Skocz do zawartości
Forum

Spadam w dół , nie radzę sobie ze sobą


Gość Mr Onion

Rekomendowane odpowiedzi

Witam mam harmider w życiu. Nie wiem jak to nazwać. I to tak duży że już sobie nie radzę. Łącznie z brakiem żadnych realnych relacji, aż do ogromnego lenistwa który chyba jest spowodowany życiowym zniechęceniem, w sumie łączy się to z ogromnym bałaganem w pokoju, istną lawiną śmieci i niepoukładanych stosów książek które miałem oddać do biblioteki, ale pewnie zapłace karę z lenistwa bo oczywiście zapomniałem oddać wcześniej. Na dodatek nie umiem pracować, nie potrafię ułożyć sobie w głowie co mam robić, i spycham to na ostatnią chwilę. Nawet powiem szczerze mam problemy ze snem, bo sobie myślę "A jak dłużej posiedzę na laptopie albo jak dłużej oglądnę film to nic się nie stanie" zwykle teraz chodzę spać tak między północą a pierwszą czasem później. Wstaje niewyspany, zmęczony , i na wykładach zasypiam ,- nie raz mi się dostało od wykładowcy jak mnie zapytał a ja nie wiedziałem co powiedzieć. Nie chcę wiedzieć czy to depresja. Mam stres niesamowity , przez stres w pracy kiedyś przez niedosypianie wyleciałem z pracy jak zawaliłem ważną rzecz. Na weekendy chodze bo robie zawód w szkole dla dorosłych. I powiem szczerze.. no nie ma zbytnio tego dnia dużo, parę dni wolnych w tygodniu , które przesiedze w domu, aktywny dzień to u mnie chyba odległa przestrzeń, bo jej nie ma. Nie raz chciałem wyjść na basen , ale dawno nie byłem , ostatnio jak wyszedłem z jakieś 4 lata temu to dostałem bardzo silnych skurczów nóg, i od tego czasu przestałem, myślałem też o babingtonie ale nie chciało mi się dojeżdżać daleko - po za tym nie mam z kim, na rowerze kiedyś dużo jeździłem ale przestałem niedawno się przejechałem ale musiałem wrócić bo tak sie zmęczyłem że nie dałem rady wjechać pod górę , pod którą kiedyś śmigałem bez problemu. Boli mnie ostatnio kręgosłup w szyi, oraz oczy mnie bolą - zapewne od komputera. I nawet w nocy niedowidzę nieznacznie rozmywa mi się obraz przed oczyma. Z obawy przed dostaniem jakiegoś zawału , od siedzenia, udałem się do psychologa, na terapię, chcę uporządkować swoje życie, ale nie wiem czy już nie za późno. Na dodatek ostatnio kupiłem zgrzewkę 0,5 l coca-coli i wypilem wszystkie w jeden dzień, nie zważając na moje problemy z zębami które się już pogłębiły ostatnimi czasy.
W ogóle nie zważam na swoje zdrowie , mam wpisaną "padaczkę" bo lekarze nie wiedzą co to,od komputera, a nadal sobie nic nie robię z tego.
Chciałem się zmienić, nawet byłem w związku chwilowo , ale zostałem zdradzony, i ponownie popadłem w lenistwo, w taką chandrę, gdzie nie wychodziłem miesiąc z domu, jedynie do sklepu. Oczywiście po 4 latach minęło.
A teraz nawet nie mam ochoty na nic, nawet praca mnie już nie satysfakcjonuje, do ludzi już nie odzywam się, bo nie chcą, mnie.
Wiele relacji się psuje, ludzie odchodzą ode mnie, wiele jest kłótni. 2 lata temu na sylwestrze jak mnie druga dziewczyna zostawiła znalazłem butelkę wina i wypiłem całą, i jeszcze pół drugiej. Ocknąłem się jak, rodzice odkryli że wypiłem i byłem podpity. Dobrze że przynajmniej lekarz mi zakazał.
Chroniczny stres, + wiele kłótni i w domu i na uczelni, i w pracy. Nawet słucham jakiejś dobijającej muzyki, na pianinie.
Kiedyś np. cieszyło mnie granie na gitarze, od 3 lat stoi zakurzona, i nienastrojona. Jeżdżenie na rowerze mnie cieszyło, teraz tylko do sklepu co najwyżej.

Odnośnik do komentarza

Rozumiem,ze tak sobie napisales, bo przyjaciól masz coraz mniej i nie masz komu sie wygadac.

Owszem, poczytalam i zaczęlam się smiać jak doszłam do:" Z obawy przed dostaniem jakiegoś zawału , od siedzenia, udałem się do psychologa, na terapię, chcę uporządkować swoje życie, ale nie wiem czy już nie za późno".

Ciekawe skojarzenie, brak ruchu, brak kondycji ( górka na ktora kiedyś smigałeś to teraz zadyszka)- myśl, ze zdrowie wysiada (dobre skojarzenie), ale dlaczego do psychologa nie na salę gimnastyczną, na silownię, do lasu na przebieżki?

Acha, rozumiem. Psycholog, to ktoś madry, kto Ci powie jak masz zyc a Ty go posłuchasz. Może i tak bedzie. Wydaje mi się, ze jesli bedzie mądry psycholog, to wspólnie z Tobą pobiedzi się aby sie zastanowić czemu dopadla Cię chandra czy tez lenistwo. Ale juz pokonać to fizycznie (czyli ruszyc tylek na jakieś zajęcia sportowe, uporządkować swoje otoczenie, wziąć zasadę co masz zrobić jutro, zacznij już robić teraz) musisz wykonać sam. Przecież to Twoje życie a nie psychologa. Chcesz je przeżyć jako osoba wiecznie spóżniona, nawalająca w ważnych sprawach, malo ruchliwa (teraz cierpiąca na bóle kręgosłupa a z czasem pewnie otyla) to Twoja sprawa. Kiedyś może więcej byles zorganizowany, bo byles mlodszy i moze mama czy ktoś z rodziny ingerowal i Cie popędzał a teraz już uznano, ze jesteś dość dorosly i sam powinieneś wiedzieć co i kiedy powinieneś robić.

Na główne Twoje pytanie czy nie jest za pózno? Należy odpowiedzieć, nie nie jest. Zawsze, w każdej sytuacji można coś naprawić, coś polepszyć. Tylko po prostu trzeba się za to wziąć. A juz mieszanie Twojego marazmu z tym czy masz dziewczynę czy jej nie masz, to kompletny odlot.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...