Skocz do zawartości
Forum

Czy to już koniec?


Gość Xxxm

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
Postaram się w skrócie opowiedzieć moją historię. Jestem z chłopakiem prawie 3 lata, oboje bardzo zakochani, oboje planujący wspólne życie, oświadczyny, a nawet dzieci. Związek naprawdę był zażyły, pokochaliśmy się my, pokochały się nasze rodziny. Chłopak z gatunku "będę cię na rękach nosił", dosłownie i w przenośni. Poukładany, chciał stabilizacji, rodziny, partnerki na całe życie, kochający, czuły i opiekuńczy. Nie mam wątpliwości co do tego, że mnie szczerze kochał, podobnie jak jestem pewna, że nie znalazł nagle nikogo innego, więc bardzo proszę takie odpowiedzi zachować dla siebie :). Jakby tej całej zażyłości było mało, byłam jego pierwszą partnerką. W sensie psychicznym i fizycznym. Fizycznie zresztą on też był moim pierwszym. Dużo o tym wcześniej rozmawialiśmy, dla obojga nas to wiele znaczyło. Ale krótko mówiąc niemal wszystkie "pierwsze razy" przeżywaliśmy razem. Od seksu po wyjazdy na wakacje, rodzinne święta itd.
Problem zaczął się, gdy pół roku temu zachorowałam na depresję. Zaczęłam się leczyć, ale raczej mało skutecznie. W związku pojawiły się kłótnie, właściwie codziennie. Kłótnie z mojej winy, o pierdoły. Stałam się naprawdę nieznośna, zazdrosna i wszędzie widziałam problem. Było naprawdę ciężko. Obwiniałam go, oczekiwałam cudów, wciąż chciałam od niego więcej i chorobliwie kontrolowałam wszystko, co robił. Musiałam wiedzieć, gdzie, z kim i kiedy jest, z każdej głupoty musiał mi się tłumaczyć... Byłam okropna. Teraz to widzę. Ale cóż, każdy jest mądry po szkodzie. On to dzielnie znosił, aż wreszcie kilka tygodni przed końcem zaczął mi powoli mówić, że ma trochę dosyć, że już nie wyrabia itd. Ale ja oczywiście nie słuchałam. Skończyło się tak, że po którejś kłótni on stwierdził, że nie może już tak funkcjonować. Powiedział, że zawala uczelnię, bo cały czas wolny poświęca mi, że ma dość psychicznie i musi się skupić teraz na wyjściu z sytuacji na uczelni i na swoich problemach. Powiedział mi szczerze, że nie wie, czy chce ze mną na ten moment być, bo jest zagubiony, wszystko mu się wali i nie ma pojęcia, co będzie dalej i co powinien zrobić, a związek jest ostatnim, o czym teraz myśli. Zaproponował przerwę, a na moją sugestię, że w przerwy nie chcę się bawić i że może po prostu się rozstać, rozpłakał się. Zgodziłam się na tę przerwę w takim razie. On powiedział, że mnie kocha, ale naprawdę nie wie teraz, co robić ani czego chce. Powiedział, że odezwie się, jak sytuacja u niego się uspokoi. I od tamtej pory naprawdę jest cisza. Jedna, wielka cisza. Minęły już prawie dwa miesiące. Związek ciągle jest w zawieszeniu, wszystkie wspólne zdjęcia na portalach społecznościowych nadal wiszą, ja nadal mam klucze od jego domu czy swoje rzeczy u niego, a on u mnie... Wszystko stanęło. On się nie odzywa. Jak raz go spytałam, czy ta przerwa się skończy, on odparł "no pewnie tak. Dlaczego miałaby się nie skonczyc?". Później chwilę jeszcze starałam się czegoś dowiedzieć, ale skończyło się na tym, że powiedział to samo, co na żywo - czyli że nie jest w stanie teraz mi nic konkretnie powiedzieć, nie myśli o tym. I to by było na tyle. Na inne pytania niezwiązane z nami, takie w stylu co u niego, nie odpowiada, nie odpisuje. Jestem naprawdę załamana... Nie potrafię tego zrozumieć. Chłopak, który zawsze się mną opiekował, zawsze o mnie myślał, kochał i miał dla mnie czas nagle tak się odciął... Zupełnie nie potrafię się z tym jakoś pogodzić. Czuję się, jakby to były dwie różne osoby. Stąd pytam też o opinię panów - jak to u was jest? Myślicie, że on wróci czy to koniec? Jakim cudem mógł ot tak odciąć się od osoby, która była jego codziennością od kilku lat? Wiem, że u mężczyzn to wszystko działa trochę inaczej, ale nie potrafię sobie wyobrazić, żeby nic mu się ze mną nie kojarzyło, żeby nagle przestał myśleć, tęsknić.... Nie po takim uczuciu, jakim mnie darzył.. sama nie wiem, co robić. Prócz tego, że zaczęłam naprawdę intensywnie się leczyć i powoli wychodzić z depresji nie wiem, co mogę zrobić. Nic nie rozumiem. Nie wyobrażam sobie życia bez niego, jakkolwiek to nie brzmi. Myślicie, że on już podjął decyzję, tylko zwleka, żeby mi powiedzieć? Ale w takim razie dlaczego przekonuje, że wróci, dlaczego nie zostawił mnie przez tyle czasu albo wtedy na żywo, kiedy miał szansę? Mógł na pytanie, czy przerwa się skończy zwyczajnie odpowiedzieć, że nie albo że nie wie... A on trwa przy swoim. Nie mam pojęcia... Pomóżcie :(

