Skocz do zawartości
Forum

Podejrzenie depresji po neuroboreliozie


Rekomendowane odpowiedzi

U mojego męża lekarz pierwszego kontaktu podejrzewa depresję, dostaliśmy oboje skierowanie do psychiatry. Musimy trochę poczekać na wizytę z powodu terminów a nurtują mnie pytania czy nasze podejrzenia i lekarza są słuszne.

Mój mąż w przeszłości przeszedł neuroborelioze i jak często mi powtarzał po chorobie bardzo się zmienił (jak mówi zmienił się jego charakter). Nie wiem czy to ma jakikolwiek wpływ na to co dzieje się w tej chwili ale myślę, że może mieć znaczenie. Kiedy się poznaliśmy jego zachowanie było czasami "dziwne" tzn. potrafił w towarzystwie całkowicie się wyłączyć a na moje pytania o co chodzi mówił, że nie zawsze musi mieć temat do rozmowy. Tylko problem polegał na tym, ze wszyscy w koło mieli wrażenie, że coś źle zrobili, czymś mojego męża urazili bo na to wskazywało jego zachowanie. Do tego dochodziło częste zdenerwowanie z powodów błahych. (np. nożyczki nie odłożone na swoje miejsce) Zauważyłam skłonności do zmyślania historii. np mówił, że spotkał kogoś co okazywało się zmyślone. Do pewnego momentu myślałam, że są to sprawy charakteru ale kiedy odwiedziła nas mama mojego męża (pierwszy raz ponieważ mieszkamy 700 km od siebie a małżeństwem jesteśmy krótko) nastąpiło pogorszenie. Nie uważam żeby powodem była wizyta mamy ale akurat nastąpił wybuch... Mąż zamykał się w sobie na przemian z wybuchami agresji. Nie mogłam z nim porozmawiać bo nic kompletnie nie docierało. Usłyszałam, że mnie nienawidzi, oddał mi obrączkę. Wtedy uświadomiłam sobie tak naprawdę, że jest jakiś głębszy problem a pomogła mi w tym również mama mojego męża bo również nie widziała wcześniej u niego takiego zachowania.
Potrafił po wstaniu z łóżka ubrać kurtkę, czapkę i rękawiczki i tak siedzieć na łóżku godzinę patrząc w okno. Na moje pytanie dlaczego jest ubrany odpowiedział, że jedzie na wycieczkę. Po czym wstał i tak ubrany robił jajecznicę. Byłam przerażona. Do tego dochodzi kompletny brak kontaktu wzrokowego. Po chwili padło stwierdzenie "trzy kilometry" (przy mieszaniu jajecznicy) na moje pytanie jakie?? padła odpowiedź: Nasze miasto ma w koło trzy kilometry....
Po chwili zaczął chwilami na mnie patrzeć i widziałam, że wraca do siebie. Resztę dnia spędził w łóżku w większości śpiąc ale na każde moje pytanie odpowiadał w miarę racjonalnie.
Moje pytanie przede wszystkim czy te wszystkie objawy świadczą o depresji?? Nie wiem co robić i proszę o pomoc!!

Odnośnik do komentarza

Wczoraj znowu było trochę gorzej... Rano mąż znowu był wyłączony. Pojechałam do lekarza sama bo mąż nie chciał ze mną pojechać. Bałam się zostawić go w domu samego ale nie widziałam wyjścia. Opowiedziałam lekarzowi, że mąż zaczyna opowiadać jakieś zupełnie zmyślone rzeczy i nie wiem co mam robić. Lekarz zdecydował się przyjechać do domu porozmawiać z mężem, przywiózł też wstępne wyniki badań krwi. Wyniki są dobre. Wykluczone zostały problemy z tarczycą bo takie podejrzenie też było ze względu na dużą nerwowość, impulsywność i uczucie gorąca. Wyników związanych z neuroboreliozą jeszcze nie ma, ale lekarz wyjaśnił nam, że jeden z wyników które już mamy byłby znacznie wyższy gdyby neuroborelioza wróciła. Lekarz dał mi skierowanie do szpitala na wszelki wypadek gdyby nagle się pogorszyło. Przepisał również lek opipramol i kazał w razie gorszego samopoczucia zażyć. Dziś rano znowu był kryzys i mąż sam wziął tabletkę. Teraz jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Kontakt z nim jest normalny tzn, rozmawia w miarę sensownie i ma ze mną kontakt wzrokowy co ostatnio bywa trudne. Są krótkie chwile kiedy jakoś dziwnie rozmawia ale tylko na krótki moment. Poza tym mówi, że boli go głowa a po chwili jak pytam czy boli go głowa odpowiada, że nie. Proszę o poradę.

