Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Rozstanie w szczesliwym związku a DDRR


Gość Hederka

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, od tygodnia przeszło przeżywam dramat. Mój półroczny narzeczony wstępuje powoli do Wojska, do Armii Zawodowej w sensie jest coraz bliżej osiągnięcia swojego celu, w czym mu bardzo mocno kibicowałam od początku, bo to jego marzenie. Wszystko układało nam się dobrze przez 4,5 lat, aż do teraz. Nagle po powrocie z pracy oznajmił mi, że chyba czas sie zastanowić czy chce być z nim, czy to ma sens i w końcu, że chyba mnie nie kocha. Ale widziałam jego rozterkę, nie mówił od razu otwarcie do czego zmierza tylko na około. I mowil że nie chce, nie wie co się z nim dzieje samym, skąd te wątpliwości i wie że mnie w tym momencie rani, lecz tak będzie lepiej. Przy tym nasz obojga płacz i ból wręcz namacalny. Po czym stwierdził że "chyba mam jakiś kryzys, nie wiem, potrzebuje czasu"... i na tym staneło że musimy odpocząć. A dzien pozniej wmawiał mi że wszystko przemyślał i uparcie brnie w to, że chce nas zakończyć.
Nigdy w życiu nie byłam tak skołowana, załamana, bez sił... a z drugiej strony zerwę się z miejsca i zrobię wszystko, by Go na prawdę zrozumieć i wiedzieć, co mogę na tym świecie zrobić aby się odblokował i nie kłamał, że już mnie nie kocha... bo nie można tego zrobić w tydzien ani nawet miesiąc... Pomocy..

Odnośnik do komentarza

Zapomniałam jeszcze dopisać własnie co z tym DDRR... On pochodzi z rodziny gdzie gdy był małym chłopcem, ojciec ich opuścił. Przez nasze lata życia razem wiele razy słyszałam "nie zostawiaj mnie tylko.." "błagam nie zostaw mnie" "jesteś tylko moja, pamiętaj" "nie poradzę sbie bez ciebie" itd, przy jakichś jego nawet małych bądź większych wyskokach prosił mnie i błagał zebym wybaczyła. Teraz sam się ode mnie odsuwa choć jeszcze dzien wczesniej zanim to sie wszystko wydarzyło, kochał całym sobą i o mnie sie troszczył.. Tak czułam. Miał we mnie zawsze wsparcie i zawse powtarzałam że nie wiem co by sie musiało stać, bym go po prostu opuściła.
Nie miałam tylko nigdy pojęcia że on może mieć też ze sobą problem. |e jest DDRR. Może to w tym rzecz faktycznie? Troche teraz mi to pasuje.. wszystkie jego obawy, lęki, strach teraz przed naszymi rozłąkami i wojskiem, przed zmianami.. że to wszystko nie wypali.
Nie wiem już..

Odnośnik do komentarza

Ludzie instynktownie wolą porzucić niż zostać porzuceni. Jak pisałaś idzie do wojska co było jego marzeniem. Myślę, że jemu imponuje "braterstwo broni", bardzo ścisła grupa, coś na namiastkę rodziny, która się nie rozsypie nawet na wojnie... To jego chyba tam ciągnie. Aczkolwiek to koliduje ze związkiem z tobą. Kibicowałaś mu i póki wojsko było tylko marzeniem, było ok, ale teraz gdy ma się stać faktem robi się kłopot. On się obawia, że ty nie pozostaniesz mu wierna gdy on pójdzie do koszar, załamałby się gdyby dostał głupi list z tekstem "ciebie nigdy nie ma w domu, poznałam lepszego, zrywam z tobą - płacz za tym co straciłeś"... Woli sobie tego oszczędzić więc odpycha cię już teraz...

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

Wiem to. Wiem dokładnie jak już "żyje" swoją przyszłą służbą, jeśli oczywiście pójdą mu badania itd. Ale cały czas w związku z tym już mieliśmy realne plany na przyszłość, co nas razem czeka i też byłam z tego szczęśliwa, że sie spełnia to wszystko. Żyliśmy tymi marzeniami, sam powtarzał że "zaczyna się wreszcie układać, wychodzimy na prostą". I zapewniałam że damy w tym radę, będę mu wierna jak byłam do tej pory i będę na niego czekać... wiem to, bo jest dla mnie jedyną miłością, nie mam 15 lat tylko chcę być jego oparciem, żoną i przyjacielem. Więc co mam zrobić by mi uwierzył w to, by nie zamykał nam drogi przez swoje obawy.. Jak obejść ten jego strach? Czy można próbować?

