Skocz do zawartości
Forum

Nie jestem uzależniona od alkoholu pomimo diagnozy psychologa


Gość 123s

Rekomendowane odpowiedzi

123 jeśli dobrze rozumuję to funkcjonujesz tutaj też pod 2 nickem uzależniona1 ?
jeśli tak to po co i dla kogo ta szopka? skąd ten nick skoro nie jesteś uzależniona?
Skoro pochodzisz z rodziny dysfunkcyjnej z problemem alkoholowym to wiesz jakie życie będą miały Twoje dzieci.
Życzę duuużo motywacji i upadku na dno byś mogła się odbić dla SIEBIE i swojego życia.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Nie pamiętałam wcześniejsxego nicka,poza tym kiedy wpisałam się raz i myślałam że już nigdy nie odwiedzę tej strony,bo trafiłam tu całkiem przypadkiem .Chciałam wpisać inny nick Ale wciąż wyskakiwalo że taki już istnieje wiec wpisałam cokolwiek z czym chociaż będziecie mnie kojarzyć.Wiem to wszystko to szopka,moje życie to szopka i żałuję że ważąc 32 kg nie skończyłam tej szopki a tak niewiele brakowało...Dzisiaj też o tym myślę,marze by przestać istnieć,Ale nie potrafię nic zrobić bo mam male dzieci.Czasem myślę że może zyłoby im się lepiej bez takiej matki.Matki ktora okaże się alkoholiczką.Pewnie spadnę na dno ale gdy to poczuje i będę tego świadoma to uwierz że już się od niego nie odbiję.Także moje życie z góry jest życiem przegranym.Dawno było...

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Ja też nie mogłam zajść w ciążę,nie dawali mi szans;nie miałam okresu 7lat.Ale spotkałam lekarza który powiedział mi;pani jest zbyt młoda żeby ktoś powiedział że jestem bezpłodna.Możliwe że odblokowałam się psychicznie gdy dostałam odrobinę nadzieji bo po trzech msc.lecząc się u niej zaszłam w ciążę.Niestety poroniłam...

Odnośnik do komentarza

Doceń to ,że dane Ci było urodzić...,
może jeszcze poszukaj wsparcia w mężu,jemu chyba mogłabyś powiedzieć o swoim problemie,przełam się dla swojego dobra,
myślę ,że by Cię pilnował ,dbał ,żeby w domu nie było żadnego alkoholu,

a on nie pije?
Ta Twoja przyjaciółka też lubi sobie wypić ?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Mąż popija codziennie 1-2 piwa Kiedyś doszukiwałam się problemu U niego ale teraz siedzę cicho żeby nikt nie nabrał podejrzeń.Jego picie różni się od mojego tym że jak on bierze np.antybiotyk to nie tknie alkoholu.Ja po trzech dniach przerywam antybiotyk bo muszę wypić.On dba o to zeby zawsze było piwo pod ręką dlatego mam dostęp.Jak kupię za mało alkoholu poprostu biorę od niego.Czasem pyta czy mu nie Brałam?Odpowiadam że pewnie mu matka schowała...Także ka-wa chyba nie ma już dla mnie usprawiedliwienia.CZuję się podle sama ze sobą

Odnośnik do komentarza

Uzależniona1 szopka szopkę dla mnie kg to nie wszystko. Ja w najgorszym etapie choroby nawet nie ważyłam tyle co Ty- nie chcę się licytować bo płacę zbyt wysoką cenę za to, nie będę matką nigdy.
Proponuję byś zadbała o siebie i zaczęła terapię bo samo sie nie zrobi, nie ma cudów, nie ma magicznych zaklęć jest płacz, są łzy ale są też dobre strony osiągnięte przez nas same.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Dziękuję wszystkim za dobre słowa i wsparcie,wiem że nikt nie chciał mnie urazić.Tak czy siak jeszcze zawalcze o siebie sama.Może jakiś cud sprawi że dam sobie radę.Mąż ma swoje życie,nie wie co się ze mną dzieje,nie rozmawiamy o błachostkach a co o problemach.Ka-wa ja już nic od niego nie chcę,nie oczekuję niczego.On ma sielskie życie ale to już taki typ.On jest ostatnią osobą z którą chciałabym rozmawiać.Ale ok!juz nie jestem sama,wie psycholog,psychiatra i przyjaciółka.No i Wy.Wierzę ze Bóg doda mi sił dla moich dwóch malutkich cudów.Jeszcze raz dziękuję.Może kiedys jeszcze napiszę...teraz trzymajcie kciuki a ja biorę swoje życie w swoje ręce.Dziękuję wszystkim za wsparcie:)

