Skocz do zawartości
Forum

Paraliżuje mnie strach


Gość ImAnonymous

Rekomendowane odpowiedzi

Gość ImAnonymous

Witam.

Ostrzegam dużo informacji...

Wiem, że może to być głupie, lecz muszę poprosić o nawet skromną poradę.

Mam 17 lat i ostatnio napotkałam się na problem. Przede mną zmiany - studniówka, 18stka, potem studia, itd. Na początku zdałam sobie sprawę, że nie mam partnera na studniówkę - strach - co będzie jeśli pójdę sama, a inni będą w parach? Rozmyślałam nad tym, aż doszłam do wniosku, że nigdy nie miałam... chłopaka (w sumie mogłam mieć z dwóch/trzech ale to jak miałam 14/15 lat i nie byłam chyba gotowa). Dopadł mnie strach, że mogę nikogo nigdy nie znaleźć. Wiem, mam 17 lat. Jestem młoda, mogę znaleźć, jednak te słowa: A CO JEŚLI NIE UDA CI SIĘ - niszczą mnie psychicznie, a nawet fizycznie.

Pytania w mojej głowie: Co jeśli nie znajdziesz nikogo nigdy i nie zobaczysz jak to jest gdy cię ktoś pokocha? Co jeśli twoi znajomi znajdą i będą szczęśliwi, a ty nie? Co jeśli będziesz porażką dla siebie i innych? Dostałam ataku paniki. Zaczelam się trząść. Przez jakiś czas nie chciałam jeść, teraz się poprawiło. Wiem, że nie mogę zaniedbać przez to mojego ciała.  Słyszałam ostatnio, że tak łatwo jest kogoś znaleźć, „Jak chcesz chłopaka to sobie znajdź, co w tym trudnego”. Uzależniłam posiadanie drugiej połówki, od celu życiowego. Jeśli go nie spełnię - po prostu przegram życie. Przecież „świat dąży do tego, aby się łączyć”. Kiedy moja rodzina na mnie patrzy (ciocie, babcia, wujkowie), czuje, że widzą porażkę i że mam już 17 lat a nigdy o żadnym chłopaku nie wspominałam. One przecież żeniły się w wieku 20. Martwię się co powiedzą jeśli będę miała 24 lata i nic. Ciekawe jakie będą ich miny gdy dowiedzą się, że idę na studniówkę sama. Wszystko to trwa już od tygodnia. Boje się o przyszłość i o samą siebie, że nie dam sobie rady z samotnością. Chyba jedynym wyjściem z tej sytuacji będzie po prostu ten chłopak, bo nawet nie potrafię się już szczerze uśmiechnąć - tak jak to wcześniej robiłam. Jednak narazie wyglada na to, że nikogo nie znajdę. Nikt mi się z okolicy nie podoba, nikt nie jest mną także zainteresowany. 
Postanowiłam wychodzić do ludzi. Zgodziłam się nawet na spotkanie z osobami, za którymi nie przepadam. 
Myślę, że jestem ładna. Dbam o siebie itp. Jestem także bardzo mądra - nauka zawsze była dla mnie ważna. Jestem miła, skromna, opiekuńcza, mam z czterech bliskich znajomych i parę koleżanek z klasy (w mojej klasie same dziewczyny).
A co najlepsze... Wymyśliłam sobie nawet plan B - jeśli nikogo nie znajdziesz, musisz to przeżyć - założysz portal randkowy a jak nie, to istnieje adopcja (jak każda prawie dziewczyna marzę o rodzinie i spokojnym domu). Słyszałam, że jestem „ładna i mądra” i nie mam się czym martwić jednak jak mówiłam... Nie widzę narazie nic na horyzoncie.

Wiem, że się rozpisałam. Cieszę się że wyrzuciłam to z siebie. Proszę nie pisać mi, że „miłość sama do ciebie przyjdzie” czy „jestem młoda mam jeszcze czas”. Nie chcę też usłyszeć tego, żebym poszła do psychologa. Chcę sama sobie poradzić. Nie dawno odstawiłam proszki (fluoksetyna, powód: choroba w dzieciństwie, samoocena, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne). Moi rodzice także mówią, że nie mają siły wozić mnie już po psychologach. 

