Skocz do zawartości
Forum

Jak uczyliście się w szkole? Bo moja skromna osoba jechała na samych pałach


Gość BógJestZły

Rekomendowane odpowiedzi

Gość BógJestZły

A mimo to wyszedłem na przyzwoitego człowieka, który ma swój rozum. Może nie jestem jakimś krezusem, czy pionierem nauki, ale jest dobrze. W szkole nic się nie uczyłem i miałem mierne wyniki ze wszystkiego, zawsze  szedłem po  lini najmniejszego  oporu, poszedłem do klasy humanistycznej, żeby mieć jak najmniej roboty, chociaż mój ojciec jest geniuszem matematycznym, ma nawet jakieś patenty w pracy na koncie i ja coś z tego mam bo jak chciałem to potrafiłem pojąć i rozwiązywać zadania, zagadnienia, z którym nie dawali sobie rady nawet olimpijczycy ze ścisłych przedmiotów, ale stwierdziłem, że to nie ma sensu. Nie przygotowywałem się, oddawałem sprawdziany z pustymi kartkami, miałem prawie same jedynki z każdego przedmiotu, brak osiągnięć. Wszyscy spinali się maturą, wynikami, ja się nic nie uczyłem i kompletnie bez stresu do tego podszedłem. Wszyscy się ze mnie śmiali i z politowaniem na mnie patrzyli, zakuwali ostro. Wybrałem jak najłatwiejsze studia, żeby bez wysiłku to skończyć. Jak podejmuję się trudniejszych zadań to prawie zawsze się poddaję. Jestem człowiekiem, który szybko daje pas i się poddaje. 

W tej chwili ponad 90 procent z tych osób, które harowały i się ze mnie śmiały jest w gorszej sytuacji materialnej ode mnie i świat runął, gdy skonfrontowali życie z wiedzą szkolną. Ja ich nie oceniam. Nie oceniam ludzi przez pryzmat zarobków, zasobności tylko się śmieje, bo sami mieli takie kryteria, a teraz według własnych kryteriów przegrali. 

A wy jak się uczyliscie? 

Odnośnik do komentarza

Co do tytułowego pytania, nasuwa się samo na klawiaturę: Ty się żalisz czy chwalisz o tych samych pałach ? ?

Może wyrosłeś na przyzwoitego człowieka, ale malkontenta, a więc jednak coś tam nie wyszło.

24 minuty temu, Gość BógJestZły napisał:

W tej chwili ponad 90 procent z tych osób, które harowały i się ze mnie śmiały jest w gorszej sytuacji materialnej ode mnie i świat runął, gdy skonfrontowali życie z wiedzą szkolną. Ja ich nie oceniam. Nie oceniam ludzi przez pryzmat zarobków, zasobności tylko się śmieje, bo sami mieli takie kryteria, a teraz według własnych kryteriów przegrali. 

To fakt, że większość wiedzy szkolnej nam się nie przydaje. Zwłaszcza w erze internetu gdzie w każdej chwili mogę sprawdzić ile państwo ma ludności, jaki język gdzie obowiązuje, jaka roślinność i gdzie rośnie itp. Mamy aplikacje językowe i liczeniowe, a Mickiewicz, Słowacki i Rej nikomu w życiu codziennym nie pomoże. To też prawda, że np. na budowie jako robotnicy pracują ludzie po studiach z zupełnie innym kierunkiem, bo zarobią 3 razy lepiej. Fakt, że nie zawsze kierunek zawodowy jaki obieramy jest tym słusznym a życie weryfikuje nasze plany.

Nie będę jednak ich oceniać, bo może szli za swoja pasją, może wtenczas to były zawody bardziej "chodliwe" i wydawały się przyszłościowe. Jak brzmi moje ulubione motto: "Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz ". Tak więc jak sobie pościelą tak się wyśpią, raz się jest pod wozem a raz na wozie, ot i cała historia ? 

36 minut temu, Gość BógJestZły napisał:

A wy jak się uczyliscie? 

W podstawówce słabo, bo nie miałam warunków żyjąc w rodzinie alkoholicznej. W średniej raz lepiej, raz gorzej.... ale jakos tam się starałam, całkowitym leserem nie byłam ?   .

