Skocz do zawartości
Forum

Zaluje, ze urodziłam dziecko


Gość Ina22-22

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Ina22-22

Wiem, ze to co napisze, może nie nedzie miłe, ale gryzie mnie to coraz bardziej, a nie mam z kim porozmawiać na co dzień na spokojnie, żeby wszystko z siebie wyrzucić. Zaluje, ze urodziłam dziecko. Mam 22 lata, dziecko dopiero cztery miesiące, a ja już mam dość. Dziecko jest płaczliwe bardzo, to ten typ, ze odłożysz na piec minut do łóżeczka, a zaraz zaczyna wyć - nie płakać, tylko ryczeć w niebogłosy. Jest to męczące, nic nie mogę zrobic w spokoju, bo zaraz może być ryk. Przeraża mnie tez to, za to dopiero początek, przeciez najgorsze dopiero przede mna. Bunty dwulatka i dalsze okresy przedszkolno-szkolne. Na sama myśl mi słabo. Czy dziecko było planowane? Nie stosowałam anty, wiec miałam świadomość, ze ciaza może być w każdej chwili, teraz... zrobiłabym wszystko, żeby cofnac czas i nie rezygnować z zabezpieczenia. Mało tego: nie mam żadnego wsparcia w partnerze. On jest sporo starszy ode mnie, coraz bardziej oddalamy się od siebie, on żyje głównie praca, jak tylko jest okazja ‚to wychodzi z domu. Czesto mi nie mowi, gdzie idzie, jak pytam, gdzie był, to mi mowi, ze nie musi się tłumaczyć. W domu w zasadzie coraz częściej tylko śpi. Coś się bardzo mocno zepsuło między nami; totalna oziębłość, czuje, ze jak tak dalej pójdzie, to nic z tego nie będzie. Nie pomaga mi przy dziecku, nawet nie proszę go o to. On tez chyba zaluje, ze to dziecko pojawiło się w naszym życiu. Ja tez mam ochote czasem wyjść z domu, uciec jak najdalej od tego syfu, w jaki wdepnęłam, ale nie mogę. Nie mam w pobllizu nikogo bliskiego, kolezanki w innym mieście. W sumie tkwię z dzieciakiem w czterech ścianach i chyba zaczynam dostawać świra. 

Dzieckiem się opiekuje, dbam jak najlepiej, ale nie czuje zadnej miłości. Nic, pustka totalna. Dbam, bo to ktoś totalnie zależny ode mnie, ale nie ma we mnie tej matczynej miłości. 

To mnie martwi bardzo. Ale nie potrafię zmienić nastawienia. Drugie: relacje między mna a partnerem. Było dobrze, teraz jest zle. A ja nie wiem, co zrobic, żeby to naprawić. Czy coś się w ogóle da zrobic..

Odnośnik do komentarza

Co do partnera, to co jest przyczyną tych złych relacji? 

Jeśli chodzi o dziecko, rozumiem, że możesz mieć dosyć, nie możesz czasem zostawić dziecka z mamą? Teraz będzie coraz cieplej, dziecko praktycznie wszędzie możesz zabierać, wychodząc z domu, sama przy tm lepiej się poczujesz. 

Może dziecko ma kolki, nadzieja w tym, że stałe tak nie będzie, nie przejmuj się też, co jak będzie większe, dużo zależy od wychowania. 

 

Odnośnik do komentarza

To wcale nie musi być tak, że najgorsze przed Tobą. Niektórzy uważają że własnie takie maluszki są 'najtrudniejsze' a potem jest tylko lepiej. Zobaczysz pierwszy uśmiech, pierwsze kroczki... ?

Partner nie powinien tak Was traktować. Może być źle, wiadomo, może też mu być ciężko. Ale jednak to Wasze wspólne dziecko i myślę że powinien Ci przy dzieciątku pomagać. Spróbuj z nim na spokojnie porozmawiać, powiedz jak się czujesz... Może jemu wydaje się, że Ty go odrzucasz i zajmujesz się tylko maluchem?

