Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Moja samoocena jest tragiczna


Gość kassandrra

Rekomendowane odpowiedzi

Gość kassandrra

Tak prawdę mówiąc to mam dość siebie... Od zawsze miałam strasznie niską samoocenę, od dziecka. W dodatku jestem nieśmiała co tylko utrudnia mi wszystko. Zyję niby normalnym życiem, studiuję, pracuję dorywczo, mam znajomych. Moje życietowarzyskie jest ograniczone ale jakieś jest. Wiem co myślą o mnie znajomi, postrzegają mnie jako fajną, pomocną, miłą dziewczynę i chyba nie mają pojęcia co ja sama o sobie myślę.
Mam tak małe poczucie własnej wartości,że szok... Nie potrafię się cieszyć z własnych osiągnieć, z wyglądu, z charakteru... z niczego. Wstydzę się chyba samej siebie. To dla mnie porażka totalna. Nie potrafię tego zmienić. Nie wiem jak. Byłam kiedyś u psychologa,nie pomógł. Nie zamierzam tam wracać. Jedyna nadzieja to by pomoc sobie samej. Tylko jak? Nie chce czytać ksiązek,artykułow na ten temat bo juz to robilam wiele razy i nic to nie daje.
Co do wyglądu...zaczyna się lato i wiadomo robi sie coraz cieplej. Jestem podobno bardzo atrakcyjna dziewczyna w opinii innych no i wlasnie.. Dzis wracałam z pracy,jadę autobusem,stałam na srodku i czułam non stop wzrok niejednego faceta na sobie... Wiem gdzie patrzyli.. coprawda miałam krótką spódnicę,obcisła,bluzkę również co dodatkowo uwydatnilo moj biust i pupę. Z reguly nie ubieram sie jakos wyzywająco a pomimo to czasem faceci się tak na mnie gapią że to mi jest głupio. Czuję się wtedy zażenowana... To straszne uczucie... Nie zdaję sobie sprawy że mogę być dla kogoś załózmy atrakcyjna... Mam siebie po prostu dosyć...

Odnośnik do komentarza
Gość zastanówsie

Podsumujmy: nie chcesz psychologa, nie chcesz książek, nie chcesz artykułów. Do tego widzisz, że jesteś atrakcyjna i zwracasz na siebie uwagę mężczyzn, ale wolisz to sobie tłumaczyć inaczej. To czego oczekujesz od forum? Że ktoś wymieni ci mózg na inny?

Odnośnik do komentarza
Gość kassandrra

Nie chcę bo już probowałam sobie pomóc w taki sposób. Nie wiem czy to jest tłumaczenie sobie... ja po prostu mam jakieś dziwne spojrzenie na własną osobę..
To forum... być może ktoś ma lub miał podobny problem i akurat by się wypowiedział. Chętnie bym się dowiedziała czy można zmienić taki stan rzeczy samodzielnie i w jaki sposób...

Odnośnik do komentarza

Czy uważasz że powinnaś mieć większe osiągnięcia na studiach?

Dla mnie w drugiej osobie nie liczą się osiągnięcia naukowe tylko czy potrafi rozmawiać. Sam nie mam magistra a rozmawiam tak, jakbym miał doktorat i to jest dla mnie bardzo ważne, bo jak idę z dziewczyną na spacer, to chcę z nią rozmawiać i jak widzę że rozmowa nam idzie, to wtedy tworzy się więź uczuciowa. Nie ma nic ważniejszego niż udana relacja z drugim człowiekiem.

Odnośnik do komentarza
Gość zastanówsie

Ja miałam taki sam problem i sobie sama pomogłam, ale skoro do ciebie książki i artykuły nie trafiają, a przecież to z nich czerpie się wiedzę w przypadku samodzielnego poszukiwania rozwiązań problemu - z zewnętrznych źródeł, to jak miałaby trafić na przykład moja wypowiedź, która też byłaby jakąś namiastką "artykułu"? Chcę ci przez to powiedzieć, że nie ma złotej reguły ani nic się magicznie nie dzieje samo, nie wystarczy przeczytać choćby i najlepszych rad. Tu trzeba szeroko otwartego nastawienia umysłu na wchłonięcie przeczytanych rad, a następnie zastosowania ich w praktyce, zamiast kwestionowania wszystkiego na wstępie.

Odnośnik do komentarza

Czasy sie zmieniaja... powiem Wam, ze kiedys, gdy zaczynaly sie wakacje, to wszystkie troski mijaly, czlowiek byl taki szczesliwy. A w dzisiejszych czasach, im blizej wakacje, tym wiekszy stres i tym wieksza depresja. Mam wrazenie, ze te skoki temperatur oraz przesilenie praca/nauka przedwakacyjne, sa zle dla nas. Nasza samoocena praktycznie zalezy od innych ludzi, od srodowiska. Moze ktos twierdzi inaczej, ale chyba zdecydowana wiekszosc przyzna mi racje. Sa tez ludzie, ktorzy nie poddaja sie czyjejs krytyce i wierza w siebie, chocby nie wiem co. Ale to sa wyjatki. Jest duzo ludzi wrazliwych, ktorych latwo zranic.

