Skocz do zawartości
Forum

Rola spotkań w związku


Gość Suee

Rekomendowane odpowiedzi

Hej.
Mam 19 lat, jestem z chłopakiem o 2 lata starszym juz prawie od 3 lat. Mieszkamy 20 km od siebie. Bardzo go kocham i wiem, że on mnie też, ale od dłuższego czasu jest między nami pewien problem, który od czasu do czasu powraca.
Ale od poczatku. Pierwszy rok zwiazku byl cudowny. Później, chłopak poszedł na bardzo wymagające studia. Wiązało sie to z ograniczeniem spotkań i ogólnie kontaktu. Oboje wtedy dość mocno sie tym przejelismy, ale kolezanki pocieszaly mnie, ze im rzadziej sie bedziemy widywac, tym lepsze te spotkania beda, bo bedziemy za soba tesknic itp. Stalo sie odwrotnie. Tzn ja ciagle tesknilam, a on coraz mniej. Obecnie mamy za soba wiele roznych nieprzyjemnych przejsc, kryzysów, watpliwosci, ale wciaz jestesmy razem. Ja w dalszym ciagu chętnie poswiecam mu swoj czas, on jest dla mnie priorytetem, chcę sie spotykac. Ale on nie. Tzn normalnie widujemy sie raz w tygodniu, jak jest sesja - rzadziej. Ale jesli jest jakas okazja, zeby zobaczyc sie dodatkowo, zrobic cos spontanicznego, to on bardzo rzadko na to przystaje. Widujemy sie raz w tygodniu, zazwyczaj siedzimy w domu i np ogladamy filmy. Chlopak jest typem domownika. Co prawda, jest towarzyski, ale rzadko gdzies wychodzi, bardzo duzo sie uczy (ze wzgledu na studia), gra na komputerze i ogolnie wiekszosc czasu spedza w domu. Ma bardzo ciężki charakter, dlatego znajomych ma tez niewielu.
Ja z kolei jestem dusza towarzystwa. A wlasciwie bylam, bo przy nim troche sie to zmienilo. Zanim zaczęliśmy byc razem, mialam mnostwo znajomych. Przez niego urwal mi sie kontakt z nimi (akurat w tym przypadku dobrze, bo mieli na mnie zly wplyw). Przez ten czas nawiazalam troche znajomosci ale na pewno mniej niz kiedyś. Nie mam juz stalej paczki, z ktora bym mogla wychodzic, mam malo znajomych, z ktorymi gdzies mozna wyjsc. Przez to czesto czuje sie niesamowicie samotna. Kazdy przeciez ma swoja druga polowke i z nia cos robi zazwyczaj. A ja nie mam z kim spedzac czasu.
Nie jestem zwolenniczka spedzania kazdej wolnej chwili razem, uwazam ze kazdy powinien miec tez swoja przestrzen. I uwazam, ze taka daje mojemu chlopakowi. Ale bardzo boli mnie to, ze on sie nie chce tak ze mna spotykac, jak ja z nim. Jak juz jest ten jeden raz w tygodniu (w wakacje 2), to naprawde musi byc jakis nieziemsko wazny powod, zeby przystal na wiecej. A jak juz jest niespodziewane spotkanie to slysze jak bardxo mu rozwalam plan dnia, jak mu przeszkadzam i ile by w tym czasie mogl zrobic. Czesto rezygnuje ze spotkan, np z powodu meczu. Albo rezygnuje ze spotkania, bo ma duzo nauki, ale da rade poswiecic kilka godzin (z przerwami) na gre komputerowa. Ogolnie, na wszystko znajdzie czas i pieniadze, ale na mnie rzadziej. Wlasnie - pieniadze. Chlopak pochodzi z ubogiej rodziny, ale sam sie juz utrzymuje. Raczej na przecietne wydatki mu nie brakuje, jak cos chce to zawsze jest w stanie sobie to predzej czy pozniej kupic. Przyjazd do mnie to koszt rzedu ok 15 zl. Ja oczywiscie rozumiem takie rzeczy i zazwyczaj place sama za siebie, ja tez czesto przyjezdzam do niego, jak mnie odwozi, to mu place za paliwo.
Wracam do sedna. On jest dla mnie priorytetem. Ciesze sie z kazdego spotkania, ciagle usmiecham sie na jego widok, zawsze chetnie przystaje na spontaniczne spotkania, czesto za nim tesknie, czesto mam ochote go przytulac, zawsze chetnie rozmawiam i dla rozmowy przerywam inne zajecia. Kiedy sie nie widzimy, kontaktujemy sie glownie przez telefon. Wtedy swoja czulosc wyrazam roznymi emotkami, czesto mowie ze kocham itp.
On, jesli ogląda np film, to nie bedzie ze mna rozmawial, tylko dopiero po filmie, nawet jesli chcę isc juz spac. Wtedy zazwyczaj ja ide spac i sie budze specjalnie na rozmowe. Nie teskni za mna, jak przychodze, to nie cieszy sie tak jak ja na jego widok. Rzadko wychodzi nawet do drzwi po mnie. Widuje sie ze mna czasami, ale nigdy nie chce wiecej, nie czeka na te spotkania. Jesli ja odwoluje spotkanie, normalnie to przyjmuje, nie jest to zadna strata. Kiedy wszyscy znajomi robia cos ciekawego, ciesza sie soba, spedzaja czas, ja czesto musze sie dopraszac o spotkanie. Ogolnie, mam wrazenie ze to mnie bardziej na tym zalezy. Co prawda, jak juz jest spotkanie to jest swietnie, smiejemy sie, jest okej. Tak samo, jak bywa czas ze widujemy sie czesciej to swietnie sie miedzy nami uklada. Jak rzadziej, to czesto sie klocimy. Ale aranzowanie, proponowanie zazwyczaj wychodzi z mojej strony. To boli, bo czuje sie dodatkiem dla kogos, kto jest moim priorytetem. On ma taka teorie, ze na razie powinnismy sie malo spotykac, bo pozniej jesli wezmiemy slub, to szybko sie sobie znudzimy. Tylko, ze skoro teraz tyle razy cos jest wazniejsze niz ja, moja obecnosc nie ma tak wielkiego znaczenia dla niego, to jak to ma wyglądać w przyszlosci? Na czym mamy zbudowac te relacje, na telefonach? Ja jestem zwolenniczka kontaktu twarza w twarz, spedzania czasu razem z ludzmi, w ten sposob budowania relacji. I mowilam mu to wiele razy ze potrzebuje wiecej tych spotkan. Ale on zawsze to odbiera jako cos zlego, nakladanie mu klatki, nieszanowanie jego potrzeb i zawsze konczy sie to wielka klotnia i w dodatku slysze, ze go nie doceniam. Czy naprawde jest cos zlego w tym, ze chce korzystac z mlodosci? Ze chce zyc, byc aktywna, spedzac czas z osobami, ktore kocham? Mnie to sie wydaje naturalne, ze jesli kogos kochamy, to chcemy z nim spedzac czas. A ja wiem ze on mnie kocha, ale z tymi checiami bywa kiepsko. I nie wiem, co robic. Z jednej strony, chcialabym byc z nim na zawsze, ale z drugiej nie wiem, na ile ja bede potrafila byc soba i wytrzymac w takim zwiazku, gdzie nie mamy prawie w ogole znajomych, nigdzie nie wychodzimy itd i czuje sie czasem jak przykry obowiazek.
Aha, jeszcze jak proponuje jakies wycieczki, albo pojscie na rowery, to slysze, ze na to trzeba pieniedzy. (Imo, nie trzeba duzo wydawac zeby fajnie spedzic czas)
Kazdy, kto kocha chyba rozumie moj bol, jak to jest, kiedy osoba ktora kochamy nie potrzebuje naszego towarzystwa... do tego jeszcze boli mnie to, ze dla niego moje podejscie do sprawy, tesknota, czekanie, radosc ze spotkan nic nie znacza, nie sa dowodem milosci i poswiecenia i zarzuca mi niedocenienie tylko dlatego, ze mu mowie malo komplementow. Ale wszystko inne - gesty, czekanie, tesknota nic nie znacza. Nie wiem co robic :(