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine

Cześć Ina22-22, chciałam zapytać czy ty w wieku 22 lat a własciwie chyba 21 lat chciałaś zachodzić w ciążę? Nie piszę tutaj o planowaniu ciąży i posiadaniu dziecka, ale czy zastanawiałaś się nad tym żeby mieć dziecko i jak to wszystko co z tym związane wygląda? Mam wrażenie że nie myślałaś o tym. I zastanawiam się czemu na to dziecko się zdecydowałaś w tak młodym wieku. Czy to starszy partner chciał czy ty dla starszego partnera chciałaś miec to dziecko, stworzyć rodzinę? Tak naprawdę w tej chwili nakłada ci się wszystko to czego zupełnie sie nie spodziewałaś. I wszystko co jest zwiazane z opieka nad maluchem i absolutnym zmęczeniem, ale też kwestia tego że nie masz dla siebie czasu aby po prostu odpocząć bo z tego co piszesz twój partner zostawił cie z dzieckiem, jest ale go nie ma i wygląda z twojego opisu tak jakby całą opieke i wychowanie waszego dziecka zwalił na ciebie. Jeżeli nie możesz liczyć na swoich rodziców, jakąs ich pomoc przy maluchu, to może jest teściowa, albo masz jakieś rodzeństwo czy kogoś w rodzinie kto by od czasu do czasu ciebie odciążył, poszedł na spacer z małym. Generalnie spacery np. po lesie czy parku są bardzo wskazane. Równiez zabawa już z takim małym dzieckiem, czytanie juz od malucha. Nakarmienie i przewijanie to nie wszystko. i też jeżeli chcesz miec jasnośc sytuacji to powinnaś porozmawiac ze swoim partnerem i ojcem dziecka aby ustalić jakiś podział nad opieką małym. Tatuś i partner ktory przychodzi do domu aby się przespać to wybacz żaden tatuś. A ty nie bój się porosic o pomoc przy dziecku rodziny z twojej czy jego strony, żebyś miała zaplecze, jakiąś pomoc i trochę czasu na odpoczynek. Także to że partner jest starszy i pracuje nie zobowiazuje go od olewania dziecka i ciebieoraz obowiązków jako ojciec bo przynosi pieniądze. Dziecko musi mieć z nim kontakt jak z ojcem, z rodzicem jedną z najbliższych osób. W ogóle wychodź z nim, nie trzymaj go w 4 ścianach bo to się na was źle odbija. Pogadaj z nim, bo tez myślę że u ciebie mogą jeszcze hormony szaleć po porodzie. Także spokojnie. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Gość Ina22-22

Na pomoc rodziny nie bardzo mogę liczyć. Przede wszystkim dlatego, ze wszyscy mieszkają daleko od nas (kilka godzin jazdy w jedna stronę), wiec to odpada. 

Oczywiscie, na spacery wychodzimy, nie schizuję ws koronawirusa, wiec wyjście jest. Ale ile tez można spacerować? Resztę siedze w domu i mam ochote wyć razem z tym dzieckiem. Pewnie to nke będzie trwało wiecznie, ale takie rozdarte dziecko daje popalić. Tak, teraz wiem, ze dziecko to był mój największy błąd, za który będę płaciła przez co najmniej 18 najbliższych lat. Inaczej byłoby, gdybym miała wsparcie, jakakolwiek pomoc - przeciez jest tez masę pracy w domu, która tez ogarniam sama. Z pomocą wszystko jest łatwiejsze. 

Ale partner nie chce pomagac, a ja go do tego nie zmuszę. Prosić nie będę, bo nie chce, żeby robił coś na sile. 

Najgorsze, ze czuje, ze ma kogoś, te jego wyjścia są coraz częstsze i dłuższe. Między nami zero jakiejś bliskości, a wręcz przeciwnie. Żyjemy razem, a jak obcy ludzie. Mam wrazenie, ze dziecko ma na to duzy wpływ.

chcialbym żeby było jak dawnej, ale sama nie wiem, co robic, żeby było lepiej. 

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine
5 minut temu, Gość Ina22-22 napisał:

Ale partner nie chce pomagac, a ja go do tego nie zmuszę. Prosić nie będę, bo nie chce, żeby robił coś na sile. 

Najgorsze, ze czuje, ze ma kogoś, te jego wyjścia są coraz częstsze i dłuższe. Między nami zero jakiejś bliskości, a wręcz przeciwnie. Żyjemy razem, a jak obcy ludzie. Mam wrazenie, ze dziecko ma na to duzy wpływ.

chcialbym żeby było jak dawnej, ale sama nie wiem, co robic, żeby było lepiej. 

