Skocz do zawartości
Forum

Jak wyjść z samotności przy braku znajomych i dziewczyny


Gość SkippiArtur

Rekomendowane odpowiedzi

Gość SkippiArtur

Witajcie opiszę tu moją nie zbyt ciekawą sytuację życiową z mojej perspektywy , ciekaw jestem waszych opinii

Jestem facetem , Mam 24 lata, mieszkam w małej miejscowości, chcę się z niej wyrwać, lecz mam pełne obaw lęki wobec swojego życia . Czuje że marnuje swoje życie i z roku na rok wydaje mi się że jest ze mną gorzej, wszyscy wokół mnie są szczęśliwi, a ja nie mam tak naprawdę nikogo, ani przyjaciół, znajomych, ani dziewczyny, kogoś kto by mnie wspierał po prostu. Moja samoocena jest dość falująca raz jest całkiem ok gdy uda mi się jakiś sukces odnieść lecz częściej jest ona słaba i zdarza mi się w takich momentach unikać wszystkich , choć nie boje się poznawać nowych ludzi aczkolwiek trudno mi budować dobre relacje z innymi . Ja na rodziców nie mam co liczyć, oni ciągle się kłócą między sobą więc na mnie trochę oddziałowuje, ciągle mnie krytykują, dlaczego nie zrobiłeś tego, tamtego, sabotują mnie że sobie nie poradzę, stanie mi się coś złego, że ludzie są nieufni, nic nie potrafisz robić, tylko niszczysz wszystko co posiadasz . Cóż tacy rodzice są nie zmienię tego , ale jak można tak dzieciom podkładać kłody pod nogi , sami za wiele nie osiągnęli lecz nie mam żalu , po prostu . Może mają rację ale jestem dorosły i chcę ruszyć do przodu , mam czasami ich już dość , ich "wojenek" między sobą

Co do mojego wyglądu , mam mały "defekt" , mianowicie klatkę piersiową kurzą w sumie z daleka jej nie widać ale bliżej już tak , przy "ideałach" dziś afiszowanych w mainstreamie to ja niestety już na starcie byłbym skreślony u tych kobiet które patrzą na wygląd . Myślę by poprawić swój wygląd , nie jest on zły ale lepiej by go poprawić tak dla samego siebie . Z twarzy nie jestem raczej brzydki , mam nadzieję , lecz póki co nie znalazłem póki co takiej osoby , która by mnie zainteresowała naprawdę . Trochę przy kobietach się lekko peszę , najgorszy jest początek rozmowy z racji lekko introwertycznych cech , lecz gdy gdy rozmowa idzie w miarę ok , to idzie ze mną porozmawiać , choć wiele trzeba poprawić by płeć piękną się mną zainteresowała . Nie stawiam sobie presji żeby mieć kobietę na "już" , gdyż jeśli nie ma się ustabilizowanego własnego życia , to nie ma wiązać się na siłę , nie chciałbym by dokładać jej kłopotów , przecież kobieta nie może być celem życiowym , tylko jednym z elementów . Póki nie masz wartości sam dla siebie więc jakim cudem masz być wartościowym wobec kobiet . Najpierw praca nad sobą dopiero można iść dalej , nie odwrotnie .

Moje problemy były od urodzenia ciągle żyliśmy pod dyktando ojca , który nie znosił sprzeciwów , zresztą jego praca była taka , że więcej go nie było jak był w domu , rządził dość twardo , szacunku do mojej mamy mało lub wcale , szkoda mi jej że tyle cierpi przez niego , w mojej rodzinie byłem wydaj mi się zawsze pomijany w porównaniu do mojego licznego rodzeństwa, choć było nas dużo w domu, zawsze byłem uważany za tego najgorszego z chłopaków , bardziej faworyzowano moją młodszą siostrę czy starszego o 2 lata brata , w domu nierozumianym, agresywnym (może wynikało to z nierozumienia mnie) w szkole cichym , spokojnym choć tłumiłem to w sobie o dziwo za to byłem szykanowany, nękany, byłem zamknięty w sobie, nie ufnym człowiekiem dla innych. To też wynikało iż wiele przykrego mnie spotkało w latach szkolnych , nie życzę takiego czegoś co mnie spotkało , strach przed rówieśnikami , nie umiałem się postawić nikomu , zbytnia uległość nie pomagała mi odkryć własnego siebie , czuję że do dziś ciężko mi określić moją rolę na świecie .
Miałem cel by pójść na studia dziennikarskie zresztą to było moim marzeniem od dzieciństwa . Bardzo lubiłem sport , nawet wiedzę na ten temat mam chyba sporą . Parę zainteresowań by się znalazło , opowiadać o tym co mnie interesuje .

W liceum było trochę lepiej poznałem nowych ludzi nawet mnie lubiano niestety moje kłopoty nasiliły się w II klasie liceum, wraz z moją "pierwszą" miłością w moim "słabym" życiu, choć ona nie była długa - 3 miesięczny związek, zostałem odrzucony przez tą dziewczynę w nieelegancki sposób, choć domyślałem się że to się stanie, nie miałem nigdy świadomości na czym ona polega, załamałem się psychicznie, myślałem o samobójstwie żeby skończyć raz na zawsze ze sobą, być może jestem zbyt wrażliwym człowiekiem lecz do dziś ciągle jest mi to wypominane co mnie złości okropnie szczególnie przez bliską rodzinę , wielokrotnie prosiłem by nie wspominali tego , mnie to boli okropnie choć zaakceptowałem to dawno temu, następnie zaniedbałem szkołę, uciekałem z lekcji, a kulminacją były 2 zagrożenia w klasie maturalnej . Wiem że sobie sam zaszkodziłem tym "buntem" nigdy nie zdarzyło mi się to później . To był największy mój kryzys w życiu , którego nie przepracowałem do dziś .

Wszyscy byli zszokowani jak stoczyłem się, z sympatycznego chłopaka zmieniłem się w smutnego, nie dającego sobie pomóc innym choć proponowano mi pomoc ale odmawiałem mówiąc że nie potrzebuje tego dlaczego wtedy nie zrobiłem, tego ? Może bałem się opinii co mnie inni pomyślą jak pójdę do psychologa , a należało iść pewnie byłbym w innym miejscu niż teraz . Następnie nie zdałem matury z matematyki i moje marzenia o studiach dziennikarskich prysły na dobre dopiero za 3 razem zdałem matematykę więc rok byłem w plecy , potem poszedłem do szkoły policealnej na kierunek technik informatyk, z czego nie ukończyłem szkoły, mam tylko jedną kwalifikację zawodową z kierunku i tyle .