Odnośnik do komentarza

Jeszcze chcę dodać, że zawsze kiedy poruszam ten temat, to wychodzi ogromna klotnia, po której mamy wątpliwości, czy związek ma sens. Konczy sie na tym ze slysze, ze go nie doceniam i jestem skryta, nic o sobie nie mowie. Owszem, faktycznie mowie malo komplementow. Ale zawsze taka bylam, ja wyrazam to ze jest dla mnie wyjatkowy gestami, zaangazowaniem. A on tego w ogole nie przyjmuje.
A skryta sie zrobilam dlatego, ze wiele razy chce spokojnie, normalnie porozmawiac o tym co mnie boli, czego potrzebuje, a konczy sie to zawsze klotnia, wychodzi ze jestem taka okropna bo go nie doceniam. A ja po prostu nie lubie byc przesadnie mila. Wole pokazac zaangazowaniem. Zbyt czeste komplementy staja sie sztuczne. Poza tym, ja ich tez bardzo malo slysze.

Odnośnik do komentarza

usiąć i przemyśl.najprawdopodobniej natrafiłaś na typ samotnika,któremu do szczęścia aż tak bardzo nie jest potrzebny drugi człowiek,on realizuje siebie tylko będąc sam z sobą,choćby to były gry komputerowe.Przykre co powiem,ale-potrzeby ma każdy,mówię o tych fizjologicznych.Dlatego tacy ludzie,którzy nie wymagają w związku spędzania tyle czasu co osoby bardziej uczuciowe powinny poszukać sobie kogoś o podobnym spojrzeniu na świat,o ile prostsze byłoby wszystko.Sama się zastanów-on się raczej nie zmieni,a Ty bedzies cierpieć,bo też nie zmienisz swojej natury,ktora jest uczuciowa.

Odnośnik do komentarza

Masz rację. Tylko on kiedyś potrafił być uczuciowy i towarzyski. No ale początki zawsze wygladaja inaczej...
Najwieksze watpliwosci mam dlatego, ze to jest naprawdę swietny chlopak. Odpowiada mi w wielu aspektach. Gdybym miala znowu kogos szukac to szukalabym wielu podobnych cech. Tylko, ze ja nie chce spedzic mojej mlodosci w domu. Chce zyc, zbierac wspomnienia. Kiedy to robic jak nie teraz..?
Tez sie boje tego ze jak on jest teraz taki spokojny, siedzi w domu, to potem ok 40-tki cos mu odwali i zacznie szalec, chodzic po imprezach i zawalac domowe obowiazki.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...