Wiesz może powinnaś z nim porozmawiac i postawic sprawę jasno, że on tez jest ojcem dziecka. Wiec niech się trochę zaangażuje w to wychowanie bo zrobienie dziecka to nie wszystko. Do tej rozmowy między wami powinno dojść abyś sama  ztymi problemami nie siedziała i się nie gryzła. A czy jest możliwość abyś wyjechała na jakiś czas do swojej rodziny? Tak żeby się oderwać od tego co masz w domu. Bez konkretnej rozmowy z partnerem nic nie zdziałasz i nie uzyskasz bo on się wykręca od wychowywania dziecka a ty chcesz żeby było jak dawniej. Niestety ale na zwiazek trzeba pracować i na niego musza pracowac dwie strony. Jeżeli on nie chce to wazne abyś ty się o tym wczesniej dowiedziała.Pzdr.

Odnośnik do komentarza
48 minut temu, Gość Ina22-22 napisał:

Najgorsze, ze czuje, ze ma kogoś, te jego wyjścia są coraz częstsze i dłuższe. Między nami zero jakiejś bliskości, a wręcz przeciwnie. Żyjemy razem, a jak obcy ludzie. Mam wrazenie, ze dziecko ma na to duzy wpływ.

Tak myślałam, że wszystko się obija o seks, faceci nie za bardzo przyjmują do wiadomości, że po porodzie libido kobiety spada z wielu względów, bo kobieta zawsze może?

A do faceta najlepiej się dociera przez seks, my w sumie też nie zdajemy sobie sprawy, jak to jest ważne dla partnera. 

Dlatego jeśli w tej kwestii się nie dogadacie, to nie widzę dla was przyszłości. Musisz z nim szczerze porozmawiać. 

Odnośnik do komentarza
Gość kasiula

Moze nie czujesz tej rozsadzajacej miłosci do dziecka, bo podswiadomie obarczasz dziecko zarowno za chlod partnera jak i za przemeczenie i brak wiary, ze wszystko jeszcze w życiu moze byc dobrze, niezaleznie czy bedziesz z ojcem swojego dziecka czy solo czy z czasem jeszcze z kims innym.

 

Z ojcem dziecka, wedle jakis obowiązków wobec dziecka masz prawo i obowiązek rozmawiać. Dziecko, jest nie tylko Twoje a Wasze. On jest starszy ale moze nie umie sie ustawiac w nowej roli, moze patrzy na dziecko jako na obowiązek alimentacyjny z czasem, a juz moze jakies inne tego typu zobowiązania ma. Moze to taki typ co u kobiety szuka zabawy , zainteresowania nim i podziwu dla siebie, seksu a nie ma zadnych umiejętnosci wspólodczuwania partnerki. A jaki byl dla Was w czasie, gdy bylas w ciązy?

 

Budowanie związku to rowniez umiejętnosc wyegzekwowania dla siebie i dziecka uwagi partnera.

Nie jestescie "znajomymi z bibiloteki" aby mógł Ci odpowiadac, ze nic Ci do tego co robi ze swoim czasem po godzinach pracy. 

Oczywiscie, ze związek moze sie rozpasc i musisz miec przemyslane gdzie wyladujesz z dzieckiem. Tyle, ze obrazanie sie i nie wymuszanie jego uwagi na dziecku i sobie, to oddawanie walkowerem relacji ojciec -dziecko. Walcząc o siebie i dziecko, walczysz o przyszlosc swojego dziecka. I nie nalezy sie obawiac buntów dwulatka czy dorastania nastolatka gdy na teraz trzeba walczyc o siebie i swoje dziecko- Tobie wyszlo ze z wlasnym partnerem i ojcem swojego dziecka.A wszelkie etapy dorastania dziecka kazda mama jakos przezyje. Tak jak teraz wiesz, ze dziecko jest male i bezbronne i nie mozesz go porzucic mimo iz wydaje Ci sie, ze nie odczuwasz macierzyńskich odczuć, tak i potem będziesz wiedziala, ze to nie sasiad będzie sie mogl dogadac z Twoim dzieckiem, tylko Ty , bo Ty jestes jego mamą. To tak działa. Dopiero w chwili jakiegos strasznego zagrożenia rozumiemy, ze je bardzo kochamy, bo jest częscią nas samych. A na co dzień to po prostu obowiązek. Ale rózni ludzie wykonując swoje rózne obowiązki mają rózne postawy. Jedni mają postawę cierpiętniczą , inni sie cieszą, ze umieją sobie radzić ze swoimi obowiązkami. Zawsze lepiej podglądac tych, ktorzy jakos w sobie umieją wskrzesić radość  wobec obowiązków niz tych, dla ktorych wszystko jest za trudne, za cięzkie i cierpią, ze to ich wogóle spotyka.