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Co ciekawe z moich znajomych ci, którzy się uczyli teraz mają słabą sytuację, ale nie dotyczy to tych, którzy powiedzieli dość i wyjechali za granicę tam się dalej rozwijać. Twierdzą, że to była najlepsza decyzja ich życia. I nie mówię o wyjechaniu na szparagi, tylko wyjazdu i kontynuacji nauki, pracy w zawodzie. Tam doceniono ich kompetencje i dano szansę na dalszy rozwój. Tu wyzyskiwano ich kompetencje za grosze. 

Odnośnik do komentarza

Ja podobnie jak Javiola, nie mialam warunkow do nauki.

Teraz to przyzwoitisc sie oplaca, na tyle na ile rzeczywistosc pozwala pozostac przyzwoitym.

Zycie to jest takie up and downs, ze nie nalezy sie przywiazywac, do zadnych stanow, nawet jak cos lezalo w zyciu odlogiem przez wiele lat. Nie ma zadnych regul.

A Ty BJZ moj kolego, jestes jeszcze tak bardzo mlody...jak na faceta, ze Jeszcze 3 razy Twoje zycie sie przewroci do gory nogami i. Cie zaskoczy... Ze naprawde nie tracilabym energi na malkontectwo ??. Chron zasoby.

 

Ja uczylam sie i bardzo dobrze i bardzo zle, jezdzilam na olimpiady a potem szybowalam na dwojach.  dosc wywalone mialam na stopnie... I niestety nie nauczylam sie wystarczajaco dyscypliny, i systematycznosci, uporzadkowania.. i tego w zyciu mi brakuje.

 

 

Odnośnik do komentarza
Gość Bogniezyje

Ścisłe mnie przerosły już na poziomie gimnazjum, ale miałem też beznadziejnych nauczycieli i zero zainteresowania nauką, więc dwójki same z nich były, w liceum lepiej bo human, na studiach pierwsze dwa lata prime i stypendium, potem coś się wypaliło i już 3 same byle zdać do końca, za dużo materiału, za mało motywacji, pogorszenie pamięci i skupienia, przestało wchodzić.

W szkole dziewczynki uczą się raczej dobrze, bo usłuchane i obowiązkowe, zrobią co im się mówi.

Oczywiście oceny w szkole, a życie to dwa światy. Nie wiem jak ludzie z mojego otoczenia żyją, bo mam może kontakt z kilkoma osobami, inteligentnymi lecz leniwymi, więc część bezrobocie, a część średnio płatne prace bez przyszłości. W końcu jesteśmy w Polsce, czego się spodziewać bez znajomości...

Bardziej od ocen ogólnie dzieciństwo ma wpływ na późniejsze życie. Jeśli o mnie chodzi outsiderem byłem i outsiderem zostałem. Mizantropia wykształciła się w trakcie, a introwertyczne geny zazębiły całość.


 

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Serio? Nie masz studiów? Sprawiałeś wrażenie wykształconego człowieka. Nie żebym to jakoś potępiał, bo uważam, że postąpiłeś rozsądnie, jeśli zrezygnowałeś z dalszej edukacji. Ja sam żałuję pięciu lat de facto zmarnowanych i całkowicie popieram ten tok myślenia. Gdybym zaczął te pięć lat temu pracę to już byłbym w innym punkcie. Czasu nikt nie zwróci. Pięć lat zmarnowane na piertolenie o niczym. Niestety studia skończyłem przez presję rodziców, którzy pielęgnowali POSTPRLowski zabobon, że po studiach to jesteś ktoś. Dlatego uważajcie co doradzacie dzieciom, bo rady, które były dobre w realiach, hdy wy byliście w ich wieku już niekoniecznie sprawdzą się w czasach, gdy oni dorastają. 

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

W ogóle wartość wykształcenia się strasznie zdewaluowała w tych czasach już byle tuman jest w stanie skończyć jakieś studia. Bardziej trzeba cierpliwości i chęci poświęcenia pięciu lat życia co niekoniecznie jest rozsądne. Pracuje od dwóch lat i mam odłożone 50 koła na koncie, gdybym nie poszedł na studia tylko tyrał cały ten czas to może miałbym już kilkaset tysięcy oszczędności. 