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

ja juz przegrałam swoje życie...wypełnia mnie smutek i nienawisc do siebie po brzegi.T. Już się nie zmien. Tak Już jest i gdy jestem u psychologa karta przepelniona wizytami i notatkami a ja tkwię w jakimś chorym punkcie.Gdy zachorowałam na anoreksje stworzyłam sobie jakiś chory świat,swiat smutku nienawiści tdo siebie,potem wymioty,objadanie się.Okres smutku lęku,hazardu i alkoholu.Co z tego że z nim walczę skoro nasilają się jakieś pieprzone natręctwa.Bezsenne noce,krzyk.Ja nie mogę znieść hałasu.Czuję że zwariuję.Czesto myśle że jestem zła matką,nie panuje nad dziećmi,nad własnym krzykiem.Popatrzcie jakie to popierniczone,wczoraj wydawało mi się że mogę góry przenosić nawet na rozmowie z psychologiem znalazłam jakieś swoje dobre cechy,a dzisiaj jestem potworem,złem,wypełnia mnie smutek i nienawiść,Mam walczyć z uzależnieniami i walczę ale już czuję że uciekam w niejedzenie.Dzisiaj marze tylko o tym by zadać sobie ból,by cierpieć,bo zasługuję.Nie wiem po co zabieram czas psychologom i psychiatrom skoro ja poprostu Już nigdy się z tego nie wyplącze.Psychiatra mówi że chce mi pomóc ale tkwimy w martwym punkcie bo piję.Ona nie może mnie skutecznie leczyć,biorę b.słabe leki.Jestem zmęczona tym wszystkim,chcę zrezygnować z leczenia bo po co?Czuję smutek ,straciłam sens,nadzieję,czuję że kiedyś siadnie mi psycha i poprostu zwariuję.Wykańcza mnie cała masa rzeczy.Nie umiem już żyć.Moje dzieci,moje skarby malutkie...czasem myślę ze lepiej by im było bez takiej matki.Co im daję?Często marze by Zasnąć,nie istnieć,nie czuć...

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

W ogóle czuję się jak idiotka mówiąc psychiatrze o jakiś idiotyZmach które się ze mną dzieją;o wbijaniu sobie paznokci w rękę,o gryzieniu siebie.Jestem jakaś popieprzona(,przepraszam za słowa)ale już nie mogę,naprawdę nie wierzę że kiedyś z tym skończę,że naucze się żyć normalnie.Poza tym skąd to się wzięło,dlaczego?Wykańcza mnie to...

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Ka-wa wiesz...chodzi też o nienawiść do siebie.Brak szacunku pomimo tego że naprawdę długo nad tym pracuje.Jestem złem,wszystkich krzywdze,przynosze tylko cierpienie i to tym których kocham najbardziej.Teraz gdyby ktoś się dowiedzial że piję znow pojawiłaby się nienawiść do siebie,ból i smutek dla innych.Ja Naprawdę nie Chcę już widzieć że ktoś smuci się przeze mnie,,ze kogoś ranie.Poza tym wierzę że nie jestem uzależniona ,że jak zechce nie wypić to poprostu nie wypije.Dlaczego od dwunastu lat nie mogę. Skutecznie się wyleczyć?To jest poprostu nierealne,niemożliwe po tylu latach.Ka-wa ja leczę się kupe lat i poprostu jestem bardzo zmęczona.Naprawdę myślę że kiedyś tego wszystkiego nie ogarnę,że poprostu łeb mi wysiądzie i zwariuję...

