Skocz do zawartości
Forum

Odejście partnerki i zabranie córki


Gość peter79

Rekomendowane odpowiedzi

dokładnie miesiąc temu po 6 latach moja kobieta wyprowadziła się z naszego wspólnego mieszkania wraz z córeczką do rodziców...powód:
Według niej:
- moja przemoc psychiczna i fizyczna..bo kiedyś(ok pół roku temu) wulgarnie ją obrażałem w kłótniach (typu przytyłaś po ciąży weź się za siebie a nie chipsy o 22, raz wyzwałem ją od zera i temu podobne)... te rzeczy były w kłótniach po tym jak ona rzucała się na mnie z pięściami (tłumaczy to reakcjami z bezsilności po porodzie)
- moje wychodzenia w soboty z kolegami na piwo (teraz oczywiście zarzuty że co tydzień - zapomniała przy tym o naszych wspólnych wyjściach do znajomych,wyjazdy,imprezy rodzinne, obiektywnie wychodziłem z kolegami od 1 do 3 razy w miesiącu. ostatnie miesiące siedziałem w domu(ale dla niej to już było za późno)
Według mnie:
-2 miesiące przed wyprowadzką odnowiła starą znajomość z kolegą, telefony do siebie, sms i spotkania (wszystko za moimi plecami)...podejrzewałem ale w żywe oczy się wypierała...kulminacja nastąpiła przed świętami gdy wróciła od niego w nocy i nie wytrzymałem(bardzo tego żałuję) poszarpałem ją i uderzyłem(nie w twarz)...potem potoczyło się lawinowo..koleżanka poleciła jej interwencję kryzysową i obecnie jest pod opieką psychologa jako ofiara przemocy w rodzinie(??)...
- zarzucałem jej niegospodarność(bezmyślne wydawanie pieniędzy)
-myślenie: liczy się tu i teraz a jutro "jakoś to będzie", "coś się wymyśli" - kompletnie niedojrzałe rozumowanie - a mamy po 32 lata
-zarzuca mi że wszedłem jej na głowę i nie pasowaliśmy do siebie, podczas gdy ona ustalała plan tygodnia, chodziliśmy i jeździliśmy tam gdzie chciała i z kim ona chciała - teraz jej wygodnie tego nie pamiętać...
- obecnie za wszystko mnie obwinia(do 3 lat wstecz), mój żal i rozczarowanie nie jest tu w ogóle brane pod uwagę..
- jej psycholog bardzo umiejętnie wpływa na jej obecne postępowanie - jest nastawiona na naukę dla niej nowego życia, doradza jej np. zastanowienie się nad dawaniem mi córki na noc(tak mieliśmy umówione co 2 weekend) dopóki nie poddam się terapii
- proponowałem jej terapię dla par - wg niej lepsza będzie terapia indywidualna dla każdego z osobna (tylko w tym przypadku terapia ta ma nas nauczyć żyć bez siebie)
- szczera rozmowa jest utrudniona - ona ciągle obarcza mnie całą winą za rozpad związku
-zaproponowałem jej wspólny wyjazd w góry z dzieckiem, dla dziecka i dla nas też - ona się zastanawia..
- minął miesiąc i naprawdę nie wiem w którą stronę pójść - mówiłem jej że ja ciągle widzę światełko w tunelu ale czas działa na niekorzyść ze względu na terapie indywidualne...

Odnośnik do komentarza
Gość stara-baśń

a chciałbyś to ratować? myslisz ze uda Wam sie zaczac na nowo i wprowadzic zmiany i kompromisy? i czy ona tego chce? jak myslisz? zastanow sie czy warto walczy czy ona to doceni i bedzie chciala wpsolpracowac bo z tego co piszesz to nie jestem pewna

Odnośnik do komentarza

gdybym nie chciał temu dać temu szansy - nie proponowałbym wspólnej terapii, czy wyjazdu w góry...bardzo tęsknię za nią a szczególnie za córeczką..
Ona postąpiła bardzo emocjonalnie pod wpływem osób trzecich, jest osobą która za bardzo nie myśli o jutrze i przyszłości...co często jej zarzucałem
Najbardziej obawiam się że gdy sama cokolwiek zrozumie ja już nie będę chciał współpracować - tu czas działa na niekorzyść...
logiczne argumenty do mniej w ogóle nie docierają...