Poza tym jakieś doświadczenie zawodowe posiadam, ale zupełnie nie w tej dziedzinie . Miałem staż 8 miesięczny , prace sezonowe dorywcze , potem 3 miesiące w jednej firmie . Od 1,5 roku nigdzie nie pracuje . Aktualnie szukam pracy lecz nie wiem jaka by mi sprawiała satysfakcję , cóż prawa jazdy nie mam , dojazdy z mojej miejscowości są słabe więc tkwię dalej tak niestety . Nadarzających okazji życiowych wiele już zmarnowałem, pewnie inaczej by wyglądał mój świat . Nie wychodzę zbyt często do ludzi, a jeśli to tylko gdy muszę coś załatwić jakąś sprawę . W mojej okolicy nie ma kogo poznawać, większość pouciekała jak najdalej stąd, znajomych z lat szkolnych prawie wcale nie widuję, zero kontaktu w zasadzie, choć wiem że brak wyjść powoduje że mało ludzi się poznaje i tak to wygląda , dojeżdżać do większych miast niestety bez samochodu i prawka to bieda okropna , szkoda że i to zawaliłem miałem okazję zrobić prawko niestety szybko porzuciłem zrobienie go , po oblaniu 3 egzaminów praktycznych , ostatnio często myślę o przeprowadzce do większego miasta ale pojawia się blokada, jak żyć skoro w pracy zarobisz marną kasę, życie kosztuje niestety a zostaje w zasadzie nic do odłożenia . Też trzeba mieć jakieś pasję , coś dla siebie zrobić . Zastanawiam się nad wyjazdem za granicę , w sumie miałbym z kim jechać , mam tam brata który już 4 lata z przerwami pracuje ze swoją kobietą w Belgii przy rolnictwie , choć na 3 miesiące to trochę nabrałbym dystansu do życia

Czuje że życie mi trochę umyka, ale co mam robić, mam co jakiś czas takie dołki psychiczne, czasem mogę tylko leżeć lub patrzyć się w jeden punkt długi czas, łzy mi stoją w oczach, mam często ochotę się rozpłakać z bezradności mojej, zamykam się czasem na cały wieczór siedząc samotnie, myśląc dlaczego nie mam tego co inni mają, w czym jestem gorszy ? Czego mi brakuje ? Czy to jest moja wina że sabotuje się ciągle i poddaje się nieustannej ocenie rodziny i innych ludzi ? Pomoc psychologiczna pewnie sprzyda się teraz , szkoda że dopiero po 6-7 latach a nie w trakcie mojego największego dołka w życiu teraz wiem że wtedy potrzebowałem pomocy ale nie dałem sobie pomóc , cały ja uparty sam sobie poradzi ? Otóż nie radzi sobie ale nie obwiniam losu za to

Mam marzenie by pomagać innym ludziom, czuć się potrzebnym komuś, nabrać umiejętności o których nie miałem pojęcia, może będę w czymś dobrym, spróbować czegoś nowego, może pójdę na wolontariat, chcę uwierzyć w siebie, bo z tym mam największe kłopoty, mam lęk przed oceną innych ludzi, choć ostatnio przestałem się przejmować ale wraca czasem ten problem . Zdaje sobie sprawę że długa droga przede mną w odzyskaniu równowagi życiowej , przynajmniej jestem świadomy tego co się dzieje , szukania swojej drogi życiowej .

Co mam zrobić, jeśli ktoś może pomóc to podnieść na duchu, dać wskazówkę, czy warto ryzykować, próbować, z góry dziękuje za choćby małe wsparcie . Wybaczcie za długi post ale chciałem nakreślić moją sytuację . Czekam na odpowiedzi

Odnośnik do komentarza

Jedno trzeba Ci przyznac. Pisac ładnie analizy potrafisz. Tyle, ze oprocz tej analizy wszystko w życiu masz umowne. Wszystko rozumiesz, wszystko rozważasz, wszystko sobie pięknie tłumaczysz, ale niewiele robisz. Nie chodzic do jakiejkolwiek pracy w wieku 24 lat i nie chodzic tez do szkól to wg mnie bardzo slabo a i chyba niedopatrzenie rodzicow. Nie masz pracy od póltora roku i masz możliwośc siedzenia u rodziców ma garnuszku, to choc Ty piszesz, ze w przeszlosci oni byli dla Ciebie surowi (tak to oceniasz) to ja oceniam, ze są nadzbyt pobłażliwi. A cóz Ci brakuje do tego aby jakąkolwiek pracę podjąć: nie masz rączek, nóżek, glowka Ci nie pracuje? Rozumiem, ze chcialbys rozważac jaka praca moglaby Ci sprawić satysfakcję. Tyle, ze w Twoim wieku trzeba juz wykonywac jakąkolwiek pracę, a wykonując ją kombinowac, ze jesli ona mi nie lezy, to co powinienem zrobic aby miec zajęcie bardziej satysfakcjonujące- podniesienie kwalifikacji, kurs, zmiana zawodu, ale zaocznie, po pracy, juz częsciowo na swój rachunek.

Od 1,5 roku nie chodzisz do pracy a mogles w tym czasie ze dwa razy- ostatnie wakacje i poprzednie dolączyć do brata i popracowac w rolnictwie i odlożyc sobie trochę kasy np na wyjazd do większego miasta i szukanie tam swojego szczęscia. Milo się Ciebie czyta, ze chętnie wskoczylbys w wolontariat aby Twoje serce zaznalo ukojenia, zes szlachetny i umiesz innym pomóc. Tyle, ze powiedz mi czym sobie zasłużyli Twoi rodzice, ze wychowali gromadkę dzieci i są przymusowymi wolontariuszami wobec Twojej osoby?Przeciez im juz powoli sily uciekają, oni juz spracowali się i dla siebie i dla Was a Ty ciągle masz dylemat "co mam robić, mam co jakiś czas takie dołki psychiczne, czasem mogę tylko leżeć lub patrzyć się w jeden punkt długi czas, łzy mi stoją w oczach, mam często ochotę się rozpłakać z bezradności mojej, zamykam się czasem na cały wieczór siedząc samotnie, myśląc dlaczego nie mam tego co inni mają, w czym jestem gorszy "

Oni muszą pracować a Ty możesz sobie lezec ze lzami w oczach i szlachetnymi myslami a może wolontariat?

