Skocz do zawartości
Forum

Trudne życie


Rekomendowane odpowiedzi

Może dam radę w skrócie przekazać mój problem życiowy z moim mężem.Kłótnia,kłótnia i jeszcze raz kłótnia.Dzień w dzień,co chwila.
Mam 55 lat i jestem u kresu załamania nerwowego.cztery lata temu w chwili,kiedy nasz syn zdawał maturę,odłączył się finansowo,bo nie będzie jego utrzymywał.Sama jakoś muszę sobie radzić,trochę pomagają mi moje siostrzyczki,ale nie chcę ich wtajemniczać w moje problemy za bardzo.Jestem wyzywana od szmat,suk i ku...i jakich tylko przez całe lata.Póki moja mam żyła,nie chciałam,żeby poznała mój kłopot.Mieszkała ode mnie 600 kilometrów,więc udało mi się jakoś przetrzymać tę kwestię.Teraz,kiedy odeszła,muszę zrobić coś z tym życiem.Ostatnio mówię,może się złożymy i zmienimy meble.Usłyszałam,że zachciewa mi się,że na chleb nie mam a chcę zmianę mebli.Prosiłam,że moją cześć wezmę na raty i będziemy mieć ładnie.Stwierdził,że jestem głupia i koniec.Po czasie wchodzę do domu,a on nakupował komodę,kanapę ,wszystko z innego kompletu,na targu bo taniej.Ani wyglądu to nie ma ,ani wygodne.Rozpłakałam się i pytam coś narobił,ale usłyszałam,że mam się nie wpierd.....a on może robić co chce.Kupiłam sobie fotel bujany,to chciał mi go wyrzucić i po strasznej awanturze,bo nie dałam go wyrzucić,poszedł kupił sobie inny,a mój wstawił w kąt.Podzieliliśmy się pokojami.Mnie przypadła sypialnia.Ona jest wąska a duże łóżko.Chciałam łózko wyrzucić,bo jest tylko szafa i nie bardzo mogę się ruszać,ani nie mam stolika,ani szafki żadnej.Powiedział,że jak wyrzucę to mi wpierd... Siedzę na moim fotelu z komputerem na kolanach,kawa na podłodze i nie wiem na ile mi wystarczy sił.Nie wychodzimy nigdzie razem,wszędzie chodzi sam,a ja siedzę w domu i płaczę.
Wiecznie się drze,że aż sąsiedzi słyszą i krzyczy,ze wychodzi bo nie może ze mną wytrzymać.Co ci sąsiedzi sobie o mnie myślą.Jestem kłębek nerwów.Syna też wyzywa od najgorszych na świecie,aż syn stwierdził,że nie chce być jego synem.Wychodzi z domu,bo nie chce z tym człowiekiem mieć do czynienia.Po każdej awanturze winę zwala na mnie,że zawsze ja jestem winna.Nie poradzę sobie sama,już dzisiaj powiedziałam jemu,że napiszę list pożegnalny i wyślę siostrom i popełnię samobójstwo,bo dłużej tak nie wytrzymam.
Co mam robić,jestem już stara i chcę mieć spokój i męża normalnego,a ja się ponad 20 lat szarpię z tym człowiekiem.
Proszę mi coś poradzić.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam i bardzo dziękuję za odpowiedź.
Dlaczego jesteśmy cały czas razem?Nie wiem.Może wstyd mi przed rodziną,że mam tak okrutne życie,gdzie moje rodzeństwo ma bardzo udane małżeństwo.Oni nie wiedzą jak ja strasznie cierpię ,kiedy On z takim naciskiem wyzywa mnie od najgorszych na świecie,jak wyzywa syna za każdą drobnostkę.Był moment,że syn chciał zmienić nazwisko na moje panieńskie,czy zdruzgotany mówi-mamuś ja zapłacę kolegom,żeby jemu wtłukli,może się nauczy rozumu.
Ile mnie kosztuje tłumaczenie 22 latkowi,że nie można tak,że to ojciec,że należy się szacunek.
Po ostatniej awanturze,kiedy zobaczył mnie spłakaną,mówi,mama przecież on się nie zmieni,daj sobie powiedzieć,że to jest koniec waszego małżeństwa.
Mijają dwa tygodnie,dzwoni do mnie do pracy,że zrobił zakupy,co jeszcze ma dokupić na obiad.Nie umiem powiedzieć,że niech sobie sam robi,tylko idę do domu i gotuję,chociaż ja nie jem,jedzą on z synem.I tak do następnej awantury czyli za trzy lub cztery dni.Następnie wywołuje awanturę,zgania na mnie i wychodzi gdzieś.Przychodzi oczywiście pod wpływem alkoholu.Siedzę cichutko w kącie,bo boję się odezwać.
Nie mam gdzie odejść,nie zarabiam tyle,żeby wynająć jakiś kąt.
Ojej,pierwszy raz się tak otworzyłam,ale potrzebowałam z kimś porozmawiać.
Jeszcze raz dziekuję i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Pani Izo,
Nie ma Pani powodów do wstydu - przecież to, co Panią spotyka ze strony męża nie jest Pani winą.
Ja rozumiem, że mimo wszystko szkoda Pani tych wszystkich lat spędzonych wspólnie z mężem, ale proszę zastanowić się nad słowami syna - że Pani mąż prawdopodobnie nigdy się nie zmieni. Czy warto więc dalej cierpieć?
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

