Skocz do zawartości
Forum

Dół, brak radości i akceptacji


Gość personaliusz

Rekomendowane odpowiedzi

Gość personaliusz

Witam, mam 24 lata piszę tu, chce coś z siebie wyrzucić, jest mi z tym ciężko...
Skończyłem niedawno studia, udało mi się dostać pracę po części w zawodzie ale nie jest to realizacja moich ambicji. Rozstałem się z bliską mi osobą, z którą czułem się bezpiecznie, byliśmy ze sobą ponad 4 lata. Wychował mnie jeden rodzic, ojciec zmarł gdy miałem 12 lat. Wszystko by było normalne, gdyby nie jedna rzecz.
Rozmawiam obecnie dużo z osobami, które w moim odczuciu są bardziej "życiowi" operatywniejsi niż ja i odnoszący sukcesy życiowe, a ja czuję w sobie coś w rodzaju straty perspektyw, zmarnowania szans.
Czuję, że kobieta, która mnie zostawiła była moją ostoją, która mi dodawała pewności w życiu do tego jak postępować... Że wszyscy w podobnej sytuacji jak ja mają lepiej ode mnie. Że po prostu jestem jakimś nieudacznikiem. Nie wiem z czego to wynika ale widzę siebie jako jakąś szarą masę, która nie umie konkretnie porozmawiać, dużo ma w sobie zmartwień a nie u mnie z niczego cieszyć... Czuję, że szczęśliwe chwile już się skończyły i nie będzie już tak dobrze jak było mi w związku... I jestem z tym sam. Nie potrafię tego rozwiązać jakoś pogodzić się z tym wszystkim co mnie spotyka po kolei w życiu, czerpania z tego radości... Chciałbym już się ożenić z tą dziewczyną, która mnie zostawiła... Brakuje mi pomocy ojca. A przecież powinno być tak, że im więcej nas spotyka w życiu tym bardziej powinniśmy się hartować, spoglądać z dystansu być bardziej dorosłymi itd... Poznałem nową osobę i nie umiem rozwinąć znajomości, bo się boję, że znów zostanę posądzony o zdradę chociaż tego nie zrobiłem... Dużo się tym wszystkim przejmuję...

Odnośnik do komentarza

Zaczyna Ci brakować pewności siebie, nie widzisz lepszych perspektyw, wątpisz we własne możliwości. Myślę, że właśnie ze względu na zdarzenia które Cie dotknęły i z każdym następnym jest krok bliżej do załamania. To prawdopodobnie początki depresji.
Najlepiej gdybyś znalazł jakieś zajęcie, które Ci pozwoli się spełniać, wyładować emocje, czy poczuć lepiej.
Polecam trening fizyczny, bo wydzielane endorfiny poprawią Twoją kondycje psychiczną.
Warto też zapoznać się z rolą podświadomości. Gdy ciągle myślisz o sobie negatywnie - że straciłeś szanse, przyjaciół, perspektywy, że nic Ci się nie uda - to tak jakby sam przykładasz rękę do tego by tak się stało. Żeby to zmienić polecam Ci poczytać o afirmacjach. Pomogą Ci w pewnym sensie kształtować rzeczywistość. Dla ludzi nigdy nie interesujących się tematem podświadomości, takie rzeczy mogą wydawać się śmieszne, ale każdy człowiek jest w stanie zaprogramować swój mózg, jak sam tego chce. To być może pomoże Ci wyjść z problemów. Zmień myślenie, nawyki, zacznij widzieć w sobie potencjał i optymistę, a wszystko powoli zacznie się układać. Każda porażka to nawóz sukcesu. Trzymaj się :)

Odnośnik do komentarza

personaliusz, rozumiem co czujesz bo w pewnym sensie miałam podobną sytuację. Moim zdaniem to wszystko jest w tej chwili świeże, emocje nie opadły i możesz czuć się w pewnym sensie zagubiony, osamotniony. Myślę, że pomysł z afirmacjami jest dość ciekawy. Musisz wypróbować. Najważniejsze to musisz skupić się na 2 kwestiach:

kwestia kobiety - czasem jest tak, że jestesmy z kims długo i zżywamy się bardzo z tą osobą, przywiązujemy się do niej. I często pomimo rozstania lub tego, że jesteśmy w związku w którym nie czujemy się szczęśliwi, chcemy w nim byc bo po prostu jestesmy zzyci z ta osoba. Dlatego zastanów sie czy faktycznie ja kochasz czy to tylko przywiazanie. Jesli przywiazanie - daj sobie troche czasu, mysle ze emocje opadna i odblokujesz sie na relacje z kims innym. Jesli ja kochasz, porozmawiaj z nia, moze dacie sobie jeszcze jedna szanse. Jesli nie - widac los przygotowal dla Ciebie cos innego. Malymi krokami z czasem otworzysz sie na inna kobiete i zobaczysz ze potrafisz byc szczesliwy w nowym zwiazku. Ale na to trzeba czasu. Nie spiesz sie.

