Skocz do zawartości
Forum

Alimenty a pomoc


Salem

Rekomendowane odpowiedzi

Mój partner, z którym jestem od 6 lat ma córkę z pierwszego małżeństwa, z którego ma 14 letnią córkę. Sąd zasądził mu tysiąc złotych alimentów na córkę, do tego ma regularne widzenia, w tym między innymi prawie miesiąc wakacji.
Pod koniec czerwca mój partner poinformował mnie, ze była żona poprosiła go o partycypowanie w kosztach aparatu ortodontycznego i wyjazdu na wakacje. Oczywiscie poparłam jego udział w kosztach, jednak z uwagi na fakt, ze w miesiącu, w którym te koszty miały wystąpić dziecko miało przebywać z nami, u mamy mojego partnera i na koloniach opłaconych przez mojego partnera, zapytałam dlaczego była żona nie pokryje kosztow ortodonty ( 500 zł) z alimentów, ktore otrzyma skoro i tak corki przeciez tam nie będzie, a co za tym idzie nie będzie miała kosztow związanych z jej utrzymaniem. Mój partner odpowiedział mi ze aktualnie jego była żona jest w trudnej sytuacji finansowej i nie będzie miała pieniędzy na tego ortodontę. Uznałam, że to nie jest w porządku, ponieważ pieniądze które otrzymuje była żona są dla dziecka i na potrzeby dziecka, a nie na poprawienie aktualnego deficytu w budżecie byłej żony, która aktualnie rozkręca jakiś biznes i przeinwestowała. Mój partner stwierdził, ze to nie jest moja sprawa i nie powinno mnie to interesować, poza tym że jest honorowy i nie będzie się szarpać z byłą o jakieś 500 czy 1000 zł .
Rozmowę skwitowałam tym, żeby robił jak uważa i keśli chce być taki hojny, to niech będzie, jednak niech nie oczekuje, że ja będę go wspierać finansowo, co zdarzało się stosunkowo często.
W naszym zwiàzku wspólnie ponosimy koszty utrzymania, jednak mamy osobne pieniądze, który każde z nas wydatkuje jak chce.
Partner cały czas mi wypomina, ze w związku z sytuacjà opisaną powyzej ja nie chcę mu pomagac finansowo i robi mi z tego powodu karczemne awantury. Juz dochodzi do dantejskich scen, w których ja stwierdzam, ze nie pracuję po to zeby wspierać budżet jego byłej zony i nie będę pracowac na jej fanaberie a on ze On w takim razie moje potrzeby tez ma gdzieś i wyzywa mnie przy tym od debilnych idiotek.
Może się mylę, może mój partner ma rację. Ale skoro on jej przelewa alimenty na dziecko, a dodatkowo i tak pokrywa koszty związane z podstawowymi potrzebami nie pomniejszając przy tym kwoty przelewu dla byłej zony i mu później brakuje na paliwo czy papierosy to dlaczego ja mam go wspierać finansowo? Ja nigdy nie dostałam od niego pieniędzy na fryzjera, kosmetyczkę ani inne przyjemnosci. Bardzo ciezko na początku było mi przystosować się do ustalonych przez niego reguł wyniesionych z domu z podziałem na moje i twoje. Od czasu kiedy mamy układ moje- twoje przez większosc czasu to ja muszę go finansowo wspierać i gdyby chodziło o pomoc dla dziecka bezposrednio, o czym mu wielokrotnie mówiłam, to nie byłoby absolutnie problemu, natomiast w tej sytuacji moim zdaniem jego postawa jest nie w porządku.
Alimenty przewidują połowę kosztow utrzymania co obliguje jego byłą zonę do ponoszenia współmierności w kosztach - czyż nie tak? Skoro on daje tysiąc złotych to ona tez powinna dac drugi tysiąc. Dziewczynka jest ogólnie zdrowa, chodzi do państwowej szkoły, nie ma żadnych nadzwyczajnych kosztow jej utrzymania. Jest dla mnie niezrozumiałe to, ze w miesiącu w którym dziecka nie miała pod bezpośrednią opieką po otrzymaniu alimentów mój partner bez oporów ponosi kolejne koszty zwiàzane z dzieckiem.
Czy uczciwe ze strony mojego partnera jest postępowanie wobec mnie, gdzie w mojej ocenie daje pieniądze byłej żonie jednocześnie oczekując ode mnie wsparcia finansowego?

