Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Poczucie samotności


Gość TailsDoll

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie!
Długo mnie tu nie było już, więc opiszę w skrócie wszystko od początku. Dzień dzisiejszy to było takie pewnego rodzaju "apogeum" wszystkiego co mnie irytuje, co boli.

Więc: nie utrzymuję kontakt z matką (ojciec nie żyję)- jesteśmy w konflikcie, nie lubię o tym mówić, generalnie nie ma możliwości bym z nią w przeciągu kilku lat kontakt ożywił- dowiedziałem się o wiele za dużo, by teraz temat odpuścić.

Z moją byłą, która mnie traktowała jak szmatę- również nie utrzymuję kontaktu- generalnie z żadną byłą nie utrzymuję kontaktu, bo niepotrzebnie sobie zatruwałem życie- odzywały się głównie jak im komputer się psuł, albo pożyczyć pieniądze.

Rodzina od strony niezyjącego ojca: bardzo mało się odzywają, sam jak zadzwonię to bywa tak, że bez odbioru. Teraz trochę ożywił się kontakt z powodu dziadka w szpitalu, choć patrząc na to z inne perspektywy nie dowiedziałbym się o tym, gdyby nie tak jak można się domyśleć- komputer zepsuty.

Dlaczego to opisałem? Będzie to potrzebne do sedna mojej sprawy:
Około 2 lata temu, po nieudanej próbie emigracji do Krakowa, powrocie do Gdańska i nieudanej serii spotkań z pewną osobą uznałem: "OK, nie szukam na siłę, nie myślę o tym, dziewczyna sama się znajdzie, w końcu innym w ten sposób wyszło to i mi wyjdzie".
Tak sobie mijały dni, miesiące i tak trwało to do stycznia tego roku, gdzie już to wszystko we mnie pękło.
Straciłem wtedy pracę. Owszem- szybko znalazłem najpierw jako magazynier, by po dwóch tygodniach trafić do miejsca, w którym pracuję obecnie.
To był pierwszy moment, kiedy zauważyłem, że jestem samotny i nie jest mi z tym dobrze. Dotychczas miałem to gdzieś- jak raz sobie zakodowałem "innym się tak udało to i mi tak wyjdzie prędzej czy później"- tak żyłem.
Urywek który z tego okresu zapamiętałem- przystanek tramwajowy przy dworcu kolejowym, pełno par, ja sam stałem wtedy z teczką i jechałem do agencji pracy by wysłuchać propozycji jaką mają dla mnie (wtedy praca magazyniera).
Dopiero po powrocie do domu poczułem tę pustkę, która mnie otacza do dziś.

Mijał czas, zmieniłem pracę. Oczywiście "przyjaciół" wtedy miałem (bo teraz w moim przekonaniu ich nie mam o czym zaraz napiszę), to i czasem gdzieś się wychodziło. Wśród nich był znajomy "R", który moją sytuację rodzinną znał od podszewki. Niestety (właśnie dlatego stracił określenie przyjaciela) lubił sobie o tym opowiadać- czy to ochroniarzowi w klubie, czy to koleżankom z którymi wybraliśmy się na nocny spacer.
Ostatnio znów to zrobił, ale to ogarnąłem poprzez ultimatum- jeszcze raz komuś się z tego wygada to nie ma po co do mnie przychodzić. Jak na razie nikomu nie mówił, a zresztą- od dłuższego czasu zarówno on jak i ogromna większość znajomych z mojego najbliższego otoczenia to odzywali się w wiadomej sprawie- komputer.

I tak nadchodzi maj, coraz bliżej do jednej z największych imprez. Jako, że udzielałem się na jednym z forum padła idea zlotu forumowego przed imprezą. OK, mogę przyjść, w końcu przyjadą forumowicze z całego kraju to czemu nie.