Odnośnik do komentarza

Czym innym jest "myśleć jak będzie gdy..." a czym innym jest działać gdy to "coś" jest. Dlatego (pomimo wspólnych planów) coś mu się zmienia. Strach jest silny.

Druga sprawa - na jak długo byście byli osobno? Wiele małżeństw kierowców TiRów się rozsypało tylko z tego powodu. Żony potem dostają szału, gdy dzieci płaczą bo są chore, a męża nigdy nie ma w domu. Wieczorem by się chciały wtulić, a męża nie ma :/ . Znowu mężowie też mają swoje potrzeby, a żony pod ręką nie ma... Z tego powodu wg mnie, związki na odległość nigdy nie mają przyszłości. Można poczekać - tydzień, miesiąc albo dwa... Ale dłużej? I spotykać się np 3 dni w miesiącu? Przykre, ale tak właśnie jest.

Myślę, że on postawił swoje marzenie wyżej niż ciebie.
Jednak wizja służby to coś innego niż służba sama w sobie... Może warto byś mu zaproponowała, żebyście po prostu "sprawdzili" jak to wyjdzie w praktyce, żeby cię nie odpychał, a potem co wyjdzie, to wyjdzie...

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

tak mu zaproponowałam.. że nie możemy odpuścić jeszcze zanim się tak naprawde zaczeło (w sensie jeo wojsko), każdy związek zasługuje na szansę, bo nikt nam nie zagwarantuje jak z nami będzie. Ale nie można się poddawać. Dobrze robiłam że powtarzałam, że kocham i nie odejdę? Ze ma we mnie oparcie zawsze, bo w życiu jest się na dobre i złe chwile?
Myślę że tak... aczkolwiek teraz nie chcę naciskać. Powiedział że potrzebuje tego czasu na przemyślenia, więc już nie piszę, nie dzwonię chociaż jest na wyjeździe na poligonie, więc to będzie rozłąka tak jak sobie życzył. Boję się, z czym wróci....
Ale mam też pomysł aby jakoś go skłonić, by może sięgnąć po radę terapeuty dla par? W końcu mogą nas zniszczyć jego obawy, a nie jakiś problem namacalny.. nie było zdrad, nie było kłamstw. Więc chyba warto walczyć???

Odnośnik do komentarza

Ja nie jestem fanem terapii "specjalistów" (osobiście im dalej w to szedłem tym było gorzej :/ ). Ale nie odradzam - możesz spróbować.

Fajnie że przeszedł ze stanowiska "koniec na amen" na "muszę pomyśleć".
Walczyć warto - choć znowu walka do upadłego to też głupota.

Zaczekaj na efekty, nie naciskaj na ten temat. Niech mu się to w głowie ułoży, a ty w miarę możliwości traktuj go teraz tak, jakby tej sprawy nie było (niech ma pogląd na to, co będzie gdy powie ci "będziemy razem"). Możesz zadzwonić, ale tak aby zaznaczyć że tęsknisz za nim, że chciałabyś go zobaczyć na tych ćwiczeniach (tak dopingujesz jego wojskowości, a jednocześnie zbliżasz was do siebie). Zapytaj jak mu idzie itp... Faceci lubią gdy kobieta zabiega o jego uwagę, ale jednocześnie nie przesadź, bo go zmęczysz swoją osobą. Telefon do 10min max :)

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

Jak całkowicie będziesz milczeć to może uznać, że już o nim zapomniałaś.
Ja bym nie dzwoniła, ale co parę dni wysłała smsa , tęsknię za tobą,- brak mi ciebie,- co u ciebie słychać? /osobno, nie razem/
Przy czym nie nastawiłabym się na odpowiedź, to po prostu takie przypomnienie że jestem i czekam.
Nie pisz za często, bo poczuje się atakowany.

Współczuję ci, bo sytuacja jest trudna. Najgorsza ta niepewność - będzie coś z tego, czy związek się rozsypie?
Na razie czekaj, i tak nie masz wyjścia.

