Skocz do zawartości
Forum

Nie mogę rozgryźć siebie


Gość Bezosobowy

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Bezosobowy

Nie wiem co się ze mną stało/co się ze mną dzieje. mam już 26 lat. Kilka lat temu przeniosłem swoje życie ze świata zewnętrznego całkowicie do domu. Nie chodzę do żadnej pracy bo po prostu nie mogę, nie potrafię. ludzie w moim towarzystwie robią się poirytowani i ja to widzę i jeszcze bardziej się to nakręca. Ojciec daje mi zarobić parę groszy na miesiąc (naprawa drobnych rzeczy) ale gdy to robię czuję taką złość i frustracje, że mam czasami ochotę rzucić wszystkim (narzędziami i tym co naprawiam) o ścianę i mnie to niszczy i zżera od środka a z drugiej strony jak sobie wyobrażam że mając dobre źródło zarobku dane przez ojca gdybym tylko robił na pełny etat miałbym pracować gdzieś w jakimś zakładzie a w rodzinie wszyscy by mówili czemu nie pracuje u ojca? Ale to tylko jedna z dziesiątek rzeczy rozgrywających się w mojej głowie i nie pozwalająca mi zacząć żyć. Egzystuję tylko w domu codziennie powtarzając te same czynności. Każdą czynność za jaką się wezmę w trakcie jej robienia walczę w głowie z tym, że to robię. Nawet przy zwykłym koszeniu trawy na działce obok z domu zachowuję się tak jakby ktoś stał za mną i mnie poganiał. Po prostu wychodzę robię swoje jak robot bez tracenia nawet 10 sekund na jakichś odpoczynek tak jakbym nie robił tego obok swojego domu a u kogoś obcego.

Odnośnik do komentarza

Chłopaku, dlaczego nie chcesz iść do psychologa? Chcesz następne 26 lat życia sobie posiedzieć w 4 ścianach z poczuciem coraz większej agresji w stosunku do ludzi nawet Ci najbliższych (brat, bratowa) a i jak teraz piszesz w agresji do rzeczy czy czynności?

Co Ci da rozpatrywanie, czy powinieneś pracować u obcych czy u ojca w zakladzie- jak Ty nigdzie nie umiesz pracować. Ojciec chcac jakoś wykształcać w Tobie poczucie niezależności podrzuca Ci drobne naprawy.Tylko tyle i az tyle.

Ty dobrze wiesz,  że potrafisz wszystko, czy skosić trawę, czy wykonać naprawę, ale Ty nie umiesz wykonywać pracy w sposób ciągly. Ty zaraz rozpatrujesz czy kolegom się podobasz, Ty nie chcesz ich blokować swoją osobą, Tobie się towarzystwo, z ktorym pracujesz nie podoba, u ojca pracowałbyś z bratem, może mama by to jakoś komentowała i też nie widzisz możliwości pracy w zakladzie rodzinnym.

Zastanów się- tu chyba nie chodzi o umiejetnośc wykonania czynności, tylko o nieumiejętność długiej 8- godzinnej pracy niezależnie czy wsród obcych, czy wsród rodziny.

Wiesz, ze rozgryzasz siebie i rozgryzasz i chyba Ci tylko gorzej niż lepiej. Dlaczego pisałeś, że wg. Ciebie powierzyć komuś swoje życie- czyli udać się do psychologa jest zbyt ryzykowne?
Przecież teraz jesteś na wikcie i opierunku rodziców a naprawami dorobisz sobie na małe przyjemności typu papierosy- i jakoś nie ogarniasz, że oni nie będą wieczni, ci Twoi rodzice. Jak zamykasz się w domu i najchętniej nic nie robisz to jak będziesz żył jak ich już nie stanie, lub się pochorują i sami będą wymagać opieki.

W domu nie umieją Ci pomóc, zamartwiają się Tobą. Sam się rozgryzasz i rozgryzasz i tylko rośnie w Tobie agresja do świata a jakoś do tego świata nie umiesz wyjść aby w nim samodzielnie egzystować to udaj się tam, gdzie może będą umieli Ci pomóc- idż do psychologa, psychiatry. Może trafisz na dobrego lekarza, dobrego psychoterapeutę i jakoś sobie unormujesz psychikę.

