Skocz do zawartości
Forum

To nie ma sensu


Gość MamDość

Rekomendowane odpowiedzi

Gość MamDość

Serio szczerze wam muszę napisać tutaj, że moje życie to żart, wyżalić się muszę, bo nie mam komu tego powiedzieć

20 lat na karku życie sobie zmarnowałem, nie mam siły już  tego naprawiać. 2,5 roku leki SSRI od psychiatry, była psychoterapia rok, ale ja w tamtym roku zrozumiałem w czym jest problem. Poza tym że chore jest to że żyje w świecie gdzie muszę podawać z zewnątrz serotonine, bo mój organizm sam jej nie może wytworzyć, to problem jest głęboko w mojej psychice, a nawet w tym świecie? Gdy patrzę na kogoś szczęście, na jakąś pare czy tam po prostu widać że ktoś jest szczęśliwy to mam myśli samobójcze, nie mogę tego znieść, że ludziom w koło życie się ułożyło a ja sobie zniszczyłem. Jestem już oporny na leczenie, leki niby działają, ale zobaczę czyjeś szczęście i na tym się kończy dzialanie leków.

W sumie to już się poddałem, nie chodzę do pracy, jestem na utrzymaniu rodziców, ale mam już dość. Serio nie widzę wyjścia już, chciałbym zasnąć i się nie obudzić.

Cieszcie się że normalnie pracujecie, macie znajomych, chce się wam żyć, bo żyją gdzieś tam między wami tacy jak ja, nadajemy się tylko na eutanazje, ten świat nie potrzebuje wrażliwego charakteru, słabsze jednostki trzeba wykluczać... T_T

 

Odnośnik do komentarza
Gość PannaNerwica

A jak sobie to życie zmarnowałeś? Wydaje mi się, że zwyczajnie nigdy nie próbowałeś żyć i stąd masz te frustracje. Jeżeli miałeś/masz jakieś pasje, to spróbuj do nich wrócić i przekierować to destrukcyjne myślenie o sobie na coś produktywnego. 

Wierz mi, bo ja też zaczynałam od depresji i SSRI, to jest nic przy tym, co może zgotować nam życie. Dlatego musimy skupiać się na tym, co piękne i pozytywne. Jeżeli podejdziesz do świata z optymizmem, to świat Ci odpowie tym samym.

Z własnego doświadczenia wiem, że leki tylko podnoszą poziom serotoniny, ale nie dają realnego szczęścia. Często są niezbędne do tego, aby wrócić do zdrowia, ale nie zastąpią psychoterapii i pracy nad sobą. Prawdziwe szczęście to akceptacja siebie, a tego w pudełku z pigułkami nie dają. Jeżeli Ci nie pomogły rozmowy z dotychczasowym psychologiem, to może musisz zmienić terapeutę? 

Co takiego zrobiłeś, że uważasz, że zmarnowałeś sobie życie mając dopiero 20 lat? 

Odnośnik do komentarza
Gość MamDość

Rzuciłem szkołe, spaliłem mosty za sobą, przez to nie mam znajomych, wiele złych decyzji... Jeszcze w szkole inni ludzie zniszczyli mi psychike, a genetycznie już mam wrażliwą i słabą, to jest życiowa farsa, takie geny trafić...

Wiele osób nie widzi w tym nic strasznego, jeśli ma się psychike to tak, ale to nie dla mnie. Życie mnie przerosło.

Ja ogólnie nie mam już siły, ja tego nie widze, już. Serio z tego już nic nie będzie. Nie mam o tym komu powiedzieć... I chociaż tu mogę

 

 

Odnośnik do komentarza
Gość MamDość

Nie mam zainteresowań, nie mam już nawet chyba pragnień, czuję się pusty. Nic mi się nie chce, ani oglądać filmów, ani grać, na dwór wyjdę to też beznadzieja. Tylko leżeć i patrzeć w sufit, myśleć jak zniszczyłem sobie życie...

