Skocz do zawartości
Forum

Mam problem z kobiecością.


Gość niestetystetykobieta

Rekomendowane odpowiedzi

Gość niestetystetykobieta

Lubię być kobietą, ale przez różne sytuacje społeczne coraz bardziej mam ochotę stać się bezpłciowcem. Od małego ten wyścig szczurów męskodamski. Masa stereotypów, przedmiotowe traktowanie i postrzeganie, brak szacunku. Nie mam ochoty w tym uczestniczyć, a muszę, jeśli w jakiśkolwiek sposób żyję w społeczeństwie. Mam dosyć. Odkąd byłam mała słuchałam pewnego zdania, jaka to nie jestem słaba od chłopców. Przez to udowadniałam, że jestem mądrzejsza, silniejsza, biłam się na przerwach, pokazywałam, że jestem lepsza w piłkę nożną, nawet jak ktoś mi podłoży nogę, zedrę kończyny, i wstanę z cieknącą krwią, by dokończyć mecz. I tak do dzisiaj. Wszyscy mówią, że mimo kobiecego wyglądu(niewazne jak sie ubiore) mam bqrdzo meski charakter. I ja juz nie wiem, czy taka jestem, czy to umniejszanie roli kobiet mi zrobiło charakter. A najgorsze, ze nie umiem nie reagować. Ciągłe zwracanie uwagi na moj wyglad np przez starego nauczyciela(nie jesem jeyna dziewczyna w klasie, a na mnie sie uwzial) doprowadza mnie do morderczych intencji. Tym bardziej, ze mam wiecej do zaoferowania niz kurw amac wyglad. Ludzkie postrzeganie jest takie płytkie i stereotypowe.

Odnośnik do komentarza

Hej!
Jeszcze się uczysz, więc pewnie jesteś bardzo młoda.
Z tego co piszesz problem ma swoje korzenie u Ciebie w dzieciństwie- może rodzice chcieli mieć chłopca?

Myślę ze bez sensu jest udowadnianie komukolwiek czegokolwiek jeśli chodzi o różnicę płci na zasadzie -lepsze -gorsze.
To już na wstępie jest porażka i źródło ciągłej frustracji.
To tak jakby porównywać co lepsze- trójkąt czy kwadrat.
Po prostu inne.
Jeśli się to zaakceptuje- wszystko staje się prostsze, i bez problemu można się cieszy swoją kobiecością.
Oni mają swoje plusy i słabości, a my swoje.

W Twoim poście jest jeszcze inny aspekt- brak szacunku.
Myślę ze tu tez można wrócić do dzieciństwa- nie wiem kto tak Ci wmawiał ze jesteś ta gorsza bo dziewczyńska- ale zrobili Ci krzywdę.
Bo nikt Cie nie uszanuje, bez względu na pleć, jeśli sama nie będziesz miała szacunku do siebie, a ten szacunek i poczucie wartości wynosi się z domu.
Jeśli fajnie się czujesz ze swoja kobiecością ale przeszkadza ci przedmiotowe traktowanie, to gwarantuje ze ono zniknie jeśli sama polubisz i uszanujesz siebie.

Co od nauczyciela. Na czym polega ta krytyka stroju- ubierasz się do szkoły jakoś specjalnie ze się wyróżniasz czy o co chodzi?
Moze przez swoja potrzebę rywalizacji masz wojownicze nastawienie, co utrudnia życie, bo nieraz nie musimy wyważać otwartych drzwi.
Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Gość niestetystetykobieta

Hej! Dziękuję za odpowiedź :)

Mam 21 lat. Po prostu później kończę liceum z przyczyn natury psychicznej(fobia społeczna). Mimo tego dużo we mnie buntu. Ta mieszanka mi robi dysonans poznawczy w emocjach. Bo niby bunt, ale ciągle zlękniona.

