Skocz do zawartości
Forum

Depresja partnera


Gość Magda

Rekomendowane odpowiedzi

 Witam. Od 7 lat jestem z moim Partnerem. Od ponad roku w naszym związku bywało różnie między innymi przez problemy rodzinne, które wpływały na nas negatywnie. Mój Partner od około pół roku choruje na depresję ( chociaż moim zdaniem ta depresja trwała u niego już dużo wcześniej) trzy miesiące temu rozpoczął psychoterapie a od tygodnia leczy się również farmakologicznie(psychiatra). Jestem na samym początku  6 miesiąca ciąży. Dziecko upragnione i planowane. Z tym, że sprawa nabiera tempa. Z moim Partnerem nie da się dosłownie żyć. Wiem, że jest  dopiero na początku drogi, leczenia itd. Ale związek ten mnie niszczy. Z jednej strony kocham go i chce go wspierać i pomagać ale z drugiej strony kompletnie mi to nie wychodzi. Sama jestem w ciąży i potrzebuje odrobinę empatii i pomocy.... Ale niestety z jego strony nie ma tego. Do niego wogole nie dociera to że za 4 miesiące pojawi się dziecko. Ledwo co wyszliśmy z remontu ( jeszcze nie do końca). Oczywiście wszystko było na mojej głowie od początku do końca. Nie mamy jeszcze nic do dzidziusia... Trzeba urządzić jej pokój. Kupić rzeczy. Zorganizować wszystko. Oczywiscie to też zostaje na mojej głowie ale na szczęście mam wspaniałych rodziców, którzy zapewne pomogą mi z wieloma sprawami. Partner jest bardzo nerwowy, momentami nawet agresywny. Wszytski kręci się wokół niego. On jest najważniejszy. Jego problemy, jego choroba, jego praca, jego dieta, jego odpoczynek itd.. Wiem, że tak jest podczas depresji ale nie wyobrażam sobie z nim życia mając dziecko. Szczerze, może to okropne ale najchętniej bym od Niego odeszła tu i teraz. Wiem, że sobie poradzę sama z dzieckiem. Jestem szczesliwa jak on wychodzi z domu, do pracy. Naprawdę. Jeśli jest w pobliżu mnie odczuwam ogromny stres i napięcie. Dzieckj to zapewne szkodzi ale nie potrafie inaczej. Po czym po chwili zastanowienia odsuwam te myśli na bok... Bo przecież dopiero co rozpoczął leczenie, muszę być cierpliwa i czekać na pozytywne skutki. Boję się odejść bo wiem, że on wtedy by się stoczył doslownie....nie poradzi sobie teraz sam, przestanie się leczyć. Może go to zabić dosłownie. Nie wiem co robi m z jednej strony wiem że ja i dziecko jesteśmy teraz może i najważniejsze ale nie potrafię go zostawić mimo że chcę i codziennie o tym myślę. Kocham go i chce mu pomóc ale wiem, że za chwilę będę mama i ta rola będzie dla mnie najważniejsza. Proszę o jakieś słowa wsparcia, może rady. Może ktoś ma podobne doświadczenie i znalazł złoty środek? 

Odnośnik do komentarza

Taa ja mam złoty środek pełen rad.

Biorąc pod uwagę co się ostatnimi czasy w Polsce działo z prawem aborcyjnym byłem zmuszony zastanowić się nad pewna kwestią. Czy w momencie zagrożenia życia mojej żony wolał bym usunąć ciążę czy wolałbym żeby ona zmarła? Wniosek może będzie szokujący dla pani ale wolał bym aby przetrwała moja żona której ślubowałem miłość do grobowej deski. 

 

Skoro przez 7 lat z partnerem wszystko wcześniej było super, ale nagle partner zachorował i mamy problem ze to nim trzeba się zająć. Sugeruje się rozejsc. Prezentuje pani podejście bardzo modne wśród kobiet ostatnimi czasy. Moi rodzice są tacy super a mój partner jest be. Więc dalej nie odcięliśmy pępowiny od rodziców, dorosłość zapukała do drzwi a my dalej trzymamy się kiecki mamusi i jeszcze na dodatek chcemy sprowadzić niewinne dziecko na ten świat ? A co najważniejsze dziecko sprowadzić chcą na ten świat aby leczyć swoje kompleksy, bo rola mężczyzny sprowadza się tu tylko do dawcy nasienia bo przecież on jest taki be...

 

Proszę wybaczyć jeśli w zbyt ostrym tonie to napisałem i duma nie pozwoli pani choćby się nad tym zastanowić .

Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, Gość Magda napisał:

 Witam. Od 7 lat jestem z moim Partnerem. Od ponad roku w naszym związku bywało różnie między innymi przez problemy rodzinne, które wpływały na nas negatywnie. Mój Partner od około pół roku choruje na depresję ( chociaż moim zdaniem ta depresja trwała u niego już dużo wcześniej) trzy miesiące temu rozpoczął psychoterapie a od tygodnia leczy się również farmakologicznie(psychiatra). Jestem na samym początku  6 miesiąca ciąży. Dziecko upragnione i planowane. Z tym, że sprawa nabiera tempa. Z moim Partnerem nie da się dosłownie żyć. Wiem, że jest  dopiero na początku drogi, leczenia itd. Ale związek ten mnie niszczy. Z jednej strony kocham go i chce go wspierać i pomagać ale z drugiej strony kompletnie mi to nie wychodzi. Sama jestem w ciąży i potrzebuje odrobinę empatii i pomocy.... Ale niestety z jego strony nie ma tego. Do niego wogole nie dociera to że za 4 miesiące pojawi się dziecko. Ledwo co wyszliśmy z remontu ( jeszcze nie do końca). Oczywiście wszystko było na mojej głowie od początku do końca. Nie mamy jeszcze nic do dzidziusia... Trzeba urządzić jej pokój. Kupić rzeczy. Zorganizować wszystko. Oczywiscie to też zostaje na mojej głowie ale na szczęście mam wspaniałych rodziców, którzy zapewne pomogą mi z wieloma sprawami. Partner jest bardzo nerwowy, momentami nawet agresywny. Wszytski kręci się wokół niego. On jest najważniejszy. Jego problemy, jego choroba, jego praca, jego dieta, jego odpoczynek itd.. Wiem, że tak jest podczas depresji ale nie wyobrażam sobie z nim życia mając dziecko. Szczerze, może to okropne ale najchętniej bym od Niego odeszła tu i teraz. Wiem, że sobie poradzę sama z dzieckiem. Jestem szczesliwa jak on wychodzi z domu, do pracy. Naprawdę. Jeśli jest w pobliżu mnie odczuwam ogromny stres i napięcie. Dzieckj to zapewne szkodzi ale nie potrafie inaczej. Po czym po chwili zastanowienia odsuwam te myśli na bok... Bo przecież dopiero co rozpoczął leczenie, muszę być cierpliwa i czekać na pozytywne skutki. Boję się odejść bo wiem, że on wtedy by się stoczył doslownie....nie poradzi sobie teraz sam, przestanie się leczyć. Może go to zabić dosłownie. Nie wiem co robi m z jednej strony wiem że ja i dziecko jesteśmy teraz może i najważniejsze ale nie potrafię go zostawić mimo że chcę i codziennie o tym myślę. Kocham go i chce mu pomóc ale wiem, że za chwilę będę mama i ta rola będzie dla mnie najważniejsza. Proszę o jakieś słowa wsparcia, może rady. Może ktoś ma podobne doświadczenie i znalazł złoty środek? 

Moja siostra ma chorego psychicznie męża i tej choroby nie da się wyleczyć będzie na zawsze.bierze leki ale do końca nie jest jak powinno być. Ma dziecko mąż nie zawsze jej pomaga i też myśli o sobie. Ona z nim jest wspiera go ale też myśli o sobie i dziecku. Może udaj się do terapeuty do którego chodzi partner i porozmawiaj z nim na ten temat. On będzie wiedział co dla partnera będzie dobre. Ale też rób sobie taki odpoczynek od tego wszystkiego jakiś wyjazd do rodziny. Dziecko tu jest najważniejsze. 

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość Gosc napisał:

Taa ja mam złoty środek pełen rad.

Biorąc pod uwagę co się ostatnimi czasy w Polsce działo z prawem aborcyjnym byłem zmuszony zastanowić się nad pewna kwestią. Czy w momencie zagrożenia życia mojej żony wolał bym usunąć ciążę czy wolałbym żeby ona zmarła? Wniosek może będzie szokujący dla pani ale wolał bym aby przetrwała moja żona której ślubowałem miłość do grobowej deski. 

 

Skoro przez 7 lat z partnerem wszystko wcześniej było super, ale nagle partner zachorował i mamy problem ze to nim trzeba się zająć. Sugeruje się rozejsc. Prezentuje pani podejście bardzo modne wśród kobiet ostatnimi czasy. Moi rodzice są tacy super a mój partner jest be. Więc dalej nie odcięliśmy pępowiny od rodziców, dorosłość zapukała do drzwi a my dalej trzymamy się kiecki mamusi i jeszcze na dodatek chcemy sprowadzić niewinne dziecko na ten świat ? A co najważniejsze dziecko sprowadzić chcą na ten świat aby leczyć swoje kompleksy, bo rola mężczyzny sprowadza się tu tylko do dawcy nasienia bo przecież on jest taki be...

