Skocz do zawartości
Forum

Wypalenie relacją z osobą z ZD


Gość julet

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wątpię, że ta sytuacja jest nie do po zazdroszczenia dla nikogo https://anonimowe.pl/DCDO4. Z jednej strony rozumiem autorkę. Każdy ma też swoje życie i przez poświęcenie się w 200% osobie o takich zachowaniach, jak jej siostra, nie pomoże ani pomagającemu, ani w konsekwencji potrzebującemu. Jednak odnoszę wrażenie - może mylnie, że ona pisze, jakby ta siostra sobie z zimną krwią zaplanowała takie zachowanie. Podczas gdy osoby z niektórymi niepełnosprawnościami umysłowymi nie do końca są w stanie ogarnąć świat - co oczywiście nie znaczy, że należy dać się terroryzować. Najlepiej można zrobić jak pewna komentatorka spod tamtego wątku, której krewny z ZD jest w specjalnym DPS i dzięki temu i on jest zadowolony i jego bliscy. Czemu podobnie nie pomyślała inna tamtejsza komentatorka, która oświadczyła, że że ona po urodzeniu dziecka z ZD oddałaby je do adopcji, co już można uznać za porzucenie? Czy właśnie podejście tej pierwszej komentatorki, które jest jakimś kompromisem?

Odnośnik do komentarza
Gość gość

Jest to jakiś kompromis. Problem w tym, że nie zawsze jest się poinformowanym o takiej możliwości i dlatego nie ma się pojęcie, że ona może zaistnieć.  Właśnie to mnie najbardziej frustruje. Tak jakby część potencjalnych informatorów która z racji zawodu powinna nimi być nie informowała specjalnie, bo "zobaczymy, jak opiekun takiej osoby i ona sama i wszyscy ich bliscy się męczą hehe".

Odnośnik do komentarza

Nie wiem, naprawdę nie wiem. Czytam zawartość linka i ręce mi opadają. Rozumiem załamanie tej kobiety i nie obwiniam jej, bo nikt emocjonalnie nie jest ze skały. Ale skoro ona - osoba w normie intelektualnej - nie daje rady - jakim cudem ma dawać radę jej siostra?

Odnośnik do komentarza

Nie mieli w rodzinie nikogo, kto doradziłby matce autorki odpowiednio wcześniej opcję z dobrym DPSem (z której to opcji zawczasu skorzystała rodzina jednego z tam komentujących) i nie daliby rady całą rodziną nań uzbierać? To nie jest zarzut do autorki, która nie mogła na to wpaść, gdy sama była dzieckiem; ale naprawdę co z resztą rodziny? Chyba, że nie mieli innych bliskich, ale jeśli jednak mieli, to.. Nie chodzi mi o to, że wszyscy powinni byli rzucić wszystko i iść zajmować się tamtą dziewczynką, bo (powtórzę za innymi) każdy ma też swoje życie. Ale byłoby lżej i dziewczynce, i matce, i siostrze, i innym, gdyby każdy dołożył swoją małą cegiełkę - i wtedy dałby jakąś część od siebie, a nie całość za wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Siostra zmarnowała dzieciństwo autorki i życie jej matki, a nie przypadkiem matka zmarnowała życie obydwóm dziewczynom, nie przyjmując do wiadomości opcji umieszczenia tej z Zespołem Downa w DPS? Rozumiem załamanie autorki z powodu popsutego dzieciństwa, bo nikt nie może być zajeżdżany, jak te biedne konie na Morskim Oku. Ale przegięciem jest jechanie po nie do końca rozumiejącej rzeczywistość osobie z ZD (jakby ta zaplanowała sobie to wszystko), zamiast po sprawnej umysłowo matce, która przynajmniej od urodzenia młodej wiedziała jaka jest sytuacja. W ciągu tych kilkunastu lat mogła coś obmyślić, by nie zajeździć siebie i rodziny, zwłaszcza że miała wtedy dobrą pracę. Ale skoro wolała ją rzucić i iść w matko-polkizm, to ona jest tu najbardziej odpowiedzialna.

Odnośnik do komentarza
Gość pkfraf

Dyskusja pod tym wątkiem https://anonimowe.pl/bzwr3 - choć tu chodzi o autyzm - jest już bardziej wyważona. Nie wiem ile tu autorka ma lat. I znowu potwierdzają się moje wnioski, że wielu rodziców w przypadku zaburzonego/niepełnosprawnegoinnego dziecka albo wszystko usprawiedliwia (jak u siostry autorki), albo za wszystko opieprza w stylu "nikt cię nie będzie niańczył, [przekleństwo], więc weź się w garść", albo zawsze wyręcza, albo zawsze zostawia samemu sobie, albo stosuje każdą z tych reguł nieadekwatnie do przypadku. Tylko pytanie czy z niewiedzy, czy z wygody.

