Skocz do zawartości
Forum

Ortoreksja (?)


Sociopath98

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem 18 - letnią dziewczyną. Mierzę 168 cm wzrostu i nie wiem ile ważę.
Od roku zauważyłam u siebie objawy podobne do ortoreksji. Myślenie o jedzeniu zabiera mi dużą część czasu, czasem podświadomie wyliczam makroskładniki danego posiłku, panikuję, gdy nie jestem w stanie zjeść posiłku o planowanej godzinie, jestem przerażona, gdy zjem więcej niż powinnam, nie potrafię usiedzieć na miejscu po głównych posiłkach, staram się codziennie ćwiczyć... Mogłabym wymieniać i więcej, ale sądzę, że to byłoby zbędne.
Wszystko zaczęło się w momencie zafascynowania Ewą Chodakowską. Zaczęłam od ,,Skalpela", poszerzając swoje programy ćwiczeniowe o ,,Killera", jak i ,,Turbo spalanie". Ćwiczenia stały się dla mnie priorytetem.
Na przełomie października 2016 roku zaczęłam tracić na wadze. Stres, przeprowadzka, mama częściej bywała w pracy, co zmuszało mnie do pozostawania z siostrą, zafascynowanie wegetarianizmem, odstawienie tłuszczu. Z każdym dniem chudłam, myśląc, że żyję zdrowo. (Pragnę podkreślić, że ubytek wagi nie był moim celem)
W kwietniu 2017 roku udałam się do dietetyka, który ułożył dla mnie plan żywieniowy. Na początku było dobrze - zaczęłam powoli tyć. Jednak z czasem psychika zmuszała mnie do zmniejszania ilości dodawanych składników, przykładowo: mniej orzechów w owsiance, mniej ryżu w obiedzie, mniejszy kawałek awokado w tostach na kolację. I tym sposobem trzymałam się wagi 47,5 kg. Było mi tak dobrze.
Tegoroczne wakacje były dla mnie cudowne. Czułam po sobie, że schudłam. Bardzo dużo się ruszałam, jadłam 5 posiłków dziennie.
Jednak patrząc na początek października zaczynam się obawiać o siebie. Czuję, że nieznacznie przytyłam (około kilogram, może dwa?), co powinno mnie cieszyć, a... niekoniecznie tak jest. Trochę mi z tym źle, sama nie potrafię określić dlaczego. Bywają dni, gdy cieszę się ze wzrostu wagi, jednak są i takie, kiedy czuję się jak gruba świnia. Do tego dochodzi obawa związana z rozpoczęciem się studiów. Przeraża mnie perspektywa siedzenia w miejscu przez blisko 8 godzin... Boję się, że nie wytrzymam tego i znów zacznę ograniczać tłuszcze, ilość pożywienia. Już na dzień dzisiejszy widzę, że myślenie o jedzeniu zabiera mi znów więcej czasu niż kiedyś...
Czy jest jakaś recepta, aby się przed tym uchronić? Jak nie myśleć o jedzeniu w sposób priorytetowy? Jak zacząć żyć jak dawniej? Czy da się przeżyć jeden dzień bez liczenia kalorii, braku potrzeby wyczekiwania określonego czasu do kolejnego posiłku? Nie chciałabym iść do psychologa, ponieważ źle wspominam wizyty u psychologów.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...