Odnośnik do komentarza
Gość ttttttttt

To musi być strasznie trudna sytuacja. To co mówisz o braku kontaktu i wyłączaniu się męża i te zachowania, nie lekceważyłabym tego i nie czekała na pogorszenie. To, że badania krwi etc ma w normie, nie znaczy, że wszystko jest w porządku. Jeśli was na to stać to udajcie się prywatnie do psychiatry i opiszcie objawy. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
RenSam, a czy Twój mąż po przebytej neuroboleriozie miał robioną tomografię komputerową głowy lub rezonans magnetyczny? Czasami w ciężkich przypadkach choroba ta może spowodować uszkodzenie układu nerwowego, a tym samym objawy, które opisałaś. Dlatego radziłabym również skonsultować się z neurologiem.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za odpowiedzi. Mąż miał robiony rezonans magnetyczny w 2011 roku, wyniki były dobre. Chyba zapomniałam wspomnieć, że choroba była w 2007r. Myślę, że przyszłym tygodniu uda nam się już skonsultować z psychiatrą, poza tym musimy odebrać wyniki badań przeprowadzonych na neuroborelioze u lekarza pierwszego kontaktu więc zapytam o te badania. Po zażyciu tabletki którą przepisał lekarz jest naprawdę dobrze. Rano przed zażyciem tabletki zachowania męża są "dziwne" czyli tak jak wcześniej opisywałam... brak kontaktu itp. Teraz jest w miarę normalnie :) Są tylko krótkie momenty zamyślenia. Serdecznie pozdrawiam i dziękuję bardzo za zainteresowanie, dla mnie to ciężka sytuacja a tutaj ładuję baterie.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję bardzo. Jest mi takie wsparcie potrzebne bo czasem zastanawiam się czy dam radę, czy mam jeszcze siły.... Ale muszę mieć :) Dla mnie, dla syna, dla męża, dla rodziny... Jestem mężatką po raz drugi i z pierwszego związku mam syna. Dlatego ta sytuacja jest jeszcze trudniejsza. Czasami już się zastanawiam kiedy i co ja komu zrobiłam, że mam pod górkę w życiu. Ale podobno zawsze dostajemy tyle ile jesteśmy w stanie unieść... Z mężem na zmianę lepiej i gorzej. Czasami czuję się jak na początku związku a za chwilę jest źle... Czekam tylko na wizytę u psychiatry żeby w końcu była diagnoza. Żeby były konkretne leki i nadzieja na poprawę.. Dziękuję za wsparcie. To dla mnie ważne. Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza

Jesteśmy po wizycie u lekarza rodzinnego. Wiemy już, że objawy nie mają nic wspólnego z neuroboreliozą. Wyniki są dobre. Czekam na potwierdzenia poniedziałkowej wizyty u psychiatry. A dziś znów kryzys i co najgorsza mąż zaczyna mówić, że on jest zdrowy a wszyscy w okół chorzy. Wszyscy go osaczamy, powiedział mi dziś, że ja cały czas za niego wszystko załatwiam i za niego decyduję więc na wizycie u lekarza postanowiłam się nie odzywać. Ale na pytania lekarza mąż przestał odpowiadać.... A jak lekarz zwrócił się do mnie to widziałam jak mężowi "wzrasta ciśnienie".... Ciężko jest cokolwiek zrobić w tej sytuacji dobrze. Widzę, że znów się pogarsza a mąż nie chce zażyć tabletki. Do tego wszystkiego dzwoni teściowa i twierdzi, że powinna męża zabrać do siebie bo mąż nie ma nikogo bliskiego obok siebie... A ja to co?? sprzątaczka?? Ona nawet nie chce chyba zrozumieć ile mnie to kosztuje wysiłku, cierpliwości. Nie raz miałam już dość ale wiem, że to choroba i muszę wytrzymać. Usłyszałam dzisiaj, że w rodzinnym mieście ma rodzinę a tu jest sam.... I jeszcze mężowi takie bzdury opowiada. Przecież on nie myśli teraz racjonalnie. Chce czegoś a za pięć minut nie chce.... Nie zdziwię się jak moja teściowa stanie w drzwiach i powie, że zabiera męża. I co ja wtedy zrobię?? Brak mi sił...

