Skocz do zawartości
Forum

moj byly maz mnie kocha, ale juz nie chce...


Gość Sylwia52

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Sylwia52

opowiem krotko moja historię.Mojego meza poznalam 6 lat temu, po 2 latach pobralismy się i urodzila nam sie coreczka...Mieszkalismy w Polsce, bylismy szczesliwym malzenstwem, czasen zdarzaly sie wyboje ale nigdy nie zawiedlismy swojego zaufania...zapragnelismy lepszego zycia i w poszukiwaniu tego wyjechalismy za granice, tam zaczelo sie wszystko psuc.Moj maz jest czlowiekiem, ktory nie koniecznie lubi okazywac uczucia, brakowalo mi dobrego slowa, czasem wsparcia.Poznalam nowych przyjaciol, ktorzy dali mi wieksze zainteresowanie niz on.Wmowilam sobie, ze nic juz nie czuje i ze to co nas laczy to przyzwyczajenie, rozstalismy sie...on bardzo cierpial ale ja bylam mocno zajeta moim zyciem, jak mi sie zdawalo takim super!Moj maz wrocil do kraju, widywalismy sie srednio co 3 miesiace, przyjezdzalam ze wzgledu na dziecko, bylismy przyjaciolmi i mysle ze, raczej pewna jestem, ze byla to wiecej niz przyjazn, ale chyba pasowalo mi to, ze jest kiedy go potrzebuje, ze mnie wyslucha, ze razem potanczymy i sie pobawimy...w 2014 spedzilismy cale wakacje razem, bylo cudownie i milosc powrocila, zrezygnowalam ze wszystkiego co mam, zabralam dziecko i wrocilam do niego.Niestety moj maz cala wine rozpadu zwiazku obwinia tylko mnie i oczekiwal z mojej strony staran, ja natomiast pragnelam czuc ze on mnie kocha, obydwoje zamknelusmy sie w sobie i stosunki zrobily sie zimne, podjelam decyzje o rozwodzie, bo chcialam zeby zawalczyl o nas jak prawdziwy lew...wiem, ze kocha ale nie wnika podejmowane przez ze mnie decyzje. Dopiero teraz otworzylam oczy, ze to bylo zle, skrzywdzilam jego, nasze dziecko i siebie, tylko za pozno, bo on juz mi nie wierzy.Jest mi bardzo ciezko z mysla, ze zlekcewazylam czyjes uczucia, z mysla ze nie moge juz nic naprawic i pokazac jak bardzo mi zalezy.Nie umiem zyc dalej, z mysla ze taka glupia bylam.Przepraszam za chaotyczna pisownie, nigdy nie dzielilam sie problemami na forum, dlatego ten pierwszy raz jest taki trudny.

Odnośnik do komentarza

No co tu napisać,często po czasie uświadamiamy sobie ,że tracimy miłość i szczęście,że skrzywdziliśmy czy też zawiedliśmy wiele osób.Nie doceniamy w porę tego co mamy takie życie a żyć trzeba dalej nie popełniając tych samych błędów.

Odnośnik do komentarza
Gość Sylwia52

zycie toczy sie dalej...nie potrafie tylko zrozumiec jak to mozliwe, kochamy sie wzajemnie, ale nie mozemy razem byc:( dostalam przykazanie, ze mam sie odezwac jak juz sie odkocham, dzis wydaje mi sie,ze to calkowicie niemozliwe.Mam tylko nadzieje, ze tam gdzie odejdzie znajdzie szczescie, tego mu zycze z calego serca.Mam nieodparta manie zeby walczyc...tylko czy jest sens

Odnośnik do komentarza

Ja uważam ,że jest sens walczyć o związek ale tylko do pewnego momentu,żeby nie zmarnować sobie życia na wieczne czekanie.Ta druga osoba też musi tego chcieć, może potrzeba jej czasu.Czasem warto poczekać tylko jak długo?

Odnośnik do komentarza
Gość Czarnulka 24lata

" Trzeba coś stracić by to docenić,żeby odzyskać trzeba się zmienić..."Jestem w związku od 7 lat,mężatka 4 lata.
Ja też " nadszarpnęłam" zaufanie do mojego męża....ale staram się zmienić,nie dla Niego- tylko dla samej siebie !
Ja też swojego męża kocham nad życie,wydaje mi się,że On też jeszcze coś do mnie czuje,że jeszcze jest jakaś ' malutka iskierka nadziei' że kiedyś będzie dobrze,że jeszcze się wszystko między nami ułoży- w to wierzę !
Jak to się mówi,im Ty bardziej chcesz,żeby było dobrze,żeby wszystko się ułożyło to w skutek tego może być odwrotnie....
Ja też czekam z ' cierpliwością' aż mój mąż się do mnie przytuli,powie,że mnie kocha i dobrze,że jestem.
Niby między nami jest teraz już e miarę dobrze,ale mi jeszcze czegoś brakuje z Jego strony ( np.żeby się do mnie przytulił tak bez interesownie) tak jak już pisałam wcześniej,że trochę Go zawiodłam i dobrze wiem,że to wszystko co się między nami stało- to jest tylko i wyłącznie moja wina,bo to ja mam ' trudny charakter i to ze mną się trudno dogadać bo nie chce iść na kompromis( tak wiem wina zawsze leży po obu stronach,ale w moim przypadku tylko to jest moja wina)
Życzę dużo cierpliwości,nie naciskaj Go bo to przynosi( serio) odwrotny skutek,Twój mąż musi pewne sprawy przemyśleć,ale walczyć zawsze trzeba ( ja to robię ) bo wiem,że warto no i mam dla kogo- męża i syna. Będzie dobrze- musi być !
Powodzenia i pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Gość Sylwia52

Wolę nie robic sobie duzych nadzieji, dostalam calkowity zakaz walki.Zachowuje sie jak opetana:)telefonu nie wypuszczam z rąk i szukam kontaktu pod byle pretekstem.Trzymam za was mocno kciuki, ja tez uwazam ze kazdemu nalezy sie kolejna szansna..chociaz jak sie stawiam na jego miejscu to tez bym sie bala i mozemy sobie podac ręce bo tez jestem straszna choleryczka, ktora zawsze musi postawic na swoim:) Fajnie, ze jest ktos kto ma podobne problemy, chyba latwiej jest wiedziec, ze nie jest sie samemu w tych trudnych chwilach.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...