Odnośnik do komentarza
Gość stara-baśń

no własnie - osoby trzecie, jesli te osoby maja na nia wplyw to moga ja ustawiac przeciwko Tobie i nigdy nie bedziesz na wygranej pozycji, zawsze na straconej.

A nie mozesz porozmawiac z jej kolezanka czy siostra czy kimkolwiek bliskim, powiedziec ze Ci zalezy i zeby ta osoba przekonała ją do szansy?

a gdybys tak pojechał do niej i zapytal czy mozecie porozmawiac. moze kobieta jest zagubiona i wierzy w slowa osob trzecich bo boi sie zaufac Tobie

Odnośnik do komentarza

raczej z nikim już nie będę rozmawiał bo to jak grochem o ścianę...
- jej przyjaciółka mnie delikatnie pisząc nie lubi (nagrałem zaraz przed wyprowadzką jej rozmowę z byłą aby udowodnić byłej że mnie zdradza gdyż mówiły tam o nowym facecie i o mnie jak mnie załatwić z alimentami)
- jej ojciec(mama nie żyje) - nosi tzw. różowe okulary, widzi we mnie kogoś kto pobił mu córkę a niestety po 1 nie pobiłem jej tylko od szarpaniny doznała siniaków na ciele.. a po 2 uwierzył jej w bajkę że poszła z kolegą na piwo a ja ją pobiłem, a na moje argumenty że zrobiła z tamtym to co zrobiła (mam już na to dowody) - stwierdził że jestem śmieszny i mierzę ją swoją miarą...
- jest jeszcze jedna przyjaciółka która jest w tym wszystkim, z którą normalnie można porozmawiać...która uważa że wina jest po środku i daje stawia nawet 50% że "ja ją złamię" i byłaby szansa na jej rzeczowe argumenty ale ja nie wiem czy już chcę... otóż:
- wczoraj u mojej rodziny spędziliśmy cały dzień z córcią i moja była także przyszła później, moja rodzina to ludzie na poziomie i przywitali ją ciepło i tak jak dawniej się zachowywali wobec niej...gdy poszedłem przewinąć malutką do innego pokoju gdzie były ich rzeczy (może trochę chcący lub niechcący - przyznaję się bez bicia) "wpadł" mi do ręki jej telefon - a tam było dużo smsów od tych właśnie 2 koleżanek i dotyczyły one tego właśnie faceta: w telegraficznym skrócie - poszła z nim do łózka, myślała że coś z tego wyjdzie, on potraktował ją jak przygodę - teraz jej unika ona go atakuje..jest nieszczęśliwie zauroczona...spłynęło wtedy ze mnie wmawiane mi wyłączne poczucie winy za rozpad związku...na to ona weszła a ja z uśmiechem oddałem jej telefon...na jej słowa - "to jest żałosne co zrobiłeś" odpowiedziałem z ironią "żałosna jesteś Ty jako matka niespełna 2-letniej córeczki"..starała się ukryć swoje rozbicie do końca wieczoru z "przyklejonym" uśmiechem a jak już zadzwoniła do mnie koleżanka i wyszedłem z nią porozmawiać do innego pokoju to przyszła niby po rzeczy córeczki ale minę miała kwaśną...do końca wieczoru nie rozmawialiśmy o tej sytuacji nawet jak je odprowadziłem do domu jej ojca...
- obecnie nie będę miał żadnych wyrzutów i będę nawet spędzał miłe popołudnia z córeczką i koleżanką w trójkę bo ona chce malutką poznać, a ja będę traktował to jako po prostu fajne i miłe spędzanie czasu...
- może moją ex to dobić i dziecko stanie się kartą przetargową - tego się boję najbardziej..
-ale z uśmiechem i życzliwością będę jej mówił że jeśli mamy do siebie wrócić - to na pewno wrócimy (tak jak ona mi mówiła pewna swego przed wyprowadzką i krótko po)...

