Skocz do zawartości
Forum

Problem w związku, brak zaufania i kłopot z moim myśleniem.


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich. Piszę tutaj bo nie umiem już sobie sam z tym poradzić... Zacznijmy może od początku. Jestem z dziewczyną7 miesięcy (teoretycznie 3, ale przez cały czas zachowaliśmy się jak para i uznajemy, że 7). Mieliśmy kłótnie, wspaniałe dni, widzimy się bardzo często, 5 razy w tygodniu jak nie codziennie (chociaż chwilkę) a piszemy codziennie. Jestem zazdrośnikiem. Z czasem pojawił się u mnie problem i to bardzo duży bo nie umiem sobie z tym poradzić. Jestem zazdrosny nawet kiedy nie mam do tego podstaw. Zachowuje się ok, nigdy by mnie nie zdradziła ale przeszkadza mi wiele spraw. Np no nie wiem... Dziwnie się czuje jak kogoś chwali. Nie umiem teraz sobie przypomnieć, ale dużo spraw powoduje u mnie jakieś myślenie i smutek. Mam też niską samoocenę... Tzn... Nic do siebie nie mam, ale wiem że nie wyglądam jakoś wspaniale i zna lepszych, przystojniejszych czy mądrzejszy i jak mnie komplementuje to nie wiem jak to odbierać... Ciągle mi mówi, że ja dla niej jestem ten najprzystojniejszy o najmądrzejszy ale na drugi dzień tak jakby, jak mi tego nie mówi mam takie same odczucia. Poświęca się dla mnie a ja dla niej. Robię dużo kłótni... Dużo kłótni jest przeze mnie i przez to że wymyślam sobie sam problemy. Kest mi z tym źle i chcę to zmienić, ale nie umiem a uwierzcie, próbowałem. Co mam zrobić w związku z tym? Proszę o pomoc. Jak poprawić myślenie?
Noo... A teraz drugi problem, ale tym razem związany z nią... To jest najlepsza osoba jaką znam, ale przeżyła dużo złych rzeczy. Rodzice i dziadkowie są po rozwodzie i zawsze radziła sobie sama, bez niczyjej pomocy. Ja jej wiele mówiłem, przychodzę z problemami, z dobrym czy złym humorem. Zawsze. Ufam jej jak nikomu innemu. I wyobraźcie sobie, że żyjecie tak, w przekonaniu że ma ona podobne odczucia jak ja. Cóż... Powiedziała mi, że mi nie ufa, że jej nigdh nie poznam, że nie wie czy to uczucie to to co się czuje przez 50 lat. Że ten związek nie ma sensu i nie jest na niego gotowa.... To jest dla mnie masakra bo marzeniami i czynami wychodziliśmy daleko w przód. Powiedziała że nie czuje potrzeby przychodzenia do mnie z problemami i że ma uczucie jakby była sama w tym związku. Ja jej mówię że może mi mówić wszystko, że ma we mnie oparcie ale po prostu z tego nie korzysta. Ona mówi że to nie ejst moja wina tylko jej. Mówiła, że w życiu zaufala tylko 2 osobom właśnie w takm jedna jest do dzisiaj a druga zamyla się z jej życia... Obie znała (i zna) od dziecka. Powiedziała , że może potrzebuje czasu, ale to mogą być lata. Nie chce żeby się tak czuła... Co mam zrobić? Jak wzbudzić w niej zaufanie? Proszę o pomoc w obu sprawach. Dziękuję z góry za odpowiedzi.

