Skocz do zawartości
Forum

Kryzys w świeżym związku po ślubie


Gość Rafał

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, 

Mam 29 lat, żona młodsza o 5 lat. Jesteśmy pół roku po ślubie. Razem zamieszkaliśmy ze sobą krótko przed weselem. Znamy się ponad 5 lat. 

Niestety od czasu gdy razem zamieszkaliśmy, dotknął nas głęboki kryzys. Nie dogadujemy się, kłócimy się i to bardzo często. Ciężko nam jest się pogodzić i wszystko to bardzo źle wpływa na jakość naszego związku. Przed wspólnym zamieszkaniem też były kłótnie ale zawsze się pogodziliśmy i było dobrze. 

Mam wrażenie że nadajemy na całkiem innych falach. Nie rozumiem żony, a ona nie rozumie mnie. Tyle razy już próbowaliśmy rozmawiać, ja jej mówiłem jak to widzę, co mnie boli, ona też, ale to do niczego nie prowadzi, niczego nie zmienia. 

Pracuję jako kierowca, dziennie po 12-15 godzin. Żona robi w szpitalu. Też ma długie dyżury, ale ma też dni wolne, robi 160 godzin a ja ponad 270. Gdy wracam z pracy często nie jestem w stanie dużo zrobić, muszę też nad ranem wstawać znowu. Nie jest mi z tym łatwo, narazie ciężko mi jest zmienić pracę bo za granicę nie chcę jeździć a chciałbym coś dobrego znaleźć. Często było tak że żona miała parę dni wolnego a w mieszkaniu był ciągle bałagan, żona dużo czasu spędzała u rodziców wtedy i spala do południa. Ja naprawdę nie chcę mieć do kogoś o takie coś pretensje ale skoro ma trochę wolnego mogłaby trochę zająć się mieszkaniem i to nie jest traktowanie żony jak służącej. Nie jest tak że ja nic nie robię. W weekendy i po pracy także sprzątam, zmwyam, staram się robić wszystko ale często też naprawdę nie mam siły, czuję się padnięty. Wstawanie o 3:30 mnie męczy czuję się popołudniu już zmęczony. Tak samo relacje z rodzicami. Żona non stop pisze z swoją " mamusią". Tak ją nazywa. Wysyłają sobie serduszka, piszą codziennie dobranoc, o wszystkim jej mówi i robi wszystko jak ona powie. Uważam że jak się mieszka osobno już to relacja z rodzicami nie powinna być taka bliska. Ja z swoimi mam także kontakt, czasem zadzwonię ale bez przesady. 

Ciężko mi z tym wszystkim, chodzę do psychologa sam, dużo mi to pomaga ale narazie to nie zmienia nic bo często czuję się bezsilny z naszymi kłótniami. Kocham żonę, dużo nas łączy ale właśnie często przez te kłótnie mam tego wszystkiego dość.  Co sądzicie o tym. Jak coś to pytajcie, mogę coś więcej napisać jeszcze o nas. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
W dniu 30.12.2021 o 17:07, Gość Rafał napisał:

dużo nas łączy

Czyli co? Potrafisz wymienić więcej zalet niż wad Waszego związku?

W dniu 30.12.2021 o 17:07, Gość Rafał napisał:

Razem zamieszkaliśmy ze sobą krótko przed weselem. Znamy się ponad 5 lat. 

Niestety od czasu gdy razem zamieszkaliśmy, dotknął nas głęboki kryzys. 

Czyli już przed ślubem tak? Nie pomyśleliście wtedy aby ślub przełożyć, celem lepszego poznania się i bycia pewnym swej decyzji? Czy w czasie tych 5 lat wyjeżdżaliście gdzieś razem na dłużej? Jakieś wspólne wczasy, wycieczki z noclegiem? 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

W momencie zawarcia małżeństwa, tworzenie rodziny powinno być priorytetem dla obojga małżonków. Rodzice są ważni, ale nie powinni grać pierwszych skrzypiec. Możliwe, że Twoja żona nie dojrzała do małżeństwa, albo to  przysłowiowe "przeciąganie liny" i się dotrzecie. Czasami wchodzimy w nowe role zupełnie do tego nie przygotowani, uczymy się nowego życia, usilnie starając się zostać w starych, znanych bezpiecznych ramach. Nie chcemy zmieniać przyzwyczajeń i nawyków. Żonę masz jeszcze bardzo młodą, miej dla niej trochę zrozumienia. Ja na Twoim miejscu zaproponowałabym jej w formie zabawy odwrócenie ról na tydzień tzn. Ty udajesz ją i robisz to co ona, a ona udaje Ciebie i robi to co Ty. (oczywiście poza obowiązkami zawodowymi ? )Żeby było ciekawiej nie ma przeszkód by się przebrać odpowiednio do nowych ról. Możecie w ten sposób wiele się o sobie dowiedzieć i zobaczyć jak widzicie się wzajemnie oraz swoje zachowania i je skorygować. Po prostu  spostrzec siebie, oczami drugiej osoby.