 

Proszę wybaczyć jeśli w zbyt ostrym tonie to napisałem i duma nie pozwoli pani choćby się nad tym zastanowić .

Czyli co każesz jej nie rodzic dziecka? Które jest z miłości a nie z kompleksów. O rodzicach nic nie napisała. Dorosły człowiek sam powinien sobie radzić, od depresji jest lekarz a nie żona. Oczywiście niech go wspiera ale niech nie poświęca niewinnego dziecka dla jego dobra. Ona myśli o nich wszystkich a on w depresji tylko o sobie. 

PS jak ja bym była w ciąży która zagraża mi ale dziecko urodziłoby się zdrowe to chciałabym aby to dziecko się urodziło. Bo z jakiegoś powodu powołało się go na świat je też się kocha. 

Odnośnik do komentarza

"Kocham go i chce mu pomóc ale wiem, że za chwilę będę mama i ta rola będzie dla mnie najważniejsza." 

połowa rozwodów ostatnimi czasy jest spowodowana tym że matka kocha dziecko tak mocno że miłości tej nie zostaje już nic dla partnera.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Michal napisał:

"Kocham go i chce mu pomóc ale wiem, że za chwilę będę mama i ta rola będzie dla mnie najważniejsza." 

połowa rozwodów ostatnimi czasy jest spowodowana tym że matka kocha dziecko tak mocno że miłości tej nie zostaje już nic dla partnera.

Jakby partner kochał dziecko tak samo jak matka to by podzielili się ta miłością i byłoby też dla innych ale faceci kochają tylko siebie

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Jakby partner kochał dziecko tak samo jak matka to by podzielili się ta miłością i byłoby też dla innych ale faceci kochają tylko siebie

Jak może kochać jak jest chory ? Wiesz co to wogóle choroba ?

 

To tak jak byś od faceta który stracił dwie ręce wymagała aby cię trzymał...za rękę.

 

Odnośnik do komentarza

witam

jestem 42-letnią kobieta, która niedawno prawie przeszła rozstanie z mężem (wyprowadził się na 6 miesięcy, mieszkał z inną dużo młodszą kobietą - związek platoniczny). Czułam się zdradzona, był złożony pozew ale pewne drastyczne wydarzenia uzmysłowiły nam że nie chcemy rozstania. teraz jesteśmy znowu razem i staramy się odbudować rodzinę i małżeństwo. Pojawił się problem z naszą 12-letnią córką. bardzo przeżyła nieobecność ojca, czuła się porzucona (w ostatnim roku straciła też obu dziadków). przez większość część nieobecności męża moja relacja z córką się poprawiła. bardziej się zbliżyłyśmy i bardzo się z tego cieszyłam ale im dłużej męża nie było i nie potrafił się określić co chce w życiu tym bardziej żyłam w zawieszeniu i to zaczęło wpływać na moje zachowanie. Córka nie widziała nic złego w tym iż tata mieszka z inną kobietą - bo to tylko jego przyjaciółka - stała się ona również przyjaciółką mojej córki. W pewnym momencie córka się odemnie odwróciłą - stała się złośliwa, nieposłuszna, agresywna. Chodziła do psychologa ale niewiele to pomagało i w pewnym momencie zraziła się do niego i nie chce już chodzić. twierdzi że sama sobie pomoże.  Jest w niej bardzo dużo złości, nienawiści, braku wpółczucia i chęci wybaczenia. nie potrafi odpuścić złości i niechęci, nie chce się otworzyć i próbować coś zmienić.  Cały czas prowadzi ze mną rywalizację o ojca - ja go jej zabieram, ja pomieszałam im plany bo wymarzyła sobie że jak się rozstaniemy to ona zamieszka z taką i będzie mieć go dla siebie, jest o niego bardzo zazdrosna i bardzo od niego uzależniona - ciągle potrzebuje jego uwagi, obecności, aprobaty itp. w niektórych kwestiach przyjmuje jego przekonania, jego zdanie zamiast mieć swoje. Córka nawet decyduje o tym gdzie tata będzie spał. jak jest zła na niego to tą złośc wyładowuje na mnie a nie na nim. bardzo często chce go zadowolić nawet kosztem siebie. Co ja mam robić w tej sytuacji? jak reagować?

Staram się być stanowcza, nie reagować na jej wybuchy złości i wszystko co wtedy mówi (a są to bardzo przykre rzeczy), chcę słuchać jej potrzeb i brać pod uwage jej zdanie i słowo ale nie we wszystkim jest to dobre. czasami mam wrażenie że za nią powinnam podjąc decyzję ale wtedy wyrzuca mi że nie szanuje jej zdania.  Chciałabym wiedzieć co mogę zrobić? Jak reagować na jej rywalizację? Wiem że potrzebuje terapii ale jak ją przekonać do ponownego chodzenia do psychologa? 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...