Wiesz, że ciało masz sprawne i niejedno nim móglbyś wykonywać, tylko głowa nie pozwala Ci funkcjonować wsród ludzi, ani dłużej wykonywać jakiejś pracy. Ratuj się póki masz tego jeszcze świadomość, pozwól sobie pomóc poprzez lekarzy, bo Twój umysł się zapętlił i już nic nie potrafisz robić na dłuższą metę.

Odnośnik do komentarza
Gość gość2626

Bardzo czuję się upodlony tym, że od jakiegoś pół roku zacząłem regularnie tu zamieszczać posty i wchodzić na strony z psychologów online płatnych i patrze w puste pole tekstowe i w końcu zamykam stronę. Patrząc tak, myślę o tym, że jak napiszę coś i wyślę przelewając 100zł za sesje online to będzie moja porażka, całkowita przegrana. Mam też świadomość nawet teraz, że pisanie tu jest bez sensu i nikt mi nie pomoże a mimo to robię i myślę o tym coraz intensywniej. Czuję się cholernie sam z tym cojest w mojej głowie ak jakby w głowie coś mi zakazywało mówiç komukolwiek co się w środku mnie dzieje. Tu nie o to chodzi, że ja nic nie chcę nic robić dlatego, że jetem leniem tylko o poczucie co lubie robić a czego nie chcę. Jestem teraz w takim położeniu z opuszczoną gardą, zresztą nie od dziś że co mi np ojciec przyjdzie i powie żebym zrobił to pujdei to zrobie a on z uśmiechem na ustach tylko wymyśla co dalej bo ja wszystko robię z taką postawą jak bym to lubiał. Mama czasami mówi ojcu żeby terz coś zrobił i ja to słyszę siedząc w drugim pokoju i mówi, że zrobi potem mama jedzie do pracy a on przychodzi do mnie żebym to ja zrobił a potem mama myśli, że to on zrobił a ja tylko siedziałem i nic nie robiłem. Taki jeden z wielu przykładów.

Odnośnik do komentarza

Tak dla porządku, kiedyś jak zakladałeś wątek, to przynajmniej w tym jednym wątku pisałeś z tego samego nicka, a teraz mogłabym myśleć, że z dwiema różnymi osobami rozmawiam.

Słuchaj, to nie chodzi o to, że wyjmiesz 100 zl i może nabierzesz odwagi i w puste pole tekstowe coś mądrzejszego lub głupszego wpiszesz.

Ty potrzebujesz żywego, życzliwego Ci lekarza ,terapeuty, który spojrzy Ci w oczy i któremu Ty spojrzysz w oczy i będzie umiał Cię wysłuchać i pomóc. a Ty nauczysz się mówić co Cię trapi. Musisz wyjść z domu i takiego kogoś poszukać, lub nabrać odwagi i poprosić mamę lub tatę aby to dla Ciebie zrobili. Nie myślę, że internetowy kontakt ,nawet platny Ci pomoże.

Ty wiesz, że nie chodzi o to czy potrafisz jakąś czynność wykonać, bo potrafisz. Tylko o to, jakie myśli i odczucia temu towarzyszą, które powodują, że nie umiesz wykonywać codziennie jakiejś pracy, regularnie po 8 godz dziennie, dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku.Nie pasuje Ci praca poza domem ani w rodzinnej firmie. Myśli, które towarzyszą Ci przy pracy nie pozwalają Ci jej umieć wykonywać z pewnym zadowoleniem niezależnie, czy u obcego, czy u swojego.

Przeciez taka prosta rzecz jak mama coś zleca tacie a on prosi Ciebie i jest wykonane. Wiadomo, wykonane być powinno, bo się należy. Mama ocenia, że dziś robi to któryś z was, tata jej się nawinie, to jemu to zgłosi a on poprosi Ciebie, bo jesteś młodszy, bo masz więcej czasu. I tak powinno być, a że rzadko się wynurzasz ze swojego pokoju, to nie zażartujesz jak ona z pracy przyjdzie, czy odbiera robotę, bo unikasz rodziców i w pokoju może cierpisz, że ona myśli sobie, że do niczego nie jesteś przydatny.Tata pewnie uwaza, ze nie jest to istotne, bo najważniejsze,  że potrzebna czynność wykonana na czas. Jeśli ona pamięta i o to zapyta to pewnie jej powie, ze to Ty robiłeś. Niemniej w codziennych czynnościach dla obojga pewnie najważniejsze, że coś jest wykonane a Ty to wykonałeś i cierpisz jeszcze w ukryciu.