Odnośnik do komentarza
Gość PannaNerwica

Rzucenie szkoły, to nie jest koniec świata! ?Nie zmarnowałeś sobie tym życia, jesteś chory i trochę zagubiony, dlatego tak myślisz. Nade mną też znęcali się w szkole, ledwo to przeżyłam, ale się udało... Znam wiele osób, które rzuciły szkołę, a potem wróciły i zdały szkołę i maturę. Nie musisz kończyć państwowej szkoły, możesz zrobić maturę w prywatnej szkole. Tam jest wiele osób o podobnej historii - psychika lub środowisko nie pozwoliły im zdać, ale te osoby się nie poddały. 

Ty też nie powinieneś się poddawać - 20 lat to bardzo młody wiek, ludzie żyją przeciętnie do siedemdziesiątki, a więc masz przynajmniej 50 lat życia przed sobą! 

A co do jakiś pasji, to teraz myślisz, że nie masz zainteresowań. Zastanów się nad tym, co sprawiało Ci kiedyś przyjemność. Może jest coś co Cię interesuje - może muzyka? Uczyłeś się kiedyś jakiegoś języka obcego? A może chodziłeś to jakiegoś technikum? Może jakiś "techniczny" przedmiot - np. informatyka?

O znajomych się nie martw - pojawią się nowi, tylko musisz zebrać w sobie siły psychiczne, zacząć zdrowieć, wychodzić do ludzi.

Na początek napisz co lubiłeś robić zanim przyszła depresja, chętnie Cię posłucham i sobie porozmawiamy ?

Odnośnik do komentarza
Gość MamDość

PannaNerwica

Nie ma sensu o tym pisać. To co ja sam sobie zrobiłem już zadecydowało o moim życiu, za bardzo mam zepsutą, skrzywioną psychikę.

Tak żałuje tych sytuacji przez które zmarnowałem swoje życie.

Poszedłem złą drogą i była to droga w jedną stronę, nie ma już odwrotu... T_T

 

Odnośnik do komentarza
Gość PannaNerwica
6 godzin temu, Gość MamDość napisał:

Poszedłem złą drogą i była to droga w jedną stronę, nie ma już odwrotu... T_T

Nie myśl tak, zawsze można odmienić swoje życie. Są ludzie, nie jakieś postaci z bajek, seriali, czy gier komputerowych, tylko prawdziwi ludzie, którzy zmienili swoje życie. Udało im się, bo uwierzyli w siebie i bardzo chcieli się zmienić - przeczytaj sobie historię Nicka Vujicicia.

Jeżeli nie będziesz chciał zmienić swojego życia, to nikt tego za Ciebie nie zrobi. Dlatego uwierz, że jest sens pisać i mówić o tym, co pozwoli Ci się poczuć lepiej. 

6 godzin temu, Gość MamDość napisał:

Tak żałuje tych sytuacji przez które zmarnowałem swoje życie.

Jaka inna sytuacja, poza rzuceniem szkoły, zmarnowała Ci życie? 

Odnośnik do komentarza
W dniu 13.06.2020 o 18:09, Gość MamDość napisał:

Rzuciłem szkołe, spaliłem mosty za sobą,

Rzuciłeś jedną szkole, a mostów jest w kraju tysiące. Spaliłeś jeden ale jest ich więcej, a więc nie wmawiaj sobie głupot, tylko zapisz się od września do innej szkoły np. wieczorowej dla dorosłych, skończ ją i po sprawie.

W dniu 13.06.2020 o 18:12, Gość MamDość napisał:

Nie mam zainteresowań, nie mam już nawet chyba pragnień, czuję się pusty. Nic mi się nie chce, ani oglądać filmów, ani grać, na dwór wyjdę to też beznadzieja. Tylko leżeć i patrzeć w sufit, myśleć jak zniszczyłem sobie życie...

