Skocz do zawartości
Forum

co to znaczy?


Gość unna

Rekomendowane odpowiedzi

unna, wiele na ten temat mogłyby napisać osoby, które zajmują się interpretacją rysunków dzieci (np. rysunków rodziny jako metody projekcyjnej). Generalnie puste przestrzenie, puste części kartki mówią o problemach wypartych, stłumionych. U neurotyków jest bardzo dużo wolnych przestrzeni w rysunkach, wskazujących na sprawy, których nie chcą dopuścić do świadomości. Malowanie małych rysuneczków w rogach kartki może świadczyć o uczuciu bezsilności u dziecka, niemożności sprostania trudnym sytuacjom. Nic jednak nie można powiedzieć pewnego, nie widząc tego rysunku, nie znając dziecka i nie rozmawiając z nim na temat rysunku. To są tylko pewne ogólne tendencje w interpretacji tego typu elementów w rysunkach dzieci. Więcej można byłoby powiedzieć, znając historię dziecka. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Nie znam historii dziecka, ale dalsza znajomość była coraz bardziej dziwna.
Zajmowałam się nią, przez parę dni.
Mała miała tendencję do bardzo niebezpiecznych zachowań.- oczywiście, z mojego punktu widzenia. Np. wchodziła na murek, jakiś 3 m. nad ziemią /betonem/ na co ja reagowałam dość nerwowo.
W odpowiedzi usłyszałam, że ona mnie potnie na kawałki i zje, albo że pokroi mnie nożyczkami.
Oczywiście, odmówiłam dalszej opieki nad małą, przerastało to mnie i zbyt się denerwowałam./ nie tyle gadaniem, ile tym, że było niebezpiecznie/
Jednak chciałabym to zrozumieć, bo pierwszy raz się z czymś takim spotkałam.

Odnośnik do komentarza

hahahah sory ale to u dzieci raczej normalne chodzić po takich murkach i mówić obcej opiekunce która ich wkurzy że ją pokroją, uduszą, zabiją czy zjedzą ;D Dzieciaki tak gadają każdy z nas to robił czasem jak się wkurzył. Moi koledzy jak byliśmy mali ok 7-8 lat wchodzili na 3 piętro budynku po barierkach od balkonów i rynnie, dziewczyny wchodziły na 5-6m drzewa itd lub na trzepaki wysokości 3m nad betonem itp. Nie wiem doszukujesz się choroby psychicznej u tego dziecka?

Odnośnik do komentarza

Jeśli takie mówienie jest normalne, to przestają mnie dziwić bandziory, co latają z maczetami i nożami, a jak ktoś im się nie spodoba, to pochlastają cię nożem..
Przecież to normalne!
Też wchodziłam na drzewa i płoty, a córka szalała na trzepaku. Ale mimo wszystko, było to jakieś normalniejsze, bezpieczniejsze.
Może to po prostu nadmiar swobody, tzw, bezstresowe wychowanie?
Tylko czemu teraz tyle dorastających dzieciaków, jest biednych i nieszczęśliwych?
Może dla tego, że nie przyzwyczaili się do ograniczeń, a w dorosłym życiu trzeba z tym się liczyć - i szok.

Odnośnik do komentarza

My jako dorośli też jesteśmy nieszczęśliwi nasi rodzice z czasów PRLu byli w większości toksyczni a ryby i dzieci głosu nie miały. Nie mieliśmy swobody i też byliśmy z tym nieszczęśliwi teraz to zauważam po sobie i znajomych, jako dorośli jesteśmy nadal więzieniami rodziców i ich praw, ponad połowa dorosłych ludzi teraz boi się swoich rodziców lub nie dogaduje z nimi i nie ma ochoty opiekować się nimi na starość lub pozwolić im zamieszkać u siebie na starość. Kochamy rodziców bo tak trzeba i udajemy że wszystko jest ok. Już nie przesadzaj też z porównaniem dziecka które powtarza niezrozumiałe dla niego w pełni teksty z TV itp z bandziorem z maczetą już nie rób z igły widły żeby podtrzymać temat... Dziecko wlazło na murek - o boże no i co z tego? Nie spadło nie umarło gdzie ty masz problem? Pytasz czemu tam wlazło? Bo dzieci tak robią. To normalne. Twoje też na bank tak robiło, jeśli powiesz że nie to bądź pewna że robiło to jak nie patrzyłaś... przypomnij se co sama potrafiłaś zrobić w tajemnicy przed rodzicami... Ja tu problemu nie widzę, wlazło na murek, zlazło, odpyskowało obcej osobie która ją okrzyczało, boże, nie histeryzuj już, nie zaczynaj że dziecko wlazło na murek to nie chce się liczyć z ograniczeniami w dorosłości, boże... pewnie po prostu wlało bo był stamtąd fajny widok a ty już filozofię całą...

