Skocz do zawartości
Forum

Jak odejsć z kulturą ?


Gość metly

Rekomendowane odpowiedzi

Tkwie w zwiazku od ponad 10 lat,mamy dwoje dzieci jednakże mój partner chyba nigdy nie był gotowy na zawarcie związku małżeńskiego.Szczerze mówiąc nigdy nie nalegałam...czekałam...a teraz po tylu latach cieszę się że do tego nie doszło.Myślę że zrealizuję się jako matka i jako partnerka również,jestem szczera nie zdradziłam go nigdy,wychowuję synka który ma zaledwie rok i ciagle pracuję żeby on mi nie powiedział że mnie musi karmić...albo cos w tym rodzaju.Myslę że to pewien rodzaj mojej niezależności zawsze chce dać coś od siebie a nie tylko brać...chyba zle bym się z tym czuła.Mój partner przyzwyczaił się do tego faktu i poczucia odpowiedzialności z jego strony nie ma za grosz.Kilkakrotnie chciałam odejść..ostatni raz to było 2 mc temu..poprosiłam o pomoc rodziców...i co...hm...nawet z nich idiotów zrobił.Był tak zaskakująco miły że kompletnie zwariowali...a mi telefon dzwonił całymi dniami...i te smsy...bez ciebie nie umiem żyć...itp.Dałam się nabić w butelkę po raz setny i mam żal sama do siebie.To ile krzywdy mi wyrządził (psychicznej) tego nie jestem w stanie opowiedzieć..kilka razy podczas kłótni uderzyłam go bo nie mam już siły się bronić słowem na jego obelgi.Któregoś dnia powiedziałam mu że moja nienawisć w złości jest już tak ogromna że nie ręczę za siebie...krzywdy mu nie zrobię ale po co moje dzieci miają na to patrzeć .Po sprzeczce czy kłótni mijają tygodnie milczenia ,na poczatku nie wiedziałam o co chodzi..próbowałam nawiązać kontakt ale bezskutecznie...po prostu musiałam czekać aż mu przejdzie.Dzisiaj zamykam się w pokoju i żyję we własnym świecie skoro w jego jestem zbędna.Ma dużo wad...nie stroni od alkoholu ,ogólnie nie jest wylewny finansowo jego potrzeby często są pierwsze,w domu nie robi nic...czasem jak kończy pracę wcześniej to zostanie z dziećmi bo ja idę do pracy.Pracuje ciężko i dobrze zarabia, kupuje różne sprzęty do domu ale potem ja zostaję z rachunkami do płacenia bo za duzo wydaje i nie potrafi oszczędzić nic.O wspólnej kasie nie było mowy..ja staram żyć oszczędnie tzn .zachować rozsadek ale on jak tylko pojawią się jakieś większe pieniądze to zaraz są rozdysponowane,nowa wiertarka,siłownia,ciuchy, wiekszy telewizor itp dodam że rzadko jestem zapytana o zdanie.Sex ...szkoda słów...śpimy osobno bo nie dałam rady zniesć już prawie codziennego odoru piwska...prosiłam...mówiłam i nic.Teraz mineły dokładnie dwa mc od ostatniej próby ,szansy którą mu dałam...i cóż siedzę i piszę z prośbą radą o pomoc.Moim marzeniem było stworzyć prawdziwy pełen miłości dom..i dawałam wszystko daję nadal...ale patrząc na dzieci wiem że je krzywdzę...bo nie potrafię się uśmiechać jak dawniej...bo widzą jak tygodniami milczymy...boję się że w przyszłości nie będą umiały wiązać prawdziwych relacji w zwiąkach.Córka moja która ma juz 9 lat widzi i rozumie już bardzo wiele...szczerze nie jest fanką taty..kocha go ale jak zapytałam jakie jest jej zdanie gdybyśmy miały się wyprowadzić to stoi za mną murem.Nigdy nie nawiązał z nią dorego kontaktu bo był za leniwy...zadania domowe ,szkoła, urodziny koleżanek...zawsze na mojej głowie. T a cisza błakajaca sie po moim domu doprowadza mnie do obłedu...chcę uciec ...i to mi tylko pozostanie.Poradzcie co robić...czekać? czy uciekać..

