Skocz do zawartości
Forum

Czy można zdradzić partnera, gdy w związku brakuje uczuć?


Gość rasty33

Rekomendowane odpowiedzi

Uwierzy uwierzy,.. jak ją przeczołga jeden czy drugi facet z odzysku ok 40-tki,, który przecież ślepo się w niej zakocha, weźmie ją w utrzymanie do swojego domu i pomoże wychować moje dziecko...
wtedy dopiero jej się oczy otworzą...
ale moje drzwi już dla niej będą zamknięte, nawet gdybym coś dalej czuł - duma męska mi nie pozwoli...

jak na razie ona żyje beztrosko w rodzinnym domu z córeczką, raz ja malutką zabieram, raz zostawia małą dziadkowi, albo położy ją u siebie spać (w jej domu zawsze ktoś jest) i udziela się towarzysko. - ma układ idealny..
a ja sobie spokojnie to wszystko obserwuję - matkę mojego dziecka- kobietę bez sposobu na życie, bez pracy i perspektyw - jak jej największym wyzwaniem są obecnie wypady z koleżankami lub kolegami na kawkę/drinka, relaks przy rytmicznej muzyce na parkiecie, rollmasaże czy solarium...
- gdy odbieram czy zawożę dziecko 3-4 razy w tygodniu - sprawy załatwiam zazwyczaj z jej ojcem, gdyż jej nie ma w domu...
Ostatnio miałem dziecko u mnie na noc , a ona przybyła do mojej sąsiadki na imprezę - dwa piętra wyżej...trochę mnie zastanawia że nawet się nie zaciekawiła tym że jej 20 mies. córeczka jest tak blisko o czym ją poinformowałem, że to trochę przykre, bo sądziłem że nas odwiedzi...
Może jestem przewrażliwiony, ale czy ona nie przesadza z tą swoja wolnością w drugą stronę??

Odnośnik do komentarza
Gość taka_tam

Pamiętaj to ty powinieneś wziąć sprawy w swoje ręce, kobieta będzie wypłakiwać oczy ale do błędu szybko się nie przyzna i sama do ciebie ręki pierwsza nie wyciągnie. Jeżeli nie zaryzykujesz to się nie przekonasz, a za kilka lat możesz żałować, że nie wykorzystałeś wszystkich możliwości. W końcu nie jesteś jakimś obcym facetem i masz nieco inne tzn -większe prawa od pozostałych ty masz walczyć o swoją rodzinę -wykorzystując wszystkie możliwości. Z tego co piszesz to rzeczywiście zachowuje się nie fer, lecz wnioskuję z tego ,że chodziło jej o to aby dać ci jakąś nauczkę wzbudzić zazdrość. To musiało być celowe. Zresztą co ja mogę ci pisać nie znam jej a piszę jedynie to co czuje kobieta, która jest w podobnej sytuacji życiowej...

Odnośnik do komentarza
Gość stara-baśń

Pamiętaj to ty powinieneś wziąć sprawy w swoje ręce, kobieta będzie wypłakiwać oczy ale do błędu szybko się nie przyzna i sama do ciebie ręki pierwsza nie wyciągnie

zgadzam się z tym, tak naprawde czesto jest tak ze honor i duma nas zzera i nie myslimy o tym zeby sprobowac cos zrobic, cos zmienic.

a co do wolnosci hm... kazdy inaczek sobie radzi z emocjami moze po prostu brakuje jej czegos w danej chwili?

Odnośnik do komentarza

Ja mam wrażenie że albo ona stosuje tzw. chłodnik, albo ma mnie już totalnie gdzieś, bo być może pojawił się gdzieś na horyzoncie jakiś nowy-stary kolega...nie wiem...

Aczkolwiek jest zawzięta i bardzo dumna, do tego ma zaplecze "kibicujących" przyjaciółek, często przy nich odgrywa tzw. niedostępną - nie daj Boże zadzwonię jak jest z którąś - od razu dostaję tzw. chłodniki typu "czego chcesz?" itd.
W naszym mieszkaniu od wyprowadzki (2,5 mies.) się nie pokazała, bo jak twierdzi - nie jest gotowa psychicznie...