A co robisz kazdego dnia jak nie lezysz? Jakie masz obowiązki w domu, może na codzień w czymś pomagasz dziadkom? A może jestes w takim dolku, ze tylko piwko lub jakas wodeczka pozwala Ci dotrwac do jurta?

Ogarnij się .Zycie to równiez rozmyślania. Ale życie to DZIAŁANIE!!! Jesli jeszcze nie wiedziałes, to przyjmij do wiadomości, ze przeciętnie porządny czlowiek w tym wieku choć na podstawowe potrzeby umie i chce zarobić. Mam Ci wprost powiedziec, ze jestes inteligentnym pasożytem?

Jesli faktycznie uważasz, ze masz problemy psychiczne to chodząc do pracy możesz tez się udac na terapię- znam Cie tylko z tego postu, ale nie wydaje mi się aby Ci tak bardzo potrzebny byl jakis terapeuta. Bardziej twardy rodzic, ktory jasno wyznaczy granice- potrzebujesz, to mieszkaj pod moim dachem. Ale proszę sie dołożyc do swojego tutaj utrzymania. A Ty leżysz ze lzami w oczach, rozpatrujesz kiedy nie udzielono Ci wg Ciebie pomocy nie widząc, ze od 1,5 roku korzystasz z tej pomocy bez ograniczeń i bez widocznego konca tego chorego ukladu.

Odnośnik do komentarza
Gość SkippiArtur

~onkaY
Dobrze wiesz, że warto ryzykować i iść do przodu. Fatalnie, że w wieku 24 lat nie pracujesz. Tu już nie chodzi o jakąś ulubioną pracę, żeby spełniać się zawodowo, ale w ogóle o jakąkolwiek, żeby móc samemu się utrzymać.
Bez względu na to, jak byłeś traktowany w dzieciństwie (syndrom środkowego dziecka?), jesteś juz dorosły i trochę nie dziwię sie Twojej rodzinie, że maja do Ciebie pretensję, krótko mówiąc, to obciach, żeby dorosłego chłopa utrzymywali rodzice.
Siedzisz w domu, to przynajmniej uzupełniłbyś wykształcenie.
Masz jakieś pomysły na życie, tylko trzeba ruszyć z miejsca, odważyć się wreszcie. Zdaj sobie sprawę z tego, że im dłużej nie pracujesz i tkwisz w tym marazmie, tym bardziej się pogrążasz.
Co do Twojej samotności, to na ogół samitni są ludzie, którzy zawsze, od dzieciństwa mieli z tym problemy, a jako dorosli nie potrafia wziąć się w garść, stawić czoła problemom, zastaniwic sie nad soba i swoimi ograniczeniami.
Nikt biadoleniem i zrzucaniem winy na wszystkich dookoła nie poprawił swojej sytuacji. Dziecko może być bezradne, ale dorosły odpowiada sam, za siebie.
Co do Twojej wady postawy, już od dawna powinieneś chodzić na rehabilitację i jako dorosły zdawać sobie sprawę z tego, że wiele można poprawić, tylko najpierw trzeba rusztć sie z domu i zacząć działać.
Zamiast rozkładać swoją przeszlość na czynniki pierwsze, po prostu zacznij działać, zdecyduj się wreszcie na coś, bo jak tak dalej pójdzie, to za 20 lat napiszesz to samo, że mogłeś to, czy tamto....i nic z tego nie wyszło, bo zabrakło chęci, odwagi, silnej woli.

Pierwsze co to idę na psychoterapię , by ułożyć sobie w głowie wszystko , mam wrażenie iż moja głowa jest największym problemem , ciągle analizuję co takiego zrobiłem źle od początku swojego życia , gdzie popełniłem błędy , które powodują obecny stan rzeczy , pragnę odciąć się od przeszłości , wiele spraw wyprostować , przed sobą zrobić rachunek sumienia . Myślę że na terapii ułożę trochę swoje podejście do siebie . Żałuje że 6 lat temu nie poszłem na terapie , wtedy jej mocno potrzebowałem , szkoda że nikt mi nie pomógł w tej kwestii .
Niestety nie mam takiej odwagi , by walczyć o swoje , zbyt dużo odpuszczałem spraw dotyczących mnie , zbyt mocno skomplikowałem sobie życie , 6 lat to stanowczo za dużo , zmarnowanego życia , chcę być kimś w tym świecie , mam ambicję sięgać wysoko , tylko że moja samoocena jest falująca niestety , od małego rzadko kiedy mnie chwalono , najczęściej to była krytyka mojego zachowania , działań . Lata szkolne zniszczyły mnie jako człowieka ,nie życzę nikomu tego co mnie spotkało i spowodowało u mnie brak chęci życiowych , w dorosłym życiu jest nie do zniesienia to .
Brak mi zdecydowania , pewności swych decyzji , za dużo analizuję ryzyka moich decyzji .
Wada postawy póki co nie przeszkadza w funkcjonowaniu choć wydolnościowo jest nie do końca dobrze teraz przy dużej aktywności fizycznej się to ujawnia .
Pytanie jak nie rozkładać przeszłości skoro cała moja rodzina ciągle ją wspomina , docinanie , dogryzanie mi , to jest okropne , brak zrozumienia z ich strony , jak mam się czuć przy nich , jak ktoś niegodny ich najwyraźniej .
Jestem zdeterminowany na zmiany , nie mogę się załamywać , mimo tego co mnie spotyka . Oby ten nowy 2019 roku był rokiem zmian , naprawdę zmian , nie obiecanek bez pokrycia , dość mam oszukiwania siebie .
I wyjechać z mojego rodzinnego domu jak najszybciej , z dala od wszystkich których znam , może to mnie nauczy żyć swoim życiem

