucała mi, że nie zrobiłam kursu kolonijnego to bym pojechała na kolonie z jej uczniami a ja po prostu nie chciałabym bo to nie dla mnie praca. A studia pedagogiczne mam. Więc jakim prawem do mnie tak mówi? Jestem dorosła i sama dokonuję wyborów. I jeszcze przy tym jakieś głupie teksty i wyzwiska do mnie. Dodam, że wyjeżdżam za miesiąc na studia magisterskie do innego miasta i o tyle dobrze. Ale miesiąc to dużo jednak...;/ szukam dorywczej pracy ale krucho mi z tym idzie. Ja całe życie miałam ograniczenia, zakaz późnych powrotów, wyjść ze znajomymi, mimo wieku 25 lat prawie nic sie nie zmieniło. jestem znerwicowana i to mocno, zaburzenia emocjonalne...;/czekam tylko na wyprowadzkę za 1 miesiąc, a im zagroziłam, że jak tak będzie to sie wyprowadzę przed wrześniem albo przyjade dopiero na święta to matka stwierdziła "a to twoja sprawa" ... no to już mnie zdziwiło... ciężko mi wytrzymać w tym głupim domu/// o i twierdzi, że nic nie robię a to nieprawda bo bardzo dużo pomagam a mówi ile to ona nie robi (a szuka zajęcia na siłe odkąd pamiętam) a przecież nie może mnie do siebie zrównywać bo to dwa rózne światy. W końcu jestem młoda i dziwne gdybym chciała siedzieć w domu, to chyba normalne, że chce iść do znajomych ze studiów. Najlepsze lata życia mi zniszczyli i mało mam już czasu na wyszalenie się i nadrobienie ;( przez to mam duże upośledzenie społeczne, zacofanie i wgl bo wiecznie siedzieć w domu i się uczyć musiałam;/ ech nie wiem już co robić

Odnośnik do komentarza

Z mojej perspektywy, sama jesteś sobie winna. Dajesz się tak traktować. I najwyraźniej dawałaś przez wieele lat. A to co tu piszesz, nieco przypomina pretensje nastolatki w okresie dojrzewania. Tyle, że wtedy zdaje się, da się takie obostrzenia jakoś usprawiedliwić tym, że 'dziecko' zajdzie w ciąże, czy zawali szkołę. Poza tym, wiele nie poradzisz mając kilkanaście lat na nadopiekuńczość czy nadużywanie władzy rodzicielskiej. Ale, cholera, masz nieco więcej. Inna sprawa, że niby skoro mieszkasz z rodzicami, jesteś na ich utrzymaniu, zdaje się mają prawo ingerować w Twoje życie.
Skoro jesteś dorosła i dokonujesz własnych wyborów - w końcu, chyba Twój wybór mieszkać z rodzicami w tym wieku - a to są konsekwencje. Rodziny się nie wybiera, to co opisujesz, nie wygląda sympatycznie, ale jak ktoś ma 18 lat i maturę na głowie i brak zawodu i taką sytuację, to nic nie poradzi na takie traktowanie w domu, w tym kraju. Ale Ty masz nieco więcej. I szczerze wątpię, że musiałaś siedzieć i się uczyć ciągle do tego 25 roku życia. Obowiązek edukacji jest do 18 roku życia ustawowy. Skoro wybrałaś studia dzienne i gnicie w domu, no to masz, czyż nie ? I szczerze mówiąc, ja przy takim traktowaniu odleciałbym z domciu najszybciej jak się da, i nie mów mi, że się nie da. Sama dajesz się tak poniżać, powtarzam. Tyle ode mnie :)