Jak nie pomoże, namów żonę by Ci towarzyszyła u psychologa, on jako osoba postronna, fachowiec z autorytetem może przemówi jej do rozumu.

Jeśli oboje się postaracie to wszystko się ułoży. Czego Ci bardzo życzę.

 

Odnośnik do komentarza
17 godzin temu, Javiolla napisał:

Czyli co? Potrafisz wymienić więcej zalet niż wad Waszego związku?

Czyli już przed ślubem tak? Nie pomyśleliście wtedy aby ślub przełożyć, celem lepszego poznania się i bycia pewnym swej decyzji? Czy w czasie tych 5 lat wyjeżdżaliście gdzieś razem na dłużej? Jakieś wspólne wczasy, wycieczki z noclegiem? 

Przede wszystkim łączy nas to że mamy wiele wspólnych wartości, nie wiem jak to napisać. Chodzi o to że pochodzimy z podobnych rodzin, tak samo patrzymy na życie, rodzinę, jesteśmy wierzącymi i praktykującymi. Wcześniej byłem w 3 związkach i nie czułem tego. Było dużo różnic. 

Jeśli chodzi o ślub, nie chcieliśmy przełożyć. Mieliśmy dużo na głowie przed ślubem z załatwianiem spraw, przeprowadzanie się, jeszcze żona robi magistra. Dużo wtedy było na głowie. 

Byliśmy nie raz na wakacjach razem. Zawsze było super. Było całkiem inaczej. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 1.01.2022 o 17:00, Gość Rafał napisał:

Chodzi o to że pochodzimy z podobnych rodzin, tak samo patrzymy na życie, rodzinę, jesteśmy wierzącymi i praktykującymi.

Pochodzenia z podobnych rodzin nie musi być wartością, wiem po sobie. Bycie wierzącym i praktykującym jak widać tez nie jest wielką wartością, bo jako wierząca i praktykująca nie powinna się kłócić-prawda (?), powinna dbać o wspólne życie-prawda (?), powinna postępować zgodnie z Biblią i po wyjściu za mąż opuścić swoich rodziców a męża traktować jak nowa rodzinę-prawda? Nie wiem czy patrzycie na życie podobnie w wielu kwestiach bo jeśli chodzi o wspólne małżeńskie życie raczej patrzycie w odwrotnych kierunkach. Czy Ty nie wybielasz troszkę Waszego związku ? ?  

W dniu 1.01.2022 o 17:00, Gość Rafał napisał:

Jeśli chodzi o ślub, nie chcieliśmy przełożyć. Mieliśmy dużo na głowie przed ślubem z załatwianiem spraw, przeprowadzanie się, jeszcze żona robi magistra. Dużo wtedy było na głowie. 

A czy Tobie nie zapaliła się czerwona lampka, że może jednak coś jest nie tak? A może nie chciałeś tego widzieć, odwracałeś wzrok tłumacząc sobie ogrom obowiązków? 

W dniu 1.01.2022 o 17:00, Gość Rafał napisał:

Byliśmy nie raz na wakacjach razem. Zawsze było super. Było całkiem inaczej. 

Żona nie dzwoniła ciągle do mamusi tak jak teraz to robi? Nie sprzątała po sobie na wczasach? Zachowywała sie jak przykładna przyszła zona? 

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
W dniu 1.01.2022 o 11:22, Gość ka-wa napisał:

Dużo wcześniej jakbyście zamieszkali przed ślubem, można by powiedzieć, że się znaliście, a tak teraz dopiero wychodzi szydło z worka. 

Jedynie wspólna terapia może trochę pomóc. 

To nie ma znaczenia jak długo mieszka się przed ślubem. Ja mieszkałem, ze swoją byłą żona 5 lat. Potem ślub i nawet rocznicy ślubu nie doczekaliśmy bo  pierwszy był rozwód bo żonka poszła w cug z innym facetem. A nic nie wskazywało, że może do tego dojść. Jeśli coś w jej główce siedziało to po co ten ślub brała?

Lepiej sprawdź czy faktycznie z "mamusią" pisze, bo moja też pisała ale nie z mamusią tylko ze swoim fagasem do którego potem zmuszona była pójść bo nie miała gdzie mieszkać po rozwodzie.

 

Odnośnik do komentarza

Dziewczyna jest 5 lat młodsza od Ciebie.  Ma dopiero 24 lata to jest normalne że jeszcze jest młodziutka i nie odcięła pępowiny. Daj Jej chłopie spokój i zrozum że w tym wieku rodzice jeszcze są non stop pod nosem ,telefonem i na zawołanie. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...