Skocz do zawartości
Forum

Jak wyrzucić znajomego ze wspólnego mieszkania?


Gość Zdenerwowany123

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Zdenerwowany123

Witam. Postaram się przedstawić problem krótko i zwięźle aby nie pisać długiego postu bo takich nie chce się ludziom zazwyczaj czytać. Wynająłem kilka miesięcy temu z kolegą mieszkanie (mieszkanie jest w całości wzięte na mnie). Podczas mieszkania gdy byliśmy tam razem było wszystko OK. Wyjechałem na kontrakt zagranicę na 4 miesiące. Niestety od tygodnia po 1,5 miesiąca mojego pobytu zagranicą zaczął się problem... znajomy nie zapłacił właścicielowi swojej części opłat za 2 miesiące (1200 zł) i..... urwał kontakt! Ja musiałem za niego przelać pieniądze a dużych pieniędzy też nie zarabiam. Wyłączył telefon i od tygodnia nie idzie się z nim skontaktować. Człowiek za to dziecinne zachowanie i podłe zrobienie mnie w ch**a jest u mnie skończony. Zamierzam się go pozbyć. Człowiek nie płaci i coś czuje, że już nie zamierza. Na domiar złego właściciel mający klucze do mieszkania wyjechał na miesiąc zagranicę i nie ma możliwości interweniować. Ja też niestety nie mam możliwości skrócić pracy na kontrakcie. Co mogę zrobić? Ma ktoś pomysł jak pozbyć się człowieka z mieszkania, który w tej chwili jest tam dla mnie intruzem?

Odnośnik do komentarza
Gość Zdenerwowany123

A czy jak tam pojawi się Policja (chociaż kluczy oni nie mają) to czy kontakt telefoniczny z właścicielem ma moc prawną? W sensie, że właściciel będzie mógł jedynie potwierdzić słownie Policjantom, że jest właścicielem mieszkania?

Odnośnik do komentarza

Raczej nie, bo każdy może się telefonicznie przedstawić, że jest właścicielem, poza tym nie wiadomo czy ten kolega tam jest.
Ale chyba właściciel ma rodzinę i kluczy od mieszkania nie zabrał ze sobą, więc ktoś ma na pewno możliwość wejścia do mieszkania.
Inna sprawa, którą trzeba brać pod uwagę to taka ,że mogło coś się stać koledze, taka sugestia sprowokowała by policje do interwencji, bo na pewno nie to ,że 2 mies. nie płaci za mieszkanie.

Odnośnik do komentarza
Gość Zdenerwowany123

To znaczy sytuacja wygląda tak, że aktualnie (po tym co on wyprawia) ja już nie chce go w tym mieszkaniu i jest to nieodwracalne. Nie jesteśmy dziećmi tylko już dorosłymi ludźmi dobijającymi do 40-stki. Właściciel ma podpisaną umowę ze mną, a on mieszka tam na kocią łapę. Właściciel przy podpisywaniu ze mną umowy po prostu zgodził się na to abym zamieszkał tam z kolegą. Właściciel niestety ma klucze ze sobą zagranicą.
Znajomy tam cały czas mieszka, inni znajomi go czasem widują.

Patowa sytuacja, nie wiem już co robić :(

Odnośnik do komentarza
Gość Zdenerwowany123

Na to wygląda, że nie mam wyjścia i muszę czekać ten miesiąc. Najgorsze jest to, że kompletnie nie wiem co się w mieszkaniu za które ponoszę odpowiedzialność aktualnie dzieje. Nie wiem czy nie znikają mi rzeczy, nie wiem czy nie naciąga mnie na rachunki. Jeśli odwalił mi taki numer, czego się totalnie po nim nie spodziewałem, to wszystko jest możliwe :(

Nikomu nie można ufać... NIKOMU! Bo i najlepszy kumpel potrafi wyrolować. I nigdy więcej wchodzenia z kimś w spółki z braniem odpowiedzialności na siebie. Mam kolejną lekcję i nauczkę na przyszłość.

Odnośnik do komentarza
Gość Zdenerwowany123

Niestety ale mam taką formę pracy, że nie mam możliwości wcześniejszego zjazdu. Jestem związany kontraktem z firmą i ewentualna samowolka zakończyłaby się nie wypłaceniem mi pieniędzy za wypracowane dni od ostatniej wypłaty i podróż na własny koszt. Musiałbym sobie chyba złamać nogę i przedstawić zaświadczenie od lekarza aby zjechać bez konsekwencji.