Odnośnik do komentarza

Dużo wad 10 lat związku,dzieci osobne?
Czyli uważasz że facet stał się nudny jak flaki w oleju?
Naciskałaś na zmiany,wiem ze zapach piwa odstrasza w łóżku,mówiłaś mu o odejściu?Jesteś kobieta zmierzającą do formalizacji związku,dla czego sama tyle czasu trwałaś w tej relacji? z kulturą zawsze można odejść,zawsze można go okraść z głupoty lub nierozumienia rzeczywistości.Powiedziałaś mu że myślisz o odejściu? Ze odejdziesz,ale go kochasz i nie chcesz żyć w tej matni,że pożyjesz ale osobno i będziesz czekać.Dlaczego on pije?Czy nie szukasz dla dzieci wymówki,lepszego życia? a partner stacza się,nie mogąc uzyskać kompromisu?

Odnośnik do komentarza

Napewno coś w tym jest, mam na myśli jego popijanie...nie umie usiąsć i porozmawiać...a pod wpływem zawsze jest odważniejszy...ale popijać to on lubił od dnia kiedy go poznałam..to były imprezki ze znajomimi...myslałam że się z tego wyrasta...niestety nie...poprostu ma predyspozycje...dodam że tata też za kołnierz nie wylewał ale o tym to się dowiedziałam dość pózno.Czy uważasz że w związku w którym czujesz się zle powinno się tkwić? nie wiem..setki razy mówiłam że jest mi zle i że chcę odejść..ale zawsze ulegam jego prośbom i płaczem.Mam wrażenie że to jego strategia...wie że jest zle a jak juz jest beznadziejnie to zaczyna swój rytualna grę.Wielu moich przyjaciół dziwi mi się ze jeszcze w tym tkwię..ale ja zawsze mam nadzieję na lepsze jutro...optymizm mnie nie opuszcza...tylko w tym przypadku trzeba podejść do sprawy zdecydowanie..tak myślę.

Odnośnik do komentarza

Byłam bardzo zakochana i szczęśliwa że poznałam faceta z którym czułam że chcę spędzić resztę życia,urodzić mu dzieci i cieszyć każdym dniem.Ponieważ nie byłam młodziutka postanowiłam nie czekać nie sprawdzać itp...po pół roku naszego związku zaszłam w ciążę..no i mimo że byłismy szczęśliwi to powoli zaczynały się pierwsze schody.Mieszkałam sama..i czekałam kiedy w końcu postanowi wprowadzić się i być z nami...a on ...owszem spotykał się ze mną ale z kumplami też i gdyby rodzice jego nie wykurzyli go z chaty to nie wiem ile bym tak czekała.Konflikty które zaczeły się pojawiać to przeważnie sprawy finansowe i kumple a co się z tym wiąże jego pijaństwo.Nie mogłam na niego liczyć w wielu kwestiach...to boli...i nadal nie mogę..smutne.Co czuję dzisiaj...żal...straconych lat...żal mi dzieci...co do jego osoby...wiem że się wypaliłam...nie jest mi obojętny i nigdy nie będzie...ale o miłości to już chyba nie mogę tutaj mówić.Gdyby choć raz zrealizował i dotrzymał słów i obietnic to byłabym w stanie podjać próbę...ale to się nie stanie i teraz to zrozumiałam..nie zmienię jego natury,przyzwyczajeń itp on już taki bedzie.Dałam mu 10 lat ...w których walczyłam o nas..harowałam na nocnych zmianach w pracy,sprzątałam gotowałam i opiekowałam się naszą córką...a brak snu doprowadził do tego ze któregoś dnia wracając po nadgodzinach rozbiłam auto wjezdzając na krawężnik.Teraz pracuję dużo mniej i mam czas zajać się naszym synkiem z czago jestem zadowolona ale to nie mój partner zapewnił mi to dobrodziejstwo.Wiem że nie moge nawet go uprzedzić tym razem o moich planach...bo nie pozwoli mi godnie odejść..będzie mie szantażować emocjonalnie a to dla mnie jest najgorsze,to katusze nie do wytrzymania ...więc znajdę najpierw dla nas dom i zniknę z dnia na dzień..dziękuję za odpowiedzi...i pozdrawiam wszystkich którzy zechcieli przeczytać mój post.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...