 

A dziecko moze i jest delikatniejsze i marudniejsze niz inne dzieci, bo i jego mama jest bardziej sfustrowana niz inne mamy. Inne mamy nie zyją w niepokoju co to bedzie z tą relacją z ojcem dziecka, bo mają moze szczęsliwszy czas i wierzą, ze ich związek bedzie do grobowej deski. Jak bedzisz starała sie byc spokojniejsza i zmieniac to na co masz wpływ a spokojnie patrzyla na to czego nie umiesz zmienic wierząc, ze i tak wszysko Ci sie w życiu uloży najlepiej jak to powinno byc dla Ciebie to nabierzesz dystansu i pewnego spokoju i sily.

Odnośnik do komentarza

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ja mam 31 lat i bardzo brakuje mi potomka. A nie mam bo z kobietami mi nie idzie. Tak jakby był wokół mnie jakiś magnez odpychający kobiety. Bardzo brakuje mi rodziny i wydaje się to dla mnie czymś co nie jest mi pisane, czymś poza zasięgiem.  A niektórzy mają i narzekają. Ludziom nic nie dogodzi.

Odnośnik do komentarza

Związek Ci się sypie,a Ty jesteś bezradna ,bo siedzisz uwięziona z dzieckiem.  Twój facet, nie dorósł do bycia ojcem, tak jak Ty ,do bycia matką.  Jak widać wiek tu nie ma znaczenia, bo teoretycznie, on powinien być gotowy, do wzięcia odpowiedzialności za rodzinę, a nie jest. Co innego wspólne mieszkanie bez zobowiązań ,a co innego dziecko ,obowiązki, brak czasu dla siebie, zmęczenie opieką nad niemowlakiem . Jeśli ludzie się na prawdę kochają ,to są w stanie wspólnie przez to przebrnąć ,a jeśli nie, to jest tak jak u Ciebie. Twój partner należy do tych facetów, którzy nie domysla się sami ,czego się od nich oczekuje, dlatego musisz mu wyłożyć kawę na ławę.  Jasno powiedzieć ,że nie podoba Ci się jego styl życia, bo sytuacja się zmieniła, a dziecko ma dwoje rodziców i obowiązki domowe trzeba sprawiedliwie dzielić. Nie jest przecież tak ,że tylko Ty masz dziecko i obowiązki, a on swoje stare życie. Na początku zacznij od tego, czy on Ciebie jeszcze  kocha i czy wg niego, jesteście rodziną ,bo to jest podstawą do tego ,żebyś miała poczucie bezpieczeństwa.  Teraz go nie masz i dlatego, tak trudno Ci jest pokochać własne dziecko, bo jakby w nim upatrujesz źródła swoich problemów. Być może wasz związek ,nie przetrwał by próby czasu, nawet bez dziecka, które jak widać dla Was obojga jest ciężarem, przynajmniej na tym etapie życia. 

Musisz być bardziej stanowcza i stawiać własne warunki. Zagrozić mu nawet, że jeśli nie zmieni swojego zachowania ,to zabierasz dziecko i wyjeżdżasz do rodziców . On musi się określić jakie ma priorytety i plany na przyszłość .  Czy zależy mu na tobie i dziecku, czy nadal chce prowadzić kawalerskie życie, bo te dwie opcje wzajemnie się wykluczają. 

Przestań się bać. Wyjdź z koziego rogu w który sama się zapedzilas i pokaż mu, że nie będzie Tabą pomital  i traktował jak służąca .

Jeśli nie,,, to niech spada. Przynajmniej będziesz wiedziała na czym stoisz. Lepiej być samtna matką ,niż pełnić funkcję mebla w domu. A dziecko wyrośnie z płaczu szybciej niż myślisz. Cierpliwości i odwagi Ci życzę. 

Odnośnik do komentarza
Gość Ina22-22

Dziekuje bardzo za odpowiedzi. Dla mnie to dużo, ze chociaż w internecie mogę wyrzucić z siebie to, co mnie boli, bo inaczej to chyba koniec by był. 

Sama nie wiem, co będzie dalej z nami. Z mojej strony: ja go kocham, nie bez powodu mieszkamy razem. Nie bez powodu tez dziecko az tak bardzo mnie nie przerażało, po prostu myslalam, ze razem damy rade. Dopiero teraz okazało się, ze to było naiwne myślenie.  Czy on kocha mnie? Nie wiem. Na obecna chwile nie mam pojęcia, co myslec. Boje się, ze nie, ze - jak wspomniałam wyzej - ma kogoś i niedługo dostanę porządnego kopa w tyłek. A nie chciałabym wracać z dzieckiem do rodziców, nie po to się wyprowadziłam, żeby wracać na ,,stare śmieci” i to z własnym potomkiem. 

