Skocz do zawartości
Forum

Lęk przed potrąceniem kogoś autem


Rekomendowane odpowiedzi

Drogie użytkowniczki, jestem tu nowa i bardzo potrzebuję pomocy. Problem dotyczy mojego męża, nie bardzo wiemy gdzie znaleźć jakiekolwiek wyjście z obecnej sytuacji, a wizyta oko-w-oko z psychologiem budzi w mężu wstyd i duży dystans. A teraz krótko o problemie: Mąż posiada prawo jazdy od wielu już lat, jest wspaniałym kierowcą, nigdy nie spowodował żadnego wypadku, kolizji, nie był też uczestnikiem podobnego wydarzenia. Jednakże od jakiegoś czasu, nie potrafię dokładnie określić ile to trwa, może ok roku, dwóch lat zrodził mu się w głowie dziwny lęk. Wsiadając do auta i jadąc gdziekolwiek, bez względu czy jest to odcinek 100m czy kilkudziesięciu km, kilka razy zastanawia się czy aby na pewno nie potrącił pieszego, czy nie zahaczył nikogo cofając autem, co prowadzi do tego, że wysiada z auta, przechodzi ileś tam metrów, ogląda drogę, kładzie się i zagląda pod auto- czy nie ma tam nikogo, a najczęściej wsiadamy do auta razem i milion razy przejeżdżamy ta samą trasę potwierdzając mu że naprawdę nic złego nie zrobił. Prowadzi to do wielu stresów, wielu pieniędzy wydanych na stracone w tych zwrotnych podróżach paliwo, a także nerwów między nami. Mąż jadąc do pracy prosi mnie bym wyszła z domu i przeszła się drogą którą jechał, w celu sprawdzenia sytuacji. Jestem w ciąży, nie łatwo mi codziennie wychodzić o 7.30 z mieszkania, ale nie chcę żeby mąż czuł się samotny z problemem... Błagam, czy jest jakakolwiek racjonalna przyczyna tej fobii? Czy zna ktokolwiek z Was sposób na poprawę sytuacji? Mąż nie śpi po nocach, oddala się ode mnie i dziecka, te nerwy go wykańczają... Prosimy o pomoc!

Odnośnik do komentarza

To koniecznie musicie iść razem do psychologa, a nawet do psychiatry,
nie ma na to gotowej recepty i wybacz ale tylko można tu podpowiedzieć rozwiązania,a jedynym jest terapia.

Współczuje, jak bym chyba nie dała rady jak Ty...,
jeszcze utwierdzasz go w przekonaniu ,że ma racje tak wszystko sprawdzając,
może tupnij nogą i nie zgadzaj się na to,nie sprawdzaj ,powiedz ,że to jest chore,
zobacz jaki będzie efekt.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Sorry,ale jeśli szukasz wytłumaczenia przyczyny to wg mnie może być taka,
że przejechał człowieka ,uciekł z miejsca wypadku ,nikomu o tym nie mówiąc,Tobie też i teraz nie radzi sobie z tym ,co jest oczywistym następstwem,
jak by poszedł do specjalisty prawda by wyszła na jaw,dlatego się boi.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość emiliawsk

Tak tez myślałam, że może kiedyś coś się wydarzyło, ale bałam się dopuścić do siebie taką opcję, w końcu zawsze był szczery, niczego nie krył. Nie leczy się na nic, zdrowy mężczyzna, a dziecko drugie, pierwsze straciliśmy..

