Skocz do zawartości
Forum

Bieda w młodości i brak ojca


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. 

Nie wiem czy dobrze trafilem, ale szukam miejsca w którym będę mógł się wygadać . Jak miałem 14 lat, zachorowal mój tata. Doznał udaru po czym był sparaliżowany. Choroba spadła na nas nagle. A wraz z nią inne problemy. Ojciec byl jedynym żywicielem rodziny. Pracował w dużej firmie. Jako stolarz sporo dorabiał na fuchach. Niestety zaczęliśmy żyć tylko z renty. Spora część pieniędzy szła na leki i rehabilitację. Rozpoczął się okres biedy. Suchy chleb zakrapiany przyprawa magi, bułka tarta popijana woda. Tak często wyglądały posiłki. Nie miałem w czym chodzić. Buty sam naprawiałem. Kleiłem, szyłem. Niestety brak pieniędzy, generował kolejne problemy. Na wiele rzeczy typu węgiel, matka musiała brać kredyty. Jedna wigilię spędziłem na ławce w parku patrząc w okna innych rodzin. Przed kolacją wyszedłem z domu i czekałem aż mama, brat i tata się najedza bo nie było dla nas wszystkich. Nigdy nie czułem się tak źle jak wtedy. Kiedy wróciłem, ojciec czekał na mnie z opłatkiem. Tak wyglądało u nas przez pewien czas, do momentu w którym tata zmarł. Miałem 16 lat. Nie wiem co wtedy czułem. Było źle. Oblałem klasę. Na szczęście udało się powtórzyć. Trafiłem do szkoły zawodowej. Problemy finansowe dalej się ciągnęły. Szkoła wymagała zakupu sprzętu do nauki na co nie było nas stać. Szkole rzuciłem i chwilę po 18 urodzinach poszedłem do pracy. Pierwszy miesiąc kradłem innym pracownikom kanapki. Każdemu po troszkę, by oni nie odczuli głodu a ja chociaż podjadłem. Jako totalny biedak, poznałem dziewczynę. Udało się pociągnąć znajomość dłużej. Znalazłem lepszą pracę. Poczułem że tj to. Starałem się i angażowałem. Mimo braku wykształcenia i doświadczenia, rozwijalem się i zaczynałem dość dobrze zarabiać. Po 3 latach objąłem stanowisko brygadzisty, a później koordynatora produkcji. Pracowałem tam 14 lat. Dzięki tej pracy stanęliśmy z mamą na nogi. Ja nawet wynająłem mieszkanie i dalej mogłem pomagać mamie i bratu. Wziąłem ślub z dziewczyną która poznałem wcześniej. Udało się kupić nowe mieszkanie deweloperskie. Urządzić, zamieszkać i cieszyć się nim. Dziś kończę szkołę średnią dla dorosłych. Mam 35 lat i patrząc na to co było, można chyba powiedzieć że udało się osiągnąć jakiś sukces. Niestety cały czas męczy mnie to co było. Cały czas pamiętam co mnie spotkało. Co trzeba było jeść, jak żyć. Ciągle chce osiągać kolejne sukcesy mówiąc sobie że potrafię. Niestety w tym wszystkim bardzo brakuje mi taty. Chciałbym usiąść z nim przy swoim stole, zjeść z nim dobra kolację, napić się piwa. Porozmawiać. Chciałbym się pochwalić , co udało mi się osiągnąć w życiu, mimo tego że nie pochodzę z bogatego domu. Staje się to dla mnie przytłaczające. W tygodniu pełnym obowiązkow, pracy, nie ma czasu na refleksję. Myślę wieczorami, w weekendy. Najgorzej jak wypije w towarzystwie i wracamy do domu. Hamulce puszczają. Wylewają się wszystkie myśli. Męczy mnie to wszystko strasznie ale nie umiem tego ogarnąć. 

W pewnym momencie, skorzystałem z psychiatry. Przypisał leki i jakoś sie ogarnąłem. Lecz to i tak nie było to. A nie chcę też funkcjonować na tabletkach. Moze ktoś z Was miał podobne przeżycia i chciałby się podzielić rozwiązaniem takich złych wspomnień. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 11.07.2021 o 04:27, Maciej 86 napisał:

chciałby się podzielić rozwiązaniem takich złych wspomnień. 

Na początek: współczuję strasznej biedy. Tez nie miałam lekko, ale mimo wszystko jakoś tam szło, bo babcia nam przywoziła czasem jabłka, ziemniaki i raz do roku świnię, którą rodzice obrabiali i zaprawiali. Był chociaż smalec czy coś ze słoika lub ziemniaki pod różną postacią. Tak jak Ty podkradałeś kanapki, tak ja np. zjadałam niedojedzone przez klientów baru resztki (pracowałam tam).

Wiesz... tak szczerze.... tu się nie ma czym dzielić czy licytować na doświadczenia życiowe, tu trzeba zapisać się na terapie i przepracować swoje problemy. Nooo chyba, że jesteś w stanie sam to zrobić z pomocą poradników psychologicznych, ćwiczeń, zadań i różnych metod. Samo leczenie tabletkami to uśmierzanie bólu, a przyczyna bólu nadal jest nieusunięta. Przemyśl to. 

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Rozumiem Cię doskonale. Zła traumatyczna przeszłość ciągnie się cały czas w naszych głowach. U mnie było w sumie jeszcze gorzej niż u Ciebie bo w przeciwieństwie do Twojej sytuacji gdzie tęsknisz za ojcem którego kochałeś... to ja z kolei miałem ojca, który mnie ciągle gnębił i tłukł (wręcz katował nierzadko). Uczynił mi dzieciństwo i część młodości prawdziwym piekłem. Nie widziałem go już od około 11 lat i nie chce widzieć. Ale obrazy z przeszłości mam w codziennie w głowie cały czas.

Odnośnik do komentarza
28 minut temu, Gość Jacek88 napisał:

to ja z kolei miałem ojca, który mnie ciągle gnębił i tłukł (wręcz katował nierzadko). Uczynił mi dzieciństwo i część młodości prawdziwym piekłem. Nie widziałem go już od około 11 lat i nie chce widzieć. Ale obrazy z przeszłości mam w codziennie w głowie cały czas.

To straszne mieć takiego ojca. Ojca kata właściwie. Współczuję Ci. Od takich ludzi trzeba uciekać jak najszybciej. Ojciec nie ojciec ale szkoda sobie zdrowia marnować przez takie relacje.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...