Odnośnik do komentarza
Gość przesłuchaj1010

Czy małe nie winne dziecko jest winne , że ktoś je uderzy bo zdenerwuje go , że brzdąc nie śpi ???
Może za bardzo siedzisz w ocenianiu tego co jest zamiast nie projektować tego i potraktować swoje myśli jako iluzje bo w sumie rzecz biorąc sama widzisz jak z tymi ocenami jest jeden widzi tak drugi widzi tak każdy widzi inaczej czy jest sens ciągle oceniać to co jest zamiast sobie być poza oceną ?

Odnośnik do komentarza
Gość kassandrra

Nie chodzi o studia... Jestem ambitną osobą ale nie zależy mi na niewiadomo jakich stopniach naukowych. Chcę mieć magistra i to wszystko.

Z pewnością jest prawda w tym że duże znaczenie ma otoczenie. No własnie risso... ja jestem taką własnie osobą, wrażliwą,łatwo mnie zranić.

zastanówsie doskonale wiem,że nie ma złotej reguły... na wszystko trzeba zapracować samemu,otóż to. Ja bardzo chcę tej zmiany w sobie,bardzo. Kilka lat się z tym męczę,rok za rokiem mija a u mnie nic sie nie zmienia a pragnienie zmiany jest. Co mi po artykulach,ksiązkach.. przeczytać łatwo, zrozumieć również ale w praktyce nic nie jest takie proste...

Odnośnik do komentarza

Nawiązując do poprzedniej wypowiedzi, jeżeli znasz swoja atrakcyjność to w tych ćwiczeniach szukałbym sposobu zdystansowania się.
Znasz własną atrakcyjność, w grupie mężczyzn czułaś zażenowanie, a czy starając się to zlikwidować, nie stała byś się wyrafinowana? Wiesz być atrakcyjnym, lecz i chwilowo uwodzić to znaczenia bliskie, niekiedy bardziej niż akurat przeczy temu nasze postrzeganie.
Zawsze możemy być fajni i super postrzegani w otoczeniu ale czegoś nam brakuje, lecz jeśli jesteśmy wrażliwi i podatni na zranienia to czy uważasz że otwieramy się swobodnie wobec otoczenia?
Mogłoby ci z dłoni stu mężczyzn jeść, lecz jakoś dziwnie traciłabyś do siebie szacunek , gdy sensem atrakcyjności byłby ten sto pierwszy osobnik, liczący na coś więcej niż Twoja atrakcyjność, czekający na coś z dziedziny wrażliwości o czym nie przekonasz się gdyż ma on opuszczony wzrok, wskazując niezainteresowanie, może tylko spowodowany wyczekiwaniem w twoim wzroku względem otoczenia...
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

No tak. Jest lato, jesteś ubrana tak, że dośc dobrze jest zarysowana Twoja figurka i na przystanku stojący mężczyżni " mimochodem"- jak to zazwyczaj panowie zauważają Twoje kształty i Ty czujesz się z tego powodu zażenowana.

Dlaczego jesteś zażenowana, bo jeszcze nie wyrosłaś z wieku dziewczęcego i zainteresowanie nawet tylko wzrokiem ze strony mężczyzny Cię krępuje? Jesteś zażenowana, bo nie o takie zainteresowanie chodzi, nie ten typ mężczyzny patrzyl. Jeden był stary, gruby i lysy, cały spocony (prawie się ślinił na Twój widok), drugi był jak żul spod budki z piwem, trzeci jak się uśmiechnąl to nie miał połowy uzębienia i po ubraniu sadząc wracał z pracy z budowy, czwarty dośc przystojny, może student architektury, miał taką dużą teczkę na rysunki ten akurat zerknąl przelotnie ( nie wiadomo czy też wrażliwiec i nie lubi się wprost lampić), czy niezainteresowany, bo ma swoją dziewczynę.

Dziewczyna, kobieta , którą mężczyżni adorują jakkolwiek: spojrzeniem, gestem ,słowem jest niejednokrotnie zażenowana, czasem wręcz oburzona, bo w duszy uważa, że "nie dla psa kielbasa" i co tu taki "przystojniak" będzie do niej suszyl zęby. Dopiero po wielu latach przychodzi refleksja, że nie ma co się oburzać. Mężczyżni są wzrokowcami i bardzo szybko ich zmysły reagują na kobietę. Wlaściwie każde takie zainteresowanie jest dla niej komplementem, choć może nie od tych i takich mężczyzn przez nią oczekiwanych. Ale to kobieta pewnym ożywieniem, uśmiechem daje znać, że zaczepka tego a nie innego osobnika jest jej mila.