Zainteresowania można znaleźć, ale problem chyba jest taki, że już nie chcesz. Nie zniszczyłeś sobie życia, bo jesteś jeszcze młody i możesz wszystko zmienić. Zapragnij i zadziałaj. Jeśli leki nie działają trzeba powiedzieć lekarzowi, terapii nie rpzerywać, bo leczenie trwa czasem wiele lat. Skoro....

W dniu 13.06.2020 o 17:17, Gość MamDość napisał:

ja w tamtym roku zrozumiałem w czym jest problem

to wiesz jak sobie z tym poradzić. Odkrycie przyczyny to połowa sukcesu. Druga połowa to nasza praca nad sobą.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość MamDość

Napewno jakiśch znajomych znajdzie 20 letni paranoik, z prawie zerowym poczuciem wartości, skrzywioną psychiką... Ludzie takie coś czują, że z człowiekiem jest coś nie tak ma z psychiką i to odstrasza. 

Potrafiłem spotykać gdzieś starych znajomych z gimnazjum, podstawówki i nie przyznawałem się do nich, nie witałem się z nimi, nie potrafię tego wyjaśnić. Oprócz tego wiele głupich zachowań wobec innych ludzi nawet tych blisko mojego miejsca zamieszkania, nienawistne spojrzenia, złośliwe chamskie odzywanie się do nich. Do dzisiaj tego nie rozumiem. Jeszcze wiele złych decyzji, przez to zycie nie tak jak powinno poszło.

Boję się iść do pracy, boję się mobbingu czy tego że nie dam sobie psychicznie taam rady i uciekne po dniu czy paru dniach....I będę unikał kontaktu z pracodawcą.

 

Leki dzziałają, ale co z tego jak widzę czyjeś szczęście itp, widzę coś na co ja straciłem szanse to tyle leki mi pomogają, na to nie ma leku, chyba ze mocno znieczulające psychotropy?

Ja chce zmienić jakoś to, ale ptrze chwile poxniej co ze sobą zrobilem i trace nadzieje, boje sie juz ostatecznej porazki.

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 13.06.2020 o 17:17, Gość MamDość napisał:

Serio szczerze wam muszę napisać tutaj, że moje życie to żart, wyżalić się muszę, bo nie mam komu tego powiedzieć

20 lat na karku życie sobie zmarnowałem, nie mam siły już  tego naprawiać. 2,5 roku leki SSRI od psychiatry, była psychoterapia rok, ale ja w tamtym roku zrozumiałem w czym jest problem. Poza tym że chore jest to że żyje w świecie gdzie muszę podawać z zewnątrz serotonine, bo mój organizm sam jej nie może wytworzyć, to problem jest głęboko w mojej psychice, a nawet w tym świecie? Gdy patrzę na kogoś szczęście, na jakąś pare czy tam po prostu widać że ktoś jest szczęśliwy to mam myśli samobójcze, nie mogę tego znieść, że ludziom w koło życie się ułożyło a ja sobie zniszczyłem. Jestem już oporny na leczenie, leki niby działają, ale zobaczę czyjeś szczęście i na tym się kończy dzialanie leków.

W sumie to już się poddałem, nie chodzę do pracy, jestem na utrzymaniu rodziców, ale mam już dość. Serio nie widzę wyjścia już, chciałbym zasnąć i się nie obudzić.

Cieszcie się że normalnie pracujecie, macie znajomych, chce się wam żyć, bo żyją gdzieś tam między wami tacy jak ja, nadajemy się tylko na eutanazje, ten świat nie potrzebuje wrażliwego charakteru, słabsze jednostki trzeba wykluczać... T_T

 