Odnośnik do komentarza
Gość trening sportowy

Ponieważ na siłowni instruktor dosyć dużo kosztuje, to masz garść wskazówek jak ćwiczyć np. na masę mm, siłę., by wreszcie nie być ciamajdą.
Rozróżniamy dwa rodzaje obciążeń: o charakterze statycznym i dynamicznym.
Obciążenie o charakterze statycznym charakteryzuje się stałym napięciem mięśniowym przy niezmiennej ich długości. Typowymi sportami gdzie ono występuje to kulturystyka, ciężary, gimnastyka przyrządowa. Praca fizyczna mająca znamiona wysiłku o charakterze statycznym to m.in. praca sklepowych, dentystów, kierowców samochodowych, urzędników biurowych itd. itp.. Podczas tego rodzaju ćwiczeń fizycznych lub pracy fiz. tętno jest prawie stałe lub nieznacznie rośnie. Ze względu na charakterystyczne dla tego obciążenia odruchowe zatrzymywanie oddechu, jest to szkodliwe dla zdrowia, gdyż sprzyja nadciśnieniu tętniczemu krwi. Nie mniejszą dolegliwością np. u sklepowych są żylaki kończyn dolnych a u urzędników siedzących za biurkiem czy kierowców są hemoroidy i z braku optymalnej ilości ruchu miażdżyca, pomijając otyłość i obstrukcje. Tętno niewiele wzrastając, automatycznie powoduje słabszy dowóz tlenu, składników odżywczych i hormonów. Taki organizm musi gorzej funkcjonować a nadciśnienie jako efekt miażdżycy jest główną przyczyną zawału serca i wylewu krwi do mózgu. W związku z tym wycofano z ciężarów "wyciskanie", które wyjątkowo sprzyjało nadciśnieniu u sportowców ciężarowców.
W ćwiczeniach o charakterze statycznym obowiązuje zasada: ciężar , seria, tempo powtórzeń, odpoczynek między seriami. I tak: przy ćwiczeniach na masę mięśniową: 3-5 serii na daną partię mięśniową, w serii 10 powtórzeń, ciężar 75% możliwości lub tak duży, żeby w 10-tym powtórzeniu maksymalnie się zmęczyć. Tempo wolne, dla przekrwienia mięśni, by uzyskać efekt przyrostu masy mięśniowej. Między seriami odpoczynek aż do unormowania tętna i oddechu. Nie zatrzymywać podczas ćwiczeń oddechu! Podczas rozluźniania mm.("bieg jałowy" np. podczas opuszczania sztangi) nabierać powietrza do płuc a podczas pracy(wyciskanie sztangi) wykonywać wydechy.
W ćwiczeniach na siłę: duży ciężar(>90%możliwości), mało powtórzeń ,odpoczynek między seriami.
W ćwiczeniach na szybkość: mały ciężar (...), optimum serii (...), optimum powtórzeń (...), duże tempo.
Obciążenie o charakterze dynamicznym charakteryzuje się zmiennym napięciem mm. i zmienną ich długością. Tętno rośnie wraz ze wzrostem obciążenia. Wzrost tętna powoduje większy dopływ krwi zatem tlenu i składników odżywczych dla organizmu (nie tylko dla mięśni ale i szarych komórek mózgu; nie bez powodu Amerykanie zauważyli ścisłą zależność ilorazu inteligencji od wysiłku fizycznego.). W obciążeniu o charakterze dynamicznym rozróżnić należy ćwiczenia anaerobowe (krótkotrwały duży wysiłek na długu tlenowym, gdzie determinantem jest wielkość tętna nie mniejsza niż 175 +15 ud./min.) i czas pojedynczego ćwiczenia do kilkunastu sekund; obciążeniem jest z reguły własny ciężar ciała; odpoczynek czynny w zasadzie aż do pełnej mobilności psychomotorycznej organizmu(zależne to jest od metody treningowej, i np. w metodzie interwałowej jest inaczej, jest niepełny odpoczynek; met. interwałowa jest wyłącznie dla sportowców wyczynowych!) Ćwiczenia aerobowe(długotrwały wysiłek fiz., minimum 5 minut, podczas których organizm z tlenu korzysta pod dostatkiem a płuca produkują optymalną ilość prostacykliny- hormonu niwelującego miażdżycę). Z punktu widzenia fizjologii mięśni i szarych komórek mózgu, najkorzystniejszą formą są ćwiczenia o charakterze dynamicznym aerobowe (tlenowe). Z tego też powodu powstała zasada 3x30x130, gdzie 3 = 3x w tygodniu, 30= ćwiczyć przez 30 minut ciągiem, 130= ćwiczyć a najlepiej biegać w takim tempie by serce uderzało minimum 130ud./min. Sportami ale rekreacyjnymi tj. bardzo korzystnymi dla zdrowia są: bieg po miękkim podłożu np. ścieżka leśna, jazda na rowerze, pływanie, etc. gdzie bieg ze względu na prostotę i naturalność ruchu, dostępność terenu i taniość sprzętu jest najsensowniejszą formą dbałości o zdrowie jednostki, społeczeństw, narodów , ludzkości. Dla przypomnienia: trening fizyczny powoduje odmłodzenie funkcji organizmu, cofnięcie wieku biologicznego. Ciekawostka: prezydent cywilizowanego, najbogatszego na ŚWIECIE państwa USA PT BUSH, zamiast wsiąść do "mercedesa" udał się na joging w odpowiednim stroju sportowym, biegając po ulicach Warszawy. Było to tuż przed spotkaniem w Belwederze z polskimi politykami, pod koniec lat 80-tych.

Odnośnik do komentarza
Gość SkippiArtur

~onkaY
Oczywiście idź na terapię, jeśli znajdziesz darmową, ale zdaj sobie sprawę z tego, że terapia nie zmieni Cię w cudowny sposób w innego człowieka. Do tego potrzeba silnej woli i działania, a nie samych marzeń i chęci, bo dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.
Nie wyciągasz wniosków, cały czas grzebiesz w swojej przeszłości, użalasz nad sobą i nadal obarczasz innych, los pecha itp.
Sam odpowiadasz za siebie, a przeszłości już nie zmienisz, jest tu i teraz.

Już się zapisałem na nią , poprawię to choćby miało być cholernie trudne jak nie teraz to kiedy , rozumiesz chce odciąć się od niej raz na zawsze , mam nadzieję że terapia będzie pierwszym krokiem ku temu .

