Skocz do zawartości
Forum

problem w związku


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Forumowicze!
Mam problem, z którym chciałam się podzielić i wysłuchać opinii bo nie wiem jak sama sobie z nim poradzić. Jestem z moim chłopakiem ok. pół roku, znamy się kilka lat dłużej. Ostatnio zaczęły wysypywać się nam problemy. Mogłabym raczej powiedzieć: mi, bo każda moja próba wytłumaczenia, że coś mi nie pasuje jest zbywana słowami np. "to nie złość to smutek, wcale się na ciebie nie wściekam" i nie odzywa się do mnie przez dłuższy czas gdy przebywamy razem. Zaczynam się zastanawiać czy zbyt nie przesadzam i może faktycznie to ja zachowuję się jak dzika.Oboje nie jesteśmy bardzo rozmownymi osobami. Ja dodatkowo wycofuję się gdy ktoś mi przerwie, a co za tym idzie już o wielu rzeczach dla mnie ważnych mu nie powiedziałam. To ja zwykle do niego dzwonię (trochę mi to przeszkadza, bo chciałabym żeby i on dzwonił do mnie, okazał nieco troski, powiedziałam mu o tym, ale nie odniosło to żadnego skutku, choć za każdym razem dziękuje mi że zadzwoniłam). Ostatnio mamy większy problem. Chodzi o nocne zostawanie... Widujemy się zwykle w weekendy, bo mieszkamy dosyć daleko od siebie zostajemy wtedy u siebie. Przez to moi rodzice patrzą na ten związek "krzywo" (u niego nie ma problemu, oboje mieszkamy u rodziców), dlatego staram się nie nastawiać ich bardzo źle do niego i nie zostawać bardzo długo, poza tym mi też nie odpowiada "siedzenie komuś na głowie" przez tyle czasu. Tu Luby się wkurza, że zbyt słucham się rodziców, choć jestem już dorosłą, samodzielną osobą, nie biorąc pod uwagę, że (przynajmniej w moim odczuciu) robię to też dla niego i przestaje się do mnie odzywać. Ja odbieram to jako wnerw poziom najwyższy, natomiast pytając czy faktycznie dostaję odpowiedź, że to tylko smutek. Tyle że nie mogę w to uwierzyć. I jeszcze jedna rzecz. Jak wspominałam, jesteśmy dosyć cichymi osobami, ale nie rozumiem go kiedy jest pośród swojej rodziny. Zamyka się w sobie, odnosi się dosyć gburowato i najczęściej zapatrzony jest w telewizor i jest bardzo biernym słuchaczem, nawet gdy ktoś zwraca się do niego to zdarza się mu nie obrócić do rozmówcy (nie wiem jak dla niego, ale dla mnie jest to odruch lekceważący).Chciałabym dowiedzieć się jak Wy to widzicie. Przepraszam za chaos wypowiedzi, ale chodzę już zdenerwowana od dłuższego czasu i nie mogę pozbierać myśli.

Odnośnik do komentarza

Hm...Zazwyczaj cichy dobiera się z gadalską a gaduła ma za sympatie dość spokojną i małomówną dziewczynę. Zawsze wydawało mi się to dobrym rozwiązaniem. Tutaj spotkało sie dwóch mruków jak rozumiem. Jednak może jest lekki podział między Wami, ty jesteś bardziej małomówna a on jest bardziej gburowaty. I tu jest jak rozumiem problem, jakbyś bardziej pytala czy twój chłopak jest bardziej małomówny czy gburowaty?
No cóż to Ty z nim obcujesz i Ty musisz To ocenić.