Witaj Mam Dość. Masz 20 lat, jesteś młody. 1 rok chodziłes na psychoterapię i bierzesz leki od psychiatry. Psychoterapia dla osób w głebokiej depresji i innymi problemami tak jak ty nie trwają ani pół roku, ani rok ani nawet 2 lata. Ludzie o wiele dłużej potrzebują psychoterapii aby zobaczyć czemu widzą ten świat i ludzi tak , a nie inaczej. Często bardzo długo trwa psychoterapia połączona z leczeniem psychiatrycznym lekami. Trwa to długo aby zobaczyć że można wyjść z tego silniejszym, żby umiec zobaczyć swoje problemy z innej perspektywy i umieć odróznić co jest faktycznym problemem, na co mamy wpływ (i tutaj trzeba ruszać do przodu), a na co nie mamy wpływu ( czyli żebyśmy chcieli to nic z tym problemem nie zrobimy więc trzeba się skupić na tym co możemy zmienić). Ty sie nie poddałeś tylko narazie nie widzisz dobrego wyjścia dla siebie, nie umiesz ruszyć do przodu, nie masz siły bo sam napisałęś że to wszytsko, ten problem jest w twojej głowie. I ważne że ty to wiesz. Bo widząc co jest nie tak możesz odzielic to na co masz wpływ, co możesz zmienić, np. możesz iść do szkoły darmowej policealnej. A resztę spraw np to że wydaje ci się że wokoło wszyscy są szczęśliwi to możesz zaakceptować albo nie. Ale tego nie zminisz. Możesz miec wpływ na to aby poszukać pracy, ale nie na to że wszyscy w pracy będą ciebie lubili. Ale żeby z tym wszystkim ruszyć musisz chodzić na psychoterapię. I najważniejsza rzecz - ten świat potrzebuje wrażliwych ludzi tak jak ty, ja i inne osoby bo gdyby świat składa się tylko z osób bez empatii, bez emocji, bez zroumienia drugiego człowieka i pomocy mu ,  to byłby to świat psychopatów ;) A tego chyba nikt nie chce. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Gość PannaNerwica
6 godzin temu, Gość MamDość napisał:

Napewno jakiśch znajomych znajdzie 20 letni paranoik, z prawie zerowym poczuciem wartości, skrzywioną psychiką... Ludzie takie coś czują, że z człowiekiem jest coś nie tak ma z psychiką i to odstrasza. 

Potrafiłem spotykać gdzieś starych znajomych z gimnazjum, podstawówki i nie przyznawałem się do nich, nie witałem się z nimi, nie potrafię tego wyjaśnić. Oprócz tego wiele głupich zachowań wobec innych ludzi nawet tych blisko mojego miejsca zamieszkania, nienawistne spojrzenia, złośliwe chamskie odzywanie się do nich. Do dzisiaj tego nie rozumiem. Jeszcze wiele złych decyzji, przez to zycie nie tak jak powinno poszło.

Widzisz, rzecz w tym, że ludzie sami nie będą się na siłę z Tobą przyjaźnić, jeżeli Ty na starcie odrzucisz ich przyjaźń. Musisz zmienisz podejścia do siebie, świata i drugiego człowieka. Ludzie nie boją się Ciebie, czy Twojej choroby i nie uciekają przed nią, tylko przed Twoim nastawieniem do siebie, do ludzi i do świata. 

Skoro Ty uważasz, że się nie nadajesz, to inni też tak będą myśleć. To jak my sami siebie widzimy i to w jaki sposób odbiera nas środowisko są ze sobą ściśle powiązane. Jeżeli nie zaufasz sobie, to nigdy z nikim się nie zaprzyjaźnisz.

Żeby się z kimś zaprzyjaźnić musisz dać mu się poznać - nikt Cię nie pozna jeżeli będziesz leżał w łóżku, negował próby pomocy i zamykał wszystko w radykalnym stwierdzeniu: to koniec. 

Zmień terapeutę, bo oprócz leków ważna jest przede wszystkim praca nad sobą. Ale musisz mieć w sobie chęć zmiany, bo nawet największy specjalista tego świata Ci nie pomoże, jeżeli nie dasz mu sobie pomóc. Bo wygodnie jest leżeć i umierać z depresji, a trudno i nieprzyjemnie wprowadza się zmiany - długo tak miałam, leżałam i płakałam, aż wreszcie zauważyłam, że nikt mnie cudownie nie ozdrowi, jeżeli ja sama nie będę chciała wyzdrowieć. 