~onkaY
Zwróć uwagę, jak bezsensowne są Twoje rozważania. Chcesz być "kimś"? Może bądź po prostu zwykłym, normalnym człowiekiem, dokształć się, zacznij pracować i porzuć tymczasem swoje sny o potędze, bo to na razie marzenia ściętej głowy. Nie myl ambicji z marzeniami, bo gdybyś ją miał, nie siedziałbyś bezczynnie w domu na utrzymaniu rodziców.
Przestań też wreszcie oglądać się za siebie. Przeczytaj ponownie to, co napisałeś. 3/4 tekstu, to znowu "od małego..." - ale nie jesteś już mały, przejrzyj na oczy, jest tu i teraz.

Praca to jest jeden z najważniejszych celów bym nabrał doświadczenia zawodowego . Ale moje marzenia chcę realizować dopiero gdy moja sytuacja życiowa będzie zadowalać mnie , przecież nie będę śnic o potędze nie mając nic , jeżeli nie mamy jakieś pozycji w społeczeństwie . Myślisz że w małej miejscowości łatwo znaleźć pracę , jeszcze żyjąc w jednym z najbiedniejszych rejonach kraju . W Świętokrzyskiem nie ma zbyt dużych perspektyw rozwoju , już lepiej wyjechać do dużego miasta tak naprawdę .

~onkaY
ble, ble, ble...i znowu to samo, za górami, za lasami, 100lat temu, jaki ja biedny........ocknij się, za swoją terażniejszość odpowiadasz tylko Ty. Każdy czlowiek niesie jakiś bagaż z przeszłości, a to nie znaczy, że od razu ma sie staczać.

Myślisz że nie próbowałem z tym walczyć przez te 6 lat , choć szczerze ludzi których mam za rodzinę , kopią dołki pod Ciebie , pomyślałaś co czuje człowiek , którego non stop atakują , może ktoś w końcu trochę mnie nakierować , choć trochę pomóc , choćby na początku by potem samemu działać , już 1 rok temu chciałem się usamodzielnić w końcu ale co , jak zwykle się zaczęła litania "po co ? na co ci ?" Mogłem bez słowa wyjechać i byłby spokój , być może dziś lepiej bym się czuł . Już zdecydowałem w zasadzie ale rodzice co ? Zaczęli swoje mądrości , mam dość ich już serdecznie .

~onkaY
Wcale im się nie dziwię, masz 24 lata! i siedzisz im na karku, rozleniwiony, utyskujący, zarzucający ich pretensjami, że całe Twoje nieszczęsne życie to ich wina. Zaczynam im współczuć, bo raz, że z przyczyn humanitarnych holują dorosłego chłopa, żeby z głodu nie padł, to jeszcze pewnie musza wysłuchiwać żali.
Nie jest Ci głupio, gdy wydeptujesz dróżkę do lodówki, nie pomyślałeś, że ona nie napełnia się sama, tylko trzeba zapracować na to, co w niej jest?
Może zacznij myśleć takimi kategoriami, że za energię, którą zużywasz siedząc w domu też trzeba zapłacić, a Twoi rodzice nie znajdują kasy na ulicy.
Może uruchom tę część wyobraźni, zamiast znowu szukać winnego swojego "nieszczęścia".
Spójrz w lustro, to zobaczysz winnego.

Jeśli mam zrzucać się do budżetu domowego rodziców , to z przyjemnością to zrobiłbym lecz usamodzielnienie w mojej sytuacji jest najlepsze , jeśli masz jakieś propozycję to proszę , przecież z większością czynności domowych sobie radzę , nie mam dwóch lewych rąk na szczęście , przecież bezczynnie nie siedzę , jakby to wyglądało ? Jak jest potrzeba to sam sobie kupuję jedzenie i inne rzeczy , nie obciążając rodziców kosztami utrzymywania mnie . Mam przekonanie że muszę sobie sam radzić bez niczyjej pomocy , zresztą jak śmiałbym prosić o pomoc rodziców , rodzeństwo , żeby mnie wyśmiali ? Darujmy sobie , każdy patrzy na siebie tylko i wyłącznie , ja też taki będę skoro tak mnie się traktuje .

~onkaY
Oby, oby, a znalazłeś już pracę "z dala od wszystkich", poszukałeś w tej dali mieszkania, bo przecież nie weźmiesz kilku rzeczy do torby i nie wyjedziesz w nieznanym kierunku bez konkretnych planów i zaplecza?
No więc znalazłeś, bo nowy rok już blisko?
"Mimo tego, co Cię spotyka"????
Ależ to Cię nie spotyka, Ty sam to sobie fundujesz, zrozum wreszcie. To tak, jakbyś sam włożył rekę do ognia, a potem miał pretensje do kogoś, że sie poparzyłeś.
Reasumując, spójrz w swój pesel i zdaj sobie sprawę, że od tych 6 lat jesteś już dorosły i na własne życzenie marnujesz sobie życie. Ty po prostu już teraz, dzisiaj, jutro, wyjdź z domu i poszukaj pracy, a od nawego roku zacznij zarabiać na swoje utrzymanie, bo nie od razu Rzym zbudowano.

A myślisz że dojazdy są takie cudowne u mnie ? Nie mając prawa jazdy nie ma możliwości jeździć do pracy transportem zbiorowym , który się zwija z roku na rok . Ile młodych w biednych regionach ma takie dylematy jak na ? Bardzo wielu , uwierz mi . Środki na przeżycie mam odłożone na szczęście więc na pusto bym nie wyjeżdżał , wiem ile życie mniej więcej kosztuje w mieście , wszystko wykalkulowałem przez ten czas , który jestem w rodzinnym domu , odpowiedzialnie przygotować się do samodzielnego życia

Odnośnik do komentarza
Gość SkippiArtur

~do arturka
parę dni temu ktoś ci poradził: siłownię, taniec, pływanie, narty, gitarę , obóz żeglarski, prawo jazdy i cio, robisz coś, czy dalej będziesz stękał? Do 30-stki możesz jeszcze to wszystko osiągnąć łącznie z dziewczyną. Powodzenia, i już nie komentuj, tylko rób, a konia też wal, bo przy braku dziewczyny i systematycznej ejakulacji, nabawisz się "prostaty"

