Skocz do zawartości
Forum

Pasywność partnera i brak komunikacji w związku


Gość de_presja

Rekomendowane odpowiedzi

Gość de_presja

Mój partner to osoba totalnie pasywna, nie podejmująca odpowiedzialności za swoje zachowanie (a raczej jego brak). Nie widzę aby podejmował starania abym czuła się dobrze w jego towarzystwie, albo aby zastawiał się czy się nie nudzę, albo chcę o czymś porozmawiać. dodam, iż mieszkamy zagranicą - przyjechałam tu specjalnie dla niego i nie mam żadnych znajomych. on też nie, bo nigdy nie umiał zawiązywać głębszych relacji z ludźmi. jest jedyną osobą z którą spędzam czas. koniec końców sytuacja wygląda tak, iż siedzimy w jakimś miejscu publicznym np.w pubie i on patrzy w sufit i bawi się podkładka do piwa, a ja sączę drinka przez godzinę i wewnątrz czuję się najbardziej upokorzoną osobą na świecie. Po wielokrotnych próbach nawiązywania dialogu, które z jego strony kwitowane są odpowiedziami jedno-słownymi (zazwyczaj"aha" "ok" "fajnie" "dobra" "ciekawe") chyba każdy by się zniechęcił i miał depresję. i przestałby "zagadywać" taką osobę...moja samoocena jest równa zero (w końcu sama wybrałam takiego partnera). obecnie też nie mam pracy od ponad pół roku...jako człowiek i kobieta czuję się nikim...komunikacyjnie jestem wiecznie ignorowana...myślę, że mój partner jest zdolny popsuć mi, swoją pasywnością, brakiem refleksji i chęcią bycia fajnym i ciekawym, chwile w najpiękniejszym miejscu na ziemi. ostatnio boję się z nim jechać na wakacje...tułanie się w milczeniu, a następnie kłótnie o to, że on mi nie odpowiedział na to, co do niego mówiłam...nie widzę możliwości rozwiązania tego problemu poprzez dialog (skoro właśnie dialog tak kuleje) - pasywność mojego partnera jest bezgraniczna - brak chęci działania i zmiany z jego strony najlepiej wyraża jego typowa, na moje zarzuty, odpowiedź "to silniejsze ode mnie" "taki jestem, nie zmienię się" "to tak samo jak ty, która nie możesz schudnąć" itp. "możemy się rozstać"...najbardziej boli, iż ta sama osoba w towarzystwie potrafi żartować i śmiać się i rozmawiać z innymi. najwyraźniej mi imponować nie musi. ale imponować, a nie ignorować, to jest chyba wielka różnica. oczywiście na to jest argument, że z "tamtymi osobami nie spędza 24h/dobę" oraz iż, "nie jest z natury rozmowny"...zdarza się, iż na wiele prób podjęcia rozmowy nie otrzymuję, żadnej odpowiedzi (tylko cisza). standardem jest też milczące kiwnięcie głową. ogólnie jest to człowiek bardzo dobry, czuły wspaniałomyślny i hojny, który okazuje swoje uczucia (poprzez czułość), jest dla mnie wsparciem i daje mi poczucie bezpieczeństwa, jednak na poziomie komunikacji i inteligencji emocjonalnej reprezentuje tak niski poziom, iż tkwię w depresji od kilku lat....
nie wiem co mam zrobić, bo im dłużej to trwa tym mniej mam wiary w siebie i szacunku dla własnej osoby. jednocześnie mam przekonanie, iż nie znajdę nikogo kto, będzie mnie tak kochał jak on...przepraszam za chaos...

Odnośnik do komentarza

Odpowiedz sobie na pytanie czego oczekujesz od niego w związku? Gdy pojawi się dziecko i potrzeba zajmowania się potomkiem a nie mówiąc już o przewijaniu i nocnym wstawaniu to on będzie potrzebował "odpoczynku". On zachowuje się jak ciapa i potrzebuje mocnego "ciosu" aby ocknął się z tego letargu. Chcesz być szczęśliwa to musisz być silna i konkretna. Wg mnie to rozstanie lepsze teraz a nie gdy będzie dziecko i może coś do niego dotrze a jak nic nie zrozumie to przecież na nim świat się nie kończy. Dla facetów często miłość to jest seks a gdy będą obowiązki i problemy "urosną" do takiej granicy, że będziesz zadowolona gdy go w domu nie będzie bo i tak pozostanie tylko narzekanie na życie i pogodę.

Odnośnik do komentarza
Gość de_presja

Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź.
Pytanie czego oczekuję zadaję sobie od dawna.
Niestety nie jest to takie proste.
Z poprzednich partnerów rezygnowałam zawsze sama, choć byli fascynujący, rozmowni, dynamiczni, mieli hobby i nie nudziłam się z nimi - zrywałam ponieważ mnie nie kochali. Tutaj sytuacja jest odwrotna.
Jeśli chodzi o dzieci to nigdy nie planowałam. Teraz oczywiście zastanawiam się nad tym czy jednak nie powinnam, ale mam już 36lat, a sytuacja z partnerem obecnym mnie nie zachęca zdecydowanie.
Zawsze mi się wydawało, że każdy mężczyzna chce podświadomie imponować, sprawiać wrażenie męskiego i ciekawego; tak jak analogicznie kobieta zawsze chce czuć, że jest atrakcyjna i dąży do tego, żeby się podobać. Najwyraźniej są wyjątki...:-(

Odnośnik do komentarza

Witaj ~de_presja.
Piszesz, że:
ogólnie jest to człowiek bardzo dobry, czuły wspaniałomyślny i hojny, który okazuje swoje uczucia (poprzez czułość), jest dla mnie wsparciem i daje mi poczucie bezpieczeństwa.
Powiedz mi jak to mu się udaje skoro nie potrafi powiedzieć do Ciebie prawie nic? Nie jest to przypadkiem tak, że taki to on był kiedyś?
Jak długo jesteście w związku? Jak długo przebywacie za granicą? Dlaczego nie macie znajomych?
Ja osobiście nie widzę specjalnej przyszłości dla Waszego związku. Jednak jeżeli oboje jesteście aż tak bardzo odizolowani od innych to może w tym tkwi problem? Nie można nikomu zasłaniać sobą całego świata bo to nie prowadzi do niczego dobrego.
Pracowaliście razem? Utrzymujesz kontakt z kimś z Polski?
Pozdrawiam serdecznie i do przeczytania.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...