Odnośnik do komentarza

Pewnie tak będzie jak nic nie zmienisz w swoim życiu,
piszesz ,że się nienawidzisz,a jak by wyszło na jaw to też będziesz się nienawidzić?Dziwnym trafem wiesz co będzie ,a nie nie wiesz co jest...,
wychodzi na to ,że nie wiesz ,że jesteś alkoholiczką,nie słuchasz jak się dobrze radzi ,że najpierw musisz się z tym uporać ,żeby iść dalej,
ale znowu ,Ty wiesz...,że nie da się żyć bez alkoholu.

A w sumie to nie wiesz...

Na terapii musisz mówić prawdę ,bo tak to wszystko nie ma sensu,to psycholog powinna Ci uświadomić ,że powinnaś się leczyć ,ja myślę ,że w zakładzie zamkniętym .

To ty musisz chcieć wyjść z tego marazmu,ale widzę ,że nie chcesz sama sobie pomoc i nie chcesz ,żeby ktoś Ci pomógł

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Nie wiem po co w ogóle piszę,to i tak nic nie da.To wszystko jest bezsensu ale to tylko moja zasługa,sama do wszystkiego doprowadziłam.Czuję ogromną pustkę i smutek.Nie zabieram już czasu i chcę podziekowac,za wsparcie.Znikam już.Dziękuję I ściskam

Odnośnik do komentarza

A ja wierzę, że skoro poradziłaś sobie z hazardem, to poradzisz sobie z piciem, że to nie jest twój najważniejszy problem.
Jesteśmy tak różni, tak różnie reagujemy na to samo, że każdy powinien znaleźć sobie własną receptę.
Ja w ciąży nie paliłam, ale jakiś czas po, zaczęłam trochę podpalać. Mało, z pięć papierosów na tydzień- Tak ze dwa , trzy pociągnięcia, ukradkiem, w łazience.
Mąż mnie przyłapał, ogłosił wszystkim, że palę. Pewnie chciał mnie zawstydzić, ale moja reakcja była inna - jak już wiecie że podpalam, to nie muszę się ukrywać - powiedziała i zaczęłam normalnie palić.-dość dużo.

Tak może być z twoim alkoholem. Gdy już zaakceptujesz fakt, że jesteś alkoholiczką, przestaniesz stawiać sobie bariery, bo jednak jakieś bariery masz.
Po co łykasz te piguły, skoro one nic ci nie dają, w wręcz pogarszają twój nastrój?

Jak się ciebie czyta, to wydaje się, ze powinnaś wylądować na zamkniętym oddziale.
Jednak czytając uważniej, nie jest z tobą tak źle. Ale masz potworne wyrzuty sumienia, że nie jesteś idealna, że seks jest torturą, że...
Powinnaś zaakceptować siebie taką, jaka jesteś.
Powinnaś powiedzieć sobie, że mogłam poradzić sobie z hazardem, poradzę sobie z alkoholem.
Myśli negatywnych nie wyleczy się pigułkami, tylko pracą nad psychiką, nauką pozytywnego myślenia.
Tak, nauką. Nie każdemu jest dane bycie optymistką, ale każdy może się tego nauczyć.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