I co wyśmieją mnie ? Docinki i obrażanie mnie , znowu to samo przechodzić ? Rozumiesz że nie jest tak proste , idź i już się uda ! W moim regionie o wielu atrakcjach rozwoju osobistego mogę sobie zamarzyć niestety .
Nie mam nawet warunków by posiadać dziewczynę w tej chwili , by mnie zainteresowała , nawet jeśli jakąś znajdę to pewnie znajdzie jakąś wymówkę , by wykręcić się z tego , wiele razy to przerabiałem więc nie mów mi że nie próbowałem nawiązywać relacji z kobietami , bez pieniędzy i status społecznego co to za sens , większość jest materialistycznie nastawiona by brać a nie dawać nic w zamian . Takiej nie szukam , szukam takiej by mnie rozumiała , nie oceniała mnie poprzez przeszłość , choć wiem że sam muszę zapracować na własną wartość życiową , lecz nie jest moim celem życiowym mieć na siłę kogoś , dopiero jak ktoś mnie zainteresuje to dopiero tak .
Masz jakieś propozycje ?Mieszkam w okolicach Opatowa (Świętokrzyskie) tu za wielu warunków nie ma dla mnie , mam zamiar wyjechać , to wyjadę choćby nie wiem co mnie zatrzymało , moja cierpliwość się skończyła .

~benio40
Chłopie , byłem w podobnej sytuacji, ale,by uciec ze wsi, do szkoły zapierdalałem na rowerze kolarce aż 25 km. Ponieważ zrobiłem i ratownika wodnego, to dziewczyn miałem na kopy. Weź się do roboty i już marudź.
Pewnie niebawem,leżąc przy gołej dziewczynie, będziesz pierdolił, że nie ruchnąłeś jej bo nie było trzęsienia ziemi, by pomóc dupie w ruchach frykcyjnych. A tak po prawdzie, to stanął ci siurek kiedykolwiek na widok fajnej laski? Może ty oprócz ciamajdy i eunuchem jesteś, cio?

Aż tak źle to nie jest ze mną , ale nie mam skonkretyzowanego kierunku jakiej pracy szukam , najlepiej jakakolwiek by mnie na początek satysfakcjonowała byle bym zaczął zarabiać pieniądze , może doradztwo zawodowe by pomogło , gdzie nakierują kierunek w którym mógłbym udać się do pracy , przeanalizują moje doświadczenie gdzie mógłbym podjąć zatrudnienie . Nie boje się kobiet , nie mam z nimi kłopotu lecz co mogę jej dać w zamian , będąc bezrobotnym , bez grosza przy duszy , ucieknie zaraz , znam to z własnego doświadczenia , po co jej facet nie prezentujący nic sobą . W zasadzie od samego początku trzeba budować całe swoje życie tak naprawdę , bo jestem na poziomie zerowym lub niżej .

Odnośnik do komentarza
Gość SkippiArtur

~do buraka
I co wyśmieją mnie ? Docinki i obrażanie mnie , znowu to samo przechodzić ? Rozumiesz że nie jest tak proste ,
SSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSS
Jak zdobędziesz siłę i sylwetkę na siłowni, to nikt cię nie wyśmieje, bo będziesz mógł mu dać w mordę i zamknąć ryja, A jak będziesz umiał dobrze tańczyć, to żadna laska Ci się nie oprze.
Kumasz buraku? Jeśli nie zakumkałeś, to wal do zakonu, załóż habit, i gnij tam aż do zasranej śmierci.

Nie obrażaj mojej osoby myślisz że jesteś anonimowy to wolno ci? otóż nie.
Zrobię wszystko by w końcu mnie doceniono i to osiągnę, nikt nie będzie mnie atakował że nic nie mam. Z tańcem nie mam problemu na szczęście, poderwać w tańcu kobietę nie jest problemem dla mnie.

Odnośnik do komentarza
Gość SkippiArtur

~onkaY
~SkippiArtur

Zrobię wszystko by w końcu mnie doceniono i to osiągnę, nikt nie będzie mnie atakował że nic nie mam. Z tańcem nie mam problemu na szczęście, poderwać w tańcu kobietę nie jest problemem dla mnie.

Zmień tok myślenia, bo znowu odpływasz i śnisz o potędze. Nie można wejść na wysoki szczyt bez uprzedniego przygotowania, sprzętu, kondycji, a i mimo to trzeba wylać litry potu, żeby się tam znaleźć. Ty natomiast chciałbyś się tam po prostu teleportować omijając cały wysiłek - to niemożliwe.
Dlatego już wcześniej napisałam Ci, żebyś tymczasem porzucil marzenia o wielkim sukcesie, zaimponowaniu komukolwiek, bo na ten moment nie masz nic.
Masz dziwną sklonność do omijania teraźniejszości i rzeczywistości.
Albo babrzesz się w przeszłości usiłując zrzucić z siebie ciężar odpowiedzialności za swoją aktualną sytuację, albo wybiegasz w przyszłość i snujesz jakieś bliżej niesprecyzowane marzenia o wielkim sukcesie.
Tymczasem nadal siedzisz w domu rodziców, bez pracy i specjalnego wykształcenia, oto Twoja teraźniejszość.
Cokolwiek z tym zrobisz, zrób to dla siebie, a nie po to, żeby komuś imponować, bo na razie zupełnie nie masz czym i długo jeszcze tak zostanie, biorąc pod uwagę Twoje podejście do życia.
Skoro z taką łatwością możesz wyrwać dziewczynę, to dlaczego żalisz się w tytule swojego watku, że takiej nie posiadasz.
Nie oszukujmy się, żadna zdrowo myśląca dziewczyna nie zwiąże się z kimś takim jak Ty, 24-letnim chłopkaiem, który siedzi w domu, nie pracuje i marnuje życie.