Odnośnik do komentarza

Właśnie dlatego sama mam dylemat. Jak napiszę to możliwe że pomyśli "znowu mnie męczy, wariatka" ... a jeśli zamilknę? Najgorsze, nie wiem... dlatego ciekawi mnie jak w większości myślą faceci w takich sytuacjach, jak się zachowują na prawdę?
No i czekam.... nic innego nie mogę robić; w pracy, w domu, gdzieś z tyłu głowy rozważam cały czas co robić!!! Staram się skupiać na innych rzeczach no ale mój związek jest dla mnie jednak najważniejszy. I tu chyba mój problem. :( Nie umiem tego poddać.
Może się odważę i napiszę do niego za dzień, dwa.. minie akurat tydzień jak wyjechał.

Odnośnik do komentarza

Wiem że nikt za nas nie naprawi naszych problemów... Proszę tylko o jakieś rady takie psychologiczne właśnie, czy jest możliwy sposób, jak rozmawiać z partnerem żeby nie zechciał wrócić i bez dyskusyjnie wszystkiego kończyć; bez prób, bez rozmów czy choć odrobiny zaufania . Żeby dał się nagiąć i może skorzystać z takiej pomocy terapii, by trochę uwierzył w to że jeśli sie postaramy i ja i on, to uda nam się odbudować co było, albo zaczniemy wręcz "nowe życie" bo już będziemy się lepiej znali od tej prawdziwej strony, gdy jest źle i dopadają nas troski.

Odnośnik do komentarza

~Hederka
Wiem że nikt za nas nie naprawi naszych problemów... Proszę tylko o jakieś rady takie psychologiczne właśnie, czy jest możliwy sposób, jak rozmawiać z partnerem żeby nie zechciał wrócić i bez dyskusyjnie wszystkiego kończyć; bez prób, bez rozmów czy choć odrobiny zaufania . Żeby dał się nagiąć i może skorzystać z takiej pomocy terapii, by trochę uwierzył w to że jeśli sie postaramy i ja i on, to uda nam się odbudować co było, albo zaczniemy wręcz "nowe życie" bo już będziemy się lepiej znali od tej prawdziwej strony, gdy jest źle i dopadają nas troski.

Faceci są różni, jedni to typowi "zdobywcy", których trzeba nęcić i kusić sobą...
Inni to znowu romantycy , którzy sami się kleją i wystarczy ich nie zniechęcać...
Jeszcze inni to nieśmiali szaracy spod ściany, których trzeba zachęcać sobą i uważać aby ich nie urazić...
Mogą być też dusze towarzystwa, które skaczą z kwiatka na kwiatek.

Do każdego z nich trzeba podejść inaczej. Użyć innych słów, innych gestów. Ciężko tutaj ci doradzić bo w zasadzie nie wiemy jaki jest twój facet :/ .

Opowiedz może o nim, kim jest, skąd pochodzi, jak wyglądała jego rodzina i dzieciństwo, jak się do ciebie zalecał, jaką rolę ty w tym odegrałaś. Jak się zachowuje w sytuacjach kluczowych (np utrata pracy, zmiana mieszkania, pogrzeb...). Czy porażki go motywują czy zniechęcają...
To ułatwi nam wszystkim "przeniknąć" do jego mózgu ;)

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

rafik54321][quote~Hederka

Do każdego z nich trzeba podejść inaczej. Użyć innych słów, innych gestów. Ciężko tutaj ci doradzić bo w zasadzie nie wiemy jaki jest twój facet :/ .