Odnośnik do komentarza
Gość Zdenerwowany123

Poczytałem trochę na na ten temat wypowiedzi ekspertów prawnych:
"W przypadku konfliktu żaden z lokatorów nie ma prawa wyrzucać drugiego z mieszkania. Tylko właściciel ma takie prawo".

"Nie zmieniaj zamków!
Jeśli konflikt ze współlokatorem staje się coraz poważniejszy, możemy ulec pokusie, by wymienić zamki i nie wpuścić go do domu. Ostrzegamy! Nie należy tego robić, ponieważ konsekwencje prawne mogą być niezwykle poważne. Ani współlokator ani nawet właściciel nie mają prawa zabronić komuś wstępu do mieszkania, jeśli nadal tam mieszka. Współlokator ma prawo domagać się od osoby, która zmieniła w drzwiach wspólnego mieszkania zamki zwrotu kosztów poniesionych na noclegi zastępcze."

Czyli wychodzi na to, że bez obecności i zgody właściciela ja tak naprawdę nic nie mogę. Bezsens.

Odnośnik do komentarza

A gdzie jest napisane, że on jest współlokatorem, nigdzie.
W sumie właściciel teraz nie ma nic do niego.
To ty wynajmujesz mieszkanie.
Wyjściem by było dogadanie się z właścicielem, wypowiedzenie umowy, rodzina zabiera twoje rzeczy z końcem umowy.
Wtedy kolega nie będzie miał tam czego szukać.

Odnośnik do komentarza
Gość Zdenerwowany123

OnkaY: Jestem opiekunem osób starszych w Niemczech. Muszę być w dyspozycji 24/7. Niestety nie mogę zjechać z adresu bo wiązałoby się to z niewypłaceniem mi przez firmę sporych pieniędzy i powrót na swój koszt. Dużo więcej bym stracił teraz zjeżdżając niż płacąc za niego opłaty. Z dwojga złego wolę już zostać zagranicą do końca kontraktu.

Wiecie co, poczytałem trochę artykułów na ten temat i wyłania się z tego wszystkiego przerażający obraz, że ja bym mógł wtargnąć komuś do mieszkania (np. jakby akurat wychodził z domu) i mógłbym tam już wesoło zamieszkać dopóki po nawet długim procesie nie dostałbym sądowego nakazu opuszczenia mieszkania. A Policja nie mogłaby mnie przez ten czas wyrzucić. Policja nie ma prawa wyrzucić nikogo siłą bez sądowego nakazu. To jest prawna totalna paranoja.

Z tego co widzę to jeśli znajomy intruz będzie nieugięty to pozostają jedynie dwie opcje. Albo zmiana zamków przez właściciela w trakcie nieobecności intruza. Albo po prostu zrezygnuję i wyprowadzę się z tego mieszkania tymczasowo do matki (na dniach akurat kończy się umowa) i niech już właściciel się martwi.

"Po jakie licho wynajmować mieszkanie, płacić za nie, jeśli wyjeżdża się na kilka m-cy za granicę?"- Nie mogłem mieszkać z matką do końca życia. Musiałem w końcu iść na swoje. Mieszkanie wynająłem i przyjąłem tam znajomego z nadzieją, że będziemy dzielić się kosztami i będzie OK. A wyszło... jak wyszło :(

Odnośnik do komentarza

~Zdenerwowany123

Wiecie co, poczytałem trochę artykułów na ten temat i wyłania się z tego wszystkiego przerażający obraz, że ja bym mógł wtargnąć komuś do mieszkania (np. jakby akurat wychodził z domu) i mógłbym tam już wesoło zamieszkać dopóki po nawet długim procesie nie dostałbym sądowego nakazu opuszczenia mieszkania. A Policja nie mogłaby mnie przez ten czas wyrzucić. Policja nie ma prawa wyrzucić nikogo siłą bez sądowego nakazu. To jest prawna totalna paranoja.


Na pewno tak dokładnie nie jest, być może tekst był wyrwany z kontekstu.
W takiej sytuacji sam byś wystawił za drzwi delikwenta i nikt by ci nic nie zrobił.