I właśnie nie wiem skąd to. Nie wiem nawet czy z dzieciństwa, bo nie wiem czy w domu coś mogło mnie do tego skłonić. Wiem, że mama w jakiś sposób zionie feminizmem i pewną urazą do nierówności, ale nie przypominam sobie, aby to się działo wcześniej. Jedyne co mi się przypomina to ciągłe stwierdzenie, że dziewczynki są grzeczne, a chłopcy nie. A skoro taka ich natura to można oko przymknąć.

Bardziej na boisku i w szkole spotykałam się ze stereotypami od dzieci. Inne dziewczynki zdawały się albo nie reagować, albo z pokorą przyjmować rolę tej słabszej. Ja reagowałam gniewem i potrzebą rywalizacji. Naprawdę nie wiem dlaczego.

I wiem, że lepiej to olać, bo to niby walka z wiatrakami - tak się wydaje. Ale nawet żartobliwe teksty typu "no, to kobiety do kuchni, a faceci pogadać" wywołuje we mnie szał i w rezultacie idę z "facetami pogadać", mimo, że lubię gotować. Moim zdaniem mimo, że żarty, nie powinny już mieć miejsca w tych czasach. A tym bardziej, że śmieszy to zazwyczaj tylko panów. A dodatkowo tworzy się błędne koło, bo inne kobiety, aby zniwelować ten dysonans przez ciągle zabarwione sowinistycznie żarty, zaczynają robić to samo. "Faceci to świnie" "Faceci myślą tylko jajami" "Faceci są jak dzieci" itd... Nie umiem sobie z tym poradzić. Mam ochotę dać im łopatk do walki, a kolejną ubić siebie... Strasznie mi te poróżnienia siadły na psyche.

Co do nauczyciela, to ma pod 70, a ciągle słyszę "ale laseczka" "ładna pani"itd, gapi się na mnie jak na porno, jak nawiązania w wykładzie do czegoś ładnego czy dwuznacznego, to patrzy się na mnie. I nie ubieram się wyzywająco. Ciągle nosze glany, szerokie swetry, spodnie, t-shirty, cyckow na wieszku zero, nóg też. A przez fobie jescze gorzej sobie z tym radzę. Chcę być inconito, mało mówię, staram się nawet przemykać, niż iść, żeby się skupić na szkole, a nie na ludziach, bo przez to zawaliłam moje pierwsze liceum, a on mi to utrudnia. Bo wszyscy się patrzą, a może nawet gadają między sobą. I nie wiem nawet co odpowiedzieć, żeby dał mi spokój. Tylko się patrze z politowaniem.

Odnośnik do komentarza
Gość niestetystetykobieta

Co do zachcianek porodowych, to wiem tyle, że dla zabawy sobie wróżyli pierścionkiem i wyszło, że będę chłopcem. (Przy dwójce rodzeństwa się spełniło, więc może w to się wkręcili. Nawet wybrali imię.) A tata bardziej na mnie zwracał uwagę jak z nim oglądałam mecze.

Odnośnik do komentarza

Słowa datoi możesz sobie wydrukować i nad łożkiem powiesić i od czasu do czasu akapit po akapicie czytać.

Co tu ma siadać na psyche, Mówisz, że w dzisiejszych czasach to nie powinno być szowinistycznych odzywek, a jak mówią panowie do rozmowy a panie do gotowania, to Cię skręca i idziesz na przekór z panami, choć lubisz gotowanie.
Ciągle właściwie podkreślasz, że ten męski świat Cię interesuje, o czym to panowie będą rozmawiać,. Przy garach w kuchni tez niejedna interesująca sprawa może być poruszana, ale Ciebie ciągnie o czym panowie mówią.
Tata na Ciebie bardziej zwracał uwagę jak mecze z nim oglądalaś, czyli już wtedy jakbyś chciala poznać na czym te męskie emocje polegają. Dlaczego uważasz, że jak babski, to gorszy a jak męski to bardziej interesujący? Inny tak, ale gorszy, lepszy? Chyba dobrze czuję sie w roli kobiety, bo ciężko mi to pojąć.
A na pana nauczyciela popatrz z pobłażaniem, jak ma 70 tkę to już mu tylko pozostało popatrzeć na ładne dziewczyny i pożartować. Ubierasz się na sportowo, trochę po męsku, masz ładną urodę, buntujesz się , oburzasz- może zawsze takie kobiety lubił, a teraz biedak tylko może sobie popatrzeć i pożartować. Jak byl młody to czynił, jak jest w latach ,to tylko patrzy. Inna dziewczyna (taka bardziej zadowolona z siebie) odebrałaby to jako hołd złożony jej urodzie.