Odnośnik do komentarza

Nie ma żadnych dowodów naukowych na to, że rysunki znaczą coś konkretnego. Dziecko wykorzystuje swoją inwencję i tyle. Moje rysunki składały się ze szczegółów, wzorków itd, albo po prostu był samochód, dom, człowiek na pierwszym planie. Koleś przeważnie miał piwo i peta i miał coś wulgarnego na koszulce - tu można już coś pointerpretować :D

We wchodzeniu na niebezpieczne miejsca i takim mówieniu nie ma nic złego, bo dziecko zna to z bajek i uczy się wchodzenia w rolę. unna zbytnio skupiasz się na pierdołach i robisz z igły widły jak typowa kobieta :)

Odnośnik do komentarza

Gdy pisałam o tym rysunku, to zaskoczył mnie sam taki fakt, bo dziecko było dość grzeczne.
To jest całkiem dla mnie nowe, nie spotkałam się z czymś takim.
Nie jest to wyraz bezsilności, bo gdy powiedziałam nie, to mała złapała za to, nie chciała puścić, uśmiechając się złośliwie i sącząc obraźliwe teksty. Ona nie mamrotała pod nosem, tylko wprost mnie obrażała - ty krowo, wezmę nóż i cię pokroję...itd..
Jej przedszkolanka powiedziała, że jest to diabeł zawieszony na nitce /powiedział mi to jej ojciec/
Przy pierwszym moim nie, ta nitka się zerwała.Też mam ochotę powiedzieć, że zobaczyłam diabła, choć może jednak jest tam sporo przesady.
-----
To prawda, że zbyt uprościłam sprawy związane z rodzicami, sytuacje są różne i bardziej skomplikowane.
Ale ten dzieciak w jakiś sposób mnie intryguje, próbuję ją zrozumieć i niezbyt mi to wychodzi.

Odnośnik do komentarza

Pozwól że coś ci opowiem.
Mama: no dalej zjedz ładnie co tak siedzisz nad tym jedzeniem? jedz bo stygnie.
Córka: ale ja nie jestem głodna
M: Masz zjeść!
C: ale nie lubię tego zielonego.
M: Jedz nie marudź!
C; nieche!
M: No boże nie jęcz już zachowuj się porządnie, usiądź prosto i jedz to porządnie jak człowiek nie denerwuj mnie!
C: y-yyym!!!
M: Zjedz to bo nie będzie kolacji! Wszyscy już zjedli ile ty chcesz nad tym siedzieć no zjedz to w końcu i chodź bajkę ci puszczę jak zjesz! No nie dłub w tym tylko zjedz!!!
C: (marudzenie, atak płaczu)
M: No nie mogę z tobą normalnie, nie możesz nawet normalnie zjeść, jesteś taka niegrzeczna, zamknij się już, dobra idź stąd, nie dostaniesz kolacji!
C: (rzucenie widelcem)
M: czy ty normalna jesteś?! nie będziesz mi tu widelcami rzucać!!! (klaps)
C: (płacz, ucieczka do pokoju)