Odnośnik do komentarza

Nie chcę wnikać w wasze rozliczenia finansowe ,nie powinnaś od początku się godzić na coś co Ci nie odpowiadało,
ale jeśli wyzywa Cię od debilnych idiotek...,w tym momencie nie powinno Cię przy nim być.

Myślę ,że nie warto kruszyć kopii o te pieniądze dla córki,ale powinnaś się zastanowić czy to jest odpowiedni partner dla Ciebie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość jestemwszoku_

klawo, jak to jest w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym? że byłemu małżonkowi, gdy ten znajduje się w ciężkiej życiowej sytuacji, też trzeba wypłacać pieniążki, do iluś tam lat po/wstąpienia w nowy zw. małż. także powodzenia, ile kobiet tak nagina rzeczywistość i doi kasę z jeleni, bo im się interesu "nie udało rozkręcić". no powiem Ci, że jako dorosły czlowiek nie wydaje na siebie tysiąca miesięcznie, także pogratulować zarobków, bo alimenty są zasądzane od zarobków chyba, a nie od rzeczywistych potrzeb dziecka?
zastanowiłabym sie też na aparatami ortodontycznymi, gdyż jest to po prostu niesłychane i nagminne rzekałbym, że od 10 lat panuje taka moda i parcie na drutowanie swoich ząbków. dawniej czegoś takiego na taką skalę nie było, a teraz obserwuję nawet wśród dorosłych ludzi drutowanie paszczy, jakby to ich miało zbawić czy upiększyć. także ciekawe czy faktycznie mała ma tak pokręcone mleczaki czy jak :)
powiem tak, przy takim człowieku nie dorobisz sie nigdy niczego, bo zamiast łożyć wspólnie na wspólne gniazdko, to będziesz sama łożyć na jako taki standard, a jego pieniądze będną transferowane ...
jakżeś jest głupia to będziesz łożyć kasę na cudze dziecko, ale jak zachorujesz to nawet ci na leki nie styknie, a co dopiero na prywatną opiekę medyczną. myśl przede wszystkim o sobie i myśl przyszłościowo.
też w moją stronę nieraz słyszałam docinki czemu sobie ubrań nie kupuję nowych, a to że musze uzbierać 1,5 tys na badania nietolerancji pokarmowych które jest mi niezbędne przy moim schorzeniu, 1 tys. na nowe okulary, 700-1,5 tys na implanta zęba, co miesiąc ok. 100-200 zł na badania krwi gdyż mam problemy metaboliczno-hormonalne i żaden lekarz nie chce mi wypisać skierowań na darmowe badania. najpierw zdrowie, potem przyjemności jak dożyję. jestem w takiej sytuacji, że na twoim miejscu olałabym takie dzikie układy i myslała tylko o sobie. taniej temu panu będzie zamieszkać z byłą żoną, wtedy będzie miał pozor na finanse, a ona też przecież samotna, bo z tego co piszesz to nie ma innego, żeby doić z dwóch stron?