Pomocy. Chce być szczęśliwa, nieważne co kto pomyśli, nawet jeśli coś się nie uda. Chce budzić się bez tego niemiłego uczucia w całym ciele. 

Boje się, że będę porażką...

Odnośnik do komentarza
Gość trochę doświadczona

Widzę w Tobie bardzo duże parcie na związek. Męźczyźni z którymi się umówisz wyczują to i raczej uciekną. Lecz może też się zdarzyć, że zdarzy się taki który będzie chciał wykorzystać twój wewnętrzny głód dla swoich narcystycznych pobudek. Masz ukierunkowanie w stronę anoreksji/bulimii, konieczna jest pomoc psychologa, najlepiej psychoterapeuty.

Chłopaka na studniówkę możesz ewentualnie wynająć ?

Byłam wychowana w patologicznej rodzinie. Ojciec stosował przemoc, a matka na to przyzwalała. Z tego powodu uważam, że patrzenie się na to co ciotki i inne osoby powiedzą jest nic nie warte. One dorastały w innych czasach, ty żyjesz w innych. Najważniejsze: one nie przeżyją Twojego życia za Ciebie. To Ty będziesz odczuwać skutki swoich decyzji, a nie one. Najlepiej takie osoby olać, nie spotykać się z nimi, jeśli nie masz ochoty. Wymówki zawsze można znaleźć dobre np. choroba, nauka, koronka ?

Moje pierwsze doświadczenia damsko-męskie były w wieku 14 lat. Wspominam ten czas z pewną nostalgią, bo na szczęście do seksu nie doszło.

Gdy wchodziłam w dorosłość bardzo zależało mi na stracie dziewictwa. Byłam ciekawa jak to jest. Wplątałam się w bardzo złą relację z narcyzem. Pod koniec związku zgwałcił mnie, ten ból siedzi we mnie do dziś. Po tym "związku" z dawnej mnie dziewczyny "bez faceta", ale pogodnej i uśmiechniętej, stałam się cyniczną i podejrzliwą osobą. Rzuciłam się w wir randkowania. Każdy był nie ten, aż do czasu. Trafiłam na swoją 10. Łączył nas tylko seks, w ogóle nie rozmawialiśmy. Potrwało to pół roku. Po tym przypadku serce bolało, niestety się zakochałam. Dałam sobie trochę czasu na odpoczynek od jakichkolwiek relacji. Następnie weszłam w swoją obecny związek Na początku było cudownie, różowe okulary mocno ograniczały mi racjonalne myślenie. Teraz myślę, że albo oboje jesteśmy borderami albo któreś z nas... Psychicznie czuję się tragicznie, jestem zmęczona szybkimi zmianami nastroju partnera, nie czuję się przy nim swobodnie. Jestem z nim, bo czuję że zaraz wypadnę z obiegu(30), z powodu seksu, no i lubię się przytulić tak solidnie. Uzależniłam się od bycia w związku. Jestem rozczarowana sobą. Wiem że gdyby mój obecny związek nie wypalił to prawdopodobnie ze sobą skończę. Jedyne co mnie powstrzymuje to niewiedza o tym co jest po śmierci.

Żałuję, że nie poczekałam z seksem na kogoś, kto faktycznie byłby tego wart. Może nawet chciałabym wtedy założyć rodzinę?

Zastanawiam się od jakiegoś czasu czy kiedykolwiek kogokolwiek kochałam. Czy może jest tak, że kobieta jest w stanie bezwarunkowo kochać jedynie swoje dziecko? Kiedyś dzieci chciałam, teraz coraz bardziej jestem na nie. Nad tym trzeba się bardzo poważnie zastanowić, to jest decyzja na całe życie. Może być tak, że Twoje dziecko popełni tragiczne wybory w swoim życiu i będziesz się o to obwiniać, a będzie to bezzasadne.