Odnośnik do komentarza
11 minut temu, Gość BógJestZły napisał:

Pracuje od dwóch lat i mam odłożone 50 koła na koncie, gdybym nie poszedł na studia tylko tyrał cały ten czas to może miałbym już kilkaset tysięcy oszczędności. 

Hmm tzn ze oszcz dzasz 2000 miesiecznie...

Gdybym, nie chodzila do fryzjera, nie wydawala pieniedzy na zdrowe jedzenie, kosmetyki to moze i bym tyle uzbierala.

Najsmiesniejsze jak bylam w UK .wrocilam prawie z niczym, bo na miejscu okazalo sie ze warzywa i owoce sa tak  chorendalnie drogie w stosunku do reszty.... I tak inwestowalam w pietruszke, jablka maliny...i wrocilam szczesliwa, nieprzepracowana, prawie gola i wesola ?

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły
19 minut temu, Gość Agu napisał:

Z tymi szkolami. Dla mnie szkola to byla trauma 17 lat, siedzenia nieruchomo w lawce. 

Tortury

No i teraz jak mi tu koleś napisał, że mam przepuklinę rozworu przełykowego i se myślę skąd? I tak se przypomniałem. Sześć lat podstawówki siedzenie codziennie 8 h w ławce, 3 lata gimnazjum to samo, 3 lata liceum to samo. Pięć lat studiów to samo. Teraz dwa lata pracy to samo. Faktycznie, no jak mogło dojść do przepukliny przełyku. Teraz to ja już nawet nie muszę się badać, bo jak sobie policzyłem ile godzin siedziałem w tych ławkach to jest wręcz niemożliwe, żeby jej nie mieć. Dlatego powinno się tego surowo zakazać. W szkołach więcej ruchu i aktywnych zajęć. Przecież to jest niezdrowe jak cholera. Problemy z kręgosłupem, problemy z krążeniem, problemy z układem pokarmowym gwarantowane od takiego bezsensownego siedzenia godzinami. Dobrze, że przynajmniej się latało z kolegami na przerwach za piłką itd. 

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Agu w obecnych realiach 50 k to nie jest dużo, ale przynajmniej daje mi ten komfort, że jak mnie wkurfią w robocie to mogę się zaśmiać i wyjść i już nie wrócić, bo będę za to mógł przeżyć długo bez pracy w razie czego, a jeszcze się dozbiera. Tylko inflacja mi to wszystko zżera i mam już tego dość. Dlatego nienawidzę tego rządu, bo jest strasznie inflacjogenny. 

Odnośnik do komentarza
8 minut temu, Gość BógJestZły napisał:

Agu w obecnych realiach 50 k to nie jest dużo, ale przynajmniej daje mi ten komfort, że jak mnie wkurfią w robocie to mogę się zaśmiać i wyjść i już nie wrócić, bo będę za to mógł przeżyć długo bez pracy w razie czego, a jeszcze się dozbiera. Tylko inflacja mi to wszystko zżera i mam już tego dość. Dlatego nienawidzę tego rządu, bo jest strasznie inflacjogenny. 

Nie no co Ty teraz to juz nietrzymaj kasy na koncie, kupuj ziemie inwestuj. Za chwile zacznie spadac..

No 50 k to juz masz wklad wlasny. Mieszkanie najlepiej na wtornym kupowac. Wg mnie trzeba i westowac w ziemie.

Ja to teraz w pracy inaczej widze jak mam szerszy look. To nie rzad, to sa takie sprzedajne "elity" i u mnie w korpie tez to widze, ze ta ,8 najwyzszych to leserzy w istocie ktorzy chamuja elastycznosc organizacji, tej rzeczywistosci by mogla sie przeobrazac i bardziej na nas zarabiac... A cze

mu to robia, a bo tak zapewniaja sobie pozycje,  stabilizuja sobie stolki i robia ludziom wode z mozgu, ze jest jak jest inaczej nie bedzie.i. 