Próbowałeś może terapii grupowej? Może w ten sposób mógłbyś bardziej przekonać się do innych ludzi...

Odnośnik do komentarza
Gość MamDość

Terapia grupowa, obcy ludzie to dla takiego introwertyka jak ja koszmar.

Po tym roku psychoterapii, to mi się odechciało tego.

Psychoterapeutka nie była zła, ale po tym czasie doszedłem do wniosku, że to nie jest dobre, bo za dużo o sobie jej powiedziałem, za dużo o mnie się dowiedziała, dalej gdzieś to w głowie mi siedzi, że obcej osobie tyle powiedziałem moich tak naprawde prywatnych spraw.

Choćby w rl mieć kogoś, kto chcialby sie spotykać, podobne tematy itp, ale to za ciężkie czasy są... Świat za mocno się zepsuł, tragedia większość społeczeństwa

Odnośnik do komentarza
Gość MamDość

Powinienem być teraz na studiach, kończyć 1 rok, jakiś tam znajomych poznać w wojewódzkim mieście jakieś tam szanse bym miał. Nie no czasami to tylko chciałbym zniknąć, zostać całkiem unicestwiony z duszą... Nie mam psychiki żeby żyć tu w takim świecie.

Moja perspektywa to robić za trzech za granicą, myślałem nad Norwegią, bo nie znosze ciepłych klimatów, ale mam za słabą psychike, jak będę miał gorszy moment będe tam sam i pewnie samobój, trzeba się urodzić z psychiką, żeby coś w życiu osiągnąć.

Odnośnik do komentarza
Gość PannaNerwica
2 godziny temu, Gość MamDość napisał:

Psychoterapeutka nie była zła, ale po tym czasie doszedłem do wniosku, że to nie jest dobre, bo za dużo o sobie jej powiedziałem, za dużo o mnie się dowiedziała, dalej gdzieś to w głowie mi siedzi, że obcej osobie tyle powiedziałem moich tak naprawde prywatnych spraw.

Taki psychoterapeuta codziennie ma kilku pacjentów, a poza pracą ma jeszcze własne życie. Myślisz, że Twoja psychoterapeutka miałaby chęć/czas/byłaby na tyle niemoralna, żeby robić coś z tą "wiedzą" zdobytą od Ciebie? ? Psychoterapeuci, psychologowie i psychiatrzy nie mogą nikomu zdradzić tego, co usłyszeli od swojego pacjenta podczas sesji, to jest wpisane w ich kodeks zawodowy.

Druga sprawa: a co to za tajemną "wiedzę" jej przekazałeś? Każdego dnia ma kilku takich pacjentów jak Ty i uwierz mi, ludzie z depresją mają takie same śpiewki: że świat się skończył, że oni się skończyli, społeczeństwo ich nie rozumie, chcą już umrzeć, bo są za wrażliwi/zbyt wyjątkowi żeby żyć na tym świecie z zepsutym społeczeństwem... Życiorysy też są podobne - jeden nie zaliczył szkoły, drugi oblał rok na studiach, trzeciego zostawiła żona, czwartą zdradził mąż. Piję do tego, że Twoja historia nie jest jakaś wyjątkowa, zobaczyłbyś to na terapii grupowej. Odczarowanie tej pozornej "wyjątkowości" pozwoliłoby Ci odkryć, że są inni ludzie z takimi problemami jak Ty i zobaczyłbyś, że nie jesteś samotny w swojej chorobie.

Życie to dopiero sobie zmarnujesz, jak nie przestaniesz czekać na cudowne ozdrowienie. Wyjdziesz z tej depresji tylko musisz wziąć się do roboty, bo za darmo nic nie ma na tym świecie.