niech Pani pamieta zyjemy wszyscy tylko raz i to zycie jest zbyt cennym darem by je marnowac z taka osoba,ja zaczynalam dwa razy wszystko od nowa i za kazdym razem myslalam ze nie starczy mi sil by zaczac jeszcze raz a jednak dalam rade,tez bylam sama z corka i mimo mych obaw moje rodzenstwo mnie zrozumialo i pomoglo mi bardziej niz moglam sie spodziewac za kazdym razem wierzac we mnie i wspierajac.Dzis po wszystkich przejsciach i nerwicy odzyskalam swoj spokoj poznalam mezszczyzne swego zycia urodzilam niedawno synka i mysle ze choc zblizajac sie juz do czterdziestki ,majac praktycznie dorosla corke w koncu zasluzylam na swoj spokoj ducha i przezyje reszte zycia tak ze jak kiedys siade na swoim bujanym fotelu i bede pomarszczona i poskrecana staruszka zapatrze sie w dal i zamysle to z ulga powiem sobie ze teraz to juz moge odejc bo przezylam swoje zycie tak jak chcialam i mimo przeciwnosci jakie zgotowal mi los to bylam szczesliwa i umre jako szczesliwy czlowiek ktory czol ze zyl pelnia zycia.I nie wazne jak trudne i ciezkie decyzje sa do podjecia-wazne sa krotkie i stanowcze ,zdecydowane ciecia.nie cierpi sie tak dlugo i mocno.i niech pani nie ostrzega i nie czeka na reakcje bo to niczego tak na dobra sprawe nie zmieni, niech pani po prostu to zrobi.a po krotrzym czasie niz pani mysli bedzie pani zdziwiona ze to wcale tak nie bolalo mocno jak pani myslala i zacznie pani byc z siebie dumna zycie zacznie pania cieszyc a tym bardziej jak zacznie pani robic cos dla siebie,to co pani lubi....to najleprze lekarstwo niech pani skoncentruje sie na sobie a syn pani pomoze bedzie pani miala w nim wsparcie .....niech pani zacznie myslec wreszcie o sobie najwyzszy czas!!!!!

Odnośnik do komentarza

To prawda,życie mamy jedno i nie potrafimy go wykorzystać.Dzisiaj przywieźli mi mebelki i oczywiście w paczkach do składania.Paczka witryny ważyła ponad 80 kilo.Syn mi nie kazał jej nieść i sam biedak ciągnął,a to bydle(przepraszam,że tak mówię)schodził po schodach i tylko się uśmiechnął,jak patrzył na dzieciaka, który wciągał te paczkę po schodach.Myślałam,że mi serce pęknie z niemocy. Jak ja mu życzyłam wszystkiego co najgorsze w tym momencie.
Mieszkanie mamy wspólne i tak muszę mijać się z nim.Ale dzisiaj postanowiłam i już się nie wycofam.
Szkoda moich codziennych łez i nerwów.
Dzięki.

Odnośnik do komentarza

Zgadza się,przysłowie przepiękne,ale nie w przypływie złośliwości złośliwości."na złość mamie odmrożę sobie uszy"
Ponieważ ja zapytałam o ewentualną zmianę,to najpierw krzyki i wyzwiska,że na chleb nie mam i wymyślam,następnie szybko zrobił to co chciał.Czysta złośliwość.
Akurat przytoczyłam temat bieżący,i to całkowicie mnie dobiło.
Przez trzy tygodnie jestem na urlopie,to specjalnie dzień w dzień wychodzi rano z domu,wraca ok.18.00 w wiadomym stanie.Siedzę sama w domu jak palec,nawet najmniejszego wyjazdu z nim nie mogę zorganizować,a zresztą w tym miesiącu mi powiedział,że i tak już nie jesteśmy rodziną,to może robić co chce.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Nawet Pani sobie nie wyobraża jakbym chciała mieć zgodne małżeństwo.Ja cierpię przez prawie 30 lat.Nigdy nikomu nic nie mówiłam,bo było mi wstyd,że mnie bił,że mnie wyzywa,że syna niszczy psychicznie.Kiedyś poszłam z koleżanką na kawę,wróciłam 2 godziny później,to mi zamknął drzwi i przez całą noc siedziałam na dworcu,bo nie chciał mnie wpuścić do domu.Z dworca poszłam do pracy i dopiero po pracy mnie wpuścił z tym idiotycznym uśmiechem na twarzy.
Takich przykładów i jeszcze gorszych bym przytoczyła przez te lata tysiące,to jest właśnie to życie dotyczące tego przysłowia.Wybaczałam mu 2 razy w miesiącu,jestem kłębek nerwów.Do pracy chodzę wiecznie zapłakana,bo od rana chodzi i szuka zaczepki.To jest mąż?oooooooooooooooo nieeeeeeeeeeeeeeee

Odnośnik do komentarza

Pani Izo- należało napisać tak od razu, że tu nie chodzi o kłótnie dotyczące przyziemnych spraw jak meble, czy inne przedmioty. Nie mam takiego doświadczenia, by doradzać w tych kwestiach, ale wiem, że z takim człowiekiem nie można dalej żyć. Pewnie dobrym rozwiązaniem byłaby separacja, a w ostateczności rozwód, bo jeśli on Pani nie szanuje, to zapewne też nie kocha i każda kolejna chwila wznieca w nim nienawiść, nieuzasadnioną nienawiść. Niech sobie odejdzie i szuka tego, czego pragnie, a Wam niech da święty spokój. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...