Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Ile jeszcze warto walczyć?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich najmilej, jak w obecnym moim stanie potrafię. piszę tylko i wyłącznie dlatego, że w sieci można być jak najbardziej incognito. Wiem, że problemy związkowe są wyjątkowo częstymi problemami, z którymi ludzie sobie nie radzą, co pewnie spowodowane jest tym, że to jednak dwie osoby muszą sobie coś poukładać razem.
Ale może starczy tego wstępu. Zacznę od tego, że jestem z Moim Chłopakiem już od prawie dwóch lat. Staż może mało imponujący, ale patrząc na to, że jesteśmy oboje po trzydziestce i oboje zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia, to krótki okres czasu nie jest zbyt znaczący. Wszystko poszło szybko, wspólne wyjazdy, poznawanie rodziny, prawie mieszkanie (prawie- bo jego tryb pracy nie pozwalał nam na takie PRAWDZIWE zamieszkanie razem), po prostu cud, miód, malina. I nagle przychodzi styczeń (miesiąc będzie bardzo istotny w tej historii), a on nagle zaczyna się oddalać, w dwa tygodnie sielaneczka zmienia się na "nie mamy o czym gadać", on zabiera rzeczy i stwierdza, że ma już dosyć. Ja, jak to każda zakochana kobieta, a może nawet irracjonalnie mocno to przeżyłam i trzy miesiące nie rozstawałam się z kanapą i chusteczkami. Po czym po trzech miesiącach on nagle się odzywa, twierdzi, że popełnił błąd, że tęsknił, że teraz już wie, że na pewno chce ze mną być. Cała w skowronkach przyjmuję go z powrotem. Nie wypominam, nie suszę głowy, obgadaliśmy to bardzo szczegółowo raz i starczy. Jestem fajną dziewczyną, potrafię go wysłuchać, pochwalić, pocieszyć jak trzeba. Oczywiście nie ma ludzi idealnych, ale nasz związek naprawdę wygląda fajnie. I znowu zbliża się styczeń a on z dnia na dzień stwierdza, że nie widzi przyszłości między nami i się zwija "dla mojego dobra". Facet, który twierdzi, że mnie kocha. Z dnia na dzień. I wiem, że takich historii jest mnóstwo w życiu i większość powie, że powinnam sobie dać spokój (jakby to było takie łatwe). Sama osobiście myślę, że on ma jakiś problem natury psychologicznej i jeżeli by się dało to chętnie wysłałabym go na terapię. Może to banalne, ale on jest miłością mojego życia, a ja nie chcę pluć sobie później w brodę, że nie zrobiłam wszystkiego, żeby mu pomóc.
Liczę na odpowiedzi też od psychologów po fachu.

Odnośnik do komentarza

Problem jest też w tym, że nie możesz mu pomóc, nie jesteś w stanie być jego terapeutą.
Też uważam, że on ma jakiś problem natury psychicznej, tak jakby w styczniu dopadła go jakaś depresja, tylko dlaczego w styczniu, chyba nie dowiemy się.

Po pierwszym odejściu, mogłaś drążyć do bólu co się znim dzieje, choć nie wiadomo czy czegoś więcej byś się dowiedziała.

Jeśli chcesz się poświęcać dla tej miłości to musisz się liczyć, że będziesz żyła na takiej huśtawce.
Ale, żeby się nie wykończyć psychicznie musisz to zaakceptować.
Jeśi nie, powinnaś z nim definitywnie zerwać i nie żyć mrzonkami o szczęśliwym związku do starości.

A nie możesz się jakoś dowiedzieć od jego rodziny czy znajomych, co się może z nim dziać.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Od dziecka chciałam zostać psychologiem. Miałam to szczęście, że od samego małego wiedziałam dokładnie kim chce być. W późniejszym okresie życie jednak wybrało inaczej- nie będę się zagłębiać w tą historię, ale jednak skończyłam z zupełnie innym wykształceniem.
Myślę więc, że zaczyna się tu zupełnie inna forma relacji. Cokolwiek się na naszej drodze jeszcze wydarzy, czy będziemy razem, czy też bardzo nie, to najbardziej mi jest żal jego. Że z jego małomiasteczkowego otoczenia nikt nie będzie brał tego jako problem. Przynajmniej jako taki problem, z którym przy dobrych chęciach można sobie poradzić. Że moglibyśmy być szczęśliwi jak dotychczas, ale nie jesteśmy. Nie bo nie.