Dalej twierdzę, że potrzebny Ci czlowiek, lekarz, terapeuta w realu, taki do którego będziesz chodził i z nim rozmawiał w realu, w rzeczywistości. Ratuj się chłopaku, dopóki rozumiesz, że w jakiś sposób Twoja głowa inaczej pracuje niż powinna. Internet Ci nie pomoże, bo internet to izolacja, to pobudzanie zmysłow słowem pisanym, obrazem a nie kontaktem z żywym człowiekiem, a Ty już dość się od ludzi odizolowałeś aby leczyć się jeszcze w internecie. Ty właśnie z ludzmi masz problem ,jak się wokól nich obracać, jak pracować równolegle z nimi- internet w takiej sytuacji to nie ratunek, to utrwalanie złych nawyków stymulacji swojego umysłu wirtualną rzeczywistoscią.

Ratuj się i w realu szukaj pomocy. Może jeden lekarz okaże się niewłaściwy, to szukaj innego, ale coś dla siebie rób!!! Nie marnuj glupio swojego życia!!! Rodzice ciągle nie będą mogli nad Tobą rozpościerać ochronnego parasola!!!

Odnośnik do komentarza

Ja myślę, że ja od dziecka jestem pogubiony tylko świadomość tego spadła na mnie jak 5 tonowy głaz w wieku 21 lat. Dzisiaj mi się to jakoś objawiło w głowie, że ja niszczę siebie z powodu ojca nie mogąc nic mu dogryźć ani dopiec z powodu tego jak się zachowuje zacząłem odgrywać się na sobie. do 21 roku życia nie bywałem w ogóle w domu przesiadując u kumpli gdzie się paliło, piło. Na osiedlu na rogu ulicy stało się z piwem w ręku i fajką. Tylko, że inni którzy też wystawali tak na osiedlu robią to dalej ale mają teraz żony z którymi po prostu zaliczyli wpadki, pracę, budują się i mama całe życie się ze mną żarła o to, że chodzę do jednego czy drugiego i siedzę po nocach . W wieku 21 właśnie się odciąłem od tego towarzystwa to potem zaczęła mi mówić, że jeden czy drugi są ok bo maja pracę, dziewczyny a ja to siedzę w domu i oni mnie olali a nie ja ich po latach słuchania, że po co ja się kumpluje z nimi. Dopadło mnie, że żyjąc tak na złość ojcu nie mogę tego zrobić sobie i skończyć razem z tymi osiedla i robiąc ciągle gdzieś na lewo, co sobota chlejąc na osiedlu. Ale tylko odciąłem się od tych osób a w domu właśnie teraz siedzę sam paląc po kryjomy upijając się wieczorami już codziennie od roku . próbuje się jakby psychicznie odciąć od niego ale to, że to niemożliwe to na złość jemu robię z siebie coraz większy wrak człowieka. Czasami w nerwach powiem do niego "czy ty jesteś taki głupi czy udajesz tylko głupka ciągle" albo ciągle mu mówię, że zachowuje się jak 5 latek i od razu tego żałuje i jestem zły na siebie nie dlatego, że to nie prawda a dlatego, że mu to powiedziałem. Bo na przykład inni z rodziny to przemilczają jak ojciec załóżmy gada z ciotką, a ciotka popatrzy na mnie śmiejąc się tak bo wypada się zaśmiać wzrokiem mówiącym "jaki ten twój ojciec jest głupi". Ojciec jest na przykład taki, że on bardzo chce zabłysnąć jakimś kawałem czy nowinką na przykład przy stole na chrzcinach czy imieninach u ciotki, babci że wychodzi mu na odwrót spalając każdy dowcip czy mówiąc gadając kilka minut o czymś o czym wszyscy przy stole dobrze wiedzą a on myślał, że powiedział straszną nowość.