Zlot był mega udany- szczerze to jeszcze nie czułem się tak swobodnie podczas rozmowy z ludźmi- można było na luzie pogadać, pośmiać się, powygłupiać, a nie jak moi "znajomi" którzy by zaraz gadali w stylu "nie zachowuj się jak wieśniak"- denerwuje mnie takie coś.
Sama impreza była super i na koniec tygodnia kolejna będzie- jadę, bilety na pociąg kupione, za autokar zapłacone.

I tu się zaczyna- po tym zaczęły pojawiać się myśli "czemu moi znajomi których mam pod ręką nie mogą być tacy". Spróbowałem jeszcze raz z nimi czy to pogadać czy gdzieś wyskoczyć- takiego wała. Jeden "nie, bo ja nie mogę", a w rzeczy samej grał w CS-a, drugi "nie, bo mi coś wypadło", inna znajoma w ogóle telefonu nie odbiera. Jeżeli już kogoś się daje, żeby gdzieś się ruszyć czy coś- nagle "nie mogę", "źle się czuję"....Jednorazowo- zrozumiałbym, staram się być wyrozumiałym człowiekiem, ale jak takie akcje odbywają się regularnie to nie jest dobrze.

W pracy generalnie mało kto się do mnie odzywa, a jeżeli już to głównie w sprawach służbowych. Na przerwach czasem się pogada o sprawach mniej lub bardziej przyziemnych, ale jednak to praca. Co prawda był wyjazd integracyjny, nawet fajnie było, ale jednak to są generalnie osoby co mają swoje rodziny (lub je zakładają/założyli), więc raczej nikogo nie namówię, by coś gdzieś. Zresztą większość zakładu to osoby 10-15 lat starsze.

Pękłem dzisiaj i stąd też ten post, a jak to się stało? Poprzez pewną stronę pisałem z pewną dziewczyną. Okazało się, że jest świeżo po rozstaniu To co robi na stronach do szukania kogoś? Doświadczenie słusznie mi podpowiedziało- dowartościowuje się- po byłej i zachowaniach moich znajomych na takie rzeczy jestem szczególnie wyczulony.
Jako, że nie mam zamiaru robić za plasterek odpuszczam sobie.

Sedno sprawy- poczucie samotności. Pękło to we mnie- tak, czuję się samotny i nie jest mi z tym dobrze. Żadnej miłości, przyjaźń też nie istnieje. Codzienność wyglądająca tak: praca-dom-praca-dom. Od października idę na prawo jazdy do zestawu- niewielkie urozmaicenie.

Weekendy to głównie pustka. Raz pojechałem do klubu w którym gra "R", ale w praktyce było nudno, nie było z kim pogadać, jeszcze do tego wygadał się o mnie ochroniarzowi, ale jak napisałem wcześniej- tę sprawę jako tako doprowadziłem do ładu.
Współlokatorzy jakoś niezbyt chętnie chcą ze mną rozmawiać- podejrzewam, że mają swoje życie, rodziny, miłości, przyjaciół to i bez sensu ze mną prowadzić jakąkolwiek konwersację. Próbowałem inicjować rozmowy, ale bardzo kiepsko to idzie.

Związki: w moim wypadku jak widać zasada "miej wXXXXne, a będzie ci dane"- nie działa. Oczywiście światu nie daję do zrozumienia, że chciałbym mieć kogoś (zwłaszcza moim "najbliższym znajomym"- i tak to oleją, albo stwierdzą "na pewno sobie kogoś znajdziesz, w końcu jesteś wartościowym człowiekiem"- raz ruszyłem ze znajomą ten temat i od tamtego momentu trzymam to w sobie).

Możecie pisać, że "jesteś sam, doceń to, bo masz ogromne możliwości"- idąc tym tokiem rozumowania to po co ludzie się wiążą? Nikt nie chce być sam.

Od stycznia oczywiście oprócz zwątpienia pojawiały się myśli samobójcze z powodu samotności i niezrozumienia.

Z rodziną nawet nie wchodzę w ten temat- znając ich to się skończy analogicznie jak ze znajomymi- "na pewno sobie kogoś znajdziesz blablabla".