Jak wspomniałam, gdy był mały opuścił ich Tata- zostawił żone i odszedł z dnia na dzien do innej kobiety. Bardzo to przeżył. Bał się, będąc już ze mną, bym go nie zostawiła nigdy bo jestem najważniejsza. A on sam zawsze był człowiekiem spokojnym, romantycznym, z marzeniami ale tez jak zauważyłam z biegiem czasu- nie zbyt pewny siebie. Gdy przychodziły konflikty mniejsze lub większe, to z początku stawał z nimi twarzą w twarz, nawet mnie powtarzał że nie pojdziemy spać/ nie rozejdziemy się do domów, jeśli nie wyjaśnimy sprzeczki. Dopiero potem jakoś przestał.. wycofywał się, powtarzać zaczął "ale po co, lepiej nie zaczynać, zostawmy jak jest, nie przesadzaj" itp. spraw ktore np. tyczyły się we wspólnym już mieszkaniu z jego rodziną bo jak wiadomo zawsze się pojawiają jakieś sprzeczności; moje i jego Mamy czy takie ogólne. Ale uznawałam ze taki już jest, trzeba z niego czasem strasznie wyciągać jakieś informacje, czy jakieś kompromisy. Nauczyłam się już tego za te ponad 4 lata.
Ostatnio jednak faktycznie chodził jakiś zgaszony, moze smutny... albo po prostu zmęczony przez pracę. Nie uznawałam tego za coś niebezpiecznego, bo było jak to się mówi KOLOROWO między nami cały czas- zabiegał, słodził mi, przyjeżdzał po pracy, wyznawał że kocha, że jestem JEGO, pisał do mnie w swoim "misiowym" stylu gdy bylismy oboje np w pracy.. Jak przez cały Nasz czas. Nie dawał zapomnieć że jesteśmy zakochani. No więc wszystko w porządku no nie? Ja to odwzajemniałam za każdym razem.
Niestety dziś zachowanie jego jest zupełnie inne, ale teraz już po kilku dniach siedzenia i myślenia dochodzę do wniosku, że zmienił się jakby o 180 stopni, bo w stosunku do mnie, a jednak to dalej w jego stylu. Jest problem- to on sie wycofuje. Idzie najkrótszą drogą- jednego wieczora przychodzi i oznajmia że koniec. zamiast się z tym CZYMŚ właśnie, co nasz związek psuje- zmierzyć... i po prostu być szczerym..

Odnośnik do komentarza

Mi to wygląda teraz (jak tak to wszystko opisałaś), że twojemu facetowi wasz związek w czymś przeszkadza :/ . Jakby był "niepożądany" w wojsku. Coś jakby sam, logicznie, rozsądnie próbował was "skończyć".
Dodatkowym motywem pewnie jest strach przed porzuceniem. Kolejna rzecz jest taka, że jak facet zrobi się "pewny" kobiety (tj po prostu są ze sobą dłuższy czas i wszystko się układa tak "tyle o ile") to faceci przestają się starać i zabiegać... Tu też myślę dochodzi.

Ciężko będzie coś zrobić, gdy on wgl nie chce. Szczerze przyznam że nie wiem jak się facetów podrywa :D, jedynie wiem na co sam mógłbym się ew skusić...
Jeśli ma jak piszesz duszę romantyka, to najskuteczniej będzie, gdy będziesz mu sygnalizować, że tobie jego brakuje, że byś się chciała tulić i inne "misiaczkowe" teksty... Ale znowu nie za często, bo to też odrzuca. Tydzień to wg mnie za dużo, raz na dwa, trzy dni będzie ok, taki sms... Znowu też patrz czy sam zareaguje na ciebie. Celuj najlepiej w wieczory (gdy człowiek najbardziej rozmyśla).

Dużo tobie poradzić się nie da, niestety :( . Jedynie mieć nadzieję że twój wojak się nie zrazi do ciebie :)

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

Też mam taką nadzieję, że nie jest za późno i nie stracił resztek... wiary? rozumu? miłości? Sama już nie wiem... staram sie oceniać terwaz wszystko na chłodniej, jak pierwsze moje emocje już opadły. Czuje że mam ogromną wyrwę w sercu wielkości kanionu, i jest mi z tym źle, ale muszę się trzym,ać. Jak mu się pokaże w stanie jak ostatnia łazęga to nie będzie sie nawet zastanawiał, że coś traci.
Myślę cały czas w czym jest rzecz tak na prawdę. Dużo jest w tym chyba faktów, co piszesz rafiku. Bo myslę tak samo... tych powodów jest więcej i one są właściwie wszystkie w jego głowie tylko- jako nie do przebicia..

Odnośnik do komentarza

~Hederka
Też mam taką nadzieję, że nie jest za późno i nie stracił resztek... wiary? rozumu? miłości? Sama już nie wiem... staram sie oceniać terwaz wszystko na chłodniej, jak pierwsze moje emocje już opadły. Czuje że mam ogromną wyrwę w sercu wielkości kanionu, i jest mi z tym źle, ale muszę się trzym,ać. Jak mu się pokaże w stanie jak ostatnia łazęga to nie będzie sie nawet zastanawiał, że coś traci.
Myślę cały czas w czym jest rzecz tak na prawdę. Dużo jest w tym chyba faktów, co piszesz rafiku. Bo myslę tak samo... tych powodów jest więcej i one są właściwie wszystkie w jego głowie tylko- jako nie do przebicia..