Odnośnik do komentarza

No i co Ty wymyślasz:"Dzisiaj mi się to jakoś objawiło w głowie, że ja niszczę siebie z powodu ojca nie mogąc nic mu dogryźć ani dopiec z powodu tego jak się zachowuje zacząłem odgrywać się na sobie"

A co, masz 10 lat i "na złość mamie odmrożę uszy i czapeczki nie założę".
Tata co prawda Cię spłodził, dał wychowanie z mamą i wikt i opierunek. Ale to Ci się należało jako dziecku, młodzikowi a teraz jesteś dorosłym mężczyzna i czas nauczyć się żyć swoim życiem i być na swoim utrzymaniu.Tata chce Cię rozruszać i prosto do domu podrzuca Ci drobne naprawy, abyś na papieroski sobie zarobił.

Jak będziesz miał 60-tkę na karku i już ojca nie stanie, to z łezką woku będziesz wspominał jego nieudane, żarty, czy przestarzałe nowinki.
Jakie masz prawo mieć uwagi do swego ojca, który założyl rodzinę i może mama ma czasem do niego uwagi a on do niej ,ale skoro sa razem tyle lat to umieją być malżeństwem, może niedoskonałym, ale poprawnym. Tata ma jakiś swój biznes, z którego w miarę dostatnio żyjecie i pewnie brat Twój z czasem będzie nim zarządzał. Dorosłego męzczyznę nieraz charakteryzuje się skrótowo: posadził drzewo, pobudował dom i splodził syna- coś chyba te parametry Twój tata spelnił.

Mama jak mialeś 21 lat i nie wracałes na noc do domu to sie niepokoiła o Ciebie jak każda mama i marudzila, jak pewnie wszystkie mamy Twoich kolegów. Mówisz, ze koledzy wpadli z dziewczynami i co tu o nich z zachwytem opowiadać. Może masz rację, ale moze i nie masz- wpadli, to w szybkim tempie musieli sobie wytłumaczyć, że jest potomek na świecie, to pora szybciej dorosnąć i pomyśleć o przyszłości rodziny- pewnie z pomocą rodziców lub teściów się budują. Czasem może się zapomną i jeszcze z kolegami gdzieś w sobotę zabalują na jakimś piwie- ale i praca i obowiązki domowe szybko ich do pionu prostują.

Przecież sam przyznajesz, że pijesz kazdego wieczora od roku, to dlaczego ich krytykujesz? Oni na siebie pracuja, pracują na swoje rodziny a Ty własnie odkryłes, że marnujesz sobie życie, bo przeżywasz ukryty bunt w stosunku do rodzica. Chłopie ,Ty jestes dorosły jakbyś zapomniał. Kazdy ma prawo zachwycać się swoimi rodzicami lub w głebi duszy szalenie ich krytykować- przecież dom ,w którym dorastaliśmy wielce nas kształtował. Tylko z takich przemyśleń ludzie naogól wysnuwaja zgola inne wnioski.
Jeśli rodzice byli wspanaiali, to młody człowiek myśli sobie,że fajnie byloby być takim mężem i ojcem jak mój własny, rodzony tata. Natomiast, gdy mamy dużo żali i uwag do swoich rodziców, to w duszy sobie próbujemy ślubować, że nasze małżenstwo ,tudzież rodzicielstwo będzie zgola inne, będzie zaprzeczeniem wzorców z domu wyniesionych. Ty sobie stosujesz zasadę " na złość mamie uszy odmrożę"- chyba czujesz niestosowność tych argumentów.

Właściwie to myślałam, że masz jakiś poważny problem z wycofaniem się z życia- i pewnie masz. Teraz jak słucham Twoich pokrętnych argumentów nasuwa mi się myśl, że alkoholicy zawsze znajdują sobie argumenty, dla których muszą pić i piękne wytlumaczenie dlaczego nie da się od alkoholu odłączyć. Sam musisz sobie wyjaśnić czy już jesteś alkoholikiem, czy tylko trochę nadużywasz. Każdy z nadmiernie pijących mówi zawsze, że to nie jest problem, zawsze mogą nie pić tylko po co? Z czasem zatracają uczucia wyższe (brak szacunku do ojca to ten rys?) i już nie mają innych pragnień tylko procenty.

Ratuj się chłopaku, póki jeszcze coś rozumiesz.