~unna dzięki!PeWnie prawdą jest że zakład zamknięty byłby najlepszym rozwiązaniem i obawiam się że przyjdzie kiedyś dzień że nie będzie wyjścia,że stanę przed jego drzwiami.Sama wyszłam z bulimii,tak radzę sobie z hazardem i wierzę że udowodnie sama sobie że nie jestem Alkoholiczką!Mam kryzys,owszem,znalazłam sposób odreagowania owszem,wiem że to jest zgubny sposób ale może chwilowy...Każdy z nas różnie reaguje na problemy i niepowodzenia.Mam małe dzieci,chcę im dac spokojne dzieciństwo nie takie jak miałam ja.Chcę by były szczęśliwe i bezpieczne.Co jak bym trafiła do zakładu?one po moim przyjściu z pracy pytają dlaczego tak długo byłam...swiata poza mną nie widzą.Mają mnie odwiedzać w szpitalu?Nie dopuszcze do tego,kto by się nimi zajął?zresztą ja sama bym tego nie przeżyła.Wiecie co,odkąd o tym wszystkim mówię,walczę z myślami,z sobą samą,analizuję jest jeszcze gorzej...nie sypiam,boli mnie głowa,pocę się w nocy i psychiczne jeszcze gorzej się czuję.Narasta we mnie smutek,lęk,poczucie winy.Nachodza mnie złe myśli z którymi ledwo sobie radzę.Za dużo tego się kotluje w mojej głowie.Muszę się wyciszyć i podjąć walkę,uspokoić myśli.Muszę rzucić na luz,bo zamiast lepiej jest gorzej.Muszę uwierzyć że mam w sobie siłę,dac sobie szansę...

Odnośnik do komentarza

I tak trzymaj. Jesteś silna, poradzisz sobie, tylko nie zadręczaj się myślami, poczuciem winy.
Zresztą, sama już to zrozumiałaś i wiesz, że musisz się wyciszyć a dasz radę.
Znajoma po rozwodzie, zaczęła ostro popijać. Trochę się o nią bałam, ale popracowała nad psychiką, a gdy już się uspokoiła, ograniczyła alkohol. Teraz pije okazjonalnie i panuje nad tym.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Wiecie co?Psychiatra mówi że każdy uzależniony mówi że nie jest,że to reakcja obronna.Ok,może tak ale jeżeli ktoś faktycznie czuje gdzieś głęboko że to nie w porzadku,ze nieslusznĄ diagnozę mu stawiają to co?To ma się do tego przyznać'Weźcie to tak na chłopski rozum.jak byście się czuły gdyby każdy na was naskoczył?Bi ja czuję się okropnie,mAm wrażenie że przypiętą mam już etykietke,pomimo tego że nie jestem alkoholiczka.Tak problem mam,jak pisałam wyzej,jestem tego swiadoma ale nie piję latami ,ciagami...a chyba to ma znacznie,jest różnica,prawda?Można się czasem tak poprostu pogubić,szukać odskoczni ale to nie znaczy że mam już uznać że jestem pijaczką

Odnośnik do komentarza

Sposób w jaki to opisujesz, sugeruje takie domysły. Te brudne dzieci, śpiące w ubrankach... Pewnie to był incydent, pewnie głęboko cię poruszył i masz wyrzuty sumienia, ale przedstawiasz to tak, jakby to była codzienność.
Sama się biczujesz i oskarżasz, nie dziw się, że inni - za twoim przykładem- też to robią.
Powinnaś wybaczyć sobie, powinnaś być dla siebie bardziej wyrozumiała, tolerancyjna, to i inni ci "poluzują"
A najważniejsze to pilnuj się, by taka sytuacja już nigdy się nie powtórzyła.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Wyznałam mężowi że chcę odejść...powiedział że dzieci mi tego nie wybaczą że dla nich mam żyć z nim,dla ich szczęścia.Ale jakie dam im szczęście gdy za rok,dwa będę pić ciagami i nie będę się nimi zajmować?jakie dam im szczęście gdy wywalą mnie z pracy?jakie dam im szczęście skoro się kaleczę i ledwo się bronię przed ochotą zakończenia swojego życia.Nie mogę już dłużej...jeśli odejdę być może alkohol wcale nie będzie mi potrzebny.Jeżeli jednak bym odeszła i czuła że sobie nie radzę,będę gotowa iść do AA.Piję,dużo piję,coraz więcej i co to za mąż że tego nie widzi?Mój ślub to był zyciowy błąd,teraz żałuję i płacę za wszystko

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...