Wnioskuję, że ona nie chce i nie będzie chciała wrócić, cokolwiek zrobię czy zmienię. Zawzięła się, że się nie "złamie" - postanowiła w tym wytrwać..

Do tego regularnie powtarza teksty typu, "mam dużo żalu, nie wierzę że się zmienisz, to co robisz jest sztuczne (gdy okazuję sympatię), jak wie że coś zmieniłem lub dokonałem na + to od razu komentuje "no tak, jak byliśmy razem to tego nie zrobiłeś.."

Ale nadal jakoś nie pamięta, jakie mi rodeo psychiczne urządziła zanim się wyprowadziła z córcią...

To naprawdę zachęca mnie do jeszcze większych starań o rodzinę...

Odnośnik do komentarza
Gość taka_tam

Nie wiem czy mi się tylko wydaje, czy ty już się poddałeś? Jesteś głową rodziny więc" zepnij pośladki" i pomyśl co możesz jeszcze zrobić. Może pomogłaby, któraś z jej koleżanek? Według mnie (ale to tylko moje zdanie) postaraj się zorganizować coś w stylu randki w ciemno, najlepiej na neutralnym gruncie; na której miałbyś szanse jej wszystko wyjaśnić. Tzn. powiedzieć jej o swoich uczuciach, po pierwsze, że zrozumiałeś swój błąd i chcesz go naprawić, powiedz jej jak się czułeś i jak się teraz czujesz, że chcesz walczyć o swoją rodzinę- bo nie chcesz się nimi z nikim dzielić, że są dla ciebie najważniejsze. To musi być szczere pamiętaj ona nie potrafi czytać w twoich myślach tak samo jak ty nie potrafisz czytać w jej. Powinieneś zrobić wszystko aby wysłuchała cię do końca. Ale i ty wysłuchaj ją porozmawiajcie na spokojnie, przemyślcie wszystkie "za" i "przeciw" i dopiero wtedy podejmijcie wspólną decyzję. U was jest zbyt dużo niedomówień, żalu i pretensji i w ten sposób nie powinniście podejmować życiowych decyzji.

Odnośnik do komentarza

A myślisz że nie próbowałem? Propozycja wyjazdu w góry razem z córcią, wspólne spacery, rozmowy u niej do późna, zapraszanie na moje rodzinne obiady czy ostatnio kolacja we dwoje..

Ona ciągle powtarza te same teksty, że za dużo żalu ma, że nie wierzy że się zmienię, że nie pasowaliśmy do siebie, że czuje się niedowartościowana i chciałaby kogoś poznać, że gdy do mnie wróci to przestanę się starać, wspólne nasze np. niedziele z córcią odpadają bo dziecko się do nich przyzwyczai a co będzie jak ona lub ja kogoś poznamy,
Potem mówi także że nie wróci do mnie na siłę, ja tłumaczę że nie chcę powrotu na siłę dziś czy jutro ale może za miesiąc - na to ona że w ciągu miesiąca na pewno jej front się nie zmieni...

Mówię że pragnę wcześniej wspólnej terapii i to nie jest zobowiązujące do tego by być razem tylko żeby lepiej poznać to co nas dzieliło, na to ona że wspólna terapia miała być przed dzieckiem 3 lata temu a teraz jest za późno..
Każde moje wyciągnięcie ręki czy też jakaś propozycja powoduje że ona czuje się silniejsza i jeszcze bardziej mnie odtrąca...

Mamy niby jutro gdzieś iść i się spotkać wieczorem w sprawie dziecka, alimentów itd. ale podejrzewam że będzie miała ważniejsze plany...

Ona nie wykazuje żadnych oznak chęci współpracy..

A przecież jest takie powiedzenie - Nie trać czasu na kogoś kto go nie ma by go spędzać z Tobą...