Dlatego proponuję Ci już któryś raz żebyś wrócił na terapię. Poproś terapeutkę o pracowanie z zadaniami i zacznij robić sobie małe "czelendże" - mnie one bardzo pomogły, może Tobie też się przysłużą. Do poprawy dochodzi się małymi kroczkami i systematycznie, a takie "czelendże" to umożliwiają. Pierwszy "czelendż" to powrót na terapię. 

2 godziny temu, Gość MamDość napisał:

Choćby w rl mieć kogoś, kto chcialby sie spotykać, podobne tematy itp, ale to za ciężkie czasy są... Świat za mocno się zepsuł, tragedia większość społeczeństwa

Jak nie dasz komuś szansy żeby Cię poznał, to nie będziesz miał nikogo. Taki szybki przykład: chciałam Cię poznać, a Ty mi napisałeś, że nie mam tu czego szukać - w ten sposób odpychasz ludzi i dlatego nie szukają z Tobą kontaktu. Myślisz, że tylko Tobie jest trudno kogoś poznać? A co mają powiedzieć ludzie, którzy chcą Ciebie poznać, a ty ich "kopiesz" takimi tekstami? Powinieneś popracować nad tym, aby to zmienić - wtedy pojawią się nowi znajomi i przyjaciele.

Wróć na terapię i zastanów się, co sprawiałoby Ci przyjemność - komputery? jakiś sport? I zacznij powoli działać w tym kierunku - poszukaj może jakiegoś forum internetowego w tej tematyce i zacznij tam pisać z innymi ludźmi, w ten introwertyczny sposób też można kogoś poznać ?

 

Odnośnik do komentarza
Gość MamDość

PannaNerwica

Ja na początku napisałem "wyżalić się muszę, bo nie mam komu tego powiedzieć". Ja nie oczekuje już pomocy, może jakbym miał te 20 lat w np 2002 roku i był w takiej sytuacji to bym się nie poddawał tylko walczył, bo świat wtedy był jeszcze"normalny". Teraz już jest za późno, ja tutaj nie pasuje do tego świata, ja odrzucam ten świat, jego kulture, bo nie chce korzystać z ziemskiego zepsucia, tego co dla większości ludzi na ziemi jest przyjemnością i ich "normalnością"

Takich jak ja(dziwaków? A może normalnych?) na świecie można liczyć w tysiącach z prawie 8mld. Świat upada... Jeśli tak ma to wyglądać to ja już nie chce brać w tym udziału... Życie bez żadnych zasad moralnych, człowiek dla człowieka wilkiem, szyderstwo, naśmiewanie się, brak wzajemnego szacunku do siebie, podział przez kolor skóry, tacy ludzi to większość  tego świata... tu się nie da żyć T_T

 

Jeszcze też sprawa płci, w Polsce statystyki samobójstw mężczyzn do kobiet to około 6:1, większość tych mężczyzn, którzy popełniają samobójstwa w PL to Ci wrażliwi(tacy jak ja), nie radzą sobie i kończą swoje życie, kobiety nawet jak wrażliwe to o wiele lepiej sobie radzą psychicznie niż mężczyźni. Kobieta z silnym czy wrażliwym charakterem, da rade. Mężczyzna z wrażliwym charakterem nie nadaje się do życia, niestety, urodzić się z takim charakterem to wyrok cierpienia przez większość życia.

Odnośnik do komentarza
Gość Truskawka

Nie wiem czy Cię to pocieszy, ale nie jesteś sam z podobnymi problemami. Ja też jestem bardzo wrażliwa i słaba psychicznie. Ciężko takim jak my na świecie. Mam prawie tyle samo lat co ty. Psychiatra, leki,,, walka,, z ludźmi. To moja codzienność. Czuję się obca na świecie. Żyje w samotności. 

