Skocz do zawartości
Forum

Jestem pełnoletnia, a nie mogę decydować o swojej przyszłości


Gość alex455

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 20 lat. Według prawa jestem pełnoletnia i sama odpowiadam za swoje decyzje i czyny. Innymi słowy - jestem osobą samodzielną. Albo przynajmniej tak powinno być.
Mieszkam z rodzicami. Mama jest 'skrytym' i nie skytym alkoholikiem. Gdy taty nie ma przez dłuższy czas w domu (np. 2 tyg.) to pije aż do upadłego, gdy tata jest to pije razem z nim. Kiedyś pili raz na tydzień, teraz jest to co drugi lub trzeci dzień, zawsze pod wieczór. Gdy byłam bardzo mała (4-6 lat) to potrafiła zniknąć na cały weekend i wtedy zostawałam u babci.
Tata ma mnie w nosie, czyli nie obchodzi go to co robię. "A rób co chcesz" - mówi. Lata wcześniej, gdy byłam jeszcze niepełnoletnia oberwałam od niego nie raz nie dwa, za mówienie ojcu "nie". Że np. nie wiem gdzie dany budynek jest lub nie zrobiłam tego, a on mi nie wierzył.
Mama to zupełnie inna historia. Nigdy nie mogłam iść gdzieś nie mówiąc jej gdzie ide nawet, gdy wychodziłam tylko do osiedlowego sklepu. Zawsze tylko: "A gdzie idziesz?", "A po co?", A kiedy wrócisz" albo "Z kim/Do kogo idziesz?" itd. To było jeszcze zanim osiągnęłam pełnoletność. Teraz gdy już jestem pełnoletnia nic się nie zmieniło, a nawet jest gorzej. Z bratową wybierała mi studia, na które oczywiście się nie dostałam, bowiem zabrakło mi punktów. Wybiera mi pracę. Mówi, że mam się za coś zabrać, czy to naukę czy pracę, ale tylko to co według niej powinnam robić.
Ja wiem na jaki kierunek studiów chciałabym iść - reżyserie albo aktorstwo. Nigdy nie twierdziłam i nie twierdzę, iż jest to łatwy kawałek chleba, ale czuję, że to jest to co chcę robić w życiu. Wiedziałam, że chciałam iść do liceum o profilu z rozszerzonym angielskim. Gdy się dostałam, czułam się wspaniale, skończyłam angielski z 6 na świadectwie maturalnym. Teraz też tak jest ze studiami, ale moja mama tego nie rozumie. Nie rozumie również, że mam pasje, a mam ich wiele, które chciałabym rozwijać. Kocham pisać, czytać. Chciałabym nauczyć się grać na fortepianie, gitarze, harmonijce, saksofonie, skrzypcach. Chciałabym nauczyć się jeździć konno, pływać, tańczyć taniec towarzyski i step irlandzki oraz dodatkowo nauczyć się języka francuskiego i/lub hiszpańskiego. Innymi słowy wiem czego chce od życia. Rodzice powinni własne dzieci wspierać przynajmniej duchowo jeżeli nie finansowo w dążeniu do celu. Ale moi rodzice tego nie czynią. Wolą wydać 4 tys na telewizor (płacić ratami), a tata woli kupić sobie nowe akwarium niż chociaż trochę mi pomóc.
Pół roku temu kupiłam sobie gitarę, za pieniądze, które sama zarobiłam. Pierwsza reakcja była taka "a po co ci to?", "nie pokazuj ojcu", "po co wydałaś te pieniądze", "tobie to nic nie da w życiu". Później gitarę musiałam sprzedać, bo za każdym razem gdy ją brałam do ręki czułam poczucie winy za to, że ją w ogóle kupiłam. Czułam się paskudnie za każdym razem, kiedy brałam gitarę do ręki, a to nie pomagało mi w nauce, a tylko bardziej dołowało.
Cokolwiek robię to według rodziców, a w szczególności mojego taty, robię źle. Nie ważne czy mam pozamiatać mieszkanie czy w czymś pomóc. Zawsze robię to źle i do niczego się nie nadaję. Dodatkowo, według ojca, mam już wszystko umieć. Mam się perfekt znać na komputerach, internecie i innym sprzęcie. Mam wiedzieć wszystko.
Niedługo jest casting do filmu. Chcę na niego iść, spróbować swoich sił. Powiedziałam o tym mamie, bowiem casting jest w Warszawie a ja jestem z okolic Katowic. Pierwsza reakcja była taka, że mam się zamknąć i przestać chrzanić, bo ja i tak się nie nadaję.
Ja mam 20 lat i mogłabym się zbuntować, spakować się i pojechać do Warszawy na ten casting, ale wiem, że jeśli to zrobię, to do domu nie mam po co wracać. Jestem prawie pewna, że nie wpuścili by mnie za próg drzwi, a nawet jeśli, to zrobili by mi awanturę.
Od rodziców brakuje mi werbalnej albo niewerbalnej akcjeptacji i słów wsparcia. Nigdy nie słyszałam od nich słów kocham cię, a tylko obelgi i odwracanie się plecami, gdy zrobiłam coś wbrew nim.
Dobija mnie fakt, że obca osoba potrafi mi powiedzieć, że mam spróbować swoich sił i iść na przód z marzeniami, kiedy rodzice robią wprost przeciwnie. Ja wolałabym nie mieć nic, co w chwili obecnej posiadam, a wzamian mieć rodziców, którzy by mnie kochali i wspierali w moich własnych wyborach.
Najgorsze jest to, że rodzice nic o mnie nie wiedzą, a ja tak naprawdę nie wiem nic o nich. Jesteśmy poprostu dla siebie obcymi osobami. Jestem ciągle zdołowana, brakuje mi chęci do czegokolwiek, a w szczególności do życia. Jest mi smutno i się nie uśmiecham.
Wiem, że powinnam wziąść życie w swoje ręce, iść na przód, ale jetem zagubiona i nie wiem co robić.
Czy powinnam słuchać tego "wewnętrznego głosu", spakować się, rzucić wszystko na jedną kartę i pojechać do Warszawy na ten casting czy powinnam jedna zostać w swojej rodzinnej miejscowości i dalej żyć z rodzicami i zastanawiać się co by mogło być gdyby...?
Czy to jak się teraz czuję jest depresją? I ostatnie pytanie czy mam prawo się czuć jak pies na smyczy mieszkając w z rodzicami?