Poruszę jeszcze problemTwojej wady postawy. To kolejny przykład tego, że nie podejmujesz żadnych kroków, aby poprawić ten stan. Dlatego m.in.masz problemy z kondycją, wpływa na to właśnie taka, a nie inna budowa klatki piersiowej i związane z tym przykurcze mięśni. Gdy napisałam o rehabilitacji, zlekceważyłeś moją radę. Zdaj sobie sprawę z tego, że ten stan z wiekim może się pogłębiać. Ktoś Ci tu napisał obszerny post o treningu siłowym, owszem, wysiłek fizyczny jest niezbędny dla dobrego funkcjonowania, ale Ty powinieneś wykonywać ćwiczenia specjalistyczne, pod okiem rehabilitanta.
To kolejny problem z którym nic nie robisz, chociaż siedzisz w domu.
Reasumując; w Twiom przypadku należy zacząć od małych kroków, praca jakakolwiek i jakieś pieniądze na początek, dopiero potem konkretne plany związane np z wyjazdem i znalezieniem lepszej pracy, jakiegoś mieszkania + dokształcanie.
Tymczasem rzucasz się z motyką na słońce odgrażając "ja im jeszcze pokażę", a fakty są takie, że główną energię kierujesz na rozmyślanie, użalanie się nad sobą i mgliste plany, na ten moment nierealne.

Tyle że nie są mną zainteresowane póki co, powiedziałem już ze chce wyjechać i koniec, masz jakieś propozycje skoro masz taką mądrość? Myślisz że nie próbowałem wszystkiego by zmienić swój stan? Szukałem pracy nawet poprzez doradztwo zawodowe i co? Tylko 3 miesiące pracy w miejscu oddalonym o 70 km od domu, taka prawda jest a na okolicy nie ma nic dla mnie.
Dlaczego mam poprawić sylwetkę, po to żeby znowu mnie oceniano że kolejny przypakowany facet tylko ćwiczy i ćwiczy non stop? Ja dotrzymuje słowa, jak mam zrobić to co ja chce, to osiągne. Tylko potrzebuje zrozumienia na początku a nie atakować mnie, nie wiesz jaka jest faktycznie moja sytuacja.
Na psychoterapii wszystko mam zamiar powiedzieć co mnie dręczy, z czym mam problemy, bo tu jest najgorzej. Mam siłę to zmienić, jestem mocno zdererminowany na małe i duże kroki w życiu, jak nie teraz to kiedy, wystarczy już siedzenia na garnuszku rodziców.

Odnośnik do komentarza

"Na psychoterapii wszystko mam zamiar powiedzieć co mnie dręczy, z czym mam problemy, bo tu jest najgorzej."

To ładnie, powiesz, wygadasz się ,poczujesz się wysluchany i w tym momencie będzie Ci na pewno lzej i lepiej. Tylko jak Ci wyjasnic , ze żaden terapeuta nie przeżyje za Ciebie życia?Twoje życie jest w Twoich rękach.Tu i teraz.

Ty ładnie opowiadasz, mądrze, logicznie ale tylko opowiadasz.A życie to działanie. Piszesz, ze moglbys do brata i jego dziewczyny za granicę do pracy pojechac. Tylko piszesz, tylko o tym myślisz. Masz odlożone podobno pieniądze na pierwsze dni w wielkim miescie (choc zastanawialabym się czy naprawdę wiesz ile to potrzeba) i co ,,jestes ciągle w malej miejscowosci ,w ktorej bardzo trudno o pracę. Moglbys do jakiejs pracy dojezdzac z 70 km ale tylko samochodem. Nie za duzo się do tej pory wysilając jeszcze do tego prawka nie doszedles- choc czasu Ci zbywa. Jak bys mial prawko to masz do tego jakies 4 kola? Miec samochód to jedno, a umiec go utrzymac to drugie. Jak na razie piszesz, ze mieszkasz u rodziców i nie masz pracy ale podobno papu sam sobie kupujesz. To jak to jest ,bez pracy umiesz produkować pieniązki?

Najtaniej i chyba najporęczniej byloby Ci isc do pracy mieszkając kątem u rodzicow. Ale Ty mówisz, ze my mamy Ci przedstawić propozycję tej pracy, bo Ty żadnych prac w swojej miejscowości nie znasz. Może myslisz, ze terapeuta znajdzie Ci pracę? Nic z tych rzeczy, on tylko wysłucha, popyta jakie odczucia Ci towarzyszą gdy to wspominasz to czy tamto. On nie wezmie się za Ciebie do pracy. Im szybciej to zrozumiesz tym szybciej będzie szansa, ze zrozumiesz, ze z przelewania z proznego w puste jeszcze nic się nie zrodzilo.

Zyczę Ci szybkiego dorośnięcia.

Odnośnik do komentarza

Zycie samo do Ciebie nie przyjdzie , to Ty musisz wyjsć do życia.. Jak będziesz się kisił w domu i leżał na lożku ,ze łzami w oczach rozpatrywal przeszlosc to za jakis czas okaze się ze nie umiesz wykonywac tego co pamiętasz, ze kiedyś robiłes, ze umiales, ze coś sprawiało Ci przyjemnosc. Nabawisz się lęku przed drugim czlowiekiem a i swoich w domu, dzięki ktorym praktycznie funkcjonujesz będziesz postrzegal jako strasznych dręczycieli.

Wyjdz do życia i zacznij żyć.

Odnośnik do komentarza
Gość SkippiArtur

kikunia55
"Na psychoterapii wszystko mam zamiar powiedzieć co mnie dręczy, z czym mam problemy, bo tu jest najgorzej."

To ładnie, powiesz, wygadasz się ,poczujesz się wysluchany i w tym momencie będzie Ci na pewno lzej i lepiej. Tylko jak Ci wyjaśnić , ze żaden terapeuta nie przeżyje za Ciebie życia?Twoje życie jest w Twoich rękach.Tu i teraz.

Wiem na czym ona polega , chcę się dowiedzieć od kogoś innego niż rodzina dlaczego powielam swoje błędy i samemu je naprawić . Myślisz że nie próbowałem wszystkiego by to zmienić . Może cały życiorys mam tu napisać żeby ktoś zrozumiał co mam na myśli .

kikunia55
"Ty ładnie opowiadasz, mądrze, logicznie ale tylko opowiadasz.A życie to działanie. Piszesz, ze moglbys do brata i jego dziewczyny za granicę do pracy pojechac. Tylko piszesz, tylko o tym myślisz. Masz odlożone podobno pieniądze na pierwsze dni w wielkim miescie (choc zastanawialabym się czy naprawdę wiesz ile to potrzeba) i co ,,jestes ciągle w malej miejscowosci ,w ktorej bardzo trudno o pracę. Moglbys do jakiejs pracy dojezdzac z 70 km ale tylko samochodem. Nie za duzo się do tej pory wysilając jeszcze do tego prawka nie doszedles- choc czasu Ci zbywa. Jak bys mial prawko to masz do tego jakies 4 kola? Miec samochód to jedno, a umiec go utrzymac to drugie. Jak na razie piszesz, ze mieszkasz u rodziców i nie masz pracy ale podobno papu sam sobie kupujesz. To jak to jest ,bez pracy umiesz produkować pieniązki?