Odnośnik do komentarza
Gość gość2626

To jest właśnie ten problem, że pisze takie posty jak ten ostatni i już jestem zły na siebie bo nikt tego nie zrozumie czytając bo pisze to pokrętnie. Taki już mam schemat ,że w jednym poście robię z siebie ofiarę a w drugim na odwrót. Próbuje opisać coś czego się nie da opisać i dlatego wychodzi to raz tak raz odwrotnie. Dlatego uciekam z forum na jakiś czas a potem znowu wracam i próbuje znowu opisać to tak jak trzeba z myślą, że może tym razem mi się uda. Czytałem post niżej o tym, że siostra opisała zachowanie swojego brata, że siedzi tylko w domu. On ciągle wygląda przez okno za członkami rodziny albo dzwoni i się pyta o nich. Tez jest to jakaś skrajność. Moja skrajność jest odwrotna, że czuje się dobrze jak nie ma nikogo wokół mnie i w domu. Ale też nienawidzę się za to, że właśnie tak lubię bo żyjąc tym schematem i robiąc to co robię nie umiem rozmawiać ani z siostrą ani z bratem ani z mamą (może znowu zaczynam swoje pokrętne wywody) ale patrząc na siostrę widzę, że ona ma to samo co ja w jej wieku, że ona niby wychodzi gdzieś a ma jakby strach/lęk w oczach. Tak jakby robiła coś czego nie chce ale nie widzi innych opcji. Ona raz cały miesiąc chodzi umalowana za bardzo jak taka siksa ubrana cała na czarno i obwieszona czym sie da i wychodzi z tym swoim chłopakiem. A czasami może oz niej coś i wygląda normalnie ubrana na kolorowo w jeansy, sweter. Ja mam takie osobiste wrażenie, że gdyby mama zakazały by jej sprowadzać takiego typa do domu to ona by przestała a ona nic nie mówi a on jest taki typ co chodzi w bluzie jak worek słucha Peji i inny hip hop a mama mówi noo fajny chłopak (bo wejdzie i powie dzień dobry z krzywym uśmieszkiem jaki kiedyś widziałem wśród znajomych co codziennie palili jointy). A potem obgaduje ją w imprezach rodzinnych jak to ona wygląda, jak się maluje i jak się ubiera . Urwę tutaj i i zamieszcze znowu ten pokrętny pewnie post

Odnośnik do komentarza

Chłopaku, Ty nie analizuj, czy dobrze nam wyjaśniłeś problem, tylko idz i szukaj dla siebie ratunku u kogo mądrego, u jakiegoś psychologa, terapeuty- w cztery oczy musisz odbyć wiele wizyt i może z jakimiś uspokajaczami dojdziesz do jakiejś równowagi i wynurzysz się na zewnątrz i zaczniesz zyć pracując na siebie, umiejąc załatwić sobie niezbędne do życia sprawy, nie używając alkoholu, czego serdecznie Ci życzę.

Ps- z gramatycznego sformułowania wynika, że u sąsiadów w wątku martwi się brat o brata a nie siostra.

Odnośnik do komentarza
Gość gość2626

Na razie w mojej głowie jest to nierealne. W internecie anonimowo nie potrafię się otworzyć na dłużej niż kilka minut i uda mi się przez te kilka minut napisać jeden post tak jak należy a potem w głowie wszystko mi się zamyka i pisze bzdury z pamięci które wzbudzają odwrotne odczucia, jakby coś kazało mi odpędzać od siebie wszystkich którzy mogliby mi pomóc.
Trudne do opisania. Ja jak wychodzę z domu do sklepu czy do miasta lub gdziekolwiek to staję się super normalny ale zachowujący sie dziwnie może trochę podejrzanie gdy idę alejką na targu czy w supermarkecie lub gdy stoję w kolejce. Wyrobiłem sobie taki schemat, że byle by uciec do domu pójść zapalić (choć teraz już 2 tydzień nie pale papierosów i wariuje nie dlatego, że nałóg bo paliłem przez pół roku góra 2 do 3 papierosów cienkich dziennie a czuję jakbym pozbawił się części osobowości albo jakiejś pewnej opcji po której została pusta dziura nie zastąpiona niczym i przez tą dziurę wlewa się pomału woda używając takiej metafory że życie to statek na wodzie ). Tu postawię kropkę znowu bo już mam pustkę w głowie już się zamknęły dźwiczki.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...