Ty możesz zrobić dużo, możesz odwalić 99,99999% żeby wasz związek przetrwał, ale jeśli on nie dołoży od siebie tego 0,000001% to niestety twój wysiłek nie ma sensu :( .

Przykro mi to mówić, ale na 90% myślę że on was już skreślił. Jedynie szuka sobie powodu aby odejść bez poczucia winy...
Wygląda na to, że jego celem w życiu jest samorealizacja (nazwijmy to zawodowa), po przez służbę wojskową. Twoim jest szczęście w udanym związku i rodzinie. Z racji iż wojsko ciężko zgrać z rodziną to macie taki zgryz :/ .

Rozumiem jak tobie ciężko, człowiek na prawdę czuje się jak trędowaty, gdy daje od siebie tak dużo dla ukochanej osoby, a ów osoba nie odwzajemnia naszych starań :/ . Współczuję ci...

Z racji iż ciężko przetłumaczyć język "męski" na "żeński", podrzucę ci tutaj książkę kogoś mądrzejszego niż ja.
http://sensus.pl/eksiazki/ksiega-zwiazkow-podrywu-i-seksu-dla-kobiet-krzysztof-krol-jan-gajos,sexkob.htm
Jest to fragment on-line, ale myślę że gdy przejrzysz spis treści i przeczytasz początek to z chęcią zdobędziesz całą książkę :) . Myślę że tam jest część odpowiedzi na twoje pytania (a może właściwie wskazówki które pozwolą ci się domyśleć odpowiedzi).

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

~Hederka
Dzięki za kontakt :) Trochę pomogłes ostudzić ten cały mój żal i te katastrofe mojego życia nieco spokojniej odebrać... Dobrze od faceta strony popatrzeć.

Staram się jak mogę :) .

Nie ma sensu siebie za wszystko winić. Starasz się, chcesz, próbujesz, walczysz... Nie każdą walkę jednak się wygra :/ . Trochę tak, jakbyś siebie winiła za to że ktoś cię zgwałcił bo byś nie umiała się obronić przed zawodnikiem MMA o wadze 100kg :/ (czego broń boże ci nie życzę!).

Jeśli masz jeszcze jakieś pytania, pisz śmiało :) . Odpowiem na każde... O ile dziki troll tu nie wpadnie :/

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

~Hederka , współczuję ci rozterek, jakie cię teraz trapią i tej wielkiej niewiadomej, jaką zgotował ci twój chłopak.
Czy możesz napisać od jak dawna on służy w wojsku i od jakiego czasu jego zachowanie tak się zmieniło?
Ze swojej strony zrobisz wszystko, żeby uratować wasz związek, ale w pojedynkę, niestety nic nie zdziałasz.
Jego postawa jest dość niepokojąca i niestety niezbyt optymistyczna.
Nie chcę cię załamywać ale gdy słyszę, że on nie wie czy kocha i chce przerwy, to na ogół już nie kocha, a przerwa to rozstanie.
Teraz on jest na poligonie, wymusił na tobie tę "przerwę" i nie odzywa się w ogóle? Nie wygląda to dobrze.
~Hederka , ktoś, kto kocha, tęskni, myśli o ukochanej osobie, dąży do kontaktu z nią. Ty cierpisz, tęsknisz, przeżywasz, a jemu jak widać jest na rękę, że nie zawracasz mu głowy.
Takie przerwy, to na ogół początek końca.
Nie zwalałabym winy na jego dzieciństwo i odejście ojca, przecież byliście razem ponad 4 lata i było dobrze i nagle wróciły zmory przeszłości?
Uważam, że to raczej nie ma związku.
Myślę, że bardziej prawdopodobne jest to, że jego uczucia naprawdę wypaliły się, dostrzegł nowe perspektywy, w których ciebie nie uwzględnia, być może też wpływ na jego zachowanie ma nowe towarzystwo (panie też służą w wojsku).
Mało optymistyczny ten mój post, chociaż życzę ci, żeby dla ciebie wszystko skończyło się dobrze.
Skorzystaj z rady unny, wyślij mu czułego, tęsknego sms-a, raz na tydzień nie będzie narzucaniem się, zobaczysz jak on się zachowa.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...