Odnośnik do komentarza

Nie do końca... ja nie miałam wyjścia... a naprawdę pilnowała nauki dorosłej kobiety i ciągle sie darła, że sie nie uczę tylko zajmuję głupotami, może i wątpisz ale ja wiem najlepiej jak było i żadne ustawy nie mają tu nic do rzeczy bo z zawodem trudno mieć pracę a zostać bez zawodu to całkiem dno. A ja mając ogólniak to zawodu nie miałam i musiałam iśc na studia tak czy siak a na studia poza domem pieniędzy mi dac nie chcieli a ja nie miałam bo skąd niby... więc musiałam w domu zostać bo wyjścia nie było. A każda próba kompromisu kończyła sie awanturą. A ja sobie tego nie wybrałam takiego losu, chciałam uciec po maturze ale kasy nie było ani chęci wypuszczenia to co miałam zrobić, pod most iść?! Do teraz nie chcą mi dac wolnej ręki by sie wyprowadzić ale ja i tak działam w kierunku wyprowadzania się za miesiąc do innego miasta i tam zaczynam nowe życie ale funkcjonować nie wiem jak tam będę z tego wszystkiego . A inne koleżanki w moim wieku też z rodzicami mieszkają a są z nimi na relacjach niemal koleżeńskich... to kwestia osobowości...

Odnośnik do komentarza

Mogłaś pozwać rodziców o alimenty, przy czym zdaję sobie sprawę z tego, że to nieco nieprzyjemna sprawa, ale no, co kto woli. :) W wakacje za granicą też da się, czy też dało zarobić niezłą sumkę. Kwestia osobowości, to na pewno :))

Odnośnik do komentarza

No tak, nieprzyjemna sprawa, dopiero bym miała wrogów samych w całej rodzinie i by mnie wytykali palcami a jeszcze procedury w sądach to już w ogóle trwają długo... A w wakacje za granicą to nie dla mnie robota bo mam chory kręgosłup i jestem po dwóch operacjach i co roku jeżdżę do sanatorium i takie coś by groziło mi kalectwem ;( a szkoda bo sumka ładna by była. W przyszłosci też pewnie trochę popracuję i na rencie wyląduję szybko... No tak, jak widzę jak moje kumpele mają z rodzicami super relacje i są niemal kolegami, mogą sobie o wszystkim mówić mają wsparcie to szlag mnie trafia. Ale dzięki temu pewnie jestem silniejsza bo sama sobie musiałam zawsze radzić z problemami bo nikt mi nie pomagał a tylko dołował jeszcze bardziej. Boje sie tylko jak ja zafunkcjonuję po wyprowadzce z domu...

Odnośnik do komentarza

No, jak zafunkcjonujesz to nie wiadomo, ale i tak upieram się, że to nieco późny wiek na pierwsze starcie z mieszkaniem z dala od rodziców - jeśli to jest ten przypadek. Wiele zależy od tego, jaką masz więź czy coś, aczkolwiek no to wszystko wyjdzie w praniu. Spoko, ja też nie mogę narzekać na zbyt efektywną komunikację z rodzicami, a wszystko to co opisywałaś w pierwszym poście miałem tak samo, przy czym to małe piwko przy awanturującym się ojcu. Jest nauczycielem, jak i mamusia. I słyszałem, że takie coś nazywa się przenoszeniem "nauczycielstwa" do domu. :) no, tyle że ja uciekłem po maturce i nie powiem, żeby ktoś się w domciu palił mi to fundować. ;p

Odnośnik do komentarza

no to u mnie też- oboje nauczyciele!!! Dzieci nauczycieli ogólnie są biedne... U mnie też są non stop awantury!!! Głupie zasady i wypatrzony obraz rzeczywistości...Jeszcze prawie 80-letnia babcia cały czas je robi, matka się z nią pokłóci i potem odreagowuje to u nas i tak w kółko... Ja w pierwszym poście skupiłam się na jednym wątku tylko- tutaj jest dużo spraw, których nie opisywałam... Np. nasz wujek niedawno nam groził, że nas zabije i dom wysadzi w powietrze a mnie obwinił o śmierć dziadka... Wiem, że późny ale co ja na to poradzę...? Czasu nie cofnę, ale lepiej chyba w wieku 25 lat niż niż nigdy wcale... U mnie też doszły kwestie zdrowotne i te z kręgoslupem, musiałam być pod stała opieką specjalistów. A to znacznie skomplikowało sprawę. No boję się, że wyjadę a tu eksplozja ;(A więzi są kiepskie, trzymamy się na dystans... A faceci są zwykle bardziej zaradni niż kobiety więc to co innego, ja też wówczas nie miałam tej siły przebicia i bylam zbyt lękliwa, niezaradna, dziecinna, tez leczę sie psychiatrycznie i chodzę do psychologa ale niewiele to daje i ciągle schodzę do dna ;( .