TLDR:

Gdybym miała możliwość dokonać zmiany w przeszłości, poradziłabym tej młodszej sobie pójście na solidną wieloletnią terapię by nauczyć się dobrego wzorca mężczyzny, wzmocnić samoocenę by nie podbudowywać się opiniami innych (bardzo zgubne), uwierzyć w swoje możliwości i mieć motywację do próbowania nowych rzeczy, do nauki. Bardzo ważne jest znalezienie w życiu choćby tej jednej pasji, która będzie sprawiać że wieczory po pracy i weekendy będą dla Ciebie miłe. Pomoże ona także gdy będziesz mieć dużo czasu wolnego. Ja nie mam pasji i takie życie jest po prostu bez sensu.

Poczytaj także blog swiadomosc-zwiazkow, otwiera oczy na niektóre kwestie.

Odnośnik do komentarza

Ja nigdy nie miałam faceta a jestem starsza od ciebie. Mam dobry zawód, jestem zadbana  ale mimo tego nie spotkałam kogoś kto by mnie pokochał. I według ciebie jestem bezwartościowa? 

Też miałam tak jak ty, że wręcz obsesja była na punkcie szukania partnera. Wyszło tylko gorzej, bo natrafiałam na facetów którzy nie myśleli o mnie poważnie a o swoich pobudkach. Wiele wycierpiałam. 

Nic na siłę. Zajmij się szkołą, sobą a chłop znajdzie się sam. Jeśli będziesz ciągle o tym myślała to nie znajdziesz, wyczują desperację. 

Odnośnik do komentarza
Gość ImAnonymous

Dzięki za wasze rady, jednak to ciągle we mnie siedzi. Nie chcę sytuacji, w której zostaje sama, a inni żyją tym co chciałabym mieć. Wiem, że na świecie jest dużo gorszych problemów ale no jednak... Najgorszą częścią jest właśnie to, że czuje się jakby znalezienie kogoś to jedyne rozwiązanie - znajdzie się partner na studniówkę, może jakiś fajny chłopak do spędzania czasu. Uniknę także komentarzy ciotek. Nigdy nie bałam się np. o pracę, bo myślę, że mi to dobrze pójdzie. Nie pójdę do psychologa, chce z tym walczyć sama. Chce po prostu to olać właśnie ale jakoś... trudno tak.

Odnośnik do komentarza
Gość ImAnonymous
1 minutę temu, Gość ImAnonymous napisał:

Dzięki za wasze rady, jednak to ciągle we mnie siedzi. Nie chcę sytuacji, w której zostaje sama, a inni żyją tym co chciałabym mieć. Wiem, że na świecie jest dużo gorszych problemów ale no jednak... Najgorszą częścią jest właśnie to, że czuje się jakby znalezienie kogoś to jedyne rozwiązanie - znajdzie się partner na studniówkę, może jakiś fajny chłopak do spędzania czasu. Uniknę także komentarzy ciotek. Nigdy nie bałam się np. o pracę, bo myślę, że mi to dobrze pójdzie. Nie pójdę do psychologa, chce z tym walczyć sama. Chce po prostu to olać właśnie ale jakoś... trudno tak.

Postanowiłam nawet napisać do chłopaka, którego kiedyś odrzuciłam i mam nadzieję, że coś z tego będzie.

Odnośnik do komentarza
Gość ImAnonymous
6 godzin temu, Gość Dont napisał:

Ja nigdy nie miałam faceta a jestem starsza od ciebie. Mam dobry zawód, jestem zadbana  ale mimo tego nie spotkałam kogoś kto by mnie pokochał. I według ciebie jestem bezwartościowa? 

Też miałam tak jak ty, że wręcz obsesja była na punkcie szukania partnera. Wyszło tylko gorzej, bo natrafiałam na facetów którzy nie myśleli o mnie poważnie a o swoich pobudkach. Wiele wycierpiałam. 

Nic na siłę. Zajmij się szkołą, sobą a chłop znajdzie się sam. Jeśli będziesz ciągle o tym myślała to nie znajdziesz, wyczują desperację. 

Oczywiście, że nie jesteś bezwartościowa. Nadeszły wakacje. Skończyłam klasę liceum zadawalająco... Teraz siedzę w domu i jednym słowem, nie mam co ze sobą zrobić. Żeby zapomnieć o tych wszystkich myślach, sprzątam, ćwiczę, słucham muzyki. Raz na dwa tygodnie wyjdę z moją stałą czteroosobową grupką znajomych. 