Odnośnik do komentarza

a po co w to tak grać? nie lepiej bedzie jak ona bedzie robila co chce a Ty bedziesz ukladal swoje zycie na nowo? Zastanow sie czy chcesz z nia byc bo jesli nie to po co prowadzic te gre?

Gdy wabi cię ognik, idź za nim.
Być może zabrniesz na manowce,
ale nigdy nie będziesz sobie wyrzucać,
że może była to Twoja Gwiazda.

Odnośnik do komentarza

ja po prostu nie wykluczam że kiedyś się zejdziemy(dziś jeszcze nas widzę razem - oczywiście po terapii dla par)...
podejmuję obecnie pewne decyzje i działania i dla siebie i dla nas..
Po pierwsze moje złe emocje po jej odejściu są odczuwane przez córeczkę (nie potrafię ukrywać żalu i bólu)...
Po drugie jeśli w moim życiu pojawia się np. koleżanka - pierwsze co zrobię to zapoznam ją z moją córeczką - ona jest tu najważniejsza a nie będę czegoś od drugiej strony zaczynał(po miesiącu np. o tym jej oznajmiał)...dla mnie wyznacznik ewentualnej przyszłej kobiety to jej stosunek do mojego dziecka-to się liczy najbardziej
Po trzecie przy innej kobiecie moje negatywne emocje opadają, potrafię cieszyć się z córeczką a nie udawać przez łzy radość - ona to wyczuwa..
Po czwarte dlaczego napisałem dla nas...bo mojej ex ta nowa sytuacja albo otworzy oczy albo brak jej reakcji będzie dla mnie szczerą oznaką że nic już do mnie nie czuje i nie ma sensu walczyć o cokolwiek... do tej pory próby bycia dobrym, miłym propozycje wspólnego czasu - odpadały - wiedziała że byłem jestem i będę..
Człowiek jest tak dziwnie skonstruowany że dostrzega coś jak to traci...

Odnośnik do komentarza

pozwolę sobie zaripostować, nie z każdą koleżanką będę moją córcię poznawał, nie mam natury podrywacza...akurat ta koleżanka pojawiła się po rozstaniu ale znamy się kilka lat...
Wiem że moja ex wyjdzie z siebie bo ma "alergię" na tą kobietę (zawsze wiedział że ona ma do mnie słabość i jest atrakcyjna), boję się że uruchomi kartę przetargową jaką jest córcia, dlatego mam wątpliwości i obawy..
Z drugiej strony znajomi mi podpowiadają, że ona idąc do tamtego przed wigilią i zdając sobie sprawę, że te święta pójdą z dymem - też nie miała skrupułów...a po drugie wspólni znajomi też twierdzą - że gdyby jej teraz z tamtym wyszło, nawet by się nie oglądała czy mi się to spodoba czy nie...
Jest ogólnie osobą zaborczą i upartą - do tego zawsze jej zdanie musi być ostatnie...
Jak ona na to może zareagować? Proszę o sugestie...
Wiem że brzmi to jak jakaś zemsta ale ja chcę się z ta kobietą spotkać a ona chce poznać córeczkę...ale mam wyrzuty sumienia wobec byłej...co robić?

Odnośnik do komentarza

Boże, człowieku, olej tą twoją eks... macie córkę, a ona cię zdradziła, liczyła na związek z tamtym facetem, a ty jeszcze myślisz o powrocie do niej? Przecież gdyby im wyszło, to ona nawet by o tobie nie myślała. Fakt, iż jest matką twojego dziecka, nie znaczy, że za wszelką cenę musicie być ze sobą. Przecież i tak możesz być ojcem. A może warto zainwestować w związek z tą "koleżanką" skoro ona cię rozumie i wspiera? Może tak miało być? Zastanów się.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...