rudeemily

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

A więc może to być spowodowane stresem w związku z pojawieniem sie dziecka, tym bardziej że jak piszesz to będzie jedyne jak na razie. Gdybyś nie wspomniała że to drugie, ale pierwsze straciliście, to ten trop możnaby odpuścić, a tak tym bardziej skłaniam się ku stresowi związanemu z nadejściem dziecka, ale musi to być popradzone czymś z jego wcześniejszych lat życia. O czymś Ci chyba jednak nie powiedział. Może był świadkiem jak małe dziecko zginęło pod kołami samochodu, moźe uczestniczył w wypadku.
A jak jedzie z kimś jako pasażer to te sie tak zachowuje?
Tak czy inaczej bez wizyty u lekarza się nie obejdzie, a im prędzej pojedziecie tym lepiej.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Musisz go zmusić do tej wizyty.
Jak nie uczestniczył w żadnym wypadku ( co w sumie wątpliwe) to ma ogromny problem z poczuciem odpowiedzialności, w takim sensie że przeżywa gdy od niego jest wszystko zależne. Czy w pracy nie ma stresów, czy nie jest tak, że teraz ma dużo na głowie? Pokusiłabym się jeszcze o jedno, że może czuje się odpowiedzialny za stratę Waszego pierwszego dziecka, ale czy to by się objawiało w taki sposób?
Zaprowadź męża do psychologa, albo tak jak napisała Kawa nawet do psychiatry, bo my możemy sobie stawiać hipotezy a z facetem dzieje się coś dziwnego.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

A i jeszcze z tym poczuciem odpowiedzialności i przytłoczeniem przez świadomość że w jego rękach jest życie innych ludzi, on wątpi w swoje możliwości, w siebie ale to chorobliwie ( jeśli oczywiście nie ma nic na sumieniu).

Odnośnik do komentarza

Myślę, że niema potrzeby przystawania na domniemania. Najrozsądniej byłoby nie przestawać w zabieganiu w tym, by mąż jednak się przełamał i udał do specjalisty. Tego rodzaju stany lękowe, dość często ulegają nasileniom co może z czasem się przełożyć na pozostałe dziedziny życia. Chociażby jak pojawienie się nowego członka, wymaga jak największego zaangażowania i zdolności u obojga rodziców.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Troche przerażający jest fakt, że czasem wydawać by się mogło bardzo błacha sprawa może mieć wpływ na całe nasze życie.
U męża to nie jest błachostka, a może kiedyś naprawiał jakiś samochód po wypadku.. I nie jest też błachostką że zostaniecie rodzicami.
Tak jak napisał Krzysztof, stany lękowe mogą się nasilić więc nie zwlekajcie. Męża możesz podejść w taki sposób, (skoro się obawia lekarza):" czasem przyznanie się do jakiejś słabości wymaga wielkiej odwagi, wymaga jej też zwrócenie się o pomoc gdy sobie sami z czymś nie możemy dać rady, a wiem że mam dzielnego i odważnego męża ;)"

Odnośnik do komentarza
Gość Czarna Wdowa

można jeszcze kupić kamerkę do samochodu :) Taksówkarze między innymi takie mają. Można ją kupić nawet w jakimś supermarkecie. Będzie, mógł sprawdzać sam na bieżaco czy coś się stało, czy też nie :)

Odnośnik do komentarza

rudeemily
A wczoraj o tym dyskutowalismy! :) mógłby sprawdzać aż do znudzenia, a może w końcu stwierdziłby ze skoro tyle razy (co ma na tasmie) nic nie zrobił to juz nie będzie jeździł

sama w swoim aucie mam coś takiego zamontowanego i jestem przeszczęśliwa. Może nie dlatego to wożę bo obję się że kogoś potrącę, ale po wypadku kiedy facet we mnie wjechal a potem mowil że to ja go staranowałam wolę miec jakiś dowód. To naprawdę bardzo fajne urzadzonko

Odnośnik do komentarza
Gość Aniusio

To zapewne jest tak zwana "nerwica obsesyjno-kompulsyjna" z w tym konkretnym wypadku z angielskiego "Hit and run fear". Wbrew pozorom wcale nie tak malo spotykana. W Stanach dotyczy np. ok 1% populacji. Jest to obsesja za, ktora zazwyczaj kryja sie inne urazy emocjonalne i nierozwiazane napiecia, poczucie malej wartosci czy ciaglej niepewnosci czesto z mlodosci i zakodowane w podswiadomosci, a ktore w koncu powoduja destablizacje bio-chemiczna w mozgu. Napieciowe sytuacje zyciowe, stress, obawy (jak np. obecna ciaza) niewatpliwie rowniez moga ja wydobyc na zewnatrz, uruchomic te tlumione z dziecinstwa nierozwiazne emocje lub ewentualnie zaostrzyc! Terapia Behawioralno-kognitywna przynosi tu najlepsze I czsto dobre efekty poprzez kontrolowana ekzpozycje i powstrzymywanie od zachowania.