Odnośnik do komentarza
Gość HansHans11

Ja po maturze chciałem iść na studia. Zdałem maturę i bardzo chciałem iść na studia. Ale... no właśnie. Ja kompletnie nie wiedziałem co chce w życiu robić, a też nie chciałem iść na studia... aby iść na studia, studiować cokolwiek i mieć papierek szkoły wyższej. Miałem duże ambicje, chciałem być kimś. W grę wchodziły tylko studia techiczne bo chciałem być Panem inżynierem, ale... byłem zawsze totalna noga z przedmiotów ścisłych. No i tak jestem po 30-stce facetem , który ciągle się zastanawia co by chciał studiować. Tylko pytanie czy nawet gdyby zaraz mnie olśniło co bym chciał studiować to czy w tym wieku to jeszcze ma sens? :/

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine

Cześć, ja mam trochę podobnie do Javiolli i do HansaHansa11. też miałam problemy z rodzicami i najciężej było już pod koniec podstawówki oraz później w szkole średniej. Były zmiany. Później matura i podobnie jak HansHans też chciałam iść na studia. Jak już wybrałam to byłam pewna że będzie ok. Prywatnie więc mogłam je pogodzić z pracą. Ale sobie tak wybrałam że płaciłam za coś czego nie było, nie było zajęć, ludzie przyjeżdżali i czekali pod aulą, tak jakiś czas to trwało. Trzeba było normalnie płacić za studia mimo że nic się nie działo, nie było zajęć. Po jakimś czasie zaczęliśmy miec zajęcia, takie o D.. potłuc. myślałam że się poryczę bo to był najgorszy wybór jeżeli chodzi o studia. Zrezygnowałam i wcale nie załuję. Wiem w tej chwili że bym straciła czas i duże pięniądze na tym moim wybranym kierunku. Obecnie też jestem po 30 tce, ale zupełnie się przekwalifikowałam i to w kierunku o którym nigdy bym nie pomyślała że to jest TO, że tym sie zainteresuję i będę to lubić. Studia dalej rozważam, wiem na pewno że poszłabym na kierunek który mnie bardzo interesuje i to by było też to czym chciałabym sie zajmować w dalszej perspektywie. Zobaczę czy jeszcze tak mi się wszystko ułoży abym mogła iść na studia. Jednak w tej chwili zupełnie inaczej patrzę się na kwestię studiów, wyboru kierunku. Pzdr ?

Odnośnik do komentarza
W dniu 27.05.2020 o 19:31, Gość Agu napisał:

I niestety nie nauczylam sie wystarczajaco dyscypliny, i systematycznosci, uporzadkowania.. i tego w zyciu mi brakuje.

Bo to się buduje całe życie. Jeśli nauczyłam swoje dziecko w podstawówce, że po powrocie ze szkoły najpierw lekcje, a potem zabawa, to zostało jej to aż do szkoły średniej. Taki jeden przykład, ale generalnie chodzi o to, że takie rzeczy zaprocentują w dorosłości.

21 godzin temu, Gość Agu napisał:

Z tymi szkolami. Dla mnie szkola to byla trauma 17 lat, siedzenia nieruchomo w lawce. 

Nadwydajni tak mają... podobno ? 

 

Widzę, że mamy tu na forum podobne historie.

Też chciałam iść na studia, ale zostałam zdemotywowana. Wtenczas miałam jeszcze niskie poczucie wartości, brak pewności siebie ograniczał mnie dość mocno. Mama z troski o moje życie zamiast mnie wspierać i motywować, to podcinała skrzydła. "A bo Ty byłaś zawsze słaba w nauce i raczej nie poradzisz sobie, a jak ci tam będzie źle to kto ci tam pomoże, a jak nie zaliczysz i wstyd będzie, skąd weźmiemy pieniądze". To mówiłam, że pójdę do pracy, przecież studenci pracują i się uczą. "Ale jak nie pogodzisz pracy i nauki, a jak cie pracodawca oszuka albo nie znajdziesz pracy to skąd weźmiesz kasę" i takie tam pierdolamento. W końcu uwierzyłam jej, że nie dam sobie rady, że za słaba jestem, generalnie beznadziejna i nie nadaję się do niczego wielkiego. Myślę, że gdyby mnie zmotywowała, wspierała to byłabym dziś projektantem wnętrz ? 

17 godzin temu, Gość HansHans11 napisał:

czy w tym wieku to jeszcze ma sens? ?