Odnośnik do komentarza
Gość PannaNerwica
23 godziny temu, Gość MamDość napisał:

Ja nie oczekuje już pomocy, może jakbym miał te 20 lat w np 2002 roku i był w takiej sytuacji to bym się nie poddawał tylko walczył, bo świat wtedy był jeszcze"normalny". Teraz już jest za późno, ja tutaj nie pasuje do tego świata, ja odrzucam ten świat, jego kulture, bo nie chce korzystać z ziemskiego zepsucia, tego co dla większości ludzi na ziemi jest przyjemnością i ich "normalnością"

Świata całego się nie zbawi, ale sobie można ułatwić życie - na przykład mój Świat to moi bliscy, rodzina, przyjaciele, znajomi i JA. A pod JA rozumiem moje plany, zainteresowania, marzenia, to czym aktualnie się zajmuję... A ten świat, o którym piszesz mam szczerze gdzieś i z każdym dniem przejmuję się nim jeszcze mniej, bo i ten świat nie przejmuje się mną. Polecam to podejście, bo jest to zdrowe dla psychiki i organizmu.

To, że się zadręczysz myśląc o tym, jaki świat jest zły, wcale go nie zmieni...

Odnośnik do komentarza

Autorze, posłuchaj uważnie. Myślisz, że świat tylko dla Ciebie jest zły? Każdy ma jakieś problemy, rozterki, nieszczęścia, itd. To nie jest tak, że świat się na Ciebie uwziął. Nie patrz na Instagrama czy Facebooka na zdjęcia co czasami wstawiają ludzie. Tam zazwyczaj ludzie chcą jak najlepiej wypaść, np. wstawiając zdjęcie uśmiechnięci z drinkiem na Malediwach, ale to jest tylko krótka chwila. Potem wracają do brutalnej rzeczywistości do robienia na taśmie i mają słabo z kasą bo oprócz dotychczasowych wydatków spłacają kredyt za Malediwy. Świat się uwziął? Ja z patologicznej rodziny przez 22 lata bez niczego i tylko bity i poniżany przez ojca. Krzywe nogi co co chwila na mieście wywołuje nieprzyjemności ze strony co bardziej parszywych ludzi. Krzywe zęby. I ogólnie z tym zero powodzenia u kobiet. No dobra, mają jeszcze gorzej bo są ludzie na wózku inwalidzkim, itd. Ale dla mnie los nie był też za łaskawy. Ja Cie rozumiem, bo też mam ochote czasami wyć wręcz. Jak widzę figurkę Jezusa na krzyżu to środkowego palca pokazuje. Czasem ma się ochotę wypić cyjanek.  Ale uwierz, że nie jesteś jedyny pokrzywdzony i wszyscy w około to mają fajnie.

Odnośnik do komentarza
Gość MamDość

@PannaNerwica

"mój Świat to moi bliscy, rodzina, przyjaciele, znajomi i JA. " 

No nie każdy ma tak fajnie w życiu

Dla mnie kluczowy moment to pójście do pracy, przełamanie się, ale strach...Po co mam robić problemy, jak mobbing albo słaby charakter i zrezygnuje po paru dniach, problemy robie sobie i pracodawcy :za 

Dożyłem tak żałosnych czasów, że to szkoda aż już pisać.

 

 

@Szymek87

Ja od zawsze wiedziałem że fb, ig itp to szczęście tylko na zdjęciach, ale mnie nie takie szczęście dołuje, a szczęście w miejscach publicznych widzę pare, całą ekipe ludzi itp no płakać się chce...

Ja bardziej szanuje takich jak ty niż tych bananowych dzieciaków.

No nie licytujmy się kto ma gorzej, bo ten jeździ na wózku, a ty zdrowy jesteś. Serio??

Fajne rady, tylko iść się powiesić przez takie gadanie.

Problem to problem, nie ma gorzej lepiej.

 

Odnośnik do komentarza
Gość PannaNerwica
19 minut temu, Gość MamDość napisał:

@PannaNerwica

"mój Świat to moi bliscy, rodzina, przyjaciele, znajomi i JA. " 

No nie każdy ma tak fajnie w życiu

A myślisz, że mi to tak z nieba samo spadło? Na wszystko musiałam ciężko zapracować.

