Skocz do zawartości
Forum

Głęboka depresja i trudności z odzyskaniem panowania nad sobą


Gość walikoniozaur

Rekomendowane odpowiedzi

Gość walikoniozaur

Witam,
Od kilku lat zmagam się z depresją. Nawroty choroby są dosyć częste, trudno mi sobie z tym poradzić. Pojawiają się myśli samobójcze, ale nie jestem tak głupi by zostać swoim własnym zabójcą. Próbuje wziąć się w garść, pozbierać się, odzyskać panowanie na własnym życiem, jednak szybko polegam. Trudno mi przestawić wszystko na właściwe tory. Staram się otwierać na innych, realizować swoje pasje, wracać do tego o czym marzę, bo wiem, że jedyną osobą która może zmienić mój los jestem ja sam. Jednak ten ogień szybko gaśnie. Znów dopada mnie przygnębienie, nie chcę mi się nic robić, nie mam motywacji, czuję, że moje życie straciło sens. Wchodzę w skórę osiemdziesięciolatka, w tym sensie, iż wierzę w to, że nic dobrego mnie już nie spotka, że nastał kres moich dni. Jestem sparaliżowany, nie mam wiary w siebie i własne umiejętności. Nie spełnię swoich marzeń, nie zostanę kim chcę. Zginę marnie, w samotności i nikt nie będzie o mnie pamiętał. Codziennie poruszam się między tysiącami ludzi, a czuję się jak pustelnik. Chcę nawiązywać kontakty towarzyskie, jednak mam z tym problemy, po prostu znajomi odstawiają mnie (Czy się im dziwię ? Nie.). Jeżeli sam do kogoś się nie odezwę, nikt do mnie nawet nie zajrzy. Są persony, które przyciągają innych do siebie, ja jestem jak dmuchawa do liści. Dotychczas dawałem sobie z tym radę, żyłem swoimi ambicjami, skupiałem się na tym co potrafię robić, by osiągnąć sukces. Jednak przychodziły porażki za porażkami, a ja traciłem cały zapał do pracy. Do tego stopnia, że teraz nie potrafię rozplanować sobie dnia, zazwyczaj spędzam go na czytaniu, leżeniu i oglądaniu. Żałuję, że nie ma przy mnie kogoś kto kopnie mnie w dupę, weźmie za pysk i zmusi do pracy. Rodzina chce żebym skończył studia, jednak to ich życzenie, nie moje, nawet nie lubię tego co studiuję. Nie chcę robić wszystkiego czego oczekują wobec mnie inni. Właśnie bycie marionetką sprawia, że czuję się źle. Chcę robić rzeczy, które dają mi satysfakcję, które sprawiają, że zapominam o beznadziejności, szarości dnia codziennego. Lecz sam tracę siły. Z dnia na dzień jestem coraz słabszy. Jestem coraz głębiej w studni smutku, tak głęboko, że nie widzę już światła. Historia zna przypadki, gdy istota ludzka z samego dna wspięła się na szczyt. Szczytu nie chcę. Chcę po prostu być szczęśliwy.
Za jakąkolwiek pomoc serdecznie dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Depresję się leczy. Nie myślałeś o terapii?
Cóż można więcej doradzić.
Ryba zaczyna psuć się od głowy, wylecz głowę, zmień nastawienie i wtedy wszystko pójdzie jak po maśle.
Życie nabierze rumieńców.
Swoją drogą masz niezłe poczucie humoru walikoniozaurze ; )

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Witaj walikoniozaur

Nie jestem specjalistką, ale wiesz - tak na zdrowy, chłopski rozum rada według mnie jest tylko jedna. Miłość doda Ci skrzydeł i sprawi, że będzie Ci się chciało chcieć. Szukaj zatem miłości - świat jest pełen samotnych dziewcząt. :)

Co do osiemdziesięciolatków - jesteś błędzie. Oni tak samo jak i młodzi wierzą, że jeszcze coś ich dobrego spotka. W każdym bądź razie nie wszyscy się poddają - jak sądzę tylko tacy, których stan zdrowia jest na tyle zły, że nic ich już nie cieszy.