Ma. Jeśli się czujesz na siłach to czemu nie. Ja już się nie nadaję, mam problemy z pamięcią z powodu boreliozy. Nie przyswoiłabym nowej wiedzy. Poza tym... już mi się nie chce. Wole poczytać, popisać, posłuchać muzyki klasycznej. Jednak moja szwagierka prawie 40-tka zapisała się na studia. Poczuła wenę, została zdopingowana i sobie radzi. Tak wiec wszystko zależy od nastawienia, sił, chęci i motywacji.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość krzysiu 25

Witam, moja cała edukacja była koszmarem, szkoła podstawowa jeszcze jeszcze ale gimnazjum szczególnie olana trzecia klasa ale z bólem zdana potem wybrałem 2 letnią zsz , rodzina i znajomi śmiali się ze mnie ze do taką szkołę wybrałem ,poradziłem sobie bez problemu i zdałem egzamnin zawodowy potem technikum dla dorosłych ale do matury czego bardzo żałuje nie podeszłem :{ szkoda ze nie ma studiów bez matury, podobno men szykuje krótkie studia specjalistyczne bez matury  trwające 2 lata ale mało informacji na ten temat,

nie pracuje w swoim zawodzie zbrojarz- betoniarz  ze względu na zdrowie

Odnośnik do komentarza
26 minut temu, Javiolla napisał:

Bo to się buduje całe życie. Jeśli nauczyłam swoje dziecko w podstawówce, że po powrocie ze szkoły najpierw lekcje, a potem zabawa, to zostało jej to aż do szkoły średniej. Taki jeden przykład, ale generalnie chodzi o to, że takie rzeczy zaprocentują w dorosłości.

? 

?

 

Tak to sa wlasnue te nawyki, i jak za mlodu czlowiek sie nie nauczy, nie wpi sobie pewnych rzeczy, to potem jest trudno.

Ze mna moi rodzice sobie nie radzili. Przez cala podstawowke, liceum mialam moze kilka zeszytow zaprowadzonych, na studiach bylam ta ktora notatki pozyczala.

I ludzie mieli sie  prawo s irytowac , gdy wykazywalam  niedbalstwo, co nie zmienia ze szkoda to  pewna  stala sie  mi, ze nikt w pore tego nie ogarnal.

A w domu bylo tak niestabilnie i niekoniecznie bezpiecznie - nieustanne wichry, szalenstwo; ze skupialam sie na przetrwaniu, a nie ukladaniu rzeczy w rownym rzadku. 

31 minut temu, Javiolla napisał:

 

?

Też chciałam iść na studia, ale zostałam zdemotywowana. Wtenczas miałam jeszcze niskie poczucie wartości, brak pewności siebie ograniczał mnie dość mocno. 

Nie sadze Javiola ze ten brak studiow uszczknal Ci tak baardzo czegos, j pewnie tego etapu w zyciu, juz doroslego, ale beztroskiego wciaz. Dla wielu pieknevo, ha wdpomi am ten czas jako uciazluwy..

Ludzie ktorzy sa slidni, wrazliwi, ma ja "te" jakosc w sobie, maja dzis wiele mozliwosci by o ten potencjal dbac i ksztaltowac, kiedys ta role odgrywaly studia.. i dobre studia nadal pomagaja. Tylko tych dobrych kierunkow, ktire sa kuznia czegokolwiej jest coraz mniej.

Ja konczylam studia humanistyczne i osob tam naprawde takiaz "az, az " zeby pogadac bylo moze 15 na 120 na roku - Takich ze ja wchodzac z liceum z mojego miasta, czulam ze to jest cos - ze  ocho ze to srodowisko od ktorego mozna czerpac,  ze maja horyzonty.  A studiowalam na obleganym kierunku panstwowym.

I kiedys studiowalaby tylko ta 15-20  zweryfikowani na egzaminie wstepnym ustnym, bezposrednio. Potem Ci ludzie mieliby miec kontakt i z profesorami, konwersatoria, wiecej uwagi i konczyl studia intelektualista/mgr , nie tylko oczytany, ale rowniesz uksztaltowany, - odpowiedzialny za to co wokol, wrazliwy intelektualnie/estetycznie.

 

 

Teraz te studia maja taki format ze za nie bawem nie beda sie roznic online.