Pojawił się dziś temat ponownego podejścia do wyprowadzki z Trójmiasta- bardzo luźne rozmyślanie do którego może wrócę po powrocie z imprezy z nowym towarzystwem, które na nią mnie zaprosiło.

W sprawach miłosnych i w ogóle relacji miedzy ludzkich- nie naciskam, nic na siłę, nie narzucam się- tak jak każda inna osoba postępuję, a dalej jest pustka i samotność, która boli jak już jestem w domu i nikt nie widzi tego.

Nie rozumiem, co jest nie tak- przecież nie naciskam na nikogo, żadnego szukania na siłę, żadnej desperacji, jak każdy inny człowiek próbuję podchodzić- na luzie, a jednak innym wychodzi wszystko ot tak.

Coraz gorzej się z samotnością czuję, nie wiem już co robić ;/ Telefon często jest tygodniami cichy. Tak jakbym nie istniał... Gdyby nie kontakt z ludźmi z forum to pewnie bym już całkiem się załamał....

Jak sobie poradzić z tym odczuciem?
Co jest nie tak, że mimo podchodzenia do ludzi tak jak każda inna osoba podchodzi- na luzie bez naciskania- nic się nie zmieniło? Można otoczenie zmienić (i wyprowadzka z miasta ponownie powraca jak wspomniałem), ale wolałbym tego uniknąć.

Z góry dziękuję za odpowiedzi i przepraszam że tak się rozpisałem :)

Odnośnik do komentarza

Dobrze, że się rozpisałeś bo zawsze to lżej na sercu. Moim zdaniem nie szukaj na siłę znajomości czy miłości tylko naucz się żyć ze samym sobą. Jakieś hobby masz? Można robić wiele niesamowitych rzeczy SAMEMU i przy okazji zawsze przy tym poznać nowe znajomości. Kup sobie psa lub adoptuj i wychodź z nim na spacer. Zacznij biegać, chodzić do kina, na siłowinie itp.. Naucz się gotować, kurs to bardzo dobry pomysł. Jak to określiłeś "miej .... a będzie Ci dane". Pozdrawiam ;)
P.S wyprowadzka do innego miasta nie jest najlepszym rozwiązanie bo to po prostu ucieczka od problemów. Jak wyprowadzisz się do innego miasta SAM to i tak na początku sam w nim będziesz bez znajomych.

Odnośnik do komentarza
Gość porozystaj

Myśle, że to nie chodzi o szukanie na siłe/ nie szukanie. Moim zdaniem po prostu w dzisiejszych czasach bardzo trudno o prawdziwą przyjaźń czy miłość. Ludzie są bardzo interesowni. Nie mówie, że ludzie są źli czy wszyscy tylko czegoś chcą, ale po prostu jest trudno. Do tego wszyscy siedzą we własnych kręgach rodzinnych, znajomosci ze szkół,dziecinstwa i trudno się w coś takiego wcisnąć. Im jest się starszym tym gorzej.
Masz prawo czuć się samotnym, skoro nie masz rodziny a znajomi są tylko wtedy kiedy czegoś chcą. Dobrze, że wyrzuciłeś co ci leży na sercu.

Odnośnik do komentarza

Sam borykam się z podobnym problemem. W praktyce to wychodzi dokładnie tak - im ty chcesz dla ludzi lepiej, tym oni chcą gorzej dla ciebie. Co do kobiet - zachowuj się jak frajer, to cię pokochają. Ja tak niestety nie potrafię.
Pisałeś o jakimś zlocie i że tamci ludzie ci odpowiadali - czemu nie przeniesiesz tamtych znajomości poza zlot?

Sam próbowałem zrzeszać ludzi samotnych, którzy nie mają nawet do kogo paszczy otworzyć, ale nikt, absolutnie nikt na to nie odpowiedział :/

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

To jest właśnie to- znajomości ze zlotu są w świecie realnym, tylko nie zawsze idzie się spotkać- w końcu jak zgromadzić ludzi rozsianych po całym kraju?