Jeśli ignoruje swoją rodzinę i udaje mu się nie reagować jak wprost się do niego zwracają, to już widzisz oczami wyobrażni jak te metody spokojnie wprowadzi do Waszego ewentualnego domu i jak nie chce z Tobą rozmawiać, to jest to wg. Ciebie zachowanie w tych samych kategoriach.
Jesli złości go ,że liczysz się ze zdaniem swoich rodziców to tu znów się rozmijacie. Mimo,ze jesteś dorosła i może już pracujesz, to dom w którym wyrastałaś jest ważny. Dla mnie to b. fajna cecha, bo domniemuję, że jak kiedyś będziesz miala dzieci, to byś chciała mimo tego, ze już będą dorosle mieć z nimi fajny kontakt i aby zawsze jednak brały w jakiś sposób Twoje zdanie pod uwagę. Swiadczy to o dojrzałości rodziny, o jej zżyciu, o wzajemnej ważności dla siebie członków rodu.
Wzajemne bywanie u siebie w domach z nocowaniem. Sprawa delikatna. Może on już wypracował w sobie taką niezależność od rodziców, że już mu nikt glowy nie suszy i nie miesci mu się w głowie, że Twoi wogóle mają jakieś zdanie na ten temat. Może jego rodzice uważają, ze kazda okazja do poznania ewentualnej ,przyszlej synowej to dobra okoliczność i Cie po prostu lubią. Może też byc tak, że uważają, ze chłopak przecież musi sie z kims "wyszumieć", to jak jesteś "pod ręką" to wygodnie dla ich syna. Natomiast rodzice Twoi, to rodzice dziewczyny. A jak świat światem rodzice czuli się w obowiązku "upilnowania" panienki. Na dzisiejsze czasy przeklada się to tak, że chłopak w nagrodę za to, ze w ogóle się pojawił nie musi być przez rodziców uznany za księcia z bajki. Dla nich to za malo. Muszą do niego przywyknąć, muszą mu uwierzyć, ze chyba ma poważne wobec Ciebie zamiary jeśli chce sobie u Was nocować, że jest Ciebie, ich oczka w głowie, wart. Dlatego mają do niego pewien dystans. Dziwne, że dorosly chłopak obrusza się .Powinien przyjąć taktykę przypodobania sie im. Powinien rozumieć powściagliwosc Twoich rodziców ,to nie podważanie jego ego tylko zdroworozsądkowe spojrzenie na niego, jako ewentualnego, przyszlego Twojego męża. I lepiej dla niego być z nimi we względnie dobrych ukladach, niż ich ignorować. Te dobre stosunki ,o które powinien zabiegać mają co najmniej dwa aspekty. Ty czujesz się spokojniejsza,ze on jednak liczy sie z Twoją rodziną, a rodzice doceniają, że on próbuje sie starać.

Ty do niego dzwonisz a on grzecznie Ci dziękuje i ...
Spróbuj nie zadzwonić, daj sobie na wstrzymanie. Sprawdż reakcję. To jednak chłopak powinien bardziej za panną biegać, a dziewczyna umiejetnie podsycać tę jego chęć biegania za nią.
O iluś ważnych rzeczach nie powiedzialas, bo przerwał, zignorowal. Sama musisz ocenić, czy jakby tak obiektywnie na nie spojrzeć to było to takie sobie gadanie, szukanie dziury w calym, dziś coś ważnego ,jutro niegodnego dykusji. Jeśli rzeczywiście dla Ciebie były i są one ważne i zmilczalas, to zły znak dla Ciebie. Wielu rzeczy w związku nie osiagniesz, bo się będziesz zrażać, bo będziesz się bala jego gburowatej reakcji.

Chciałam powiedzieć,że czas chodzenia ze sobą to czas "wychowywania siebie". Nie jest to jakieś pejoratywne określenie z podtekstem tresowania. To taki jakby rodzaj dopasowywania sie do siebie. Jeśli coś przeszkadza i jest niewygodne, to jednak trzeba to próbowac zmienić. Nigdy nie jest w związku idealnie, ale jak zaczyna się zbierać za dużo tych uwierających rzeczy to wtedy świat zaczyna się bardzo niepodobać. Ja zawsze mówiłam,ze usiluję sobie wychować, męża, dzieci i psa.Ale słabo mi to szło. Z calego towarzystwa to ja byłam przez nich najlepiej wychowana. Jak kto tylko do domu wchodził, to ja wiedzialam, wręcz rzucalam to co aktualnie robiłam, bo trzeba obiad podać, pocieszyć, odrobić lekcję, zażartować. Tylko często nie mialam poczucia, ze ktoś myśli co mnie jest na tą chwilę potrzebne, co mnie by ucieszyło. Dlatego jak babcie powiadaly, że chłopaka sobie trzeba wychowywać od początku, to chyba mialy rację.

Jedno jest nietypowe i niepokojące. "To nie złość to smutek, wcale się na ciebie nie wściekam". Może to depresja a w tym temacie wolę sie nie wypowiadać.

Wygląda, ze jesteście fajną parą tylko trochę trzeba się podocierać poprzez wspólne omawianie i egzekwowanie oczekiwanych zachowan .

Odnośnik do komentarza

Może to i być coś z depresji ,nie wiem ,albo ma taką osobowość gburowatą,mrukowatą,
dlatego ,żeby to ocenić ,powinnaś być sobą,zachowywać się swobodnie ,mówić co Ci się nie podoba...,ale skoro to jak grochem o ścianę,to ja nie widzę przyszłości tego związku ,bo jeśli coś się zmieni to na gorsze,teraz nie odzywa się jakiś czas,później przejdzie to na dni...,
chyba ,że chcesz tak się męczyć całe życie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...