Jasne, ze to nie jest tylko moje dziecko, ze powinnismy zajmować się nim oboje, bo w końcu tak byłoby najlepiej dla wszystkich - ale co zrobic? On uważa, ze ja się pewnie zajmę najlepiej, ze on chodzi do pracy, nie ma czasu i siły na to, żeby skakać koło niemowlaka, ze chce mieć święty spokoj w domu, a ze dzieciak ryczy, to dlatego z niego ( tego domu) wychodzi i nie ma ochoty wracać. Tak usłyszałam. I co? Mam mu wcisnąć dziecko na sile w ręce i wypchnąć na spacer/kazać nakarmić/przebrać itd?? Chyba nie zda to egzaminu, skoro ktoś nie ma na to ochoty i chęci. 

Teraz już nic nie da się zmienić, to logiczne, ale w życiu nie ciągnęłabym ciąży, gdybym wiedziała, ze az tak wszystko walnie. Kiedyś było inaczej, żyliśmy normalnie, nie było takich sytuacji jak teraz. Normalny zwiazek, a nie takie nie wiadomo co, jakie jest teraz. 

Odnośnik do komentarza
3 minuty temu, Gość Ina22-22 napisał:

Czy on kocha mnie? Nie wiem. Na obecna chwile nie mam pojęcia, co myslec. Boje się, ze nie, ze - jak wspomniałam wyzej - ma kogoś i niedługo dostanę porządnego kopa w tyłek

To dlaczego z nim nie rozmawiasz  o was? Nie wiadomo czy ma kogoś, czy ucieka z domu z powodu dziecka, czy robi Ci na złość, bo odsunęłaś go od łoża... Bez komunikacji nie ma związku, nie można chować głowy w piasek i udawać, że wszystko jest w porządku. 

Odnośnik do komentarza

Najgorsze co moglabys zrobic, to wypierac sie tej  sytuacji, i udawac cos czego nie ma, jesli Widzisz to i  juz sie z tym mierzysz.. mnistwo kobiet wypuerara swohe faktyczne emiche wob c dzuwcka i to jest klopot, bo wszystko jest w wyparciu i zaprzeczeniu.

 

Dziecko bardzo wyczuwa emocje matki, gdy mama jest spokojna, zbalansowana, dziecko tez sie wygasza z emocjami. Dzidzius jest emocjonalnie zlany z mama. Dlatego to wazne bys dbala o swoj spokoj. Taka stabilnosc. Wczesnie bylas mlodsza dziewczyna swojego faceta. Teraz jestes Kobieta, Matka. Odpowiadasz za przestrzen w ktorej jestes, i dbasz o nia.

Nie jestes juz jakas czyjas tam dodatkuem/podlitkiem... jestes Kobieta,  siegaj odwaznie do tych zasobow. Nie dziewczeco trzpiotkiwatych, ale tych prawdziwych , dajacych  sile...umuejetnosc panowania nad przestrzenia... Nie oddawaj tego, nie odbieraj sobie.

Wierze ze jest Ci ciezko. Uwazam ze powinnas osadzic sie wlasnie w swojej sile, miec w sobie punkty odniesienia.

 

 

Odnośnik do komentarza
Gość HansHans11

No niestety dziecko wiele zmienia w życiu świeżo upieczonych rodziców. Życie to nie bajka. Ludzie przeżywają często szok. Np. kobieta nie może już tak "szaleć" z koleżankami, a facet jest rozgoryczony, że duża część jego zarobków idzie na rodzinę i dziecko... kiedy wcześniej cała kasa szła na zachcianki.  Ważne aby odnaleźć się i pogodzić z nową rzeczywistością. A że ta rzeczywistość jest ciężka widać po rozwodach? Kiedy najczęściej ludzie się rozchodzą lub rozwodzą? Po niedługim czasie po przyjściu dziecka na świat.