Odnośnik do komentarza

Ja nie mam problemu z tym, zeby wydawał pieniądze na dziecko- jezeli jest taka potrzeba to absolutnie trzeba je wydać i nie ma co dyskutować. W przypadku jego corki był konieczny i nie wnoszę do tego absolutnie żadnych zastrzeżeń - tylko jesli ma zapłacić za cokolwiek związanego z bezpośrednią potrzebą dziecka, ktorej koszt wynosi jedną czwartą umownej kwoty utrzymania to o tę wartość powinien pomniejszyć alimenty byłej zonie, a nie tłumaczyć się jej złą sytuacją finansową szczególnie w momencie, kiedy tego dziecka w tym czasie nie ma u matki.
Kwestia wyzywisk to niestety dosc częsta sytuacja u nas w domu, mój partner tłumaczy się tym, ze wyniósł to z domu, co niestety jest zgodne z prawdą. Po kłótni przeprasza, ale za kazdym razem jest tak samo, co doprowadza mnie do szewskiej pasji i w ostatnim czasie skutkuje tym samym z mojej strony w jego kierunku. Tak nie powinno byc i ja bardzo żałuję wypowiedzianych w jego kierunku złych słów, a jego mimo, ze przeprasza leżą mi na sercu bardzo i pomimo, ze wybaczam to pamiętam.
Nie łatwo jest odejść... Mamy wspólnie 4 letnią córkę, ja z poprzedniego związku tez mam dzieci, ale z nami mieszka tylko syn, bo córka juz się usamodzielniła.
Jak tak sobie teraz pomyślę to nie pamiętam kiedy mój partner kupił naszej córce ciuchy, buty, czy inne niezbędne rzeczy dla czteroletniego dziecka, ktore ciągle rosnie.
Z dnia na dzien oddalam się od niego coraz bardziej, ale z drugiej strony bardzo zalezy mi na naszej rodzinie i spokoju w domu.
Bardzo kocham mojego partnera, ale sposob w jaki się zachowuje w stosunku do mnie powoduje, ze staje mi się on obojętny.
Podświadomie miałam moze nie nadzieję, ale cichą wiarę w to, ze to moje postępowanie jest niesłuszne, a on ma rację i to ja jestem złośliwa jędza, na którą partner nie moze liczyc.
Tylko jak udzielać wsparcia partnerowi, ktory zamiast dbać o nasze wspólne potrzeby pomaga byłej zonie. Czy to uczciwe, ze bez kiwnięcia głową pod pozorem potrzeb corki zgadza się na wszystkie żądania i prośby swojej byłej pozbywając się srodkow do zycia, a później oczekuje ode mnie wsparcia?

Odnośnik do komentarza
Gość jestemwszoku_

mój boże to jak ma nowego partnera, to po co on jej kasę daje? tak jak mówiłam, pokorne ciele dwie matki ssie, dobre miałam przeczucia :) ona sie najlepiej ustawiła, tak prawda, tamten dom utrzymuje, a od tego cos wyciągnie.
nie dawalabym jej nic ponad alimenty, niech idzie do sądu i niech przed sądem udowadnia że nie bez własnej winy nie może znaleźć pracy, to wtedy sąd może od niego wołać kasę żeby jej pomóc w niby "ciężkich warunkach", tylko i to nie przeszłoby bo ma faceta nowego z którym ma dziecko i on łoży na nich, więc nie ma prawa wołać przed sądem o kasę na jej rzekomo ciężką sytuację. niech idzie do urzędu pracy się zarejestrować, jakąś pracę jej znajdą :) niech obniży swe oczekiwania jak jej tak źle.
o, ale tu widzę twój fagas jest tak urobiony, że pokornie jej dokłada kasę na jej waciki. tu bym sie zainteresowała czy coś głębszego za tym nie stoi. możliwe że dalej ma polucje pod sny z byłą małżonką albo i głębsze uczucia :)

nie potrafię cię zrozumieć, powinien się wypowiedzieć ktoś kto wie jak to jest z dziecmi. ja ich nie posiadam i od zawsze prezentowałam egocentryczne i zachłanne podejście do dóbr materialnych (ale nie w sensie nachapania się kosztem innych, ale ciułaniem własnymi rękoma) także moje zdanie znasz. dlatego wszystkim odradzam zawsze małżeństwa - nie wyobrazam sobie łożenia na człowieka z którym się rozstajesz w sytuacjach kiedy on ma tragiczną sytuację życiową !!! nie wyobrażam sobie sytuacji gdy ktoś kogoś łapie na dziecko żeby uwiązać u swojej nogi/doić alimenty. nie wyobrażam sobie tym bardziej brać z kimś kredyt/spłacać długi małżonka, mieć wspólnotę majątkową - nigdy nie wiadomo kim okaże się dany człowiek po jakimś okresie czasu.
w wersji ostrożnościowej zalecam najpierw dorobić się swojego malutkiego lokum, potem żenić (bo na mieszkaniu jako twoim majątku odrębnym małżonek już nie położy łapy - chyba że po ślubie mieszkanie i walniesz rozdzielność majątkową, ale to niektórych może bardzo ugodzić, wręcz do żywego :P). ale nie pozbędziesz się w sumie strachu czy nie otruje/zabije cie druga strona, żeby mieć profity po tobie. w usa nagminnym jest załatwianie partnerów dla polis ubezpieczeniowych. jak zaufać drugiej stronie kiedy na każdym kroku czai się tyle potencjalnych niegodziwości? :/ a świat stoi na pieniądzu. jak wyczuć czy partner nie jest zainteresowany tobą dla majątku i wygody?
ja już to przerobiłam, żałuję że tak późno sobie to uzmysłowiłam. moj długi związek zaczynał się dziwnie, bo już po kilku dniach padły pytania "kim są twoi rodzice, co robią". a ja niepotrzebnie może się przyznawałam. i co, mój byly wyszedł z tego związku w zasadzie bogatszy o dużo gadżetów. zawsze pełno prezentów mu kupowałam, bo z dobroci serca, a i żeby nie odstawał bo biedniejszy. nigdy już nie będę wydawać więcej na faceta niż on na mnie wydaje. to jest nauczka. jeśli w ogóle, a nie zanosi sie. wolę kanarkowi karmy do kupić albo uzbierać se na papugę szarą.