Gdy czas i przebyte ciąże deformują i figurę i rozmywają urodę to z przykrością się stwierdza, że jeśli jakiś facet na przystanku, ulicy nas taksuje wzrokiem to raczej można uważać, że jest to potencjalny złodziejaszek, ktory szybko notuje gdzie i jaką mamy torebkę, jak jesteśmy ubrane i czy ten ubiór mówi, że w owej torebce może być dla niego coś godnego zainteresowania.
Czyli kontemplowanie przez panów Twojej figury na przystanku powinno być jednak miłe, czego w tej chwili jeszcze tak nie odbierasz.

Zacznij uprawiać sport. Daje poczucie panowania nad własnym cialem, zaprzyjażnia nas ze swoim cialem.
Jakbyś np. zaczęła plywać i to chodzić na zajęcia w których uczyłabyś się wakacyjnego zawodu: ratownik wodny, to miałabyś wiele korzyści . Pięknie byś pływała, miałabyś wyrobioną kondycję, obylabyś się w stroju kąpielowym w kontaktach z chłopakami ( bo tam więcej chłopaków) i jeszcze nie martwilabyś się czy postrzegają Cie jako zbyt piękną czy brzydką, tylko czy wytrzymasz wymagane dystanse, czy wykonasz w tempie należyte nawrotki. Martwiłabyś się o wydolnośc swojego organizmu a nie o to jak Twoja figura jest postrzegana.

Mogłabyś też zapisać się na karate. Sport kontaktowy, nauka czegoś w rodzaju samoobrony, duża ilośc chlopaków a nie chodziłoby tylko o to czy zauważają moją figurę i jak ją postrzegają ,tylko jak tu za nimi nadążyć, jak się nie dać zjeśc w kaszy.

Sport to bardzo dobry trening własnego charakteru i obycia z innymi. I nie martwisz się czy jakiś "on" zajrzał mi głęboko w oczy i dlaczego spłonęłam rumieńcem, bo nie masz na to czasu. Starasz się być dośc sprawna ,by nie odstawać zanadto w grupie- zupełnie innego typu zmartwienia i chyba niosące więcej korzyści w życiu codziennym.

Przemyśl i zastosuj.

Odnośnik do komentarza
Gość kassandrra

MrSpock napisałam wyraznie że jestem nieśmiała :)

Krzysie no własnie chyba nie znam tej atrakcyjności tak do końca... Nie uważam się za brzydką, mój wygląd mi się podoba to jest plus bo lubię siebie. Jeśli własnie chodzi jednak o akceptację mojego ciała to chyba gorzej... Nie staram sie własnie tego likwidować... Wiem,że faceci to wzrokowcy i będą sie patrzeć na dziewczynę chyba każda byleby miała coś odsłonięte no a jeśli jest również z urody atrakcyjna to juz w ogole. Mój problem polega na tym co ja czuję gdy ktoś sie patrzy. To idiotycznie zabrzmi ale ja własnie się wtedy najbardziej krępuję. Nie wiem dlaczego tak mam, zapewne nieśmiałosc tutaj dochodzi i ten cholerny brak wiary w siebie... Aktualnie jestem wolna więc cieszy mnie w pewnym sensie że zwracają na mnie uwagę i to wyrażną,nie ukrywając tego w żaden sposób. Dziś facet w sklepie obleciał mnie wzrokiem od góry na dół a gdy to zauważyłam i popatrzyłam na niego to się mocno uśmiechnął do mnie. Jest to bardzo miłe nie powiem.

Kikunia55 wydaje mi się,że już dawno wyrosłam z wieku dziewczęcego, to chyba nie o to chodzi. Byłam kiedyś w związku, było normalnie że tak powiem. Co do facetów to nie wybrzydzam pod warunkiem,że nie jest totalną porażką czyli zwykłym oblechem. Niech się patrzą na mnie tylko mi przeszkadza to co ja potem czuję w sobie a to już miłe nie jest. Kiedyś sama się zastanawiałam czy będąc facetem gapiłabym sie na siebie i powiedzialam sobie jasno,ze tak. Naprawdę nie wiem skąd u mnie coś tak dziwnego się wzieło...pewnie ileś czynników jest tylko,że ja nie potrafię z tym walczyć..

Kikunia55 chodziłam dawniej na siłownię, tam to dopiero było, wiadomo duzo facetów chodzi wiec nie wiem czy był to dobry pomysl...a myslalam by kontynuowac. Chciałabym podnieść swoją formę i jeszcze lepiej wyglądac moze rzeczywiscie pomogłoby mi także przezwycięzyc ten wstyd gdy patrzą na mnie...sama nie wiem.
Dziękuję Wam tak w ogóle za wypowiedzi...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...