Odnośnik do komentarza

a to nie studiowałeś dziennie? Bo na dziennych ciężko pracować a jeszcze by zarobić całkiem na utrzymanie to już w ogóle.. Ja studiowałam chemię więc trudny kierunek i na nim nie ma czasu na nic więcej zbytnio. Ja mieszkam w wojewódzkim mieście i tutaj szkół, uczelni pod dostatkiem i mało ludzi wyjeżdża mając uczelnie pod nosem. Noo ja sobie nigdy nie wybaczę tego błedu sprzed 6 lat bo mogłam zrobić to dużo lepiej, inaczej załatwic i być dzisiaj szczęsliwa!!!A tak to co? Mam sie pochalastać!?

Odnośnik do komentarza

Hehe, nadal studiuję, ale mniejsza z tym, co do zaradności, to mnie się akurat wydaje, że panie tu biją panów często na głowę, ale to zależy pewnie od indywidualnych doświadczeń. Tyle że panom podobno łatwiej na rynku pracy, hehe. Tak, zgadza się, ciężko pracować i studiować dziennie. A co do ciężkości kierunków, to też sprawa indywidualna. :))

Odnośnik do komentarza

No tak... ja np. nie umiem szybko się uczyć i potrzebuję więcej czasu ale dwa kierunki studiów się skończyło...;-) no panom prościej na rynku pracy i są bardziej zaradni życiowo, odważniejsi, niezależni... Tak więc liczę na to, że mam jeszcze szansę na normalne życie, że to wszystko można jeszcze jakoś poukładać i pozbierać, zmienić...

Odnośnik do komentarza

Witaj ~nikola 25.
Czy coś się zmieniło w ostatnim czasie?
Niedługo wyprowadzka.
Pisałaś, że leczysz się psychiatrycznie i chodzisz do psychologa, i że to nic nie daje. Kontynuujesz dalej leczenie?
Jak sobie radzisz z uzależnieniem od rodziców?

Wszystko jest przed Tobą i z całą pewnością da się poukładać Twoje życie.

Napisz jeśli chcesz kontynuować ten wątek.
Pozdrawiam serdecznie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Witam! Dzięki, że pytasz;-) W ostatnim czasie to tak nijak jest.. wkurza mnie też moja babka (matka mamy), która na mnie gada, że jestem gruba, muszę schudnąć bo kto taką grubą babę będzie chciał. Jak można być taakim pustym żeby takie rzeczy gadać!? A tak to dawno nikt akcji nie robił ale ciągle jest napięta atmosfera, nie mam z kim pogadać w domu..;/ No jakoś za 2 tygodnie się wyprowadzam. Leczenie kontynuuję nadal mimo wszystko. Nie powiem chociaż efekt jest niewielki... czasem chwilowa ulga po spotkaniu z psychologiem ale też nie do końca czuję się w każdej sprawie zrozumiana. Ostatnimi czasy dużo stawiam na swoim, np. rzucam hasłem, że jade z koleżanką do Czech i jadę i dyskusji nie ma i nic nie gadają. Nie wiem czy można to wszystko jakoś jeszcze poskładać ;(( jestem taka zagubiona, bezradna, z wieloma rzeczami sobie nie radzę...;/ łatwo wybucham... najgorsze te emocje, niska samoocena, częsty smutek...