Dzis mozliwosci siegania po wiedze jest sporo, tylko ze ludzue gustu nie maja be oddzieluc to co wartosciowe - to jest problem. Kiedys studia byly miejscem ksztaltowania sie elit, a teraz mam wrazenie ze nasze elity(we wlas iwym tego slowa znaczeniu) so poupychane w roznych miejscach jak rodzynki w ciescie ? to tu to tam- ze studiami lub bez.

To sa ludzie solidni, wiedzacy co maja do przekazania,odpowiedzialni i ciekawi tego co wokol, ich zai teresowania nie koncza sue na czubku wlasnego nosa i patrza w przyszlisc. Zycie stalo sie tak malo przewidywalne, to ono weryfikuje ludzi a nie te stopnie na studiach ich obecnosc lub brak. Dostep do wiedzy jest ogromny, kwestia tylko wlasnie tego gustu, i zeby sie uczyc od kogos wejsc w ta relacje Nauczyciel - uczen nie sa niezbedne az studia.

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Agu, miałem ci coś ostatnio napisać i zapomniałem. Pisałaś o inwestowaniu w ziemię, nieruchomości. Ja się zajmuję dużo tą tematyką i inwestuję pieniądze, ale moim zdaniem na nieruchomościach (nie wiem jak z ziemią) będzie niedługo krach. Są przewartościowane i jest na nich bańka, pompowana przez lobby deweloperskie. Nawet jeśli będą dalej drożeć to już są po takiej hossie, że są nie opłacalne. To tak jakbym kupił akcje CD Projekt po 350 Zeta i sprzedał za 400, a 10 lat temu były po jakieś grosze. 

Nie kupuje się tak drogich aktywów napompowanych do nieprzytomności. Od jakiegoś czasu sprzedaż nieruchomości to już ubieranie frajerów. Są lepsze aktywa. 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość BógJestZły napisał:

Agu, miałem ci coś ostatnio napisać i zapomniałem. Pisałaś o inwestowaniu w ziemię, nieruchomości. Ja się zajmuję dużo tą tematyką i inwestuję pieniądze, ale moim zdaniem na nieruchomościach (nie wiem jak z ziemią) będzie niedługo krach. Są przewartościowane i jest na nich bańka, pompowana przez lobby deweloperskie. Nawet jeśli będą dalej drożeć to już są po takiej hossie, że są nie opłacalne. To tak jakbym kupił akcje CD Projekt po 350 Zeta i sprzedał za 400, a 10 lat temu były po jakieś grosze. 

Nie kupuje się tak drogich aktywów napompowanych do nieprzytomności. Od jakiegoś czasu sprzedaż nieruchomości to już ubieranie frajerów. Są lepsze aktywa. 

BJZ, wiem ze rynek nieruchomosci zwykl byc dmuchana banka od dluzszego czasu

I Ja przyznahe nie sledze rynkow nieruchomosci bo swoje mieszkanie juz mam.

 

Trzymanue kasy na koncie dzis jest ryzykowne, bo   n i e w i a d o m o  zupelnie co przyniesie nam Covid, co przyniesie nam zwijanie rynkow globalnych... A to chyba do tego zmierza rowniez w zwuazku z tym co na linii Pekin - Waszyngton. I ryzyko gwaltownej inflacji jest ( nie rzekla bym przesadzone) ale aktualne... i na zasadzie lada moment. Sytuacja  t e r a z. Jest naprawde nuezwyczajna i nie porownywalna do 2008/2009.

Rynki beda sie zwijac, bo ryzyko zarazy, wirusow rosnie...

A ziemia - doslownie- posiadanie wlasnego skrawka ziemi mozee stac sie za niebawem najcenniejszym aktywem.

Wszystko inne jest dzisiaj wg mnie niestabilne. 

A co do typowych nieruchomosci...myske ze i tak lepiej kupic takue mieszkanie niz trzymac 50k teraz na koncie. 

Chodzi o ryzyko inflacji.. ktore nie musi ale moze nastapic gwaltownie

BJZ na poziomie you nstynktu to jedt ludzie w cAdue Ciwid glupie ogridki dzialkowe wykopywali...

 

 

Odnośnik do komentarza

 

Patrz takie glupia sprawa: pracodawcy kapli sie ze zdalna praca nie pogarsza a nawet poprawia performance i co? Po co ktos ma przyklejac sie teraz do zadupia miasta by dojechac tramwajem do roboty. Bedzie pracowac z wioski..