Odnośnik do komentarza

A może obie sprawy jakoś się łączą ze sobą. Jak się z nią widzisz i nie masz humoru, lub zastanawiasz się dlaczego z Tobą jest, bo przecież nie dość piękny i mądry jesteś to ona musi, ponieważ ma do Ciebie slabośc i Cię lubi ,ratować Twoje dobre mniemanie o sobie i powtarzać Ci ,że nie masz racji, fajny chłopak jesteś. Zajmujecie się wtedy jakby Tobą i Twoim problemem. Nie napisałeś wyrażnie- jesteś zazdrosny o nią, ale czy z tego powodu jej dokuczasz, bo popatrzyła na kogoś, bo może ubrala się zbyt zauważalnie jak dla Ciebie- tu nie wiem, bo nie opisałeś, może jeszcze tracicie czas na jej tłumaczenie się, że nie jest niczemu winna.
Niemniej w związku jak rozumiem to ona musi Ci poprawiać samopoczucie, czyli jak ona ma zmartwienie i jest smutna to musi Ciebie podratowywać, Ty nie zauważasz sam z siebie, że i jej dzis jest nie tak, na tym świecie. Zaczęła nabierać przekonania, że ona daje a Ty bierzesz. To ,że słownie ją informujesz, możesz mi sie zwierzać ze wszystkiego, ale nie stwarzasz ku temu atmosfery i nie jesteś czujny na jej zalamania, zawirowania emocjonalne, informuje ją, że nie jest dla Ciebie tak ważna jakby sobie tego życzyla.
Jeśli jeszcze się spotykacie, to po prostu bardziej ją obserwuj, zauważ co ją cieszy, wprowadza w dobry humor, ucz się jej. Jak na razie ona chyba nauczyła się Ciebie, a że jak piszesz ma za sobą trudne doświadczenia życiowe, to mimo może i ogromnej do Ciebie sympatii już nie może sobie brać na głowę osoby z humorami, niepewnej siebie, nie umiejącej niczemu zaradzić. Dorośnij i bierz problemy na klatę a nie obciążaj ją swoimi humorami, bo jej za ciężko na dluższą metę.

Odnośnik do komentarza

Ponadto w każdym związku odrobina zazrości to tak troszkę jak sól i pieprz, przyprawy, aby znajomość była bardziej wyrazista. Jest zazdrosny? OK zalezy mu na mnie. To tak dziala ,ale tylko jak jest to o d r o b i n a. Inaczej jest to element rozwalający związek.

Odwróc role. Idziesz na spotkanie i powiedzialeś koleżance cześć- dziewczyna jest zaniepokojona, kto to jest, skąd ją znasz, znacząco się uśmiechnęła, nie podoba mi się to. Rozbawiło Cię to. Wspominasz o szkole i o tym że klasówka dobrze przeszła, bo z inna koleżanką mieliście dobre ściągi i jakaś wewnętrzna wspólpraca, tudzież trochę własnej wiedzy i pchnęliście sprawę. A która to koleżanka, znam ją, a kto opracowywal sciągi, a zawsze siedzisz z nią w ławce. Acha, ona siedzi przed Tobą, na wszystkich lekcjach? I co znów Ciebie takie dochodzenie rozbawia, czy zaczyna irytować. Ty powiedziałeś coś istotnego, zaliczyłeś część materiału i już z tym nie będziesz miał kłopotu, a ona słyszy tylko o koleżance. Dla Ciebie co za róznica, kolega, koleżanka, ta czy inna, ważne, że zaliczyleś tę częsc wiedzy. Ty masz sukces a ona tego nie widzi i wierci Ci dziurę w brzuchu o jakąś koleżankę. Ty miałeś problem, problem się skończyl ,oczekujesz, że Twoja dziewczyna się będzie z Tobą cieszyć, może na lody wpadniecie z tej okazji a tu trzeba się tłumaczyć, że nie jest się wielbłądem. Cala radość opada i patrzysz niechętnie, że panna może być tylko pępkiem świata, bo jak jej nie szło w matmie, to próbowaleś jej pomóc a nie robiles glupiego dochodzenia, kto siedzi na tej matmie obok niej, czy za nią. Rozwiązywaliście wspólnie zadania i ona jeszcze wśród swoich kolegów wypadła na geniusza.

Oczywiście problemy wymyślałam ad hoc, ale chyba taki jest mechanizm dzialania. Ten co jest zazdrosny za bardzo, traci kontakt z rzeczywistością i jest nieszczęściem spotykać takich ludzi na swojej drodze, bo tak jak intensywnie się zakochał ,tak intensywnie będzie robić wodę z mózgu, nie pozwoli normalnie żyć. Czasem taką przypadłośc niestety trzeba leczyć psychiatrycznie, bo niestety nie stworzy się żadnego udanego związku.

Nie znam nasileń Twojej zazdrości, ale rozumiem, że możesz nad nią panowac jak się bardzo postarasz. Czego serdecznie Ci życzę.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...