Niestety moi rodzice byli tymi rodzicami którzy nie podołali. To znaczy utrzymywali mnie i zapewniali dach nad głową, ale z ich strony było minimum zaangażowania.  Zawodzili w ważnych sprawach. Szkoda im było zawsze pieniędzy na mnie i zawsze miałem mniej od innych.... No ale kiedy już się rozwodzili po latach to nagle znaleźli niemałe pieniądze na adwokatów na batalie sądowe. Heh. Jestem już dorosły od wielu lat na swoim. Ale zawsze będę żył już żalem do rodziców za przeszłość i tą olewkę, nie czuje do nich miłości, jestem oziębły do nich. Inaczej nie potrafię po prostu. Także dbajcie o swoje dzieci aby w przyszłości nie miały do was stosunku jak ja do moich rodziców. 

Odnośnik do komentarza
Gość Ina22-22

wiem, ze potrzebna jest nam jeszcze jedna rozmowa. Sama się jej boje, bo nie wiem, co w końcu usłyszę (a dzisiaj była kłótnia o mało istotna rzecz, bzdurę, wrzeszczał tak, ze obudził dzieciaka, który ryczal dobre 40 min i nie dał się uspokoic). Zdaje sobie sprawę, ze dziecko pewnie wyczuwa nasze emocje i w ogóle atmosferę w domu, która jest ch...jowa, co tez pewnie nasila drażliwość. 

Ja nawet nie potrafię okazać dzieciakowi ciepłych uczuć, ten chlod tez chyba bije ode mnie, przy dziecko robie wszystko, bo muszę, ale uczuć w tym zadnych. I tez boje się, ze z czasem to wyjdzie i dziecko będzie miało w przyszłość problemy emocjonalne.  Czyli: dno dna i kilometr mułu. 

Juz nie męczę, bo wiem, ze to i tak nic nie zmieni, dziecka nie wymaże, nie usunie moich domowych problemow, ale raz jeszcze Dziekuje za opinie

Odnośnik do komentarza

Na Ciebie duży wpływ ma ralacja z partnerem i to też przekłada się na stosunek do dziecka. 

Dlatego nie masz się czego bać, co ma wisieć nie utonie i jak najszybciej porozmawiaj, zacznij od tego jak i czy on widzi waszą przyszłość, o co mu chodzi. Jeśli macie się rozstać to dla wszystkich lepiej, jak wcześniej niż później. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 17.05.2020 o 23:08, Gość Ina22-22 napisał:

ale nie czuje zadnej miłości. Nic, pustka totalna.

Wiesz, że dziecko to czuje i tę atmosfere w domu i pewnie dlatego szuka bliskości z Toba. Brakuje mu Ciebie.... emocjonalnie, duchowo, fizycznie.

W dniu 18.05.2020 o 09:29, Gość Loraine napisał:

chciałaś zachodzić w ciążę? Nie piszę tutaj o planowaniu ciąży i posiadaniu dziecka,

Napisała, że nie planowała.

W dniu 18.05.2020 o 11:55, Gość Ina22-22 napisał:

Najgorsze, ze czuje, ze ma kogoś, te jego wyjścia są coraz częstsze i dłuższe. Między nami zero jakiejś bliskości, a wręcz przeciwnie. Żyjemy razem, a jak obcy ludzie. Mam wrazenie, ze dziecko ma na to duzy wpływ.

chcialbym żeby było jak dawnej, ale sama nie wiem, co robic, żeby było lepiej. 

Moim zdaniem nie ma po co łudzić się, że coś będzie z tego związku. Nigdy już nie będzie jak dawniej, bo pojawiło się dziecko. Ja bym się rozstała, spakowała siebie i dziecko i pojechała do rodziny, gdzie jeszcze mogę liczyć na jakąś pomoc.

W dniu 18.05.2020 o 22:27, Gość Ina22-22 napisał:

nie po to się wyprowadziłam, żeby wracać na ,,stare śmieci” i to z własnym potomkiem. 

Zabrzmiało jakby rodzina nie wiedziała o dziecku.

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Ina22-22

Zdaje sobie sprawę, ze dziecko wyczuwa nasze nerwy czy ogólnie atmosferę napięta, a także mój chłod w stosunku do niego - mam świadomość, ze to pewnie ma wpływ na jego nerwowość/płaczliwość, ale nie jestem w stanie tego zrobic. Nie potrafię przeskoczyć własnych uczuć, nie da się zmusić do pokochania kogoś. Nie pojawiła się u mnie ta wielka miłość macierzyńska, nie dostałam odpieluszkowego zapalenia mózgu, bo zobaczyłam dziecko. No nie. 

