Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Partner psuje mi nastrój codziennie


Gość panna40

Rekomendowane odpowiedzi

Mam partnera od 4 miesięcy, od miesiąca mieszkamy razem. mamy po 40 lat. Problem w tym, ze partner jest strasznie emocjonalną osobą i są to emocje w większości złe- tzn ledwo przekroczy próg domu natychmiast na coś pomstuje, narzeka, przeklina- dotyczy to zawsze tego, co go danego dnia spotkało- czyli w pracy, gdzies w sklepie lub urzędzie lub w kontaktach z jego synem. Tym swoim złym nastrojem psuje mi nastrój, cały dzień potrafi chodzić zagniewany, jest wtedy niedostępny, odpycha mnie od siebie. Byle co potrafi go z równowagi wyprowadzić w ciągu dnia. W pracy uchodzi za furiata, który krzyczy na wszystko, kolega z nim pracujacy również uskarża się, że on w godzinach pracy wiecznie na wszystko i wszystkich narzeka, ze wciąż przeklina, agresywnie się wyraża, jak coś mu nie wyjdzie. W domu schodze mu z drogi, choć na mnie nigdy nie krzyczy, na innych także, on krzyczy tak ogólnie, czyli na coś do mnie. No ale to wydaje się nie do zniesienia. Po miesiącu już jestem wyczerpana nim. On problemu nie widzi, uważa, że emocji nie nalezy kumulować, ze lepiej mu, gdy się wyprzeklina, wykrzyczy itp. Doszło do tego, ze jedynie normalnie zachowuje się jedynie gdy jest ze mną w łóżku, bo wtedy ma dobry nastrój, a tak jest praktycznie ciągle w nastroju, ze wszystko go z równowagi wyprowadza, wszystko denerwuje, ciągle szuka we wszystkim powodu do gniewu. Jest straszny z tym gniewem, jakby gniew nim rządził.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście, że nie jest to do zniesienia.
Pozostaje jak najszybciej się rozejść, nic z tym nie zrobisz, z furiata nie zmieni się w normalnego faceta.

Musiałby mieć kobietę na której mu zależy i nie tolerowała by takiego zachowania i po pierszym takim wyskoku spakowała walizki, myślę, że wtedy byłaby szansa, żeby w domu się zamknął.
Ale to raczej nieraealne w jego przypadku, on potrzebuje mieć taką co go wysłuchuje i zawsze taka się znajdzie..., długo z nim nie wytrzyma to wymieni na inną i jeszcze ma świeży towar...

Ciekawe, że tacy i jemu podobni, nie pójdą wygadać/wykrzyczeć się do lasu, tylko potrzebują wolnego słuchacza.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Masz za partnera choleryka. To nie zaburzenie, tylko temperament. Przynajmniej ma dużo energii, czego nie da się powiedzieć o flegmatykach. A Ty jaki masz temperament? Poczytaj na ten temat, a łatwiej będzie Ci zrozumieć zachodzące prawidłowości i zastanowić się nad rozwiązaniami. Zawsze możesz zwrócić się do psychologa, aby pomógł Ci popracować nad komunikacją, chociaż z własnej strony. Ideałem by było, gdyście obydwoje popracowali nad nią na jakichś warsztatach, lecz moja sugestia zahacza o utopię. To taka moja mała utopia, jak dla pulmonologa aby nikt nie palił papierosów, a dla dentysty żeby wszyscy myli i nitkowali zęby po każdym posiłku ;)
Czy to naprawdę jest niemożliwe? :) https://www.papilot.pl/zwiazki/milosc/10193/sangwinik-choleryk-flegmatyk-z-jakim-mezczyzna-bedzie-ci-najlepiej

PSALM 91

Odnośnik do komentarza

Ja z natury jestem flegmatyczką, jestem bardzo stonowaną i spokojną osobą. Nie chciałabym go od razu skreslac, tym bardziej, ze jest po 5 nieudanych związkach w tym jeden był związkiem małżeńskim. On długo był sam- bo kilka lat. To straszne, jak on się denerwuje, robi się wtedy az czerwony na twarzy, krzyczy, oczy mu na wierzch wychodzą, gdy coś leży pod nogami to to kopnie. Nie da się wtedy do niego podejść w żaden sposób- ma zamkniętą postawę. Dopiero jak sie wykrzyczy, to potrafi mówić normalnym tonem. W stosunku do mnie nie jest agresywny, jego zachowania nie sa we mnie wymierzone, ale w innych ludzi i sytuacje. Trochę mnie wstyd przed sąsiadami, bo założę sie, ze te jego wrzaski słychać kilka pięter w dół. To taki jego temperament właśnie. Może to lepiej, ze jestem flegmatyczna, bo z choleryczną kobietą już był- jego ex zona ponoć zachowywała się tak samo jak on, bo mówiła o tym jego matka, to małżeństwo to były ciągłe awantury i policja wzywana przez sąsiadów, obydwoje tłukli przedmioty w domu, drzwiami trzaskali itp. 6 lat tak żyli. ja jestem spokojna, nie mam potrzeby kłótni, wrzasków, no ale to jego zachowanie jest męczące, zdołowana się czuję przez nie. Z natury jestem osoba pozytywnie do życia i ludzi nastawioną, wiec tym bardziej słuchanie, jakie to wszytsko jest złe, jakie paskudne życie itp. działa na mnie depresyjnie wręcz.

