Skocz do zawartości
Forum

Niepohamowania kontrola


Gość Paula85

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie. Proszę o poradę jak sobie poradzić z kontrolowaniem męża. Jesteśmy małżeństwem 10 lat, dwoje dzieci. Życie bywało różne, mąż kiedyś nadużywał alkoholu, nie wracał na noc. Dużo by pisać. Gdzieś w głębi brak zaufania pozostał. Teraz niby lepiej, ale nie potrafię zapanować nad sobą, jak gdzieś wychodzi nawet z psem i trwa to godzinę wydzwaniam do niego co chwilę o której wróci robię mu awantury. Potrafię dzwonić z pracy i kontrolować go czy jest w domu i co robi. Nwm może jego zachowanie do tego mnie doprowadziło, nie poświęca mi uwagi, woli kolegów parę razy złapałam go na kłamstwie, poniżał mnie a ja oczekuję ze będzie mnie kochał, zabiegał. Powiedział że po tylu latach wszyscy tak żyją a ja to chyba romansów się naczytalam. Nie mam w nim wsparcia, w zasadzie niczego. Pytam się co będziemy robić np jutro czy gdzieś pojedziemy itp to się drze że nie będę mu dnia planować. Myślałam że w małżeństwie, partnerstwie jest inaczej że coś razem. Może to ja jestem nienormalna i zazdrosna że woli czas poświęcić kolegom niż mnie. Robię z siebie idiotke tym dzwonieniem ale nie potrafię się pohamować. Rozmowa z nim nie ma sensu bo on nie rozumie mnie i się drze. 

Odnośnik do komentarza

Masz dwa wyjścia:

1. Godzisz się ze stanem aktualnym, bo wreszcie dotrze do Ciebie, że żadne awantury, czy kontrola nie spowodują, że mąż zacznie Cię szanować, a tym bardziej zakocha się w Tobie. Próżny Twój trud i bezsensowna walka - czas to zrozumieć. Skoro więc swoje szczęście uzależniasz od posiadania chłopa u boku, to żyj z nim nadal, ale zamiast ciskać się wiecznie, zacznij go olewać i żyj swoim życiem. Ty też wychodź ze znajomymi, zostawiając mu dzieci pod opieką, idź na rower, na zumbę, umów się z koleżanką do kina, a nawet wyjedź z dziećmi na weekend (strach chyba zostawić mu dzieci na trzy dni). Pogódź się z tym, że żyjecie obok siebie, bo on już nie jest zainteresowany.

2. Składasz pozew rozwodowy i żyjesz po swojemu, a może nawet spotkasz kogoś nowego, choć z dziećmi to nie łatwe. Przynajmniej zachowasz godność.

 

Jedno i drugie rozwiązanie, czyli olewanie, lub otrzymanie pozwu mogą skutkować chwilowym obudzeniem się i udawanym zaangażowaniem. Po prostu ze strachu nad utratą wygodnego, stabilnego życia, koniecznością podziału majątku i płacenia alimentów, mąż może obiecywać złote góry i być najczulszy na świecie...na miesiąc? Na pewno nie dłużej, jak tylko poczuje się pewnie, wróci do stanu wyjściowego.

Może też wzruszyć ramionami i olewać Twoje olewanie, a gdy trafi się okazja pójdzie do innej pani, podobnie może bez większych emocji przyjąć pozew rozwodowy i cieszyć się wolnością, bo chyba o to mu własnie chodzi.

Odnośnik do komentarza
36 minut temu, Gość Paula85 napisał:

Robię z siebie idiotke tym dzwonieniem ale nie potrafię się pohamować.

Skoro był alkoholikiem tzn, ze teraz jest trzeźwym alkoholikiem-tak? A ty na 100% jesteś współuzależniona. Proponuję zapisać się do klubu/grupy wsparcia rodzin alkoholików albo na terapię, ale do specjalisty znającego się na współuzależnieniu od alkoholika. Potrzebujesz pomocy, bo to nie jest normalne zachowanie.

