Skocz do zawartości
Forum

Nie wiem co zrobić, ciężko mi podjąć dezycję


Gość miloszzz

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim, witam.
Nie wiem co robić. Od miesiąca, staram się żyć, bez kobiety, którą bardzo kocham. Żyliśmy ze sobą prawie 7 lat, ostatni czas był trochę pod górkę, "odłączyłem" się od tego związku w skutek własnych problemów (rodzinnych i zawodowych). Stałem się zamknięty w sobie, obojętny na wszystko. Przeżyłem masę stresu, każdy dzień był taki sam, niewyobrażalna dawka stresu, napięcia. Ale przeszłość to przeszłość, dzisiaj na szczęście poskładałem siebie, swoje sprawy, zaczyna być normalnie.
Niestety, wszystko o czym wyżej piszę, odbiło się na moim związku. Nie będę rozpisywał się o szczegółach, bo nie sądzę, że chcielibyście to czytać. W zeszłym roku zostaliśmy się na 3 miesiące, ale wróciliśmy do siebie - obiecywałem poprawę. Niestety, nie dałem rady. I rzeczywiście, na początku bez przymusu, z wielkim szczęściem, byłem sobą, moja kobieta z powrotem miała faceta. Ale minął miesiąc i niestety znowu podupadłem, psychicznie. Były momenty, że miałem wszystkiego i wszystkich dosyć.. Z początkiem tego roku, rozeszliśmy się w wyniku kłótni (to ja zerwałem, sprawa dotyczyła tego co nie fair zrobiła moja partnerka, ale przesadziłem..). Przez ostatni miesiąc dużo rozmawialiśmy przez maile, słyszałem cały czas to samo - że już nie wierzy w to, że będziemy szczęśliwi, że mamy inne poglądy (choć to nieprawda - żadnego konkretu nie umiała przytoczyć), że sama ma wiele do siebie zarzutów, że ten związek nie daje już jej szczęścia jak kiedyś, że nie ma tej więzi itd. Jedyny plus to taki, że ja poradziłem sobie ze starymi problemami, zaakceptowałem rzeczywistość i dzisiaj normalnie już żyję, mimo, że ciężko, bo nie ma Jej. Podczas ostatniej spokojnej rozmowy (mailowej), moja partnerka m.in postanowiła wyjawić co jej przeszkadzało podczas tego okresu naszego zejścia się, co ją dobijało. Nie odpowiedziała mi, dlaczego nie powiedziała mi o tych problemach, które jestem pewny, wyeliminowalibyśmy. Usłyszałem m.in, że ona musi sama dojść ze sobą do zgody (też ma za uszami).

Dzisiaj jest tak, że nie jesteśmy ze sobą, że mimo iż ja z przeszłością się pogodziłem, z wieloma błędami, mimo, że dużo robię do naprawienia pewnych, prowadzę w miarę normalne życie.
Chcę o Nią walczyć, bo zdaję sobie sprawę, że to przede wszystkim ja wprowadzałem złą atmosferę do naszego związku, że to ja jej nie satysfakcjonowałem. Tylko, że nie wiem co robić... nie wiem czy powinienem.. teraz, czy za jakiś czas? tydzień, dwa? miesiąc? Kontakt mamy dobry, ton przyjazny, bez pretensji jeden do drugiego, choć zazwyczaj ja rozpoczynam jakąś formę skontaktowania się z nią, do dzisiaj (dzisiaj nie piszemy czy nie rozmawiamy ze sobą).

Kompletnie nie wiem jak się zachować. Pierwszy raz w życiu jestem w takiej sytuacji. Nie mam gwarancji żadnych, ale co mam do stracenia? Kocham Ją. Jestem pewien, że ona w głębi mnie również. Wydaje mi się, że stałem się w jej oczach nudny (poza wadami, które się objawiały w różnych sytuacjach np. moje robienie "z igły widły"). Ale dzisiaj jestem świadom, co mogę zmienić a co nie, co wynikało z tego, że byłem podłamany. Gdybym nie był pewien, że jestem w stanie Jej dać szczęście, uśmiech, przebolałbym i dał spokój. Teraz wiele się zmieniło.. mówię szczerze i z pełną odpowiedzialnością.

Nie potrzebuje słów "zawaliłeś", "masz to na co pracowałeś", bo ja to wiem. Bo miałem ostatni miesiąc, żeby sobie to uświadomić, dogłębnie.

Ku przestrodze: jeżeli będziesz nieszczęśliwy w swoim prywatnym życiu, w żadnym związku nie będziesz szczęśliwy, dodatkowo niepotrzebnie będziesz krzywdził drugą osobę.
Dzięki za przeczytanie i wszelkie rady.

Odnośnik do komentarza

Nie ma żadnej gwarancji, że znowu nie będziesz miał jakiejś stresowej sytuacji, która spowoduje to, że znowu ją porzucisz, jak to już dwa razy zrobiłeś.
Nie dziwię się, że dziewczyna nie chce się ponownie angażować.
Jak piszesz, macie kontakt, więc nie naciskaj, czekaj, może coś się zmieni w jej nastawieniu?
Ja bym się już w ten związek nie angażowała.

Odnośnik do komentarza
Gość Czarnulka 24lata

A Ty chodziłeś gdzieś na terapię ? Do psychologa ?
W sumie to nie masz pewności,że ten stres nie powróci znaczy jakaś sytuacja stresowa !
Jak macie dobre relacje to dobrze !
Ale moim zdaniem powinieneś Jej dać więcej czasu na ( przemyślenia) bo nie możesz Jej zagwarantować,że już będzie ok.
Albo Twoja dziewczyna da Tobie i temu związkowi jeszcze jedną szansę,albo po prostu da sobie spokój....bo będzie się obawiać tego co będzie dalej....
Powodzenia !

Odnośnik do komentarza

To fakt, żadnej gwarancji nie mam, nie mogę Jej dać. Tylko, że to wszystko było spowodowane moim życiem (podejściem), problemami, które teraz rozwiązuje, niedługo ich nie będzie.. Naprawdę się nie usprawiedliwiam, chcę wytłumaczyć, że wiem, że takiego stresu już nie będę przeżywał.
Pierwsze rozstanie to nie ja odszedłem, rozstaliśmy się po obu wspólnej decyzji. Nie chodziłem na żadną terapie, czego dzisiaj chyba żałuję - nie tylko z racji związku, którego nie ma. Ale dla siebie samego.

Kiedyś wszystko mnie dobijało, każdy dzień był męczarnią.. dzisiaj jest zupełnie inaczej.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...