Odnośnik do komentarza
Gość Zdenerwowany123

W świetle prawa nie mam prawa naruszać nietykalności cielesnej. Poczytaj te artykuły niektóre. Prawo i ludzkie historie z tym związane są przerażające. Jeden właściciel mieszkania był w takiej desperacji, że najął 2 koksów aby wprowadzili się do mieszkania zajmowanego przez kilku dzikich lokatorów aby im tam utrudniali zamieszkiwanie. Było to w świetle prawa. I dopiero to pomogło.
https://bezprawnik.pl/eksmisja-lokatorow/

Odnośnik do komentarza

To jakiś idiota troll co mu na mózg padła lewatywa podszywa się pod ten nick i wkoło powiela to samo.

Co do przepisów, to ostatnio się zmieniły i jak ktoś wtargnie na Twoją posesję, a czujesz się zagrożony możesz nawet użyć broni.
Nikt nie ma prawa naruszać twojego miru domowego, czyli wkraczać na teren twojej własności, domu czy mieszkania.
Pewnie inaczej wygląda sytuacja dzikich lokatorów,jak się zadomowią.

Odnośnik do komentarza
Gość Zdenerwowany123

Proponuję rejestrować nicki. Wtedy nikt nie będzie się mógł podszyć pod "opatentowanego" nicka. Bo inaczej wychodzą właśnie takie cyrki.

To prawda. Jeśli ktoś przemocą chce wejść do cudzego mieszkania to można się bronić. Ale sprawa wygląda i tak komediowo. Ten człowiek jest tam całkowicie na tzw. kocią łapę. Ale z drugiej strony nie można człowieka po prostu wyrzucić na bruk. Ten człowiek ma gdzie iść i zamieszkać (ma krewnych) ale Policji by pewnie powiedział, że nie ma dokąd pójść.

A więc tak jak pisałem rozwiązania są chyba tylko dwa. Albo wymienić zamek podczas jego nieobecności. Albo moja rezygnacja z mieszkania (pod koniec tego miesiąca kończy się umowa). A wtedy jeśli ten człowiek będzie dalej tam chciał na siłę siedzieć to już będzie problem właściciela.

Jeszcze się zastanowię z której opcji skorzystam.

Odnośnik do komentarza
Gość Zdenerwowany123

Dowiadywałem się na ten temat więcej. Okazuje się, że oficjalnie NIKT (poza prawomocnym wyrokiem sądu) nie ma prawa wyrzucić jakiegoś człowieka na bruk. Nawet jeśli zajmuje lokal całkowicie bezpodstawnie. Jedyna możliwość to droga sądowa, która jak wiadomo może być długa.

Totalna patologia i paranoja prawna. Moja rada dla wszystkich.... Uważajcie z zapraszaniem gości do domu bo może być tak, że gość ogłosi się mieszkańcem waszego domu i nie będzie go można z niego wyrzucić. Nie mówię już o wynajmowaniu komuś mieszkania bo gdy tylko najemca zapragnie to może nie płacić za czynsz i rachunki i figę mu zrobicie. Niestety żyjemy w państwie patologicznego prawa.

Ja osobiście mam nadzieję, że moja sytuacja rozwiąże się na spokojnie i bezproblemowo. I na następny raz przemyślę takie posunięcia 1000 razy.

Odnośnik do komentarza
Gość Zdenerwowany123

Niestety nie mam ludzi którzy by mieli odwagę iść i go wykurzyć. To nie jest takie łatwe. Musieliby włamać się do mieszkania z łomami, itd.

onkaY- Mylisz rożne sytacje, nikt niepowołany nie może wejść do Twojego mieszkania, bo byłoby to włamanie.

Nie można włamać się z łomem do mieszkania, (ślady włamania) ale co innego gdy ktoś do niego po prostu wejdzie jeśli mu się to umożliwi.

Od czasu ostatniego posta dowiadywałem się co nieco od ekspertów prawnych (jedna osoba z mojej rodziny pracuje w sądzie) i okazuje się, że prawodawstwo w tym temacie to w ogóle jakiś totalny kosmos i Matrix. Gdyby (zakładając hipotetycznie) ten człowiek się solidnie uparł... to właściciel który by podczas jego nieobecności wymienił zamki mógłby pójść siedzieć na 3 lata za sprawienie, że intruz zostałby bez dachu na głową [to po co są noclegownie dla bezdomnych do cholery?!!]. Co więcej, nawet po wygaśnięciu umowy gdybym już wyprowadził się z lokalu to mógłbym dalej finansowo odpowiadać za intruza jeśliby ten dalej tam przebywał. Aż brak słów aby opisać te prawne nonsensy. Mam tylko nadzieję, że działa tu moja przykra tendencja do kreślenia zawczasu czarnych scenariuszy i obejdzie się bez takich problemów.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...