Niestety, boje się, ze to faktycznie nie przetrwa. Nasze zycie zmieniło się o 180 stopni, dziecko wywróciło je do góry nogami. Ja jestem z dzieciakiem uwiązana, nie wyjdę tsk jak partner, trzaskając drzwiami i mając wywalone, nie wyjdę po południu i nie wroce o północy (chociaż mam wielka ochote), bo niemowlak w domu. Wcześniej było zupełnie inaczej, po ludzku rozmawialiśmy, nie było takich chorych akcji. Teraz to się jakieś wariactwo zrobiło. 

 

Javiolla, rodzina (rodzice) rzecz jasna wiedza o dziecku, ale ja nie chciałabym wyprowadzać się i ponownie mieszkać z rodzicami, tym bardziej mając małe dziecko. Mam 22 lata, chce żyć samodzielnie, a nie z rodzicami (dorosłość nie kojarzy mi się z mieszkaniem z mama i tata). 

Dziecko nie było planowane w dosłownym tego slowa znaczeniu, ale odstawiając anty miałam świadomość, ze może być dziecko. Wtedy jednsk myślałam, ze będziemy w tym wszystkim razem. Gdybym wiedziała, ze bede musiała sama to ogarniać, to zabezpieczenie byłoby u mnie numerem jeden 

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine
10 godzin temu, Gość Ina22-22 napisał:

Mam 22 lata, chce żyć samodzielnie, a nie z rodzicami (dorosłość nie kojarzy mi się z mieszkaniem z mama i tata). 

A czy teraz żyjesz samodzielnie czy to partner ciebie utrzymuje i dziecko?

 

10 godzin temu, Gość Ina22-22 napisał:

Dziecko nie było planowane w dosłownym tego slowa znaczeniu, ale odstawiając anty miałam świadomość, ze może być dziecko. Wtedy jednsk myślałam, ze będziemy w tym wszystkim razem.

Ty myślałaś że będziecie w tym razem, a twój partner wiedział że odstawiłaś anty i że możesz zajść w ciążę?
Bo teraz przez nie planowanie dziecka w dosłownym sensie masz dziecko ale partner cię po prostu zostawia samą. A zrobienie sobie dziecka nie oznacza dorosłości. Tylko ucieczke od rodziców.Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Gość HansHans11
18 godzin temu, Javiolla napisał:

Ja bym się rozstała, spakowała siebie i dziecko i pojechała do rodziny, gdzie jeszcze mogę liczyć na jakąś pomoc.

No tak Javiolla, bo to takie łatwe spakować się i jechać do rodziny. A może ta rodzina chce mieć swoje życie a nie nagle mieć pod dachem (być może na lata) kobietę z wyjącym dzieckiem?  Nawet gdyby ta rodzina nie odmówiła i przyjęła to też musimy mieć świadomość, że tacy ludzie może tego nie chcą i zgadzają się z niechęcią na siłę pod przymusem moralnym.

Odnośnik do komentarza
W dniu 21.05.2020 o 13:02, Gość HansHans11 napisał:

No tak Javiolla, bo to takie łatwe spakować się i jechać do rodziny. A może ta rodzina chce mieć swoje życie a nie nagle mieć pod dachem (być może na lata) kobietę z wyjącym dzieckiem?  Nawet gdyby ta rodzina nie odmówiła i przyjęła to też musimy mieć świadomość, że tacy ludzie może tego nie chcą i zgadzają się z niechęcią na siłę pod przymusem moralnym.

Moze tak być i coś jest na rzeczy, gdyż autorka nie chce tam wracać. Jednak gdybym wiedziała, że mam wsparcie w rodzinie .... zrobiłabym tak bez wahania. Założyłam, że tak jest, dlatego napisałam " mogę liczyć na jakąś pomoc ".

 