Odnośnik do komentarza

Ale powiedz, potrzebna Ci taka męczarnia.
Piszesz, że nie chcesz od razu przekreślać tego związku, tylko na co masz czekać, bo chyba nie na to, że on się zmieni.

Chyba nie dziwisz się, że miał tyle związków i długo był sam.
On po prostu nie nadaje się do żadnego związku.
Że jest cholerykiem to mało powiedziane, furiat to określenie adekwatne do jego zachowania.

Jakiś czas temu pisała tu kobieta o identycznym facecie, może to Twoja poprzedniczka?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

~onkaY

Nie rozumiem sugestii Złotejrączki, żebyście razem poszli na terapię; on tak, ale Ty...dlaczego?

Para żyje razem i ma wspólne trudności oraz wspólnie je przezwycięża. Nie chodzi o enigmatyczną terapię, lecz dobrą psychoedukację która pomoże obydwojgu z jednej strony lepiej nawzajem się rozumieć, a z drugiej wspierać się i troszczyć o siebie. Konkrety na miarę dostaną kiedy pójdą do tzw. psychologa. Jeśli dobrze wybiorą. Proszę pana nie demonizować, bo ma potencjał, tylko jest nieociosany.
Czy uważacie że lepszy dla pani byłby jakiś lękowy wypłoch i przegryw pozbawiony męskiej energii, którą ta pani ma zdolność równoważyć? A jak to było z poprzednikami pod względem temperamentów?

PSALM 91

Odnośnik do komentarza

Co do terapii, była to pierwsza moja myśl, gdy zamieszkaliśmy razem, no ale partner sie oburzył, ze mam go za wariata, skoro mu takie propozycje składam. On ma taki sposób bycia, nikogo nie bije, nie krzywdzi, więc po co jemu terapia- takie jest jego stanowisko, wiec terapia odpada. Jednak nie mogę tak tego zostawić lub zwyczajnie po 4 miesiącach rzucić człowieka. To świadczyłoby o mnie bardzo źle, ze skreslam człowieka na poczatku, bo ma jakąś wadę, dlatego postaram się jakoś pokierować go, by po prostu zrozumiał też mnie. Jego głównym problemem jest to, ze on nie bardzo zawsze rozumie ludzi i to, co mogą czuć. Jest mało empatyczny, taki raczej gruboskórny. Przed nim byłam lata w związku, nie miałam tego problemu z poprzednim partnerem, no ale niestety był inny problem nie do przeskoczenia- ja nie mogę mieć biologicznych dzieci, a były strasznie pragnął, odszedł, by mieć upragnioną rodzinę. Ten obecny jest rozwodnikiem, ma jedno dziecko, więc mam spokój, nie przeszkadza mu moja bezpłodność, a i ja nie muszę jego dziecka widywać, ponieważ mieszka za granicą- to dla mnie wielki plus, bo nie zniosłabym kontaktu z jego dzieckiem wiedząc, ze własnego mieć nie mogę, choć zawsze chciałam. Dlatego sytuacja partnera pod wieloma względami mi odpowiada, tylko ma tę paskudną wadę, z którą fajnie byłoby coś zrobić, bym nie czuła sie wykończona.

Odnośnik do komentarza

Dokładnie..., jemu ptrzebny jest psychiatra.
Naiwnie wierzysz jak nastolatka, że on się zmieni, nie rób z siebie terapeutki, bo to tak nie działa, niczego nie udawadniaj sobie czy innym, że dasz radę z nim wytrzymać, bo nie dasz...
Jedynie to stracisz zdrowie, dlatego im wcześniej zrezyzgnujesz z tego związku, tym lepiej.

Jeszcze możesz wybrać się sama do psychiatry, nie trzeba skierowania i porozmawiaj o tym przypadku, na pewno rozjaśni Ci się obraz wybranka.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

panna40, mam nadzieję że częściowo się zwentylowałaś mówiąc o swoich emocjach w odpowiedzi na emocje manifestowane przez Twojego partnera. Cieszę się, że dostrzegasz to, że nie krzyczy on na Ciebie tylko tak odreagowuje swoje napięcia- jak typowy choleryk. Dobre u choleryków jest to, że po wybuchu potrafią szybko ochłonąć i nie foszą się- właśnie dlatego, że wybuchają. To zdrowe. Mów mu, skoro to Cię wkurza, że reaguje nadmiarowo, lecz że go rozumiesz, ale spinają Cię trochę te wybuchy i dalej się wspierajcie. Podoba mi się, że potrafisz ukoić jego nerwy i umiesz oddzielić je od niego jako człowieka, z którym zdecydowaliście się dać sobie szczęście. Nie przejmuj się kapiącym jadem, miej dalej swój rozum!

PSALM 91

Odnośnik do komentarza

Nie wiem do kogo ten jad...,bo partner autorki faktycznie kapie jadem, a nawet nim zionie...

Tylko widać nie każdy chce to widzieć...

My tylko realnie patrzymy na sprawę, mając na uwadze jej dobro i nie ma znaczenia, że to akurat dotyczy faceta, bo kobiety furiatki też są.

Ale takich co wykrzykują cały dzień, na wszystko i na wszystkich, tak, żeby słyszała cała kamienica..., to nie trzeba być psychiatrą, żeby wiedzieć, że to jest chore, a przypadek odosobniony.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...