W sprawie braku miłości ja jestem pewny jednego- nie mam zamiaru być całe życie sam. 24 lata jestem na tym świecie i pomijając krótkie okresy względnych znajomości to pozostawałem sam sobie. Sam widok dziadka w szpitalu po udarze dał mi do myślenia, że ja w jego sytuacji prędko bym umarł, gdyż nikt by mi w takiej sytuacji nie pomógł.
Może to jest taka z lekka pobudka egoistyczna, ale znacznie większy egoizm dostrzegam w swoim otoczeniu.

Zainteresowania czy cokolwiek- jest oczywiście, ale nie cieszą, gdy nie ma z kim się tym podzielić. Dla przykładu- wrażenia ze wspomnianej majowej imprezy, z muzyką, która dla mnie jest pasją- byłem, było naprawdę super- przychodzę do domu i komu ja mam opowiedzieć o swoich przeżyciach? Taki banalny przykład.

Na innym forum powstał temat "czy boisz się śmierci"- odpowiedziałem mniej więcej tak, że boję się jedynie bólu przed śmiercią, samej śmierci nie, gdyż nikt mnie nie kocha i nie potrzebuje, więc straty wielkiej nie ma. Co innego jakby mnie ktoś kochał i ja tę osobę kochał i np stworzylibyśmy rodzinę- wtedy jak najbardziej mógłbym się martwić czy dadzą radę i za co.

Odnośnik do komentarza

Agata1992
Dobrze, że się rozpisałeś bo zawsze to lżej na sercu. Moim zdaniem nie szukaj na siłę znajomości czy miłości tylko naucz się żyć ze samym sobą. Jakieś hobby masz? Można robić wiele niesamowitych rzeczy SAMEMU i przy okazji zawsze przy tym poznać nowe znajomości. Kup sobie psa lub kota adoptuj i wychodź z nim na spacer. Zacznij biegać, chodzić do kina, na siłowinie itp.. Naucz się gotować, kurs to bardzo dobry pomysł. Jak to określiłeś "miej .... a będzie Ci dane". Pozdrawiam ;)
P.S wyprowadzka do innego miasta nie jest najlepszym rozwiązanie bo to po prostu ucieczka od problemów. Jak wyprowadzisz się do innego miasta SAM to i tak na początku sam w nim będziesz bez znajomych.

Po pierwsze- zasada ''miej...a będzie ci dane" w moim wypadku NIE DZIALA! Przez ostatnie lata tak robiłem i jest fatalnie koniec końców.

"Można robić wiele niesamowitych rzeczy samemu"- podejrzewam że masz chłopaka znajomych i rodzinę. Porzuć ich skoro "samemu można robić wiele ciekawych rzeczy". Nie zrobisz tego bo nie chcesz być sama... zrezta nikt nie chce być sam..

Na zwierzę sobie pozwolić nie mogę gdyż wynajmuje pokój.
Zainteresowania są.

Na chwilę obecną co do moich "znajomych" i rodziny- podjąłem decyzję że nie będę robił ich złomu- mają serwisy, a ja może do tego wrócę jak będę postrzegany jako człowiek a nie jako robocik do naprawy komputerów... jak elektronika to tylko w pracy...

W tym wszystkim doczekać się nie mogę weekendowego wyjazdu..jaka to będzie dla mnie ulga.;)

Odnośnik do komentarza

Jak było na wyjeździe? Muzycznie ok, reszta porażka...za dużo pisania, ogromne nieprzyjemności z powodu wszechobecnej patologii, które wybiły mi z głowy przeprowadzki.

Muzyka nie zawiodła, ale reszta to MEGA ogromny zawód i do klubów jakichkolwiek prędko się nie wybiorę, jednak stereotypy nie bez powodu się biorą.

Odnośnik do komentarza

~TailsDoll
Jak było na wyjeździe? Muzycznie ok, reszta porażka...za dużo pisania, ogromne nieprzyjemności z powodu wszechobecnej patologii, które wybiły mi z głowy przeprowadzki.