Odnośnik do komentarza

to też nic nie da...ja jej mówię o powrocie raz na 7-10 spotkań, a widujemy się co 2-3 dni ze względu na dziecko...też starałem się byc tajemniczy, że jestem umówiony, że gdzieś idę, etc. -
zawzięta bestia, gotuje się w środku ale nie poznasz po niej że ją to gryzie, a choćby ją kroić to ręki sama nie wyciągnie - no chyba że po min. 2 mies. totalnej "zlewki".. taka ona jest i była z natury - wszystko w sobie "dusi"..

może i to będzie metoda - poudzielać się towarzysko - jakieś fajne młodsze kobietki, zadbać o siebie (teraz w końcu siłownia i tenis zaniedbane przez życie rodzinne), lepszy fryzjer, odmieniona garderoba, kupić rower (nasze zeszłoroczne postanowienie), kupić motor, pospełniać swoje marzenia, żyć swoim życiem...

Znajomi mi mówią, że ona wróci jak ta przysłowiowa koza do woza z podkulonym ogonem - gdy jej niepoważne myślenie i wyobrażenia zderzą się z rzeczywistością - tylko ja jej już wtedy nie będę chciał jako facet - to chyba oczywiste..nie wezmę jej po innym...
ale tego jej na dziś dzień nie przetłumaczę logicznie - niestety...

Odnośnik do komentarza

Witam,
Moim zdaniem powinieneś zaproponować swojej partnerce powrót do siebie, ale "na próbę". Być może ona nie jest przekonana do powrotu do Ciebie na stałe, lub tak jak piszesz, jest zbyt uparta. Zaproponuj jej, że przez jakiś czas, na przykład kilku miesięcy będziecie prowadzić wspólne życie, żeby zobaczyć czy jesteście w stanie wszystko "poskładać" i jeśli po tym czasie nie wyjdzie Wam, to rozejdziecie się raz na zawsze, ale w przyjacielskich relacjach. Wytłumacz jej, że przez zamieszkanie "na próbę" na kilka miesięcy nic nie straci, a w przeciwnym wypadku może żałować tej decyzji przez resztę życia, bo Ty wiecznie nie będziesz jej prosił o powrót.
A jeśli ona się zgodzi na takie rozwiązanie, to w Twoich rękach jest zapewnienie jej tego, czego brakowało jej w Waszym związku przed zdradą.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam!
Fakt jest taki że zbliżamy się do siebie, ale przeprowadzka z córcią na dzień dzisiejszy na pewno nie jest u niej do przyjęcia, ciężko jej uwierzyć w moje zmiany, spotykamy się 1-2 razy w tygodniu - spacer, czy kolacja,
z dzieckiem też wspólnie czas spędzamy, ogólnie jest lepiej...

Proponowałem jej na wspólnej kolacji takie właśnie rozwiązanie, spytałem się czy mogłaby się nie angażować ale abyśmy zamieszkali razem? gdyż twierdzę iż się nie przekona co do moich zmian podczas zabierania i odbierania córki czy tez wspólnych zajęciach z córcią raz w tygodniu. Dla niej niestety - zamieszkanie razem = powrót do siebie..
Ona wymaga ode mnie terapii abym wyzbył się nerwowych zachowań i umiał "trzymać język za zębami" - zgodziłem się, ale nadmieniłem, iż nawet po tej terapii czy też bez tej terapii - nie zauważy zmian nie zamieszkując razem, stwierdziła że nie wie - "najwyżej pójdę porozmawiać do twego terapeuty".
Ona nie zamieszka na dzień dzisiejszy w naszym mieszkaniu, po 1 nie chce nawet się tam na razie pokazywać bo dla niej to "cios emocjonalny" - choć towarzyszyła mi ostatnio w zakupach do "naszego" ogródka przy mieszkaniu,
po 2 twierdzi że mimo woli po przeprowadzce i tak by się zaangażowała i po kolejnym rozstaniu by się już nie pozbierała..

Nadmieniłem też aczkolwiek delikatnie - że wszystko ładnie pięknie ale gdyby jutro nawet wróciła - to przecież to ewidentnie na jej warunkach - a co z jej agresywnym zachowaniem, rozrzutnością i innymi przymiotami, które też były przyczynami sprzeczek - powiedziałem że ja się zmienię bo kocham ją i córcię, ale chciałbym aby ona także się zmieniła, bo to nie może być zmiana skierowana wektorem w jedną stronę...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...