Mam depresję od 14 roku życia, czyli będzie już z 13 lat i zdiagnozowaną nerwicę lękową od jakiś 8 lat. Łykałam całe fury SSRI i takich "lekkich" psychotropów na moje stany lękowe. Miałam wybór - płakać i biadolić, że świat jest zły albo zabrać się za siebie. I wybrałam to drugie. 

Takie użalanie się nad sobą jakie kultywujesz, wcale nie zmieni tego świata. Cały czas tylko nadajesz na ten świat, że jest zły. No to coś w nim zmień np. zmień swoje podejście do świata i ludzi. Wtedy znajdziesz własne szczęście, bo na chwilę obecną tylko zgredzisz szczęścia innym. 

Poza tym przyjaciele i znajomi to nie są zawodowe niańki dla skrzywionych psychicznie - posiedzą z Tobą, pogadają, ale oni też mają swoje problemy i nie po to szukają rozmowy z drugim człowiekiem żeby się non stop dołować. A sorry ale to jest dołowanie - ciągłe zrzędzenie na to jaki ten świat jest zły. Ludzie szukają wytchnienia w kontaktach z innymi, a nie udręki. Od biadolenia jest wizyta u psychologa/psychiatry, bo znajomy to nie lekarz i Ci nie pomoże. 

I najważniejsze - relacje z ludźmi buduje się na pozytywnych emocjach. Wtedy taka relacja ma dużą wartość, a Ty próbujesz znaleźć kogoś, kto będzie zrzędził i z kim w dwójkę się będziecie wzajemnie dołować.

No to może spróbuj iść do tej pracy... Każda możliwość oderwania się od złych myśli wpływa pozytywnie na psychikę. 

Odnośnik do komentarza

Mamdosc - opisz swoja sytuacje, mieszkasz z rodzicami? Pracowales juz kiedys?

Kiedy zakonczyles terapie( zakonczyles czy przerwales?)

Czesto jest tak z te nasze uczucia lekow wzmagaja sie przed podjeciem kroku zyciowego, wlasnie gdy cos przekraczamy na lepiej , stare demony atakuja i paralizuja .. czy to troche nie to teraz? ( Perspektywa podjecia pracy)

 

@panna nernerwica- ja sie  z Toba zgadzam i podoba mi sie to co piszesz (i jak,  ?)

mam tylko jedno ale: osoba w tej najgorszej depresji na samym dole, jest naprawde w z nieruchomieniu (jakby otaczal ja beton) i dla otoczenia to jest  trudne to towarzyszyc - ale nie mozna sie odsuwac ?

 

 

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 15.06.2020 o 16:49, Gość MamDość napisał:

 

Potrafiłem spotykać gdzieś starych znajomych (...)nie przyznawałem się do nich, nie witałem się z nimi, nie potrafię tego wyjaśnić. Oprócz tego wiele głupich zachowań wobec innych (...) Do dzisiaj tego nie rozumiem. Jeszcze wiele złych decyzji, przez to zycie nie tak jak powinno poszło.

 

 

I.... Za chwile znowu zycie idzie...

11 minut temu, Gość MamDość napisał:

Dobra kończe już te dyskusje. Idę dalej gnić, płakać nad swoim życiem i użalać się nad sobą.

Wszystkiego dobrego wam wszystkim.

I Tobie dobrego? .

Ale wroc do nas jeszcze i napisz jak Ci sie los toczy... Albo nie toczy ?

Odnośnik do komentarza
Gość MamDość

Nie no to jest już tragedia, nie mam się komu wygadać o swoich problemach, ale nie mam ochoty z kimkolwiek rozmawiać. Mam już tak dość, tak chciałbym zniknąć. Samobója nigdy nie atrzele, ze względu na wiare w Boga.

Niech ktoś mnie zabije, niech ktoś skróci moje męki. Nie widzę po prostu tego, nie widzę wyjścia oprócz wyjścia mojej duszy z ciała... To jest po prostu dla mnie niezrozumiałe.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...