Z mojej głupoty nie pojechałem za granicę w poprzednim roku , żałuje teraz tego bardzo . Wiem ile potrzeba na życie w mieście aż taki głupi nie jestem . Pieniądze mam odłożone z poprzednich prac (staż oraz 3 miesięczna ostatnia praca) oraz prace dorywcze , sezonowe prywatnie ale to tylko kilka dni w roku tak naprawdę czyli jakieś zajęcia mam dla jasności , więc biedny nie jestem na szczęście .Wyjazd za granicę byłbym potrzebny na "czarną godzinę" życie w mieście tzw. awaryjność .

kikunia55
"Najtaniej i chyba najporęczniej byloby Ci isc do pracy mieszkając kątem u rodzicow. Ale Ty mówisz, ze my mamy Ci przedstawić propozycję tej pracy, bo Ty żadnych prac w swojej miejscowości nie znasz. Może myslisz, ze terapeuta znajdzie Ci pracę? Nic z tych rzeczy, on tylko wysłucha, popyta jakie odczucia Ci towarzyszą gdy to wspominasz to czy tamto. On nie wezmie się za Ciebie do pracy. Im szybciej to zrozumiesz tym szybciej będzie szansa, ze zrozumiesz, ze z przelewania z proznego w puste jeszcze nic się nie zrodzilo.

Zyczę Ci szybkiego dorośnięcia.

Po pierwsze nie ma tu dużych zakładów skupiających różnych ludzi zazwyczaj to są małe firmy więc nie dziw się mi , w tej chwili chcę znaleźć pracę ale poza domem szukam tego od 1,5 roku byle nie blisko domu , postanowiłem że nie zostanę w domu rodzinnym , wysyłam CV i co ? mało odzewu albo zgłaszają się firmy oddalone od mojej miejscowości w innych regionach niż mój region więc nie zarzucaj mi że nic nie robię w domu , pytam się rodzeństwa i znajomych co mam dalej robić , wiem że sam o sobie decyduje , doskonale wiem od zawsze . Sam znajdę tą pracę choćbym miał cały świat poruszyć .

kikunia55
Zycie samo do Ciebie nie przyjdzie , to Ty musisz wyjsć do życia.. Jak będziesz się kisił w domu i leżał na lożku ,ze łzami w oczach rozpatrywal przeszlosc to za jakis czas okaze się ze nie umiesz wykonywac tego co pamiętasz, ze kiedyś robiłes, ze umiales, ze coś sprawiało Ci przyjemnosc. Nabawisz się lęku przed drugim czlowiekiem a i swoich w domu, dzięki ktorym praktycznie funkcjonujesz będziesz postrzegal jako strasznych dręczycieli.

Wyjdz do życia i zacznij żyć.

Cały czas wychodzę do ludzi , nie przesiaduję non stop w domu , też jeżdżę w różne miejsca i co ? Nikogo nie interesuję co ze mną się dzieje , wezmę każdą pracę byle pracować , mam siebie i swoich myśli powyżej uszu , byle pracować i przestać się dręczyć siebie i najbliższych . spokojnie moje umiejętności które sprawiają mi przyjemność nie zapomniałem jeszcze , może to chwilowe obniżenie nastroju mojego , które ostatnio mam , tylko przy niskim nastroju tak mam .

Odnośnik do komentarza
Gość dla ciamajdy

cyt,
Aż tak źle to nie jest ze mną , ale nie mam skonkretyzowanego kierunku jakiej pracy szukam , najlepiej jakakolwiek by mnie na początek satysfakcjonowała byle bym zaczął zarabiać pieniądze ,
SSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSS
Drogi ciamajdo, zrób kurs na wózki widłowe do przewożenia towarów w hurtowni. Np. znajomy, w Niemczech załapał legalną pracę na takim wózku i ma 2tys Eu/m-c

Odnośnik do komentarza
Gość SkippiArtur

~dla ciamajdy
cyt,
Aż tak źle to nie jest ze mną , ale nie mam skonkretyzowanego kierunku jakiej pracy szukam , najlepiej jakakolwiek by mnie na początek satysfakcjonowała byle bym zaczął zarabiać pieniądze ,
SSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSS
Drogi ciamajdo, zrób kurs na wózki widłowe do przewożenia towarów w hurtowni. Np. znajomy, w Niemczech załapał legalną pracę na takim wózku i ma 2tys Eu/m-c

W sumie chce pracować na magazynie w ostatniej pracy trochę miałem z tym styczności , kurs nie byłby problemem dla mnie . Czas teraz zapisać sobie wszystko na kartce moje cele na najbliższe miesiące nawet te male i krótkoterminowe .

Odnośnik do komentarza
Gość budowlanic

wsiądź na rower i poszuka w okolicy jakiejś budowy, jest zapotrzebowanie na robotników fizycznych do noszenia cegieł i wożenia taczką zaprawy betonowej. Płacą chyba 20zł/h
Jeśli nie masz roweru, to na allegro kupisz go za 50zł

Odnośnik do komentarza
Gość SkippiArtur

~budowlanic
wsiądź na rower i poszuka w okolicy jakiejś budowy, jest zapotrzebowanie na robotników fizycznych do noszenia cegieł i wożenia taczką zaprawy betonowej. Płacą chyba 20zł/h
Jeśli nie masz roweru, to na allegro kupisz go za 50zł

Mam inne plany, u mnie stawki za taką pracę bez umowy są na pewno niższe, wiem bo pytałem o to. Raczej nastawiam się wyjechać z Polski to jest moja jedyna nadzieja, nie widzę dla siebie przyszłości w tym kraju

Odnośnik do komentarza

Na pewno są niższe, bo skoro wykwalifikowany i znający się na robocie budowlaniec ma max 20 zeta na łapę, to chyba raczej oczywiste jest, że pierwszy lepszy pomocnik, którego praca ogranicza się do przynieś podaj pozamiataj, to nie będzie miał tyle samo co fachura hehe

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...