Odnośnik do komentarza

~niestetystetykobieta

(...) dużo we mnie buntu. Ta mieszanka mi robi dysonans poznawczy w emocjach. Bo niby bunt, ale ciągle zlękniona.

No właśnie w tym rzecz. Gdybyś nie była zalękniona to byś się może nie buntowała przeciwko naturalnemu podziałowi płci.
Agresja bardzo często wynika z lęku.
Człowiek pewny siebie jest spokojny i nie reaguje przesadnie nerwowo.
Co oczywiście nie znaczy ze da sobie wejść na głowę.

Lubisz być kobietą i myślę ze pod tymi swetrami to ukrywa się bardzo ładna dziewczyna.Ale nie akceptujesz społecznie i biologicznie narzuconych nam ról. Dlaczego?
Boisz się ze zostaniesz zdominowana? Zepchnięta do określonej "gorszej"roli, zdegradowana jako człowiek?

To ze chłopaki są silniejsi fizycznie ma znaczenie w piaskownicy, ale w życiu dorosłym to tylko w sytuacjach patologicznych.
W normalnym życiu raczej nikt nie będzie wykorzystywać wobec Ciebie tej przewagi.
Co oczywiście nie oznacza ze masz biegać w niebezpieczne miejsca w ultra miniówie:) wszystko jest kwestią balansu.

Co do przysłowiowych "garów" - no to fakt, kobiety częściej w domu gotują, ale bez przesady, wszystko można dogadać i podzielić.

Jeśli chodzi o te głupie gadki jednej płci na drugą - osobiście ani mnie to ziębi ani grzeje.
Zdaje sobie sprawę ze ludzie paplają bo coś muszą, lubią tez pokazać się ważni.A w gruncie rzeczy to często wcale tak nie myślą. Nie bierz tego ani nazbyt serio, ani też do siebie.

Ja Ciebie rozumiem może bardziej niż się wydaje, tylko teraz jestem w innej sytuacji.
W szkole tez byłam buntowniczką, ale jednocześnie najchętniej to chciałam być niewidzialna.
Nie lubiłam jak ktoś się na mnie gapił a jednym z powodów zachorowania na anoreksje był fakt ze jacyś robotnicy na rusztowaniu zaczęli gwizdać na mój widok. Wstydziłam się oznak swojej kobiecości.
Wiem ze takie życie to męka.
Moze pomoże Ci przekonanie ze to w pewnym sensie gra pozorów. Stroszenie piórek. Np teraz już lubię ładnie wyglądać, ale niechciany podryw umiem uciąć bez agresji, ze spokojem.
Tak jak Ci kikunia napisała o tym nauczycielu- starszy dziadek i tyle.
Jeżeli masz dość tej sytuacji- powiedz mu stanowczo ale spokojnie ze te jego uwago Ciebie krepują.

U mnie taka fobia społeczna to był wynik sytuacji w domu. Moze Tobie pomogłaby jakaś terapia?
Bo teraz świat wydaje ci się wrogi -a nie musi tak być:)
Trzymaj się , pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

A co do tej terapii - to mnie akurat bardzo pomógł taniec- może tez zapisz się na zajęcia tego typu- pomoże to zaakceptować swoja kobiecość i ciało, to ze ktoś może się patrzeć i niekoniecznie oceniać - bo np tez podziwiać jak tańczysz?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...