Odnośnik do komentarza

Tydzień temu jak wypomniałam matce wyróżnianie brata w dzieciństwie a ja to ta gorsza to wówczas do mnie, że on zawsze był solidny a ja się w PRZEDSZKOLU wiersza nie nauczyłam na Dzień Matki i nie przynosiłam rzeczy potrzebnych do szkoły. Ja na to, że ktoś się przyczynia do tego i trzeba dobry przykład dawać a na to odp:"my zawsze byliśmy wszyscy solidni". I tez się wontuje, że miałam koleżanki gorzej sie uczące albo z patologicznych rodzin. A to dlatego bo ciągle byłam ta gorsza i chciałam znaleźć kogoś komu będę mogła pomóc w nauce, wesprzeć, pogadać...na tle kogo będę się dobrze prezentować dzięki czemu byłam naprawdę doceniana przez te osoby i ich rodziny. Też się bawiłam z młodszymi dziećmi by mieć akceptację, być potrzebna komuś, doceniona...albo korepetycji udzielałam...

Odnośnik do komentarza

Cześć Nikola25.
Czy nie jest przypadkiem tak, że wybrałaś inny kierunek nauczania niż chcieli rodzice?
Jeśli chodzi o Twoje leczenie; Jeżeli nie widzisz poprawy to koniecznie powiedz o tym lekarzowi, bo pewnie trzeba będzie zmienić dawkę leku/leków albo przepisać inne leki. Natomiast co do psychologa, to może poszukaj kogoś innego? Ważne jest, żeby wytworzyła się między Tobą a psychologiem nić porozumienia i nie zawsze to się udaje.
A Twoją rodzinę chyba musisz sobie troszeczkę "odpuścić", zdystansować się. Dobrze, że wyjeżdżasz na studia.
Twoja babcia mówi tak, bo pewnie nie ma nic lepszego do powiedzenia. Jakoś tak te starsze pokolenia lubią marudzić. Nie powinnaś się tym przejmować.
Twoi rodzice są nauczycielami i pewnie to jest największym problemem w komunikacji, w Twojej rodzinie. Przypuszczam, że całe życie nie wychodzi im tak jakby sobie życzyli i to wszystko odbija się na Tobie.
Jak powiedziałem, zdystansuj się. Niewiele możesz zrobić w tej sytuacji. Poleciłbym Ci szczerą rozmowę z rodzicami, ale sam wątpię czy przyniesie to pozytywny efekt.
Dla siebie samej nie powinnaś im wypominać przeszłości. Najprawdopodobniej miną jeszcze długie lata zanim oni sami będą potrafili dostrzec, że popełniali błędy.
Proponuję Ci odciąć się, właśnie teraz, od tego co się wydarzyło do tej pory i starać się żyć bez tego balastu i żalu. Nie będzie to specjalnie łatwe, ale trzeba spróbować.
Koniecznie walcz o swoje prawo do samodzielności. Wiem, że trudno przełamać ten wewnętrzny opór, ale jest to niezbędne. Rodzice sami z siebie nie wypuszczą Cię spod swoich skrzydeł. "Wyfrunąć" musisz więc sama. Nikomu nie zrobisz krzywdy w ten sposób a do Twoich rodziców powinno w końcu dotrzeć, że jesteś dorosła i masz do tej dorosłości prawo.
Jak sama zauważyłaś rodzice do tej pory noszą jakiś uraz do Ciebie. Nie potrafię powiedzieć dlaczego. Wiem jednak, że to nie Ty jesteś przyczyną tego urazu. Coś musiało wtedy pójść nie po ich myśli. Postaraj się jednak nie winić ich za to. Jak napisałem wcześniej, dla siebie samej, bo to Ty najwięcej cierpisz z tego powodu.
Myślę, że wraz ze studiami dużo zmieni się w Twoim życiu i wiem, ze dasz sobie radę.
Nie przejmuj się aż tak bardzo i idź śmiało swoją własną drogą.
Pisz o tym wszystkim, co Cię boli.
Pozdrawiam Cię serdecznie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Nie znasz mnie to nie oceniaj a mogę bo właśnie za chwilę to zrobię ;-). Poza tym to jest forum do pomagania a nie do wyzywania więc jeśli masz wyzywać to nie pisz nic wcale. Wbrew etykiecie jest właśnie też wyzywanie innych ludzi na tym forum. Skoro to robisz tutaj to sam jesteś niedojrzały i wszedłeś na nieodpowiednie forum dla siebie. A na takie wypisywanie jak Ty to tutaj robisz to jest również paragraf, dlatego uważaj sobie... Każdy jest inny, ma rózne problemy ale jak nie chcesz pomagac to trzymaj się swoich wątków a nie pisz do innych