Odnośnik do komentarza
Gość chipyanddaly

Widzę, że z anonimowych można wyszperać dużo takich historii.

Tu też o osobie z ZD https://anonimowe.pl/1oFBs tym razem z bratem, nie siostrą. Dobrze, że tu autorka zaznaczyła, że zdaje sobie sprawę, że to matka zrąbała, a nie brat.

Z kolei tu ktoś podpowiedział autorce tego postu https://anonimowe.pl/bn082 książkę "Wybór Julii". Nie popieram jakiegoś matko-polkizmu, bo domyślam się, że bohaterka tej książki czuła się zagubiona. Ale trochę nie wiem co wielu innych ma z tym oddawaniem chorych dzieci po urodzeniu do przytułków. A jeśli zdrowe dziecko nagle ulegnie wypadkowi, w wyniku którego stanie się "roślinką", też się je odda do przytułku? Nie o to chodzi, by być wołem roboczym 24/7 i poświęcać się w całości, ale co innego oddać taką osobę do specjalistycznego DPS/hospicjum i odwiedzać - czyli mieć jakiś kontakt i jednocześnie zachować swoje życie, a co innego zostawić gdzieś i dalej się już nie interesować. Aha i wcale nie oceniam tak całkiem z boku, tylko blisko środka (to nie sarkazm) w podobnej sprawie.

Tu dla odmiany sytuacja, w której rodzice nie zlekceważyli i starali się, jak mogli https://anonimowe.pl/2qCrw - tyle że skoro autorka pisze brat nie jest niewychowany, tylko chory, a jakiś czas potem, że robi coś celowo i na złość, to się gubię.

Odnośnik do komentarza
Gość balonik

Powtórzę za @chipyanddaly, bo pod kolejną z tamtego serwisu historią https://anonimowe.pl/6CXEd też ktoś pisze o oddaniu do adopcji w razie zczego. Oczywiście rozumiem aborcję w przypadkach wysokiego ryzyka, że dziecko będzie "warzywkiem". Ale co do oddania takiego dziecka do domu dziecka, to ono ma się niby męczyć mniej, niż przy mozolnej terapii, której skutki są mizerne? Wspominam o tym, bo ktoś tam też napisał, że niby żal mu też tych chorych dzieci. Mam jakieś wrażenie, że wielu dających rady jak autor wątku z linka chodzi bardziej o rodziny tych dzieci, niż same dzieci, o których z kolei mówi tak, jakby sugerowali, że one same się prosiły o swoje niepełnosprawności. Ale pokazać się jako orędownicy integracji na różnych galach, to pewnie by chcieli, co nie?

Odnośnik do komentarza
Gość MarJola

Naprawdę rozumiem dokonywanie aborcji, by nie powodować cierpienia temu dziecku i oczywiście jego rodzinie, lub eutanazji, jeśli terapia osoby "warzywka" nie daje prawie nic. Ale nie rozumiem zrzekania się praw do niego i zlewania co się z nim dalej dzieje, jakby to był wadliwy produkt ze sklepu, a nie jednak żywy człowiek. Tam w wielu komentarzach piszą o kasie na terapie dziecka "warzywka" itd., ale przecież po zrzeczeniu się praw przez jego rodziców przechodzi ono pod opiekę państwa, więc i tak jest utrzymywane za czyjąś kasę - tu podatki. Ofc. nie chcę przez to powiedzieć, że każdy podnoszący temat kasy wolałby ją od razu przewalić na głupoty. Ale w kontekście zrzeczenia się praw do dziecka "warzywka" uważam ten argument za głupi.

Choć jest tam trochę merytorycznie kontrujących komentarzy. Jeden napisała matka i też fizjoterapeuta. Inny matka dziecka z wadami wrodzonymi. Kolejny napisała już pełnoletnia osoba po urazie okołoporodowym.

Odnośnik do komentarza

Boże... kolejna matka między młotem, a kowadłem przez ciężką niepełnosprawność dziecka ?

https://anonimowe.pl/4Hb1C Niech moje słowa nie zostaną wzięte za sekowanie matek z tej i poprzednich relacji. Ale szlag mnie trafia, że po raz kolejny ktoś radzi ot tak oddanie dziecka do adopcji, jakby takie dziecko choćby instynktownie nie czuło co się dzieje (chyba, że matka sama podejmie taką decyzję) i nie miało prawa poczuć się jak śmieć. Co innego DPS, kiedy to krewni odwiedzają takie dziecko - równocześnie mając swoje życie - czyli dyskomfort psychiczny wszystkich zredukowany do minimum (na szczęście i takie komentarze się znajdują).

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...