Poza tym.... mam wrażenie, że pisałaś już kiedyś, albo zbiegiem okoliczności inna osoba ma bardzo podobny problem.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Nie, nie pisałam tu nigdy. Czytam niektóre tutaj sprawy i porady i wiem że nie tylko ja taki mam problem dlatego odważyłam się napisać. Dzisiaj też zrobiłam z siebie idiotke, dzwoniłam znowu, wyzwalam przez SMS. Bez sensu jest to moje zachowanie i zdaje sobie z tego sprawę, ale nie potrafię nad tym zapanować. Faktycznie żyjemy już obok i się szarpiemy. Nie mam odwagi złożyć pozwu, nie wiem czego ale się boję. Zauważyłam że sama doprowadzam do kłótni w domu. Zrobiłam się strasznie nerwowa, może on ma dosyć i woli wychodzić, ale tłumaczę swoje zachowanie jego postępowaniem i robi się błędne koło. To chore ja wiem, w nerwach mu mówię że to koniec, że mam dość, że niech sobie idzie a na następny dzień wraca wszystko do tzw powiedzmy normy. Jakiś chory układ z którego nie mogę wyjść. Owszem i wyszedł ale wrócił po 4 godzinach może gdyby mnie zostawił i byłabym przed faktem dokonanym byłoby inaczej już sama nie wiem 

Odnośnik do komentarza

Paula, domyślam się, że decyzja o rozwodzie nie jest prosta. Zastanawiam się, czy bardziej obawiasz się, że on wyjdzie na wódkę i wróci do nałogu, czy może tego, że generalnie w tym czasie nie masz nad nim kontroli i może jesteś zazdrosna, podejrzewasz go o zdradę?

Paula, na rozwód zawsze jest czas i każdy dojrzewa do decyzji w swoim czasie. Ważne, by nie zmarnować go zbyt wiele. Twoim głównym problemem jest nie tylko obojętność męża i jego wyjścia nie wiadomo dokąd i z kim, ale tez kłamstwa, totalny brak szacunku, wyzwiska. Ile Ci jeszcze trzeba?

1 godzinę temu, Gość Paula85 napisał:

ja oczekuję ze będzie mnie kochał, zabiegał.

Dość naiwne oczekiwania w tych okolicznościach. Jeśli nie jesteś tymczasem gotowa, do złożenia pozwu, to spróbuj przynajmniej zastosować rady, które wypisałam Ci w pkt 1 mojej pierwszej wypowiedzi. 

Zobojętniej, daj mu spokój, przestań wydzwaniać, kontrolować (bo co Ci to da?) i zamij się sobą i dziećmi, ale też wychodź z domu, sprawiaj sobie różne przyjemności. Nie rób przy tym przedstawienia, że wystroisz się i wyjdziesz nie mówiąc mu dokąd. Nie próbuj wzbudzać w nim zazdrości, to bez sensu. Nie, Ty bądź w porządku; mówisz, że wychodzisz z koleżanką na rower, idziesz do koleżanki na kawę, wrócisz za 3 godz, a on w tym czasie niech zrobi to i to. 

W domu nie bądź zbyt wylewna, krótko, uprzejmie i oficjalnie. Nie spieraj się z nim, odpowiadaj półsłówkami, tak, nie, skoro tak uważasz itd Dbaj o siebie, ale bez przesady, nie zamieniaj się w jakiego wampa. Postaraj się jednak egzekwować jego obowiązki wobec dzieci, ale niekoniecznie obsługuj go. Chyba, że on faktycznie robi swoją robotę w domu (unikam słowa - pomaga, bo to nie pomoc ma być, tylko obowiązek), zajmuje się dziećmi, ale o tym nie pisałaś. Nie podniecaj się też zanadto, gdy on trochę zmieni się na lepsze, bo jeśli tylko zaczniesz być milusia, on od razu wróci do dawnych nawyków. Wiem, że taka gra jest bardzo trudna, szczególnie, gdy jeszcze go kochasz, ale jeśli nie zmienisz siebie i swojego stosunku do niego, nic się nie zmieni.

Spróbuj olewania, jeśli to nie przyniesie efektu, tzn, że już nic się nie zmieni. Jednak zmiany, jakie wprowadzisz mogą paradoksalnie lepiej przygotować Cie na rozstanie. Może zrozumiesz, że bez niego tez jest życie i z pewnością lepsze. Zdecydowana większość kobiet, po rozstaniu z takimi facetami przyznaje, że jest szczęśliwa z wyboru i tylko żałują, że zwlekały z decyzją tak długo.

Odnośnik do komentarza
19 godzin temu, Gość Paula85 napisał:

może on ma dosyć i woli wychodzić,

Moze tak być. Jeśli wolisz rozwieść się zamiast zapisać się na terapie i pracować nad sobą, to zrób to. Nie męcz tego człowieka, nie męcz siebie samej. Nie umiesz sama złożyć papierów, to powiedz mu, że jest z Tobą coś nie tak i wiesz o tym, że nie potrafisz sama się rozwieść, że ma to zrobić on, ma iść do sądu i złożyć papiery, bo się ze sobą niepotrzebnie męczycie. Jeśli nie masz odwagi tego sama powiedzieć, napisz mu to.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...