Żyjesz tak, jak żyjesz, bo ktoś Ci na to pozwala - czytasz, leżysz, coś oglądasz... Ucieka ci życie... Co chcesz tym osiągnąć? Porażka to normalna sprawa. Nigdzie nie jest powiedziane, że wszystko musi Ci się udać. Coś się nie udało? Trudno! Jedziemy dalej... :)

Jeżeli chcesz być szczęśliwy, żyć po swojemu to po prostu do tego dąż. Przerwij te studia, skoro Cię nie interesują. Przecież nie o to chodzi abyś realizował ambicje rodziców. To jest Twoje życie i możesz z nim zrobić wszystko czego chcesz.

Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Gość walikoniozaur

Wszystko się zgadza.
Wiem, że porażki kształtują charakter i są niezbędne by odnieść sukces. Per aspera ad astra.
Sama terapia nic nie da jeśli nie zmienię swojego myślenia.
Miłość... Piękna sprawa, ale by ją znaleźć trzeba się nagimnastykować i to ona wybiera porę kiedy przyjdzie.
Jeśli miałbym sobie doradzić z pozycji trzeciej osoby (Swoją drogą polecam taką metodę, pozwala trzeźwiejszym okiem spojrzeć na własne problemy.) rzuciłbym się na głęboką wodę. Całkowicie zmienił otoczenie, przeprowadziłbym się w inny zakątek świata. Na początku pewnie byłoby krucho, jednak sytuacja wymogła by na mnie działanie. Przebudziłaby mnie.
Lena, tak już mam, nawet w najbardziej gównianych sytuacjach staram się wyśmiewać wszystko dookoła, nie na pozór. Zabrzmi to jak oksymoron, ale jestem wesoły w swojej depresji.

Odnośnik do komentarza
Gość walikoniozaur

Jeszcze wracając do kobiet.
Tutaj napotykam problemy. Będąc małym, aczkolwiek zniewalającym dzieckiem byłem strasznie nieśmiały, podchodziło to pod mutyzm selektywny (Tak zdiagnozował to doktor Google.). Pozostałości tej przypadłości zostały ze mną do dzisiaj. Zniósłbym to, gdybym był garbaty, pryszczaty, miał guza na czole i stulejkę. Jednak sprawy wyglądają trochę inaczej, uważam, że jestem nawet piękny, ciałko też niczego sobie. I cierpię, kiedy widzę, że panie w moim pobliżu rzucają spojrzenia i głaszczą się po włosach. Być może mają zeza i wszy, jednak zazwyczaj wpadam im w oko. Nie potrafię otworzyć gęby. Zaczepić, choćby powiedzieć: "O, ładna torba. Też mam ładną.". Boję się, że zostanę wyśmiany, że powiem coś co z miejsca pogrzebie mnie dwa metry pod ziemią. Jak podstawówkowicz z pierwszym włosem pod pachą.

Odnośnik do komentarza

Miłości też trzeba czasem pomóc. Nie przywołasz jej samym myśleniem i marzeniami. Co do kobiet: tak długo jak będziesz się bał wyśmiania ( skąd taki pomysł w ogóle?) - tak długo nie ruszysz do przodu. Odważ się - zagadaj, jak trafisz na pustaka, to może Ci coś głupio odpowiedzieć, ale co z tego? Niech sobie będzie pustakiem - tak na to spójrz. Trafi się ktoś kto podejmie dialog. Jakie dwa metry pod ziemią? Taka "porażka" to pryszcz.

Odnośnik do komentarza

Widać, że jesteś inteligentnym chłopakiem, z poczuciem humoru.
Zaczarowałbyś niejedną damę. Dlaczego panicznie boisz się wyśmiania? Nie spodoba się pannie Twój tekst to do widzenia. A bo to mało chłopaków startuje do dziewczyn i dostaje kosza?
Nie ryzykujesz, nie pijesz szampana.

Jeśli jesteś przystojny jak mówisz, a nawet piękny niczym Narcyz ; ) to każda dziewczyna wybaczy Ci ewentualną wpadkę ; )

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...