Muzyka nie zawiodła, ale reszta to MEGA ogromny zawód i do klubów jakichkolwiek prędko się nie wybiorę, jednak stereotypy nie bez powodu się biorą.

Ehh niestety nie zawsze wyjdzie po Twojemu... Nie wiem w sumie co powiedzieć, może next razem będzie lepiej? :)

Odnośnik do komentarza

Nie wiem co Ci doradzić bo radzisz sobie świetnie a przynajmniej o wiele lepiej odemnie TailsDoll.. Swoją drogą piszesz ze znasz się na komputerach a ja zastanawiam się po co Ci lud skoro typowy komputerowiec jest w związku z komputerem?

Odnośnik do komentarza

@Agata1992 Padła propozycja na inny wyjazd w połowie października, chciałbym jechać, ale najpierw muszę ogarnąć temat kursów na prawo jazdy (kiedy się odbywają itp) .
@Sinn Czy lubię siebie? Nad poprawą samoakceptacji wiele pracowałem i pracuję z psychologiem- jest lepiej niż np rok temu, ale i tak czasami pojawiają się chwile zwątpienia.
@roshen Przez właśnie takie głupie podejście "komputerowcowi ludzie nie są potrzebni bo ma swój komputer" ludziom się wydaje, że zagadanie ws komputera w pełni zaspokoi takim osobom potrzeby społeczne. Asertywność to swoją drogą- nad tym ciągle pracuję i już jest lepiej- raz "siostra" (która wcześniej wysłała mi sms-a, że "ona nie ma brata") zadzwoniła do mnie akurat w momencie kiedy byłem wyczerpany po pracy, ta zaraz tonem rozkazującym "przyjedź i napraw mi komputer". Rozłączyłem się, później telefon od "mamy" ("szkoda k***a gadać, szkoda strzępić ryja"), że "córci się matryca rozbiła, a one mają nową i MAM im wstawić"- o nie!

Dlatego też wyjazdy z ludźmi z forum dla mnie to jest też pewna odskocznia- nikt ci nie truje "a bo mi się komputer zepsuł blablabla" i mogę zapomnieć o tym wszystkim co się dzieje na codzień.

Wracając do tematu to chyba pora bym umówił się z psychologiem na kolejną wizytę (może o jakieś leki zapytać?).

BTW Uprzedzając niektórych- tak, oglądałem film "Sekret" i takiego badziewia to jeszcze w życiu nie widziałem :)

Odnośnik do komentarza

Po co Ci leki? Na samotność? Na to nie ma lekarstwa. Jeśli byś miał lęki do ludzi, był agresywny to prędzej.
Takie zloty i spotkania to ogólnie mówiąc są odskocznią i człowiekowi to potrzebne.
Do psychologa idź, porozmawiaj może lepiej Ci się zrobi, ewentualnie jak będzie Ci źle możesz do mnie napisać prywatną wiadomość. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

~TailsDoll

BTW Uprzedzając niektórych- tak, oglądałem film "Sekret" i takiego badziewia to jeszcze w życiu nie widziałem :)
.

le. aDomniemywam że chodzi o moje pytanie czy lubisz siebie xD
Otóż nie, nie jestem zwolenniczką tego typu metod.
Uważam po prostu że podstawą dobrego życia jest akceptacja własnej osoby. d
Jak ją oasiągnąć to odrębna rzecz.
Każdy ma jakiegoś mola co go gryzie.
Można np ćwiczyć żeby mieć fajne sprawne ciało. To przekłada się na psychiczną pewność siebie.

Odnośnik do komentarza

Z góry przepraszam za ponawianie starego tematu, ale teraz już mnie trafiło nieźle. I znów jak zwykle zostaję sam z problemami, bo jak zwykle "ja mam być dla wszystkich, a dla mnie nikt".

Dziś dostałem wypowiedzenie i pracuję jeszcze 2 tyg. Załamuje mnie to tym bardziej, że starałem się, ale z tego co usłyszałem "to i tak za mało" (normy ok, a tu takie coś).
Jest to dosyć długi i szeroki temat, a jeszcze do zestawu spięcie ze współlokatorami....