zastanów się ile jesteś w stanie poświęcić dla takiej niekomfortowej sytuacji/układu?
są kobiety, które nie pierdzielą się w tańcu, przykład mojej koleżanki, nigdy nie lubiła Katowic, syfiastego powietrza, ale kilka lat tkwiła tam dla faceta, a jak ja wkurzył, to bez żalu spakowała sie i przeniosła do W-wy, czyli tam gdzie zawsze chciała mieszkać. Teraz sobie chwali, że pod względem "kulturowym" rozkwitła, powietrze czystsze a co za tym nie ma juz tyle zaskórników na policzkach i głowa też sporadycznie ją boli. Czasem trzeba mieć tylko prawidłowy bodziec do działania :)

Odnośnik do komentarza

Ja się nie muszę nad niczym zastanawiać :/). Uśmiech chyba rozpaczy- dokładnie wiem czego chcę. Chciałabym zeby on zrozumiał i zaakceptował mój punkt widzenia i postrzegania. Nie bronię i nigdy nie byłam przeciwna łożeniu przez niego pieniędzy na dziecko. Kurczę jesli ma potrzebę to nawet zamek ze złota kupi córce jak go na to stac. W przypadku naprawdę ważnych potrzeb dla jego corki bezwzględnie służę pomocą i portfelem ale na litość boską nie dla byłej żony, bo skoro ona dostaje 1000 zł alimentów to niech je przeznacza na potrzeby dziecka, a nie swoje, a pozniej nie ma na lekarza.

Odnośnik do komentarza
Gość jestemwszoku_

co to znaczy, że się nie musisz zastanawiać? masz wolną wolę i jak ci się nie podoba to KOŃCZYSZ swoją przygodę i zabierasz zabawki z piaskownicy. nikt cie na siłe nie będzie trzymać jak kulę u nogi.
a za przeproszeniem, gdzie jest twoja rodzina, że ci nie doradziła żebyś się nie pchała w taki dziwny "twór" ? bierz dziecko i wracaj do rodziców jeśli ich masz.

Odnośnik do komentarza

Salem
Chciałabym zeby on zrozumiał i zaakceptował mój punkt widzenia i postrzegania.

Ja podzielam Twój punkt widzenia,ale on najwidoczniej chce ,żebyś to Ty zaakceptowała jego wybory...,
nie ma dobrego sposobu na rozwiązanie tego problemu ,tym bardziej ,że faceci z reguły lubią stawiać na swoim,ponadto wygląda ,że nie pozbył się sentymentu do byłej żony.

Jedynie ,skoro macie podział kasy i określenie co kto finansuje, nie dawać mu jak mu zabraknie np.na paliwo, a pożyczyć.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Myślę ,że na dłużej też,ale musi tu być obopólna zgoda,każdy gospodarzy swoimi pieniędzmi ,ale najważniejsza jest zgoda co do zakresu finansowania poszczególnych wydatków,
jeśli do tej pory ten podział jaki macie wam odpowiadał tym lepiej,
zostawić tak jak jest,nie kłócić się,jak będzie wołał ,że mu brakuje,powiesz ,że dasz/pożyczysz ,ale musi Ci oddać,jak nie odda ,dopominać się...,
bo na zmianę jego stosunku do byłej żony, widać nie masz co liczyć.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość bold_end_bjuti

