Skocz do zawartości
Forum

Problemy sercowe a brak radości w życiu


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, mam 20 lat.
Od ponad roku mam chłopaka, od zawsze jestem zdania, że mimo różnic do siebie pasujemy. Jest on całym moim światem. Po pół roku bycia razem wpadliśmy w pewnie rodzaj melancholii i jego decyzją rozstaliśmy się. Było to dla mnie bardzo ciężkie. A mimo to on był dla mnie ogromnym wsparciem i dawał mi dużo siły, po około miesiącu rozstania wróciliśmy do siebie. To rozstanie moim zdaniem nas umocniło. Wyrzuciliśmy z siebie wszystko co nam nie pasowało i było już ok. Czułam się kochana i wiedziałam, że on też jest szczęśliwy. Mimo tego on dzisiaj podjął decyzję o rozstaniu. Nie rozumiem jej całkowicie, bo jeszcze nie dawno - jest piątek a sytuacja o której napiszę teraz działa się we wtorek. Wtedy to przyznał, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, wiem, że był pod lekkim wpływem - byliśmy ze znajomymi na piwie. Ale czy to robi aż taką różnicę. Dodam, że ostatnimi czasy znajduję się w swoistego rodzaju dołku, studia nie koniecznie idą tak jak powinni, ale to nie z mojego powodu, mój znajomy ze szkoły się powiesił, mimo usilnych starań odpadłam na ostatnim etapie rekrutacji do pewnego przedsięwzięcia i czuje swoistego rodzaju nie moc. Rozumiem, że to mógłby być dla niego ciężar, ale przecież wiadomo, że nigdy w życiu nie może być cały czas wesoło i kolorowo...
Proszę o pomoc, on uważa, że lepiej jak wszystko się skończy i wymyśla moim zdaniem puste argumenty w których sam się gubi np. że do siebie nie pasujemy, że tak będzie lepiej... Dodam, że pół roku temu było podobnie ale dzięki staraniom wyszliśmy z tego. Wiem, że zabija nas monotonia. Chciałabym to ratować, bo czuje, że to mężczyzna mojego życia. Kocham go i do tej pory sądziłam, że on mnie też... Co robić? Dodam, że jestem silna i zdeterminowana starać się to uratować, bo wiem, że to nie było by trudne ale obie strony muszą chcieć... On jest na nie.

Płakałam, przy naszym rozstaniu dzisiaj, nie chciał słyszeć o tym, żebyśmy coś ratowali... zaproponował tylko tydzień na przemyślenia... Ja i tak wiem, że on jest na nie...
Co ja mam zrobić, kocham go, jest dla mnie wszystkim, nie chce go tracić...

Odnośnik do komentarza

Nie można zmusić kogoś do związku.
Już raz do Ciebie wrocil i skoro dalej jest cos co mu nie odpowiada to moze faktycznie lepiej sie rozstać. Nie wiem w jakich okolicznościach sie zeszliscie ale może zrobil to z poczucia winy?

Odnośnik do komentarza

Zeszliśmy się z obustronnej chęci. Sam powiedział po pewnym czasie, że żałowałby do końca życia, jakby tego nie zrobił. Tu nie chodzi o to, że ja chce go zmuszać do czegoś... Ja po prostu chciałabym, abyśmy wrócili na dobrą drogę i pielęgnowali to co było dobre, a starali się wyeliminować to co jest złe. On sądzi, że wszystko byłoby na siłę.

Odnośnik do komentarza

Skoro uważa że wszystko byłoby na silę to zapewne nie ma sily zeby dalej budować ten związek.
Jednostronnymi dobrymi chęciami mozesz próbować coś zmienić i starać się. Być może przyniesie to efekt, ale krótkotrwały.
Skoro teraz zmienia zdanie to po jakimś czasie również je zmieni i znowu będziesz cierpiała. Dasz rade wytrzymać jeszcze jednego "kopniaka" z jego strony?
Może lepiej znaleźć kogoś kto bedzie docenial Twoje uczucie i nie bedzie uciekł co jakiś czas z powodu monotonni w zwiazku lub jakiś problemów? Myślę że jesteś bardzo dojrzala emocjonalnie i myślisz poważnie o zwiazku a ten chłopak...niekoniecznie.
Poza tym skoro wymysla coraz to nowe argumenty, ze "nie pasujecie do siebie" czy "ze wszystko byloby na sile" to widocznie albo tak jest albo ma jakiś powód o ktorym woli Ci nie mówić. Szybko i na dobre sie rozstać. Dobrze ze probuje chociaz jak najmniej boleśnie.

Odnośnik do komentarza

Właśnie o to chodzi, że ja odnoszę wrażenie, że to zerwanie jest na siłę. Po za tym, zawsze twierdziliśmy, że się uzupełniamy, że o to chodzi, a on zawsze doceniał to jaka ja jestem, że jestem trochę inna, że mam poczucie własnej wartości, że się szanuję. Ja doceniałam jego, jego troskę, zaangażowanie, to jakim jest człowiekiem. Moim zdaniem pasujemy do siebie. Dla tego ciężko mi zaakceptować jego decyzję. Wiem, że ma na prawdę dużo na głowie, że ma swoje problemy, o których nigdy mi nie chciał mówić, a ja nie chciałam ich wyciągać od niego na siłę, bo nie o to w związku chodzi. Moim zdaniem, można zmieniać życie we dwoje. Chce to jakoś ratować... Ale tu chyba już nic nie zależy ode mnie... On uważa, że ja przy nim czuje się nieszczęśliwa, że się nie uśmiecham tyle co kiedyś, że brakuje mi energii do życia. A i dodał, że ma dosyć widoku mnie zmęczonej, zaznaczę, że nigdy wcześniej mi o tym nie powiedział, nigdy. I to trochę głupie, że teraz doszukuje się tych błędów... Moim zdaniem robi to na siłę... Chce, żebyśmy byli razem, i nie chodzi tu o to, że jestem urażona, porzucona i jest mi źle, po prostu wiem jak wiele dajemy sobie nawzajem, jak bardzo się zmieniliśmy wzajemnie na lepsze i uważam, że możemy być cudownym związkiem, a kiedyś może nawet małżeństwem.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...