Cenra pozostana niezdewaluowane. Ja swoje mieszkanie kupilam w scislym centrum, w stosunkowo swierzym rynku wtornym, bo na pierwotnym zawze przycinaja. Choc poliwanie troche zajelo...

 

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły
10 godzin temu, Gość Agu napisał:

BJZ, wiem ze rynek nieruchomosci zwykl byc dmuchana banka od dluzszego czasu

I Ja przyznahe nie sledze rynkow nieruchomosci bo swoje mieszkanie juz mam.

 

Trzymanue kasy na koncie dzis jest ryzykowne, bo   n i e w i a d o m o  zupelnie co przyniesie nam Covid, co przyniesie nam zwijanie rynkow globalnych... A to chyba do tego zmierza rowniez w zwuazku z tym co na linii Pekin - Waszyngton. I ryzyko gwaltownej inflacji jest ( nie rzekla bym przesadzone) ale aktualne... i na zasadzie lada moment. Sytuacja  t e r a z. Jest naprawde nuezwyczajna i nie porownywalna do 2008/2009.

Rynki beda sie zwijac, bo ryzyko zarazy, wirusow rosnie...

A ziemia - doslownie- posiadanie wlasnego skrawka ziemi mozee stac sie za niebawem najcenniejszym aktywem.

Wszystko inne jest dzisiaj wg mnie niestabilne. 

A co do typowych nieruchomosci...myske ze i tak lepiej kupic takue mieszkanie niz trzymac 50k teraz na koncie. 

Chodzi o ryzyko inflacji.. ktore nie musi ale moze nastapic gwaltownie

BJZ na poziomie you nstynktu to jedt ludzie w cAdue Ciwid glupie ogridki dzialkowe wykopywali...

 

 

Ja nie twierdzę, że nieruchomości jeszcze nie wzrosną, ale chodzi mi o to, że nie opłaca się inwestować w aktywa, które już są drogie. W nieruchomości opłacało się inwestować 10 lat temu. Nawet jak nie ma bańki to przy obecnych cenach i ostatniej pompie już nie jest korzystna lokata kapitału, bo powiem tak. Krzywdy nie zrobi, ale patrzą na obecne ceny czułbym się jak frajer kupując mieszkanie za 200 tysięcy, wiedząc, że lata temu kupiłbym je za 20 tysięcy. 

Odnośnik do komentarza
35 minut temu, Gość BógJestZły napisał:

Ja nie twierdzę, że nieruchomości jeszcze nie wzrosną, ale chodzi mi o to, że nie opłaca się inwestować w aktywa, które już są drogie. W nieruchomości opłacało się inwestować 10 lat temu. Nawet jak nie ma bańki to przy obecnych cenach i ostatniej pompie już nie jest korzystna lokata kapitału, bo powiem tak. Krzywdy nie zrobi, ale patrzą na obecne ceny czułbym się jak frajer kupując mieszkanie za 200 tysięcy, wiedząc, że lata temu kupiłbym je za 20 tysięcy. 

 

To czy to 10 lat temu kosztowalo 20 tys czy 400 tys. dzis nie ma zadnego znaczenia, to blad kognitywny przykladac do tego znaczenie - i najlepszych managerow uczy sue  tej perspektywy , akceptacji  "rzekomych strat" .Punktem odniesienia jest zawsze przyszlosc. 

Ziemia bedzie we wzroscie, bo w prztszlosci bedzie towarem poszukiwanym. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

To kwestia priorytetów. Mnie interesują duże stopy zwrotów, dlatego mam większość oszczędności wrzuconych w akcje szemranych spółek spod ciemnej gwiazdy, na najbardziej szemranej giełdzie na świecie, którą jest giełda polska. To szulernia, że wszystkie kasyna, Amber goldy, gry w trzy karty na ulicy i instytucje państwowe razem wzięte jej nie dorównują. Nawet, gdybym chciał czysto teoretycznie inwestować w ziemię czy nieruchomości to nie stać mnie na to przy obecnycy zasobach, a wyjepane się w kredyt przy zmiennych stopach procentowych jest zwyczajnie niebezpiecznie, bo w pewnym momencie może się okazać, że masz przewalone. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...