Odnośnik do komentarza
Gość ttttttttt

no bez przesady, twój mąż to nie rzecz, nie można go sobie tak po prostu wywieźć do innego miasta, chyba, że sam się na to zdecyduje. poza tym to dorosły facet. przykro mi to wszystko słyszeć o pogorszeniu, dlaczego mąż nie chce zażyć leku? źle się po nim czuje? rozmawiałaś z nim w ogóle o tym co się dzieje? o jego dziwnym zachowaniu? jak na to reaguje? mam nadzieję, że wizyta u lekarza specjalisty coś wniesie. opisz wszystko, nie ma co ukrywać, bo może być potem gorzej, np zła diagnoza etc. a wizyta domowa wchodzi w grę? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dzięki za wsparcie. Mąż jakby zdaje sobie sprawę z tego, że coś złego się dzieje a za moment słyszę, że to my wszyscy z niego głupiego robimy i to my mamy się leczyć.... ehhh... i tak właśnie było dzisiaj. Poza tym stwierdził, że po tabletce jest "spowolniony" i dlatego nie chce ich brać. Tłumaczę mu jak mogę, że musimy teraz do wizyty u specjalisty jakoś sobie poradzić i dobrze żeby te tabletki brał, zresztą to zalecenie lekarza a nie moje. Ale tak to właśnie jest, że są straszne wahania w samopoczuciu, raz mówi, że mnie kocha a za kilka minut, że nie może na mnie patrzeć. I tak jest ze wszystkim, raz chce, raz nie.... Przed momentem zażył tabletkę bez mojej prośby. Staram się już nic mu nie mówić bo mam wrażenie, że jak nawet delikatnie sugeruję to jest bunt.... A jego mama nie rozumie do końca tej sytuacji, że on nie reaguje normalnie, czasem coś powie a za moment tego nie pamięta. Oby tylko cierpliwości wystarczyło....

Odnośnik do komentarza

Witam, jesteśmy po wizycie u specjalisty. Lekarz przepisał mężowi Fluoxetin 20 mg. Czytałam na temat leku i z tego co zdążyłam się zorientować lek trzeba brać codziennie i nie można go przerwać. I nie można po leku kierować samochodem. Niestety mąż chciał sam wejść do lekarza więc ja byłam pierwsza a później mąż... I mąż uparcie twierdzi, że powinien brać leki 10 dni, a później może przerwać i samochodem może jeździć bez przeszkód. Nie miałam jak zapytać lekarza a boję się, że to tylko wymysł męża... Proszę o odpowiedź specjalistę.... Do lekarza mam 40 km i nie dam rady w tym tygodniu tam podjechać a przez telefon trudno uzyskać jakieś informacje. Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza

Witam,
RenSam, raczej niemożliwe, żeby psychiatra zalecił branie tego leku przez 10 dni - jego pełne efekty ujawniają się po około dwóch tygodniach regularnego zażywania.
Rzeczywiście nie należy prowadzić samochodu. Jednak warto byłoby żebyś porozmawiała z lekarzem męża, żeby zapytać, czy Twój mąż nie musi zwiększyć dawki po jakimś okresie najczęściej kurację zaczyna się od 20 mg, apotem zwiększa się do 40 mg.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Serdecznie dziękuję za odpowiedź. Udało mi się dodzwonić dzisiaj do lekarza i faktycznie mąż musi brać leki codziennie do następnej wizyty tj. 22-go maja. Zgadza się o również jeśli chodzi o zwiększenie dawki. Tylko mąż mówił coś zupełnie innego... Mówił, że chcemy wszyscy zrobić z niego narkomana. Dzisiaj po spokojnej rozmowie dał sobie powiedzieć, że musi brać leki i mam nadzieję, że tak będzie nadal bo tylko wtedy to będzie miało jakikolwiek sens. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Tak, oczywiście. Rozmawiałam o tym z lekarzem i poczekamy na kolejną wizytę. Mąż wykupił leki i zażył pierwszą tabletkę. Wczoraj trochę dosadniej z nim porozmawiałam i chyba trzepanie skóry pomogło. Chyba czasem też tak trzeba. Powiedziałam mu, że ma pretensje, że go kontroluje ale on nie daje mi wyboru. Bo przede wszystkim on musi się zdecydować czy chce się leczyć czy nie bo ja choćbym na głowie stawała jeśli on będzie mnie oszukiwał to to wszystko nie ma sensu. Czasami trzeba na palcach chodzić ale widzę, że czasem trzeba na niego "huknąć". Ja rozumiem, że mąż jest chory no ale wszystko ma jakieś granice. I on przede wszystkim musi też się trochę postarać i chodzi tu tylko o regularne zażywanie tabletek. Ja w tym temacie nic nie zrobię. Obiecał, że będzie o to dbał, a jak będzie zobaczymy. Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza

Witam po przerwie :) Mąż już zażywa tabletki już ponad tydzień no i jest ogromna różnica :) Myślę, że leki nie działają jeszcze na tyle ale już po samej wizycie u lekarza było lepiej. Może sama rozmowa z lekarzem przyniosła jakieś efekty?? W każdym razie jest dobrze. Dzisiaj rozmawialiśmy na temat tabu, na który wcześniej z mężem nie mogłam rozmawiać i na początku trochę się obawiałam ale rozmowa przebiegła całkiem normalnie :) Jest dobrze i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...