Odnośnik do komentarza

Właśnie wręcz przeciwnie- poszłam na taki jak oni chcieli bo na ten co ja chciałam nie zostałam przyjęta i nie miałam innego wyjścia tymbardziej, że słabe wyniki miałam z matury. Moje problemy są tak złożone, stare, wszechstronne, urazy głębokie, że przerabianie ich dopiero teraz jest ciężkie;/ to trzeba w zarodku coś niszczyć. A ja ponoć wymagam terapii bardzo długiej. Ale tymbardziej powinnam spróbować tego co mówisz chociaż już nie widzę tutaj szans ani nadziei na poprawę. Żałuję, że wcześniej się nie urwałam, tzn. tuż po maturze, więcej bym na tym skorzystała i lepiej wyszła a teraz... trochę późno;/ ale lepiej teraz niż wcale. Kontakt będzie ukrócony,nabiorę dystansu- to dobrze zrobi;-) No moi pracują z trudną młodzieżą i mają bardzo wypaczony obraz rzeczywistości i zwyczajów młodego pokolenia, np. przebicie drugiego kolczyka albo kolczyk w brwiach uważają za zło lub prostytucję czy jakiś margines społeczny;/ żenada! Dziwna rodzina. Nie wiadomo co tutaj gra największą rolę, przyczyn jest wiele. A co do szczerych rozmów to próbowałam ale np. albo ignorują albo robią głośniej telewizor i mnie mają w dupie albo się wydzierają i wypominają błedy z dzieciństwa czy nastoletności;/ Wiem, że sami z siebie mnie nie wypuszczą. Nie chcieli mnie 6 lat temu wypuścić na studia poza dom dlatego w tym roku sama się wypuszczam i to na zawsze. No oni nie widzą swoich błedów wychowawczych a jedynie swoje przewinienia. No oki postaram się tak jak mówisz... może się ułoży, psycholog mówi, że najgorsze już za mną ;-) w sumie jestem po 20stce, co innego gdybym już miała 70 lat ;-P

Odnośnik do komentarza
Gość księżniczka

Nikola doskonale Cię rozumiem bo mam podobne życie do twojego. Też nie mam pracy uczę się i też rodzice mówią że mam być posłuszna jak pies bo oni łożą na mnie na moje życie na jedzenie na ciuchy. Niestety to jest nie realne wyprowadzić się z domu rodzinnego bo nie miałabym z czego żyć.

Odnośnik do komentarza

a ile Ci jeszcze zostało szkoły/studiów? No to jest masakryczne, miałam chwile gdy chciałam się zabić nawet;( A wszystko do dziś się na mnie odbija, doprowadziło do szaleństwa wręcz ...Dokończysz szkołe, znajdziesz robotę i wynajmniesz mieszkanie.

Odnośnik do komentarza

Witaj ~nikola 25 i ~księżniczka.
Jedną z przyczyn takiej sytuacji może być to, że wasi rodzice nie chcą przyznać się do tego, że jesteście już dorosłe i najwyższy czas, żebyście "wyfrunęły" z domu. Wydaje mi się. że poważnie obawiają się pustego domu oraz tego, że nie są już potrzebni. Tutaj chyba już tylko czas jest potrzebny.
Pozdrawiam.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...