a ja bym się na twoim miejscu zastanowiła z jakim fagasem się prowadzasz, bo mi tu śmierdzi rozwodem z orzeczeniem o winie i wtedy twój fagas może do usranej śmierci łożyć na szanowną byłą małżonkę i tu wystarczy, że ona umiejętnie będzie sobie układać życie w taki sposób, aby zawsze udowodnić, że poprzez rozwód jej sytuacja materialna uległa pogorszeniu (nie musi być to być bóg wie jak tragiczne pogorszenie, ale jednak). to też by tłumaczyło, że jest szczwaną lisicą, gdyż nie wchodzi w nowy związek małżenski ze swoim aktualnym fagasem - po co, skoro w aktualnym układzie może doić kasę z byłego "jelenia" :)
i tu się zastanów - czy ty widziałaś papiery rozwodowe, czy może tylko na słowo wierzysz. a jeśli jest tak jak mówię, to pewnie dawał d*** niewierny małżonek i teraz będzie do usranej śmierci ponosić tego koszty. lubisz biednych & niewiernych? :)

Odnośnik do komentarza

Jest 10 lat po rozwodzie- tak widziałam papiery rozwodowe.
Rozwiązanie- na chwilę, ponieważ nie młodniejemy, nie cofamy zegara. Jezeli się ze sobą zestarzejemy to jak mamy żyć z osobną kasą? Dla niego to naturalne, bo tak żyją jego rodzice, dla mnie to nienaturalne, bo moi mają wszystko wspólne .....
Tylko jak zrobic zeby miec wspólne na uczciwych zasadach przy takim podejściu partnera?
Jak dawać zeby nie być wykorzystywanym? Jak kochać zeby nikt nie igrał moim sercem? Jak ufać zeby nie okazać się naiwnym?

Odnośnik do komentarza

To już trzeba samemu umieć wyważyć te proporcje....
Wiek tu nie ma nic do rzeczy,jeśli nie zgadzamy się z wydatkami partnera ,to nie ma innego wyjścia, zawsze są dobre i złe strony każdego rozwiązania.

Co z tego ,że masz wspólną kasę jak.np.musisz pytać partnera czy możesz sobie kupić sukienkę za za 300zł?

Ja nie widzę różnicy czy kasę trzyma się wspólnie czy nie,ważne ,żeby była na to obopólna zgoda.

Znam przypadek gdzie mąż trzymał kasę ,uważając za wspólną,ale sam o wszystkim decydował.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

ka-wa dzięki za dobre rady, wszystkim Wam dziękuję- problem na razie zniknął - zobaczymy na jak długo...
Niemniej jednak ja potrzebuję trochę czasu, zeby moje uczucia wyszły ze skorupki do ktorej się zamknęły.
Ostatnio przeczytałam cos fajnego:

Bajka o gwoździach

Był sobie pewnego razu chłopiec o złym charakterze. Jego ojciec dał mu woreczek gwoździ i kazał wbijać po jednym w płot okalający ogród za każdym razem, kiedy straci cierpliwość i pokłóci się z kimś. Pierwszego dnia chłopiec wbił w płot 37 gwoździ. W następnych tygodniach nauczył się panować nad sobą i liczba wbijanych gwoździ malała z dnia na dzień: odkrył, że łatwiej jest panować nad sobą niż wbijać gwoździe. Wreszcie nadszedł dzień, w którym chłopiec nie wbił w płot żadnego gwoździa. Poszedł wiec do ojca i powiedział mu, ze tego dnia nie wbił żadnego gwoździa. Wtedy ojciec kazał mu wyciągać z płotu jeden gwóźdź każdego dnia, kiedy nie straci cierpliwości i nie pokłóci się z nikim. Mijały dni i w końcu chłopiec mógł powiedzieć ojcu, ze wyciągnął z płotu wszystkie gwoździe. Ojciec zaprowadził chłopca do płotu i powiedział: "Synu, zachowałeś się dobrze, ale spójrz, ile w płocie jest dziur. Płot nigdy już nie będzie taki, jak dawniej. Kiedy się z kimś kłócisz i mówisz mu coś brzydkiego zostawiasz w nim ranę taką, jak te. Możesz wbić człowiekowi nóż a potem go wyciągnąć, ale rana pozostanie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...