Skocz do zawartości
Forum

Utracona osobowość wraz ze zdrowieniem


Gość Utracona

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Miałam Pograniczne Zaburzenie Osobowości. Być może jeszcze trochę mam(ponoć tego nie idzie wyleczyć, lecz zaleczyć). Gdy zaczynałam leczenie miałam w głowie obawę, że to wszystko co mnie motywuje, nakręca, pcha do działania i mnie określa zniknie wraz z leczeniem borderline. No i moje obawy się spełniły. Nie jestem już chaotyczna, skrajna emocjonalnie, rozchwiana, manipulująca, szalona, autodestrukcyjna, ale też kreatywna, optymistyczna, uczuciowa(co mnie pchało do twórczych rzeczy), otwarta na ludzi, skłonna podejmować ryzyko itd. Jestem pusta w środku. Zaleczyli mnie na amen. Czuję jakby wyjęli z tym co we mnie najgorsze, to co najlepsze. Jakby bez jedno nie było drugiego. Nie jestem w depresji, nie jestem też w manii. Jestem pośrodku gdzie nie ma nic. Nic. Nicość. Wegetuję bo nie wiem nawet kim jestem. Niczego nie potrzebuję, niczego nie chcę, na nic nie czekam, niczego nie oczekuję, nic nie chcę osiągnąć, nie chcę nikogo mieć, na niczym mi nie zależy. Nie rozumiem o co chodzi i nawet kiedy to się stało.

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem uległaś efektowi placebo - podświadomie bałaś się tego, że może tak się stać, nie wiedziałaś jakie zmiany w Twoje życie wprowadzi leczenie i wykreowałaś soboe sama taki rezultat.

Z drugiej strony powinnaś cieszyć się iż obkawy chorobowe ustąpiły - bo umiejętności manipulacyjne itd, raczrj nie pomogły by Ci w życiu. . Przez borderline sama sobie niszczyłaś życie, choć nie zawsze zapewne to realnie widziałaś i cieszyłaś się z niektórych objawów chorobotwórczych..

Wszystko czym nasiąkneła Twoja osobowość jest dalej częścią Ciebie, wuczone schemty zachowania noe znikają od tak - tylko musisz uwierzyć na nowo że potrafisz tak jak kiedyś komunikować się z ludzmi.

A jeśli chodzi o lreatywne myślenie, to nie przemija ono od tak - przemija z wiekiem, im starszy człowiek tym mniej kreatywny.

Po prostu doszukujesz się objawów jakich kolwiek, bo ciężko przyzwyczaić Ci się do remisji - ciesz się dziewczyno, że walka z border już za Tobą i nie zastanawiaj się bez sensu czego w Tobie nie ma, a co było - zawsze się dobrze wspomina.

Odnośnik do komentarza
Gość niemampomysłunalogin

hej.ja jestem właśnie na drodze uzdrowienia,walczę z borderline.Zaczęłam od leków przepisanych przez psychiatrę,tj antydepresyjnych,regulujących sen i przeciwlękowych,w jednym.Jest o tyle lepiej,że moje lęki jakby się spłycily,ale nie do końca,a jeśli chodzi o sen,to nadal jest on nieregularny-albo jestem tak senna,że kladę się wczesniej spać,powiedzmy o 22ej,a nie o 4 czy 5 jak to często bywało,i cięzko mi wysiedzieć np do 2 w nocy,jestem wowczas już bardzo senna,a do niedawna to była minimalna godzinna o jakiej zasypiałam,bądź też idę spac wczesnie ale mam takie jazdy ze budzę co się co 3,4 godziny.Czekam jednak na efekty,choc wiem,ze wiele zalezy od mojego nastawienia.Po prostu do tej pory była w tak poznych godzinach najbardziej aktywna,czyli czytanie,rysowanie,sluchanie muzyki itp.Lęki zaś jakby się wyciszyly,nie mam objawów takich jak drgawki,silny niepokoj,pozostaly raczej tylko mysli,ktore nie dają mi pełnego spokoju.Zaś nastroj depresyjny jeszcze jest,ale nie taki jak wczesniej.Za jakiś tydzien zaczynam psychoterapię,tez się obawiam,ze wraz z nią utracę częśc siebie,ale co to za osobowosc,ktora pcha mnie do samozniszczenia.Niby jest adrenalina,ktorej sobie dostarczam,ale jednoczesnie kieruje mnie ona pośrednio do śmierci,więc trzeba sobie uzmyslowic fakt,czy to aby na pewno dobre.Masa kontaktow z ludzmi,ale są to kontakty na dobrą sprawę płytkie bądź nacechowane wyniszczającymi emocjami.Co dobrego można z tego mieć? Ból??? Ja jestem nim już porządnie zmęczona,a bez terapii podejrzewam,ze w koncu te znajomosci pokierują mnie w najgorsze.To oszukiwanie siebie,ze bpd sprawia że jestesmy jacyś ;) Owszem,z jednej strony ciekawi bo porywczy,emocjonalni,kreatywni,nazywaj to jak chcesz,ale tym samym pokrzywieni,poranieni do samej głębi i cierpiący,boli dosłownie wszystko.Ja mam tego dość,chyba wolę już stagnację od ciągłego wariowania i gubienia się w tym co jest co.