Ale kiedy tak zostanę sama w domu.. Brakuje mi kogoś do spędzenia tego czasu.

Odnośnik do komentarza
Gość ImAnonymous

W mojej okolicy jest dziewczyna w moim wieku, która miała już dwudziestu (dosłownie) i za każdym razem jest zadowolona. Nie wyróżnia się specjalnie właśnie. Często piję alkohol, pali, urodą nie grzeszy, słabo się uczy... 

Denerwuję mnie to, że nigdy w życiu nie spotkało mnie nic dobrego. Prawda mam rodzine, dach nad głową i jestem bardzo wdzięczna. Jednak mam mało znajomych, tak wyszło. W dzieciństwie choroba, całe życie jeżdżę po lekarzach. 

Chciałabym chociaż raz dostać coś co chcę i być szczęśliwa.

Odnośnik do komentarza
Gość ImAnonymous

Z drugiej strony wiem, że powinnam popracować nad sobą, a szczególnie nad swoją psychiką. Nie wiem czy na siłę znajdę kogoś wartościowego. Poza tym nawet nie chce myśleć, co by się stało gdyby ktoś ze mną zerwał.

Te myśli tak uprzykrzają mi życie i chce się ich pozbyć. 

Ktoś wyżej napisał że zbliżam się do bulimii, czy tam anoreksji. Zdaję sobie sprawę z mojej głupiej psychiki, ale jestem jednak na tyle jeszcze rozumna, że nie zaniedbam swojego ciała.

Zrozumiałam też, że ktoś napisał, że z moim nastawieniem, znajdę kogoś bezwartościowego. Nie bójcie się, wolałabym być sama niż z byle kim, tylko po to, aby mieć chłopaka.

Jeśli chodzi o studniówkę, to już trudno. Moja klasa nie jest zbyt zgrana, a to tylko kilka godzin imprezy.

Odnośnik do komentarza
21 godzin temu, Gość ImAnonymous napisał:

Jestem także bardzo mądra - nauka zawsze była dla mnie ważna.

Mądrość a wiedza to dwie różne sprawy. Nie twierdzę, że jesteś niemądra, bo Cie nie znam,  ale to o czym piszesz jest wiedzą, a nie mądrością. Mądry człowiek umie wyciągać wnioski z doświadczeń życiowych, uczyć się na błędach, jest rozsądny.

A teraz do rzeczy. Mam córkę w Twoim wieku i tez nie ma partnera na studniówkę i nie miała nigdy chłopaka. Nie jest to dla niej takim problemem, bo dziewczyn bez chłopaka jest więcej, w jej klasie jest kilka i już się umawiają, że jeśli nic się nie zmieni to będą siedzieć obok siebie i bawić się jako single.

Zauważ, że szukanie chłopaka na siłę, tylko po to aby odhaczyć na liście jego obecnosć to brak szacunku do siebie. Byle jakiego znajdziesz dosłownie wszędzie, nie będzie się Tobie podobał, wykorzysta Cie, a Ty będziesz miała zaliczone chłopaka nr 1... tego chcesz? Szanuj się dziewczyno!

Druga sprawa jaka mnie zastanawia, to czy rodzina coś nagaduje skoro tak się boisz o ich reakcję? Jeśli tak, to mam kilka odpowiedzi dla wścibskich ciotek.

21 godzin temu, Gość ImAnonymous napisał:

Chce być szczęśliwa, nieważne co kto pomyśli,

Hmmm zaprzeczasz sama sobie, bo piszesz:

21 godzin temu, Gość ImAnonymous napisał:

Nie chcę też usłyszeć tego, żebym poszła do psychologa. Chcę sama sobie poradzić.

Jednak nie radzisz sobie sama i potrzebujesz terapii. A dlaczego już nie łykasz tabletek? Patrzysz na ciotki, aby nie gadały, że idziesz sama na studniówkę a potem piszesz "nieważne co kto pomyśli". Jedno wyklucza drugie. Jaki jest sens?

Dodam tylko, że chłopak nie musi dać Ci szczęścia gdyż szczęście jest w nas samych! Tylko, aby je zobaczyć musisz się sama polubić i docenić.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...