Tata: Musisz zjeść trochę warzywek, to pomoże ci być zdrową i piękną dziewczynką!
C: ale ja nie lubię tego zielonego!
T: Och? czego w nim nie lubisz?
C; Bo jest zielone!
T: yhymmmm... Zielone...
C: (obrażona mina)
T: Rozumiem, zielone odpada, a co powiesz np. naaaa czerwone? Lubisz czerwony to twój ulubiony kolor, tak?
C: yhym.
T: No właśnie, zobaczmy... O, marchewka jest czerwona, będzie ok, co?
C: nieche!!!
T: Dlaczego nie? Jest czerwona, prawda?
C: ale jest twarda nie lubię tych twardych!
T: A rozumiem. Czyli szukamy czerwonych i miękkich! Truskawka, co? Są czerwone, miękkie i słodkie, są pyszne, prawda?
C: y-ym!!!
T: A co jest nie tak z truskawkami?
C: (rzuca talerz z truskawkami)
T: Och... Co się stało, skarbie? (głaszcze pochlipującą córkę po plecach) Już dobrze, spokojnie... Co dręczy mojego kochanego skarba, hm? Nie wierzę że aż tak nie lubisz truskawek, na pewno coś dręczy mojego kochanego skarba, co? (przytula i głaszcze) Zastanówmy się razem co to jest, dobrze? Powiedz mi, bardzo nie lubię kiedy coś dręczy mojego kochanego kotka! Nie chcemy chyba że to cię dręczyło nadal i nie chcemy chyba żebyś chodziła i rzucała talerzami z truskawkami, hm? (żartobliwy uśmiech, głaszcze)
C: (przytula się, płacze)
T: Opowiedz mi o tym, słoneczko moje, co się stało, dlaczego jesteś taka zła, kto tak wkurzył mojego kochanego skarba, hm? Kto to był? gdzie on jest?! Powiedz mi skarbie, ja go znajdę! Nie pozwolę dręczyć mojego kochanego skarba!
C: ...bo w przedszkolu się ze mnie taki kolega śmiał... (opowiadanie)
T: (po rozmowie) Już lepiej?
C: Nie mów nikomu!
T: oczywiście, że nie powiem! No co ty? to nasz sekret! Zawsze możesz mi o wszystkim powiedzieć, przecież wiesz, skarbie! (łaskocze)
C: (chichot)
T: Mogę cię o prosić o małą pomoc, skarbie?
C: jaką?
T: pomożesz mi pozbierać te truskawki? Twoje małe rączki zrobią to o wiele lepiej i szybciej niż moje.
C: (zbiera truskawki)
T: dziękuję.
C: ...przepraszam...
T: W porządku, skarbie, już dobrze! Jak widzisz nie ma za bardzo sensu w rzucaniu truskawkami, co? (głaszcze) Nie musisz niczym rzucać, możesz od razu powiedzieć mi o wszystkim co cię dręczy, ok?
C: (chichot)
T: Pójdziemy je umyć, co?
C: yhym...
T: Dobrze, proszę pomóż mi je umyć.
C: (myje)
T: (umył truskawki, zjada jedną) ym, są takie świeże i soczyste! (siada na kanapie i je truskawki)
C: (siada na kanapie obok)
T: O, zobacz!
C: co?
T: Ta ma chyba twoje imię wypisane na sobie!
C: (śmieje się) gdzie? (ogląda) nieche!
T: może mi się wydawało. Zatrzymaj ją, ja mam ich mnóstwo.
C: (zjada truskawkę)
T: O, ta chyba też! (daje jej drugą)
C: nieche! (śmieje się)
T: (ogląda kolejną) Nie, ta nie (zjada)
C: (śmieje się i zaczyna przebierać w truskawkach) A ta?
T: hmmmm nie, ta nie! (zjada)
C: a ta?
T: hmmm a, ta tak! Ta jest twoja.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

unna jak dla mnie to strasznie niepokojące jeżeli chodzi o zachowanie tego dziecka.To nie diabołek lecz uważam.że to dziecko już ma problem.Mojego brata syn też tak mówił,groził,czasem czymś rzucił...nikt nic z tego nie robił.Rósł z tym a nerwy rosły u niego tak; że przekroczył granicę,gdy mój dyn( 4,5 roku on ma 7) bawiąc się w łapanego niechcący go popchnął ten wpadł w taki szał że krzyknął zabije cię i wziął żelazko i rzucił w niego.Mój mały dwa dni nie mógł dojść do siebie...To nie jedyna.taka sytuacja.A co by było gdyby odepchnęła go moja 2,5 roczna córka?Mówi że chce widzieć jak umieramy.Nie wiem ale ja już bym ratowała to dziecko,to nie jest normalne.To straszne...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...