Odnośnik do komentarza

Hej, też miałam takie wrażenie, że jak moim życiem zawładnie stagnacja to będzie lepiej. I faktycznie tak było, przez rok. Teraz minął ten rok i to staje się nie do zniesienia. Ta stagnacja. Ta nicość. Owszem bpd jest wyniszczające i cieszę się, że już go nie ma, jednak miałam nadzieję, że znikną tylko te złe rzeczy. Nie wszystko. Nie, że zostanę z niczym. I być może kreatywność znika z wiekiem, ale to mną kierowało. Pisałam wiersze, rysowałam, grałam na instrumentach, codziennie śpiewałam, wymyślałam coś. Robiłam to wszystko z taką pasją jakby się świat miał skończyć, po to aby teraz nie widzieć w niczym sensu i nic z tych rzeczy nie robić. Kiedy chcę się za to zabrać to wszystko jest takie płytkie i bez wyrazu. A kiedyś przychodziło mi z łatwością. Wypływała wręcz ze mnie twórczość. Myślałam, że to zostanie, bo to jestem ja. Czuję się jakbym straciła siebie.
Co do tabletek, to nie brałam, ale z powodu tej stagnacji poszłam do psychiatry znowu i biorę antydepresanty. Może one mi pomogą.

Odnośnik do komentarza

Witaj Utracona!

Nie wiem, jaki charakter miało Twoje leczenie - czy była to psychoterapia, czy same leki, które faktycznie mocno mogą wytłumić emocje, że człowiek czuje się nijaki. Niemniej jednak myślę, że chyba zbyt negatywnie nastawiłaś się do samego leczenia, dlatego jesteś rozczarowana jego efektami. Osobowość to stosunkowo stałe cechy, dyspozycje czy właściwości jednostki, które nadają względną spójność zachowaniu, dlatego nie tak łatwo je zmienić. Nie sądzę, by leczenie zabiło Twoją kreatywność czy inne pozytywne cechy. Być może są uśpione, ale nie sądzę, że po leczeniu jesteś "gorszą wersją siebie" tylko dlatego, że zniknęły objawy BPD. Mam nadzieję, że odnajdziesz siebie i na nowo uwierzysz, że możesz chcieć, działać, śmiać się, spotykać się z ludźmi, być dynamiczna i kreatywna. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Moje leczenie miało charakter z pozoru chaotyczny. Najpierw tabletki. Co miesiąc spotkania z psychiatrą. Potem półroczna terapia grupowa. Potem znowu spotkania z psychiatrą. Potem przerwałam wraz z tabletkami. Teraz wznowiłam tabletki(ale tylko na depresję) i miałam jedno spotkanie z psychiatrą. Nie mówiłam jej jeszcze o utraconej osobowości. W ogóle myślę za każdym razem co jej powiedzieć bo mam niecałą godzinę, na miesiąc, za 1o0 zł, więc wybieram zazwyczaj rzeczy najważniejsze.
A tak w ogóle to zawsze mnie zadziwia ten optymizm w odpowiedziach. Nie zrozumcie mnie źle, cieszę się, że dostaje odpowiedzi, nie wiem tylko co mam odpowiedzieć, bo mam wrażenie, że inni wierzą bardziej niż ja. Też tak chcę.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...