Ogólnie tu jest głębszy problem, gdyż autorka nie czuje nic do dziecka, a mam nawet wrażenie, że oskarża je o rozpad związku i uwiązanie. I to jest moim zdaniem kluczowe. Pytanie: jak długo będzie w stanie sobie radzić sama zanim nie znienawidzi dziecka? A może tak być ?  Znałam osobę, która całe życie wyrzucała dziecku, że jest niechciane, że za długo zwlekała ze skrobanką i musiała je urodzić. Nie twierdzę, że Ina tak postąpi, ale może czuć coś ten deseń i nic nie mówić... będzie całe życie oziębła w stosunku do dziecka, które przecież potrzebuje czułości i miłości matczynej, które będzie wiedziało że go matka nie kocha. Czasem mam wrażenie, że osoby niepowołane do życia rodzicielskiego powinny oddawać dzieci tym, co ich nie mogą mieć, a marzą o takim maluszku. Z dwojga złego to chyba lepsze rozwiązanie ? 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Normalni rodzice ,zawsze pomogą swoim dzieciom, bez względu na ich wiek . Ok 30 % małżeństw mieszka z rodzicami, z różnych powodów i nikt nie wytyka im braku samodzielnosci. Tu mamy do czynienia z gowniara, która ma się za nie wiadomo jaka dorosla i nie  chce wracać do rodzinnego domu, tylko dlatego, że wg niej nie wypada.  A wg mnie ,przyczyna jest całkiem inna. Albo jej rodzina to patolgia, z której się wyrwala, albo jej rodzice są w pożądku ,tylko ona na siłę chciała wyrwać się z rodzinnego domu ,wbrew woli rodziców i teraz wstyd jej przyznać się do porażki, że książę z bajki  ( pewnie poznany w i Internecie )  okazał się zwykłym niedojrzamym gnojkiem. Dokonałas samych złych wyborów i decyzji. Zarówno co do partnera i samodzielnego życia z dała od rodziy i swojego środowiska ,jak również co do posiadania dziecka. Twoje życie, to same bledy i porażki . Wolisz żyć w kłamstwie i niepewnośc,i bo boisz się usłyszeć prawdę od faceta, że np on ma już Ciebie i dziecka dosyć i najchętniej pozbył by sie balastu ze swojego życia. Boisz, się usłyszeć to, co widać gołym okiem, dlatego bo nie masz dokąd pójść, bo spaliłas za sobą wszystkie mosty I jesteś całkowicie zależna od ojca swojego dziecka. Gdyby wszystko bylo jak trzeba, to już dawno miała byś pomoc ze strony rodziców, bez względu na to, jak daleko mieszkają, albo już dawno kazali by Ci wracać do domu, bo tak naprawdę jesteś jeszcze bardzo smarkata ze swoimi 22 latami życia i dużo można ci wybaczyć. Tylko na 99 % ukrywasz jak wygląda twoja prawdziwa sytuacja. Znam takie jak Ty. Ledwo skończą 18 lat już myślą   jak złapać byle faceta, żeby tylko wyrwać się z domu . Niestety dorosłość, to w większości obowiązki, a nie przywileje. 

Średnio mi szkoda ciebie.  Myślę,że jak sobie poscielalas tak sobie śpisz. 

 

Odnośnik do komentarza
13 minut temu, Gość Margo napisał:

Twoje życie, to same bledy i porażki .

Trochę na wyrost napisane. Skąd mamy wiedzieć, że jej życie to same błędy i porażki? Akurat tutaj widzę tylko 2 porażki, brak zabezpieczenia w czasie seksu i obarczanie winą niewinne dzieciątko, które same się na świat nie prosiło, a reszty możemy się jedynie domyślać. 

15 minut temu, Gość Margo napisał:

Średnio mi szkoda ciebie.  Myślę,że jak sobie poscielalas tak sobie śpisz. 

A chociaż dziecka Ci szkoda? Bo to ono będzie najbardziej cierpieć ? 

 

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

No i zgadzam z się Javiola, że lepiej oddac dziecko ludziom, którzy je pokochają, niż żeby żyło w rodzinie bez miłości matki i ojca ,dla których jest ciężarem.  Łatwo urodzić , ale trudniej wychować. Błędy się popełnia, ale trzeba mieć odwagę je naprawić,ale do tego potrzeba dojrzałości, której wam obojgu zwyczajnie brakuje.  Życie to nie bajka i autorka już się o tym przekonała. Szkoda, że nie tylko ona ,ale również jej dziecko. 

Odnośnik do komentarza

Myślę, że dziewczynie i tak jest bardzo ciężko, więc nie ma jej dociskać do podłogi, choć wiemy jak mogło być. 

Pomyliła się co do swoich wyborów, przeliczyła się co do tego faceta, teraz cierpi, takie życie, sama odpowiada za swoje decyzje. Jest mądra po szkodzie... Tylko dziecka szkoda. 

Teraz trzeba myśleć co dalej, jeśli nie wchodzi w grę powrót do rodziny to chyba najlepiej oddać dziecko do adopcji i zerwać definitywnie z tym facetem, nie liczyć w życiu na łatwiznę i  powtarzać sobie, umiesz liczyć, licz na siebie. 

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...