Odnośnik do komentarza

Zachowam dla siebie barwną opinię, którą mógłbym wystawić odnośnie Ciebie i Twego zachowania.

Chłopak wziął sobie "urlop" od Ciebie, więc powinnaś to uszanować (tym bardziej, że sama na to zapracowałaś). Po co do niego piszesz? Pozwól mu odpocząć od siebie. Niech poczuje Twój brak, wtedy zapewne zatęskni. A jak Ty będziesz się do niego odzywać, to tylko będziesz dolewać oliwy do ognia. Poczekaj cierpliwie na jego ruch nic nie robiąc. Zajmij się w tym czasie sobą - nikt nie odpowie Ci właściwie na te wszystkie pytania.

Odnośnik do komentarza

"Nie potrafię tego zrozumieć. Chłopak, który zawsze się mną opiekował, zawsze o mnie myślał, kochał i miał dla mnie czas nagle tak się odciął..." i "Jakim cudem mógł ot tak odciąć się od osoby, która była jego codziennością od kilku lat?"

Jakoś pytania, ktore zadajesz brzmią bardzo egoistycznie. Jakbyś najpierw szczęsliwie spowodowala, ze Cię pokochal i po stwierdzeniu tego faktu miala prawo do wszelkiego gatunku wytąpień. Ponadto piszesz, ze bylas zazdrosna, za musial się tłumaczyć z kazdej najmniejszej glupotki. Piszesz, ze od pól roku na depresję chorujesz.Az dziwne, ze osoba chora na depresję jest w stanie lub umie próbowac tak kimś zawładnąć . Zazwyczaj depresja odbiera chęc do życia a nie dodaje mu mocy i "zdrowia" do uprzykszania drugiemu życia. Brzmisz niewiarygodnie. Brzmisz jak osoba, ktora z pewności wielkiej miłosci ze strony chlopaka wytestowała go na wszelkie możliwe sposoby a teraz bardzo się dziwi, ze material trenowany nie dal rady.
I chyba nikt Ci nie odpowie czy to jest koniec związku, czy tylko zawieszenie- samo życie Ci odpowie.
Natomiast jesli nawet Wasz związek przetrwa to już nie licz, ze chlopak będzie taki potulny i zapatrzony w Ciebie. On już się dowiedział, ze zbytnie miłowanie Ciebie budzi w Tobie bestię. Ta przerwa mówi, ze on już zaczął doceniać odruchy samoobrony, ktore włączyl o wiele za póżno (bo Ty bez wyczucia wchodziłas mu na głowę). I teraz jest prawdopodobne, ze nawet jesli spróbujecie się zejśc to on o wiele za szybko może próbować Cię blokować, czyli i tak się z nim nie dogadasz. Ty sama z siebie będziesz ostrożniejsza (przynajmniej przez jakiś czas), ale będzie Ci trudno zrozumiec jego opanowanie i chlod. On w sobie przeszedl juz pewną granicę po ktorej już nic nie będzie takie samo. A to coś nowego juz Ci może wcale nie przypasc do gustu.

I tak nie masz nad czym plakac. Przeszlas uczuciową szkole życia. Dowiedziałas się, ze nawet największe uczucie, ktorym nas darzą ,należy doceniac a nie kazdego dnia próbowac wystawiac na próbę. W następnym związku będziesz już mądrzejsza.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...