Ponawiam temat, gdyż nie chciałem zakładać nowego i niepotrzebnie mieszać.
Na jutro wziąłem urlop i idę do agencji pracy zobaczyć co mają.

Jak ja zazdroszczę tzw "dzieciom z dobrych rodzin" mających wsparcie rodziny, mających solidnych przyjaciół, o związku już nie wspomnę....ot tacy ludzie sukcesu w przeciwieństwie do mnie gdzie nawet praca mi nie wychodzi.

Po tej całej akcji z pracą coraz bardziej się przekonuję do przekwalifikowania się- elektronika i informatyka to chyba nie jest do końca coś co chciałbym w życiu robić. Wkurza mnie postrzeganie w społeczeństwie takich osób oraz nagminne pretensje w stosunku do mojej osoby (o pracy nie wspomnę).

Choć nie ukrywam, w głowie kaszana- albo chęci do działania, albo chęci do samobójstwa gdyż jakby nie patrzeć- nikt płakać po mnie nie będzie. Sam już nie wiem.

Odnośnik do komentarza

Nie jest łatwo. Zwłaszcza Tobie, bo nie masz żadnego wsparcia. Ojciec umarl, z mamą nie masz kontaktu. Jesteś naprawdę silnym i dzielnym człowiekiem. Mimo trudności, zaszedłeś itak daleko. Ja pewnie na Twoim miejscu bym popełniła samobójstwo. Życie jest kruche, ulotne, a aby żyć trzeba dobrych warunków a o to ciężko zwłaszcza gdy ktoś jest ubogi. Mam nadzieje, że znajdziesz fajną i dobrze płatną pracę. I wcale nie musi to być ta sama dziedzina.

Odnośnik do komentarza

Mnie uderzyło to zdanie
" po powrocie z imprezy z nowym towarzystwem, które na nią mnie zaprosiło"
Z całego tekstu wieje pustką i samotnością, a jednak ludzie cię zapraszają, a ty jakby tego nie zauważasz.
To tak jak z tą przysłowiową szklanką - dla jednych jest do połowy pełna, a dla innych pusta.- dla ciebie jest pusta.

Chodzi mi także o całe twoje myślenie typu jestem sam, nikt mnie nie chce.
Sposób myślenia jest bardzo ważny. To myśli tworzą naszą rzeczywistość i będzie tak, jak to życie sobie zaplanujesz.
Więc zacznij myśleć pozytywnie. Naucz się tego, bo to przynosi świetne rezultaty. I doceniaj to, co dobrego cię spotkało. Nawet drobiazgi, ale pamiętaj o nich.
Zacznij myśleć, że od dziś wszystko zaczyna ci się dobrze układać. Że coraz lepiej ci się powodzi, że ZACZYNASZ NOWE, LEPSZE ŻYCIE.
Powtarzaj to sobie, aż utrwali się to w twojej pamięci.

Wiem, teraz jest trudniej, bo strata pracy...
Ale ty zaczynasz nowe, lepsze życie! Z takim nastawieniem łatwiej sobie poradzisz, łatwiej przebrniesz przez przeszkody, będziesz silniejszy psychicznie.
Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Jak na razie to podjąłem jedną decyzję- przekwalifikowanie się . Jest wiele powodów dla których to robię, ale największy to chyba brak jakiejkolwiek chęci rozwoju w moim kierunku.
Nie będzie łatwo, (i do końca nie wiem na co się przekwalifikować) ale wiem, że swojego życia z elektroniką i informatyką nie wiążę. Jako jakieś 3- rzędowe hobby to może, ale nic po za tym.

W poniedziałek jadę zarejestrować się do psychiatry- jedno że nie wyrabiam z tym wszystkim, drugie - "magiczny kwit L4" by już nie patrzeć na elektronikę i zakłamane twarze w obecnym zakładzie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...