Pozdrawiam,
Aniusio.

Odnośnik do komentarza

Ja bym radziła, by przesiadł się do miejskiej komunikacji, albo na rower. Uniknie stresu, który jak mówisz, pogłębia się. Jeśli czasami musi jechać, to może zamówić taksówkę, co i tak będzie tańsze, niż codzienna jazda samochodem.
Albo w pilnych sprawach, ty zacznij go wozić. Nie codziennie, do pracy np. rower.

Odnośnik do komentarza

rudeemily, zachowanie Twojego męża jest co najmniej dziwne, niedorzeczne i bardzo utrudniające Wam życie. Przesiadka do miejskiej komunikacji czy na rower to tylko pół-rozwiązanie, takie doraźne. Niewątpliwie coś niepokojącego dzieje się w głowie Twojego męża. Być może to myśli natrętne (obsesje) w przebiegu jakiejś nerwicy albo sama nerwica natręctw? Nie wiem. Gdybam. Konieczna jest wizyta u lekarza psychiatry, który postawi rozpoznanie i zaproponuje odpowiednie leczenie. Jeśli to NN, najlepsza rzeczywiście byłaby terapia poznawczo-behawioralna. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Autorko moj ojciec ma podobnie, nikomu się nie przyznaje (oprocz nas-rodziny i to tylko dlatego że moja matka była swiadkiem) a na koncie ma 4 wypadki w wieku 50 lat, w tym potrącenie. Niech lepiej przejdzie się do psychologa, moze byl uczestnikiem wypadku, moze go spowodował i uciekł?
Widac, ze sobie z tym nie radzi i jak się tak nakręca to nawet może być tak, że spowoduje wypadek w którym zginie. Lepiej dmuchac na zimne.powodzenia

Odnośnik do komentarza

Samochód był moim marzeniem, za pierwsze zarobione pieniądze zrobiłam prawo jazdy /samochodowo motocyklowe/
Jeździłam bezpiecznie wiele lat, żadnego wypadku nie miałam, najmniejszej kolizji. W chwilach największego stresu wsiadałam do samochodu i pędziłam przed siebie, to mnie uspokajało i dawało poczucie życia "pełną piersią"
Wracałam szczęśliwa i wyciszona.
Aż kiedyś zaczęłam stresować się przed jazdą. Wyciszałam się, jeździłam bezpiecznie, ale ten stres się pogłębiał.
Sama zrobiłam to, co tu radziłam. Przesiadłam się na autobus, metro , a jak potrzebowałam coś pilnie, zamawiałam taksówkę.
Nie mam już potrzeby posiadania auta, stres całkowicie minął.

Ja w czasie jazdy, nadal byłam spokojna, a mąż Rudee.. w czasie jazdy, denerwuje się. Takie zdenerwowanie może przyczynić się do kolizji.
Można się leczyć, by na przyszłość znowu bezpiecznie wsiąść do samochodu, a na razie radzę, by zlikwidować źródło stresu, czyli nie prowadzić samochodu. By nie pogłębiać fobii, bo będzie coraz gorzej.

Odnośnik do komentarza

Witam mam taki sam problem co twój mąż może nie w takiej skali bo nie zatrzymuje się i nie sprawdzam drogi za sobą tak jak on ale nachodzą mnie takie myśli.. mam prawo jazdy od niecałego roku i nie ufam sobie moze to jest tym spowodowane chyba trzeba coś z tym zrobić bo taki stres jest trudną sprawą. trzymam kciuki za niego pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...