Skocz do zawartości
Forum

Matka sadystka


Gość lonelyy

Rekomendowane odpowiedzi

Gość lonelyy

Witam. Sprawa o której napiszę to już stare dzieje, jednak po mimo upływu lat nie daje mi żyć w spokoju. Jestem dwudziestokilkuletnią kobietą i w dzieciństwie znęcała się nade mną matka. Moi rodzice się rozwiedli - tata był alkoholikiem, nie żyje od wielu lat. Mieszkałam z matką i dziadkami. Nie pamiętam od kiedy dokładnie zaczęła mnie bić, ale pamiętam ją zawsze jako nerwową, nieczułą, wycofaną i obojętną. Potrafiła pobić mnie przy koleżankach, albo dać w twarz tak, że miałam rozwaloną wargę za spóźnienie się do domu. Zabierała mnie do psychologa, u którego powiedziała przy mnie że mnie nie kocha, bo jestem potworem i nie ma mnie za co kochać. Najgorsze co pamiętam, to kiedy dostałam za brudne buty.Grałam w piłkę z innymi dziećmi, miałam może 10 lat. Przyszłam do domu i zaczęła mnie bić za to, że pobrudziłam buty, które ona wymyła. Wpadła w szał i bijąc mnie krzyczała: widzisz szmato, tak cie kocham! pomiędzy każdym uderzeniem pasem. Miałam po tym pręgi na ciele. Krzyczała,że zniszczyłam jej życie, że mnie nienawidzi. Po tym pobiciu kazała mi odrabiać lekcje, kiedy z nerwów źle zrobiłam zadanie dostałam jeszcze w twarz. Byłam grzeczną dziewczynką, czerwony pasek na świadectwie, wzorowe zachowanie, wszyscy mnie lubili. W domu przeżywałam piekło. Byłam atrakcyjna, a moja matka mówiła mi,że jestem brzydka, mam grubą dupę itp. Wychwalała przy mnie inne dzieci, potrafiła powiedzieć, że chciałaby mieć dziecko takie jak moja koleżanka a nie takie jak ja. Kiedy znalazła sobie faceta było jeszcze gorzej. Przeprowadziła się do niego kiedy miałam 10 lat, przyjeżdzała codziennie do domu posprzątać i sprawdzać mi lekcje albo mi wlać za kolejny powód, który ją zdenerwował. Potrafiła zniszczyć moje rzeczy, wyrzucić coś, co dostałam od ojca, albo przy obiedzie obciąć mi na siłę włosy bo nie miałam ich związanych przy jedzeniu zupy. Mówiła, że jestem szmatą, dziwką, nikim. Szarpała mnie przy ludziach. Przeszukiwała moje rzeczy, czytała pamiętniki. Wmawiała, że jestem głupia.
Dziś od tamtych zdarzeń dzieli mnie wiele lat, wyprowadziłam się na koniec Polski. Matka przestała znęcać się nade mną od kiedy dorosłam i się jej w końcu postawiłam, zaczęła być wobec mnie życzliwa, jednak nie potrafię jej tego zapomnieć. Ciąglę pamiętam poniżenie, ból, strach. Ciągłe poczucie, że jestem nic nie warta, nie godna miłości. Nie mogę zapomnieć piekła, które mi zgotowała. Miałam problemy ze sobą, z uzależnieniami, chodzę na terapię. Dalej boli. Dalej pamiętam. Zbliża się Dzień Matki, może dlatego znowu powracają te wspomnienia. I pustka bo wiem, że nigdy nie miałam normalnej, bliskiej relacji z matką i chyba już nie będę w stanie jej mieć. Nigdy nie rozmawiałam z nią o tym, co mi robiła. Nie jestem jeszcze na to gotowa. Może przeżyliście coś podobnego, może znacie kogoś, kto miał podobnie i wiecie, jak się z tym uporać?

Odnośnik do komentarza

Niewyobrażlnie smutna jest Twoja historia. Moznaby powiedziedzić, ze potrzebujesz pomocy terapeuty, ale Ty juz do niego chodzisz i pewnie w jakiś sposób jest Ci pomocny. Jesli zauważasz w mediach, lub ktos powiedzial, ze zbliza sie Dzien Matki, to chyba jednak jakby ciagle potrzebujesz jej akceptacji.

Wiem, ze to żadne wytłumaczenie, ale Twoja mama musiala miec bardzo chwiejną psychikę i może dowiedziała się o tym ze jest w ciązy z Tobą, nie o swoim czasie. Moze nie z tym facetem, ktorym byl Twoj tato chciala się związać, może miala jeszcze jakies plany odnośnie swojej nauki a ciąza i macierzyństwo je przekreslilo. Może gwałtowny byl akt Twojego poczęcia. Ewidentnie, jakby ciąza coś jej zaburzyła a była tak niedojrzała uczuciowo, ze tę złośc przeniosla na Ciebie. Wielu kobietom ciąza nie wychodzi o czasie a 9 miesiecy bycia w niej i hormony w nas buzujące jakoś nas przerabiają, wyciszają, ze umiemy z sytuacją się pogodzić i dziecko, które się pojawi witamy z większym lub mniejszym entuzjazmem. Zazwyczaj nie obracamy się przeciw swojemu własnemu dziecku.

Ty oprócz uwierającego Ciebie spojrzenia na swoje dzieciństwo i na swoją relację z matką możesz miec jakies lęki czy Ty sama bedziesz potrafila być dobrą matką. Dobra matka to taka matka, ktora bezgranicznie kocha, akceptuje ale jest tez dosc stanowcza i konsekwentna w swoich poczynaniach wobec dziecka, aby dało się ono "wyprowadzić" na ludzi.

Może zacznij jako wolontariusz chodzic do jakiegos domu dziecka. Bedziesz się obywala z dziecmi, z ich potrzebami. Może tez zauważysz, ze choc ich nikt nie bije i nie poniza na codzień to jednak nie mają one swojego domu. I tez trudno byloby powiedziec, ze one mają udane dzieciństwo. A te dzieci tez powinny wejsc w swoje dorosłe życie z pewnym optymiżmem z wiarą w swoją przyszłosc. Może obcując z nimi, podleczysz wlasne bolączki a i im, pokiereszowanym życiowo malym ludziom jakoś pomożesz swoją życzliwościa, uśmiechem, czytaniem wspólnym lektury, zabawą, uwagą, pomocą przy odrabianiu lekcji.

Może taki sposób spędzania czasu poza obowiązkami swoimi zawodowymi da Ci ukojenie, pewnosc siebie, ze jezeli Tobie zdarzy się rodzicielstwo, to nie pokrzywdzisz wlasnego dziecka, bo juz wiesz, ze masz w sobie pewne poklady cierpliwości, niezbędna w obcowaniu z malym czlowiekiem i pewne pokłady życzliwości dla niego. Spróbuj. Tylko pamiętaj, nie przywiązuj do siebie emocjonalnie poszczególnego, konkretnego dziecka, bo jesli Tobie znudzi sią zabawa w wolontariat, to ono może cierpiec i czuc się znów porzucone. Ty powinnas pójśc tam aby pewne rzeczy w sobie przerobić i pomóc jakimś tamtym dzieciom a nie im zaszkodzić.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...