Natomiast co do ojca... bardzo Ci wspolczuje, straciles tate w mlodym wieku. To ogromny cios. Musisz jednak byc silny. Twój ojciec jest przy Tobie i Cie wspiera. Chce być z Ciebie dumny dlatego musisz walczyc o siebie, o swoje szczescie i o przyszlosc. Nie poddawaj sie. Musisz brnac do przodu. Jesli masz przyjaciol- spotykaj sie z nimi, nie badz sam, bo samotnosc bardzo ogranicza. Poznawaj nowych ludzi, znajdz swoja pasje. Jestes mlody i masz cale zycie przed soba. Szczesliwe zycie. Od Ciebie wszystko zlezy tylko musisz wierzyc w siebie!

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza
Gość personaliusz

Dziękuję.
Próbuje z nią rozmawiać od roku i robiłem dla niej różne rzeczy. Nie udaje mi się nic zdziałać, mam poczucie winy w stosunku do niej i chciałbym naprawić to co sknociłem,
Niestety zbyt późno doszedłem, że o związek trzeba cały czas dbać a nie zostawiać go po dłuższym czasie samemu sobie. Wyleczyła się ze mnie i jest chyba szczęśliwsza... Utarło mi się w głowie, że jednego człowieka straciłem, którego mało poznałem, drugiego przez swoje błędy i przestraszyłem się najzwyczajniej, że to już tak jest.
Widzę, że dużo rzeczy pozmieniało się w moim domu, odkąd skończyłem studia moja mama pod wpływem braku kogoś bliskiego zmieniła się. Jest niby normalnie wymaga ode mnie bycia w pełni dorosłym, czyli mam odciążyć ją finansowo, nie narzekać, bo jest teraz ciężko z pracą, wykazywać się rozsądkiem w każdej sytuacji, bo jestem wykształconą osobą i w odpowiednim wieku. To jest normalne ale jednocześnie traktuje mnie jak dziecko z tego względu, że nie ma po prostu na kogo przelać uczucia i jakiegoś celu, który by ją nakręcał.
Wiem, że nie wolno się użalać nad sobą, bo to wszystko nie tragedia, jestem zdrowy i mam pełnić kiedyś funkcję głowy rodziny i te rzeczy, o których pisaliście. Staram się rozwijać, z uśmiechem iść do przodu...
Nie czułem się bezpiecznie ani w domu ani w pracy, a właściwie zaczęło to wszystko wychodzić stopniowo po rozstaniu. Wtedy zacząłem porównywać swoja sytuację do innych, którym się w moim odczuciu ułożyło tak jak powinno być i finalizują swoje związki.
Od dłuższego czasu szukam przyjaciół i grona nowych znajomych, ponieważ wszystkie znajomości pozostały na studiach i ludzie pozajmowali się swoimi planami...
Wierzę, że w końcu będzie przełom i u mnie... Jeszcze raz dziękuję za budujące słowa :)

Odnośnik do komentarza
Gość personaliusz

Jeszcze chciałbym coś napisać... We wpisie wyżej o tym już wspomniałem, chodzi o sytuację w moim domu. Widzę, że jest coś nie tak i nie wiem czy ja stwarzam sobie jakiś problem czy tak jest faktycznie już nie wiem...
Będąc na studiach wśród rówieśników nie myślałem o tym. Gdy studiowałem moja mama była pełna energii i "rządziła" wszystkim jakiś miała motor do działania. W te wakacje nastąpiła powolna zmiana, skupiła się na sprawach w moim odczuciu błahych, które dla mnie nie są problemem. Chce często przebywać w domu, jedynie wychodzi do kościoła codziennie i otacza się starszymi ludźmi, zrobiła się "bezbronna" analizuje mało istotne rzeczy, żyję tym co zobaczy za oknem i tym co dzieje się u nas w parafii. Jakby jej już było obojętne wszystko. Wyjazd poza dom jest pełen troski, przeszkadzają jej rzeczy, na które mało osób zwraca uwagę. Momentalnie zrobiła się taką zmęczoną babcią... A ma 52 lata.
Ja czuję się spętany tym wszystkim. Może to normalna kolej rzeczy ale ciężko z tym jest, ponieważ wchodzę w inne środowisko w pracy, trochę odżywam i tak jak pisałem staram się rozwijać, a także być otwartym na ludzi. Widzę, to co nie zostało mi przekazane przez ojca, wracam do domu, patrzę na całą tą sytuację i robię się zły momentami wściekły... Mam wrażenie, że jestem uzależniony od domu i tak zawsze już będzie i to, że dałem to do zrozumienia i kobiecie, która mnie zostawiła i tej nowo poznanej, która już sobie mnie odpuściła. I znów się nakręcam, że to, jak mi wychodzi w życiu to wynika z sytuacji w domu i tak już zgłupieć można... Może to wynika, że jestem cały czas sam i nie potrafię jakoś do tego rozsądnie podejść, brakuję mi jakiegoś motoru do działania, jakiejś żywiołowości, nie wiem już sam co się z tym wszystkim dzieje...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...