Odnośnik do komentarza
Gość Eeeee...xxx

Ooo kobieto! Wiem więcej niż znam słów. Mówię Ci że tak jest bo mam rację! Chłop potrzebuje samotności czasem. I to nie tak że nie kocha, jak sobie od razu baba wmawia. Tylko ma wewnętrzną potrzebę pobyć samemu lub z kolegami. Sam nie raz miesiącami stroniłem od kobiet bo miałem was dość! Im starszy jest mężczyzna tym bardziej oswojony z tym nieszczęściem. W tym przypadku jak mi się wydaję chłop ma potrzebę pobyć samemu lub z kolegami plus depresja zimowa plus przesyt ludźmi po świętach. A kobieta jak to kobieta. Jak kocha to chce 25h na dobę być z facetem. Najlepiej tylko łóżko i kuchnia... i do toalety na krótko, żeby czasu nie tracić. Może powiesz mi że się mylę? :)

Odnośnik do komentarza

Ja rozumiem, że czasem człowiek ma taki okres w życiu, że chce odpocząć od wszystkiego. Ale ile to może trwać? Tydzień? dwa tygodnie? I w takim razie dlaczego kompletnie się nie odzywa? Naprawdę nie jestem wymagającą dziewczyną? Nie jestem też przytłaczająca- chce wyjść, to wychodzi, chce iść na mecz, to idzie. Nie mam z tym problemów. Ale ludzie, widzimy się raptem dwa dni w tygodniu, to od czego tu miesiącami odpoczywać?

Jakby miał kogoś na boku, to chyba by z nią się spotykał na weekendy. A tak to wraca z roboty i siedzi w domu. Nie tylko ze mną się nie chce spotkać, ale ze swoimi znajomymi też. I to jest w tym wszystkim najgorsze, bo siedzi z tym całkiem sam i nikt nie wie co tak naprawdę sobie myśli.

Odnośnik do komentarza
Gość Eeee...xxx

Zmienić wygląd, otoczenie, perspektywy na przyszłość. Niektórzy faceci to mistrzowie kamuflażu, np. ja. Starałem się aby dziewczyna z którą byłem czuła się przy mnie jak najlepiej aż do dnia rozstania, mimo iż nie chcialem z nia być.

Odnośnik do komentarza

Czytam, czytam. Wiem, że najlogiczniej byłoby właśnie tak zrobić. Ale mój ojciec miał dokładnie tak samo- nie potrafił żyć w rodzinie i się wyprowadził. z perspektywy czasu bardzo tego żałuje, ale ma zbyt dużo dumy żeby wrócić, tym samym skazując się na samotność. A nuż jakby wcześniej się tym zająć wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej.
Wiem jak to wygląda z boku i że brzmię bardzo naiwnie, ale nie twierdzę, że ta miłość jest nieodwzajemniona. Bo tak jak mnie zostawił, tak do mnie wrócił, a ja nie przyłożyłam do tego ręki.

Odnośnik do komentarza

Nie chce mi sie wierzyć, że rodzina nic nie wie, jeśli w ogóle jest to izolacja, na pewno nie drugi czy trzeci raz.
Bo jeśli ktokolwiek mógłby mu pomóc, to Ty jesteś ostatnią osobą...
Niby co on robi w tym czasie, nie pracuje, ma chorobowe kilka m-cy, gdzie mieszka?
Chyba nie chcesz całe życie być z takim facetem, co przez całe życie będzie znikał i pojawiał się, bo nie możesz już mieć do niego zaufania.
Co by mu nie było, nigdy nie zmieni się w normalnego, odpowiedzialnego faceta.
Dlatego może nie czekaj nie wiadomo na co i jak długo i jeśli musisz już się dowiedzieć o co chodzi, przeprowadź śledztwo, bo nie jest powiedziane, że jak się kiedyś odezwie, usłyszysz prawdę.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Magdalajna
A tak to wraca z roboty i siedzi w domu. Nie tylko ze mną się nie chce spotkać, ale ze swoimi znajomymi też. I to jest w tym wszystkim najgorsze, bo siedzi z tym całkiem sam i nikt nie wie co tak naprawdę sobie myśli.

skoro nikt nie wie co robimy to skąd wiemy na pewno, że siedzi w domu ? ahh ^^

też kiedyś tak usprawiedliwiałem ludzi, że mają problemy itd.

no nic...dopóki nie dorośniesz to nie zrozumiesz tego, że to Ty masz problem nie on :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...