Odnośnik do komentarza
Gość urszula9

Jesteś dorosła i masz prawo podejmować samodzielne decyzje oraz decydować o swoim życiu. Rodzice muszą to uszanować. Mają też obowiązek Cię utrzymywać dopóki się uczysz, więc w razie czego zostaje sąd. Myślę jednak, że warto zacząć od rozmów z rodzicami i uświadamianiu im, że chyba nie chcą Cię ubezwłasnowolnić oraz utrzymywać do końca świata. Chyba chcą, abyś była samodzielna.

Odnośnik do komentarza

Jesteś pełnoletnia i masz prawo decydować o swoim życiu. Ale jesteś na utrzymaniu rodziców i dlatego uważają, że mają prawo o Tobie decydować. Oczywiście tak nie jest i dlatego musicie ustalić pewien kompromis. Wiesz, co chcesz robić w życiu, jakie wybrac studia, chciałabyś grac na instrumentach - rób to. Jeśli rodzice Cię w tym nie wspierają, spróbuj sama odkłądać pieniądze, np. możesz pracować dorywczo, wyprowadzać komuś psa, robić zakupy, pracować w weekendy. Zawsze zarobisz coś dla siebie przynajmniej na odłożenie na to, co chesz. Kiedy Ci się uda zebrać pieniadze - kup to, na co zbierałaś, bo przecież jakiś cel zakładasz. Nie miej z tego powodu wyrzutów sumienia, lepiej coś zrobić i może roziwnąć talent i osiągnąć sukces, niż nie zrobić i żałować, że się nie spróbowało. Musisz też porozmawiać z mamą, albo z bratową, że to Twoje życie i chciałabyś żyć po swojemu. Nie będziesz szczęśliwa, jeśli będziesz realizowała czyjeś plany. Masz swoje plany i swoje musisz realizować. Musisz powiedziec rodzicom, że pewnego dnia będziesz chciał się usamodzielnić, może się wyprowadzić i zamieszkasz sama i wówczas nie będą Cię trzymali za rękę i mówili co masz robić. Musisz podejmować sama decycje robić to co uwazasz za słusze. Jesli się sparzysz - trudno. To Twoje życie i sama bierzesz pod uwage błąd lub sukces. Dlatego będziesz walczyła o to drugie. Porozmawiaj ze swoją rodziną, że masz swoje plany i że zależy Ci na tym, aby je uszanowali. Nie mogą robić Ci awantur i kłótni dlatego, że sama decydujesz o sobie. Owszem utrzymuja Cie i szanujesz ich zdanie, ale jednak wybór zawsze powinien należeć do Ciebie. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość Rówieśniczka

A ja wiem, co czujesz. Mam podobną sytuację do Ciebie, z tym, że nigdy nie wybierali mi moich kierunków studiów. Wiem, co to jest za uczucie, kiedy jest się uzależnionym od rodziców. Normalne dzieci powinny teraz studiować, kształcić się, a nie martwić się o to, jak zarobić na przetrwanie. Powinny być szczęśliwe ze swoich wyborów, a nie mieć poczucie winy, że zrobiły coś nie tak, jak rodzice chcieli. Oczywiście, może się wyprowadzić i powinna to zrobić, ale nie umie. Tak jak ja. Moi rodzice również są "realistami", też mi mówią, że nic nie umiem, nic nie wiem. Nie mam żadnego autorytetu w domu, nadal jestem dzieciakiem, mimo licznych, odpowiedzialnych decyzji w swoim życiu. Kiedy obcy ludzie mówią mi, że "jesteś zdolna", ja się peszę. Bo to nie było dla mnie normalne, nikt mi nic takiego nie mówił, nie rozwijał moich pasji, których teraz już nie mam, bo wszystko "eliminowali" zniechęcając mnie. Przez takie ich zachowanie nie jestem nawet w stanie sama podjąć decyzji. To jest silniejsze ode mnie. Widzę, że od Ciebie też, ponieważ obie jesteśmy uzależnione od swoich rodziców. Za dużo im zawdzięczamy, mamy niepotrzebne poczucie winy...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...